55.
*Mercy pov*
Moi rodzice jak i rodzice Niall'a zostali u nas w domu. Na nic mi nie pozwalali, a szczególnie nasze mamy, które wszystko robiły za mnie. Trochę mnie to denerwowało, ponieważ ja nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu. Rano wstałam i od razu posadziły mnie na kanapie i podały talerz ze śniadaniem. Nie pozwoliły mi sprzątać zabawek, ponieważ nie mogę się przemęczać. Westchnęłam ciężko i usiadłam po raz kolejny tego dnia na kanapie. Obok nie siedział mój ojczym i mój teść, a Niall co chwilę latał do sklepu, ponieważ kobiety chciały upiec ciasto, ale brakowało niektórych produktów i jeżeli o czymś zapominały to wysyłały mojego biednego męża. Oglądałam powtórkę meczu, ponieważ i tak nie miałam nic innego do roboty, a Eddie i Julia i tak drzemali w swoich pokojach. Niall wrócił do domu z kolejnym produktem i wszedł do kuchni. Po chwili wyszedł z pomieszczenia, by ściągnąć kurtkę oraz buty i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie i odetchnął głęboko.
- Mam ich serdecznie dość. - mruknął cicho. - A najbardziej swojej matki.
- Ja mam dość swojej. Co chwilę za mną lata i zakazuję wszystkiego. - powiedziałam.
- Mnie kazała się Tobą opiekować. - odezwał się Mark.
- A co ja dziecko? - spytałam.
- Moja kobieta kazała zająć się Eddie'm i Julią, bo jak powiedziała Mercy nie może się przemęczać. - powiedział tata Niall'a.
- Niech one wyjadą. - powiedział Niall i przetarł twarz dłonią.
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - w salonie pojawiła się moja teściowa.
- Mercy, potrzebujesz czegoś? - obok Maury stanęła moja mama. - Coś do jedzenia, może jakaś kanapka lub coś do picia?
- Nie. - zaprzeczyłam szybko. - Jeżeli będę chciała sama sobie po to pójdę, mamo. Nie mam pięciu lat. - dodałam.
- Ale jesteś w ciąży...
- No i co z tego? - przerwałam jej. - Mamo wiem, że się martwisz, ale jak do tej pory wszystko było dobrze, nie musisz mnie traktować jak dziecko, które nic nie potrafi zrobić. Ja i Niall dajemy sobie świetnie radę. - uśmiechnęłam się.
- Może i masz rację. - powiedziała po chwili. - Może to przez to, że nie było Cię w domu. Wyprowadziłaś się, gdy miałaś piętnaście lat, stałaś się samodzielna. - uśmiechnęła się lekko. - Przepraszam.
- Ja również. - powiedziała Maura. - Jesteście już dorośli, a my traktujemy was jak dzieci. - dodała i również się uśmiechnęła. Kobiety usiadły na kanapie, a ja odetchnęłam lekko. Spojrzałam na Niall'a, który teraz wpatrywał się w telewizor, ale na jego ustach gościł lekki uśmiech. Uśmiechnęłam się i przeniosłam swój wzrok na ekran telewizji. Położyłam dłoń na swoim brzuchu i pomasowałam go lekko.
Już nie długo będziesz ze mną.
***
- Moja matka mnie wykończy. - powiedział blondyn i rzucił się an łóżko w naszej sypialni. - Ona nigdy nie odpuści.
- Niall, teraz Ty też musisz ją zrozumieć. Dorosłeś, ale dla niej zawsze będziesz małym synkiem, którego trzeba wszystkiego uczyć. Każda matka taka jest, moja także. Lata za mną, chociaż tłumaczyłam jej, że jestem dorosła. A spójrz na siebie. Boisz się, że Emily dorasta. Myślisz, że jak założy rodzinę, to nie będziesz za nią latał? - spytałam, a on uśmiechnął się lekko.
- Masz rację. - powiedział. - Chodź do mnie. - wyciągnął ręce w moją stronę. Zaśmiałam się i położyłam się na łóżku. Niall podniósł się i podwinął moją koszulkę. Złożył pocałunek no moim brzuchu, a ja zachichotałam. - Jak się masz Claire? - spytał, a ja powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- A może jednak Will. - podniosłam brew do góry, a blondyn na mnie spojrzał.
- To będzie Claire. - uśmiechnął się i pogładził mnie po brzuchu. - Będzie moją kolejną księżniczką. - dodał i poprawił moją koszulkę. Zawisł nade mną i uśmiechnął się. - A Ty jesteś moją królową. - powiedział i cmoknął mnie w nos. Zaśmiałam się i przeczesałam dłonią jego włosy. Niall pochylił się i wpił się w moje wargi. Kochałam jego pocałunki, kochałam go całego. Jego oczy, jego uśmiech, był idealny. Nadal nie mogę pojąć dlaczego wybrał mnie. Przecież tyle dziewczyn się za nim uganiało, a on wybrał swoją przyjaciółkę. Nie wiem dlaczego tak bardzo mnie kochał, nie wiem dlaczego to ja tu jestem, a nie jakaś inna dziewczyna. Ale wiem jedno.
Kocham go nad życie.
XXXX
Ostatni na dziś :)
Chciałabym podziękować 860 kochanym osobom, którzy mnie obserwują :') Nie sądziłam, że kiedykolwiek wybije mi tyle followers ♥ Chciałabym wszystkich zaobserwować, ale niestety niekiedy po prostu przegapię jakiś follow. Dziękuję jeszcze raz ♥
Dobranoc ;*
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top