5
Nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział kogoś tak przebranego do wyjścia do kina jak Chelsea. Najwyraźniej randka w kinie, nawet z najlepszym przyjacielem twojego chłopaka jest czymś, na co można się przyłączyć. Miała wieczorową sukienkę, chciałbym zażartować z tego. Miała makijaż - jak zawsze, to nic nowego ale dziś wieczorem wydawał się wyjątkowo błyszczący. Jej paznokcie i włosy wyglądały idelanie, jakby dopiero wyszła od kosmetyczki. Przez cały film zadawała Harry'emu różne pytania lub mówiła, jak wspaniały był Colin Farrell w konkretnej scenie. Niejednokrotnie chciałem wstać i pójść do domu. Ale siedziałem, ponieważ Harry miał mnie odwieźć, droga miała był zbyt długi dystans, żeby pójść na piechotę, szczególnie w nocy.
Zauważyłem, że po dwóch godzinach usta jej się nie zamykały. Przez całą drogę z kina mówiła o przypadkowych faktach z życia Colina Farrella, następnie mówiła o swoim analitycznym punkcie widzenia streszczenia filmu i o tym, że film nie był tak zły, jak wszyscy mówili. Tyle że używała słów odpowiednich dla trzecioklasisty.
Rozmawiała z Harrym przez całą drogę, w kinie a nawet gdy odprowadzał ją do jej drzwi. Kiedy wysiedli z pojazdu, zająłem przednie siedzenie. Ona nawet się ze mną nie pożegnała.
Kiedy Harry wrócił, wyjechaliśmy z jej sąsiedztwa w błogiej ciszy. Tak pozostało, kiedy byliśmy na autostradzie. Spojrzałem na niego kątem oka, próbując przyjrzeć się uśmiechu, który wciąż pozostał na jego twarzy. Był w pełni skoncentrowany na drodze przed nim, ale wiedziałem, że wciąż myślał o swojej dziewczynie. — Możemy porozmawiać? — zapytał nagle, nie odrywając wzroku od jezdni.
Odwróciłem się całkowicie w jego stronę i przez kilka sekund podziwiałem sposób, w jaki jego twarz jaśniała za każdym razem, gdy mijaliśmy latarnię uliczną. — Hazz — w końcu jęknąłem. — To nie będzie jedna z tych bezpośrednich, okropnych rozmów, prawda?
Harry uśmiechnął się — Niezupełnie. Chcę ci tylko powiedzieć, że cokolwiek stanie się między Chelseą a mną, nic między nami nie zmieni. Okej? Nie pozwolę na to. Zawsze będziemy przyjaciółmi, bez względu na wszystko.
Zignorowałem ostatnią część, jakkolwiek sentymentalna mogła być, i skupiłem się na początku. — Co masz na myśli mówiąc "cokolwiek się stanie między Chelseą a mną"? — zapytałem, ponownie zwracając na niego uwagę. Wciąż wpatrywał się prosto przed siebie.
Wzruszył ramionami. — Nie wiem, między nami dzieje się coś poważnego. Myślę, że to ona może być tą jedyną.
— Ona? — Powtórzyłem równie cicho. — Jesteś w liceum, Hazz! przypomniałem mu. — Wiesz o czym ty mówisz?
Harry ponownie wzruszył ramionami, teraz się uśmiechając.
— Hej, byli ludzie, którzy utknęli ze swoimi chłopakami lub dziewczynami ze szkoły średniej — broni się.
Przygryzłem wargę i spojrzałem w stronę okna. — Jak mój kuzyn — kontynuował, kiedy mu nie odpowiedziałem.
— Twój kuzyn jest po rozwodzie — zauważyłem chłodno. — Po drugim rozwodzie.
— Okej, więc to nie był dobry przykład... — westchnął. — Chodzi mi o to, że naprawdę bardzo ją lubię i ona mnie chyba też. Wiem, że to robi. I chcę się upewnić, że wiesz, że nie zapomnę o tobie, ponieważ jesteś moim najlepszym przyjacielem, Niall i nie zamierzam ciebie stracić tylko dlatego, że mam dziewczynę.
