118

… Jak co dzień musiałem wstać do szkoły. Rodzeństwo od rana się nawalało, kłóciło co doprawiało mnie do szału, a mama nie reagowała na to jednak nie chciałem sobie psuć nerwów, ponieważ ten dzień miał być jednym z najważniejszych w moim życiu. Dzisiaj zaczynają się testy próbne z powodu, których jestem cholernie zdenerwowany, ale to nie jest jeszcze nic strasznego od pewnego czasu podoba mi się dziewczyna. Jest cudowna ale co tam się będę rozpisywał przejdę do sedna, chcę jej się zapytać dzisiaj o chodzenie, więc jak najszybciej wyszykowałem się i prawie wybiegłem z domu rozpromieniony i szczęśliwy. W autokarze jak zawsze zacząłem narzekać na mróz, który panuje na dworze i o tym, że kierowca jeździ jak żółw po błocie. Po drodze zdążyłem się rozgrzać i kiedy dotarłem do szkoły było mi o wiele cieplej. Rozebrałem się, zmieniłem obuwie i wyszedłem z szatni. Stanąłem przed sekretariatem i czekałem na nią. Kiedy weszła do szkoły na jej widok od razu pojawił się u mnie na twarzy wielki banan z wystawionymi zębami na wierzchu. Przywitaliśmy się i kiedy już się przebrała poszliśmy na lekcję. Pierwsza minęła dosyć szybko i przyjaźnie i teraz miał się zaczynać pierwszy test. Zaczął mnie rozbolewać brzuch, a Maya nie czekając odrzekła szybko:
- Karo nie przejmuj się to tylko próbny będzie dobrze- i uderzyła mnie figlarnie w ramię.
- Dzięki, ale stres sam z siebie robi swoje niestety nic na to nie poradzę- odpowiedziałem i w tym momencie usłyszałem dzwonek.
Poszliśmy do klas. Kiedy dostałem test przeraziłem się ilością materiału jednak po przejrzeniu go ulżyło mi, ponieważ nie był ona taki trudny. Cały czas w głowie myślałem jak by ją zapytać i postanowiłem, że najlepiej będzie pod koniec dnia. Załamałem się charakterystyką, którą trzeba było napisać, ponieważ nie pamiętałem żadnej postaci z tematu charakterystyki ani nie miałem weny aby coś napisać, bo jak już wiecie bujałem w obłokach. Minął pierwszy test i oczywiście musiałem przegadać to z Mayą co lubiłem najbardziej. Następnie nastała przerwa obiadowa na, którą zawsze się ścigaliśmy i przeważnie to ja wygrywałem o kilka kroków. Jak zwykle śmiechy, chichy musiały nam towarzyszyć przy wspólnym jedzeniu, ale wredna baba od obiadków zaczęła się drzeć, że to stołówka a nie klub dyskusyjny. Zdenerwowany mało myśląc pokazałem jej środkowego fakieta i wyszedłem z obiadków razem z moją towarzyszką. Ostatnia lekcja dzieliła mnie przed rozstaniem z nią, a serce z każdą minutą coraz mocniej mi biło. Kiedy nastał dzwonek zamarłem i zastygłem. Maya się spakowała i podniosła z ławki. Mówiła coś jak za mgła jednak po kilku sekundach jej słowa do mnie dotarły:
-Karo dzwonek hallo!? Idziemy do domu- potrząsając lekko moje ramie mówił
- A tak tak już się pakuje – szybko odezwałem zerwałem się i wrzuciłem wszystko do plecaka
Wyszliśmy z klasy zmierzając do szatni. Zostawiliśmy plecaki przed i przebraliśmy się, następnie Maya poszła po rower i ruszyliśmy w stronę autokaru. Powiedziałem sobie w myśli teraz albo nigdy.
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:
-Mmm…Mmm. Mmmaya?
- Tak? – odpowiedziała niewinnie i zwolniła prędkość kroków
- No bo ja ci coś musze powiedzieć- wydukałem
- Jasne wal śmiało przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć- odpowiedziała
- No bo… no bo tyy już od paru miesięcy mi się podobasz i chciałem się ciebie zapytać czy została byś moją dziewczyną?
Spojrzała się na mnie zszokowana i po chwili na jej polikach wypłynął czerwony rumieniec zawstydzenia. Odetchnęła głęboko i odpowiedziała niepewnie:
- Wiesz nie chcę cię urazić ani nic, ale niestety nie podobasz mi się. Jesteś super przyjacielem ale niestety między nami nic więcej nie będzie. Przepraszam cię.
Poczułem się upokorzony i tak jak bym dostał od kogoś z liścia.
- Okay. Ja już muszę iść – odpowiedziałem i przyspieszyłem kroku.
W autokarze byłem zły na siebie i nie rozmawiałem z nikim. Założyłem słuchawki na uszy i puściłem muzykę na max ’a żeby się trochę odprężyć jednak to marnie wyszło. Kiedy do domu wróciłem do domu rzuciłem plecak przy biurku odpaliłem kompa i wszedłem na fejsa. Ludzie zaczęli mnie irytować, więc postanowiłem poszukać jakieś fajnej gry żeby tam wyładować swoją złość. Szukałem jakiś strzelanek jednak nic ciekawego niebyło. W wyszukiwarkę wpisałem od tak sobie słowo „black” wyskoczyła jakaś gra pod nazwą „black eyes”. Stwierdziłem, że sprawdzę co to za gówno jest. Kiedy się załączyła od razu było widać, że to jest levelówka, ponieważ było tam 10 levelów i a pierwszy był odblokowany. Kiedy kliknąłem na poziom pierwszy wyskoczyła mi głowa z oczami, zaklejoną buzią, a przed nią na tacy wiele przedmiotów zaczynając od widelca a kończąc po wiertarce. Na początku nie wiedziałem o co chodzi w niej ale później okazało się, iż trzeba danej osobie wydłubać oczy w jak najokrutniejszy sposób. Szybko doszedłem do 9 lvl jednak kiedy kliknąłem na lvl 10 nic się nie stało kliknąłem jeszcze parę razy i nic. Pomyślałem, że to znowu ten złom muli i kopnąłem w komputer jednak nic. Poszedłem się napić, kiedy jednak wróciłem ekran był czarny, a na nim widniał napis „Game Over”. Niewiedziałem dla czego, więc wyłączyłem komputer i położyłem się spać bo była 1 w nocy. Miałem koszmarny sen związany z tą grą. Kiedy się obudziłem miałem ciemno przed oczami. Nie mogłem ich otworzyć. Przysunąłem rękę do oczu i chciałem je otworzyć palcami, jednak oczu tam nie było…

Kiroku69

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top