2
Nie powinienem był do niego dzwonić. Może nie powinienem go więcej widzieć. Kiedy przyjaźnisz się z kimś wystarczająco długo, znasz zachowanie i ton głosu przyjaciela. Dzisiaj brzmiał na podekscytowanego i to mnie przeraziło. Ostatnio był przygnębiony i poważnie zaczynałem się o niego martwić. Ale mogę powiedzieć, że był szczęśliwy co mnie zdziwiło.
Harry kogoś poznał. Przedstawił mi ją jako Chelsea. "Dwa e, jedno l" - poinformował mnie wyraźnie. Jakbym sam tego nie wiedział.
Była typem dziewczyny, która normalnie siedziała przy jakiś popularnych facetach, lub między innymi pustymi lalami. Kiedyś byśmy się wyśmiewali z niej i z jej idealnego chłopaka chowając się za menu, wybuchając śmiechem przez każdy jej idiotyczny ruch. Zwykle to robiliśmy, ale dziś ona i Harry siedzieli po tej samej stołu, natomiast ja siedziałem naprzeciwko nich.
Założę się, że pod stołem trzymali się za ręce. Patrzyli na siebie przez cały czas. Wyglądała, jakby grała w jakiejś telenoweli. Była idealna. Wystarczyło tylko spojrzeć na mnie i na nią - to było pewne, nie miałem z nią szans. Jej długie blond włosy opadały jej na ramiona i wydawały się podskakiwać z każdym jej ruchem. Mogłaby grać w kilku reklamach. Jedna byłaby przeznaczona jej włosów - wszystkie jej kosmyki błyszczały się i wyglądały cudownie. Druga reklama mogłaby dotyczyć jej ubrań - jeden rozmiar pasuje do wszystkiego, wszystko wygląda na niej idealnie... ma idealne ciało, niczym modelka.
Inna reklama dotyczyłaby jej makijażu - Piękny, z pazurem. Oczywiście byłaby też reklama o jej uśmiechu - chcesz wkurzyć najlepszego przyjaciela twojego chłopaka? Obniż poczucie jego własnej wartości swym uśmiechem! Gdy uśmiechała się i pokazywała swoje idealnie proste i białe zęby, byłem zawstydzony.
Dlaczego ona była taka idealna?
Starałem się nic nie mówić kiedy zapytała kelnera, czy raki są świeże.
Najdroższą rzeczą w menu był bekonowy cheeseburger za cztery dolary i pięćdziesiąt dziewięć centów, a ona żądała raków.
Starałem się nic nie mówić, kiedy nie chciała jeść frytek chili - najlepszych w mieście, jak uważaliśmy z Harrym - ponieważ była na diecie. Próbowałem nawet nic nie mówić kiedy skomentowała włosy Harry'ego, mówiąc, że są za długie, a on powiedział, że je skróci dla niej. Ale nie mogłem się nie odezwać, kiedy zapytała mnie, czy podoba mi się jej bluzka.
Była to jakaś koszulka polo, która prawdopodobnie była celowo o dwa rozmiary za mała i różowa. Wyjaśniła, że założyła ją, żeby pasowała do jej błyszczyka. Chciałem jej powiedzieć, że to nie pasuje. Jeśli mam być szczery pasowały do niej tylko słowa: głośna i wstrętna. Zamiast tego powiedziałem tylko "Czy to jest prawdziwe?" patrząc na jej wylewające się z bluzki zbyt duże, jak na jej drobne ciało piersi.
Zachichotała i spojrzała na swoją pierś. Popatrzyła na Harry'ego, a następnie znów na mnie. Pochyliła się lekko z idealnie wypielęgnowaną ręką przyłożoną do ust. — Tak między nami — szepnęła. — Nie. — dodała z chichotem. Potem, jakby dzieliła ze mną jakiś brudny sekret, wróciła do Harry'ego i znów zachichotała, jej ramiona drżały, gdy wybuchnęła śmiechem.
Harry uśmiechnął się do niej pierwszy, a potem zwrócił się do mnie. Prosił o to, żebym był dla niej miły. Uśmiechnąłem się tylko fałszywie. W tym momencie naprawdę chciałem ją spoliczkować i być może spoliczkować też Harry'ego za to, że był tak ślepy. Nigdy nie szukał takich dziewczyn jak ona. Nie rozumiem co się z nim dzieje.
Nie zamówiłem nic poza colą. Ona w ogóle nic nie zamówiła, ponieważ - jak powiedziała wcześniej, pilnowała swojej wagi. Musiała po prostu zrzucić te trzy dodatkowe kilogramy, aby mogła schować się za słupem telefonicznym i pozostać niewidoczną.
Ja nic nie zamówiłem, ponieważ patrzenie na nią i Harry sprawiło, że źle się czułem. Fizycznie. Ale również byłoby mi wstyd jeść kaloryczne jedzenie, ponieważ wiem, że ona patrzyłaby na mnie z obrzydzeniem.
Harry zamówił colę, frytki i cheeseburgera z pomidorami, ale bez sałaty i z keczupem, którym narysowano dziwny wzorek, który wyglądał artystycznie. Założę się, że Chelsea nie wiedziała, że to był jego zwyczaj.
W końcu przy naszym stole było cicho. Nie sądziłem, że ona potrafi chociaż przez sekundę być cicho. Westchnąłem i rozejrzałem się po tym miejscu. Wszystko tutaj było znajome. Lepkie blaty i czarno-biała wyłożona kafelkami podłoga, czerwone ściany, automaty do gry w pinball z tyłu i Jerry - kucharz, który znał nas doskonale i nasze zamówienia na pamięć. Wszystko oprócz Chelsea było tutaj tak znajome.
