52

Anka popatrzyła na budynek.Była to stara wiktoriańska willa.
-Czemu zawsze ja?-zapytała się Bartka
-Bo przegrałaś zakład-
Anka spojrzała na chłopaka którego uważała za przyjaciela.Był
to wysoki brunet o niebieskich oczach.Często kiedy rozmawiała
z nim na przerwach widziała zazdrosne spojrzenia dziewczyn.
-Co mam przynieść?-zapytała się
-Coś co można wynieść-odpowiedział.
Zabrała od niego latarkę.Weszła zbierając resztki odwagi.W
holu było ciemno i strasznie.Spoglądała na obrazy które przedstawiały
młodą kobietę w szmaragdowej szacie.Z oddali słyszała stukot łańcuchów,
zgrzytanie zębami oraz jęki kobiety.Zabrała ze stolika broszkę i pobiegła
do drzwi.Próbując je otworzyć wypadła jej latarka.
-Nie dam się więcej wkopać-wyszeptała do siebie
Jęki słychać było bliżej.Dziewczyna podniosła latarkę i pobiegła po schodach.
-To tylko twoja wyobraźnia-dodawała sobie otuchy.
Wbiegła do pierwszego pokoju.Był w tonacji zieleni,kwiaty były zadbane.Na łóżku
leżała lalka.Anka słysząc nadchodzące kroki szybko schowała się do szafy.Zobaczyła
przez szparę wchodzącego mężczyznę.Był ubrany we frak i miał w ręce nóż.Sprawdził
pod łóżkiem czy nikogo nie ma.Nagle przed nim pojawiła się dziewczynka.Miała ona
rude warkocze i szramę na lewym policzku.
-Czego szukasz?-zapytała się piskliwym głosem.
-Złodzieja-
Mężczyzna odwrócił się od dziewczynki i leniwym krokiem podchodził do szafy.Anka
spojrzała ze strachem na mężczyznę.Dziewczynka zawołała piskliwym głosem:
-Wynocha z mojego pokoju!-
Anka zobaczyła jak postacie znikają.Wyszła z kryjówki.Przyjrzała się lepiej lalce
i zauważyła ślady krwi na policzku.Zrobiło jej się żal rudowłosej lecz wiedziała
że musi wydostać się z budynku.Po cichu wydostała się z pokoju i zeszła na dół.
Zobaczyła krew której nie było.Ciekawość wygrała i dziewczyna poszła za śladami
krwi.Zeszła do piwnicy ostrożnie,unosił się w powietrzu zapach którego nie potrafiła
zidentifikować.Na stoliku leżały słoje z ludzkimi narządami.
-Kto może być takim świrem?-wyszeptała
Podniosła słoik z parą niebieskich oczów.Po chwili odłożyła je na miejsce i dalej
szła za śladami.Doszła do następnych drzwi mijając więcej słojów.
-Pomocy!-wołał chłopięcy głos
Anka poznała osobę do której należy ten głos.Był to Bartosz.Wzrokiem poszukała
kluczy i znalazła je na stoliku.Otworzyła szybko i zobaczyła przyjaciela.Był 
zakrwawiony,ranny w ramie oraz mocno wystraszony.
-Dasz radę iść?-zapytała
Chłopak wstał z ziemi.Anka rozerwała sweter i związała ranę Bartka.
Oboje wydostali się z piwnicy w ciemy hol.
-Wyjdziecie bez pożegnania?-usłyszeli zimny głos 
-Proszę nam nie robić krzywdy-poprosiła Anka
Usłyszeli w odpowiedzi zimny śmiech.Anka rzuciła w mężczyznę świecznikiem który
był na stoliku.
-Uciekaj,ja go zatrzymam-wyszeptał Bartek
-Nie zostawię cię-
Anka spojrzała na przyjaciela twardo.Mężczyzna wykorzystał chwilę nieuwagi i chwycił 
Ankę która stała bliżej.
-I co teraz?-wyszeptał jej do ucha
Bartek zrobił się blady bojąc się o przyjaciółkę.Spojrzał w oczy swojemu oprawcy.
-Nie rób jej krzywdy,weż mnie-powiedział błagalnym głosem
-Niech pomyślę-zaczął-Twoja dusza warta jest dwa razy więcej niż jej-
-Więc?-zapytał się chłopak
Anka spojrzała przerażona na przyjaciela.Czuła nóż przy szyi.
-Nie-odpowiedział zimno-Ania będzie moją ostatnią duszą.Mam już 99 a miałem zdobyć 
100.-
Jakaś siła odrzuciła Bartka za drzwi.Anka zobaczyła zemdlonego przyjaciela leżącego 
na ziemi.
-Martwił bym się o siebie na twoim miejscu-powiedział mężczyzna
Dziewczyna zaczęła się wyrywać.Słyszała tylko zimny śmiech.Została ogłuszona popielniczką
która leżała na stoliku.Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu.Z cienia wyłoniła się postać.
-Gotowa na śmierć?-
-A ostatnie życzenie?-spytała
-To nie ta bajka-
-Przynajmniej powiedz jak masz na imie-prosiła dziewczyna
-Wiktor-odpowiedział 
Podszedł do niej i nożem.Przeszło dziewczynie całe życie przed oczami.
-To koniec Wiktorze-usłyszła piskliwy głos
Przed nimi pojawiła się ruda dziewczynka.
-Ale Saro-Nalegał mężczyzna
Do pomieszczenia wkroczył Bartek z jej bratem Michałem.Mężczyzna uśmiechną się zimno
i wyszeptał do Anki:
-To koniec-
Miał wbić jej nóż prosto w serce lecz nagle zaczął się palić.
-Dlaczego siostro?!-wołał do Sary
Bartek podbiegł do dziewczyny a dziewczynka sama zaczęła płonąć.
-Wybaczcie mojemu bratu-poprosiła przed zniknięciem
Cała trójka wyszła z budynku.
-Nigdy więcej-powiedział Bartek
-Szkodam mi tylko Sary,była…-zaczęła Anka
-Zamknij się siostra-przerwał jej brat.

Tym razem coś lekkiego 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top