— Tak, jasne — odpowiedziałem cicho, wciąż wyglądając przez okno. Zauważyłem, że sceneria zaczyna się zmieniać. Nie byliśmy już na autostradzie, ale jechaliśmy przez miasto. Minęliśmy mój dom, a potem dom Harry'ego. — Gdzie jedziemy? — Zapytałem, nie dlatego, że to naprawdę miało znaczenie, ale dlatego, że nie mogłem dłużej znieść tej niezręcznej ciszy.
— To oczywiste, że ci nie powiem — stwierdził. Minęliśmy restaurację i centrum handlowe, w którym spędzało czas każde dziecko, które uważało się za lepsze od nas. Minęliśmy szkołę i sklep spożywczy z apteką. Wciąż jechał przez rozklekotany most, który już raz naprawili. Później jechaliśmy po torach, ale po chwili się zatrzymał. Zaparkował samochód przed rzędem drzew, które zasłaniały most przed polem widzenia każdego, kto jechałby po drodze. Nic nie mówiąc, oboje wysiedliśmy z samochodu. Nie wiedziałem co tu robimy, ale byliśmy tu już wiele razy. Jeśli by nas nie było w restauracji, to bylibyśmy na moście, wrzucając kamienie do wody poniżej. Byliśmy tam bezpieczni, biorąc pod uwagę, że prawie nie jeździły tu żadne samochody.
Harry pochylił się nad zardzewiałym metalem obok mostu i oparł na nim brodę. Stanąłem obok niego.
— Wiem, że to będzie głupie pytanie — zaczął, nieco prostując swoją postawę. — Ale gdybym miał zeskoczyć z tego mostu, czy wskoczyłbyś za mną, żeby mnie uratować?
— Oczywiście — odpowiedziałem natychmiast. — Dlaczego pytasz?Odpowiedź jest taka oczywista.
Widziałem jak się uśmiecha kiedy pochylił się, by podnieść kamień z krawędzi mostu. — Widzisz — zaczął, mówić, podrzucając kamień z ręki do ręki. — Czasami lubię myśleć, że nie. Czasami lubię myśleć, że po prostu stałbyś tutaj i patrzył, jak ginę.
— Hazza, nie zrobiłbym... — Próbowałem dokończyć, ale on po prostu kontynuował.
— Czasami lubię myśleć, że nie obchodzi cię to tak bardzo. I nie odbieraj tego w niewłaściwy sposób. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i kocham cię. Ale... to też trochę przyszło zbyt łatwo, wiesz? Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, od kiedy pamiętam i nie musiałem pracować i starać się dla tej przyjaźni. Nie musiałem cię stopniowo poznawać, po prostu pamiętam, że zawsze tacy jesteśmy. Zawsze jesteśmy blisko. — Zatrzymał się i rzucił kamień w rwącą wodę pod nami. — Z Chelseą musiałem na to popracować. Czułem satysfakcję, kiedy w końcu ją zdobyłem. Tak naprawdę nie powiedziałem ci tego, ale umawiałem z nią od wielu miesięcy, zanim... w końcu chciałem, żebyś ją poznał.... po tym, jak w końcu zostaliśmy parą.
Moje serce utonęło. Naprawdę ją lubił tak bardzo, jak powiedział. Trzymałem się tej ostatniej nadziei, że może zaprzeczał czemuś, ale ten ostatni ślad optymizmu znalazł się na dnie rzeki wraz z kamieniem, który rzucił Harry. A teraz nie tylko bolała mnie klatka piersiowa z zazdrości, ponieważ uświadomiłem sobie, że się mylę, ale pojawił się dodatkowy ból na myśli, że Harry mnie okłamywał. Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy.
On westchnął i poklepał most. — Jesteś gotowy na powrót do domu kolego?
Pokiwałem głową i wsiadłem do samochodu. Mimo, że wcześniej ignorowałem ten ból, to teraz uderzył on we mnie ze zdwojoną siłą i nie mogłem tego powstrzymać, bez względu na to, jak bardzo się starałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top