— Chcesz zagrać w pinball? — Zapytałem Harry'ego, mając nadzieję, że ucieknę od niej na co najmniej kilka minut.
Na twarzy Harry'ego pojawił się uśmiech i pokiwał głową. Odwrócił się do dziewczyny, której brwi uniosły się w udawanym rozbawieniu. Spodziewałem się, że Harry spyta "Czy mogłabyś już iść?". A może "Czy mogę pożyczyć pięćdziesiąt centów?" Ale nie. To, co jej powiedział, to — Zagraj z nami.
Musiałem przygryźć wargę, żeby nie powiedzieć niczego obraźliwego. Pozwolił jej się wtrącić. Zaprosił ją do gry. Do naszej gry. Wszyscy jednak wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę automatów do gry w pinball. Zwykle Harry i ja lubimy grać w wersje z motocyklistami. Zawsze krzyczymy do siebie obelgami za każdym razem, gdy dobrze nam idzie, tło tej wersji jest wypełnione napakowanymi mężczyznami w bandanach z długimi brodami oraz kobietami w skąpych bikini. Lubimy udawać, że siadamy na nasze motocykle.
Tym razem tak nie było. Harry pozwolił jej wybrać, w którą wersje zagramy. Wybrała zwykłą. W tej wersji są tylko sygnały dźwiękowe i migające światła, chociaż większość jest zepsuta przez dziesięciolatków, którzy ciągle w to grają. Harry wrzucił pięćdziesiąt centów i powitały go trzy lampki po prawej stronie, które migały podczas gdy po lewej stronie robiła to tylko jedna. Chelsea uśmiechnęła się puszczając piłkę i trafiła w główną część. Oparłem się na bokach innego automatu ze skrzyżowanymi rękami, mając nadzieję, że Harry przegra, żebym mógł później pokonać Chelseę.
Gdy tylko uzyskał 1500 punktów, powiedziałem, że jego mama jest tutaj.
Oderwał się od maszyny i spojrzał w stronę wejścia. Maszyna zawyła dźwięk niepowodzenia, a Harry zmarszczył brwi i odwrócił się do mnie. — Kłamca
Uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami. — Masz dwie kule — powiedziałem, wskazując głową na maszynę. Za każdym razem udawało mi się znaleźć sposób na odwrócenie jego uwagi. Za pierwszym razem kopnąłem go w nogę i powiedziałem mu, że przypadkowo się poślizgnąłem. Wiedział, że znów skłamałem, biorąc pod uwagę, że prędzej przykleisz się do tej podłogi, niż się poślizgniesz.
Za drugim razem głośno zacząłem kaszleć, on zapytał zmartwiony czy wszystko w porządku. Gdy metalowa kula upadła, natychmiast się zatrzymałem i powiedziałem, że nic mi nie jest. Harry i ja zamieniliśmy się miejscami, Chelsea automatycznie się do niego przykleiła. Obserwowali, jak wrzuciłem pieniądze. Nie wiem, jak długo tam stałem, uderzając piłkę w górną część maszyny i z powrotem, od czasu do czasu pozwalając jej przejść na boki. Nie przejmowałem się już punktami ani wygraną. Byłem skupiony na biciu piłki. Wyobrażałem sobie, że piłką jest Chelsea i mogę karać ją za odebranie mi Harry'ego. Zanim straciłem wszystkie trzy kule, zachód słońca był widoczny przez okno za maszynami.
— Wow — powiedziała Chelsea z irytującym chichotem. — Nie wiem, czy uda mi się pokonać ten wynik.
— Nie uda, nawet o tym nie myśl — odpowiedziałem natychmiast oschłym tonem.
Brwi Harry'ego uniosły się, a jego usta stały się cienkie i proste. Przekroczyłem granice. Odchrząknąłem i wytarłem ręce o dżinsy. — Śmiało — dodałem tak uprzejmie, jak tylko mogłem. — W każdym razie nie mam już czasu. Miło było cię poznać Chelsea. Do zobaczenia później, Haz.
Dotarłem aż do parkingu a po chwili dołączył do mnie Harry. Byłem gotowy powiedzieć mu, że zostawił kogoś w środku, ale odezwał się pierwszy. — Co to było? — zapytał, rzucając mi gniewne spojrzenie.
— Co masz na myśli? — zapytałem, bawiąc się palcami.
— Wiesz doskonale, co mam na myśli, Niall — praktycznie warknął.
— Jaki drażliwy — Wymamrotałem, po czym westchnąłem i spojrzałem na zachodzące słońce za szeregiem domów po naszej lewej stronie.
— Nie wiem. Jest po prostu... inaczej. Nie jestem przyzwyczajony do dzielenia się tobą — powiedziałem mu po części prawdę. Było w tym coś więcej, ale nie byłem jeszcze gotowy mu tego wyznać.
Uśmiechnął się lekko i wtedy zauważyłem, jak drzewa rzucają na niego cień. — Zawsze będę miał ciebie czas, dobrze? — uspokoił mnie.
— Obiecuje. Nie martw się. — dodał i przytulił mnie po czym uciekł, mówiąc, że jego dziewczyna została sama przy automatach.
Ale ja to rozumiem. Wytrzymam to wszystko. Harry po prostu teraz chce być przy swojej dziewczynie i robić to, co ona chce. Harry chce, żeby Chelsea była szczęśliwa. Nie ma problemu, mam tylko nadzieje, że ona znudzi się Harrym tak szybko, jak innymi chłopakami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top