32.
Dwa dni później pojechaliśmy całą rodziną oglądać dom, który zaproponował Niall. Emily nadal nie chciała się przeprowadzać, ale jakoś udało mi się ją przekonać, by jechała z nami. Po dwudziestu minutach Niall zaparkował pod pięknym domem.
- To jest chyba pieprzony żart. - powiedziałam. Widziałam tylko zdjęcie łazienki i salonu, a on wyskakuje mi tu z pieprzonym pałacem. Wysiadłam z auta i wzięłam Eddie'ego na ręce, a Niall wziął Julie.
- Państwo Horan? - przed nami pojawił się mężczyzna około pięćdziesiątki. - Nazywam się Henry Williams i jestem właścicielem domu. - uśmiechnął się.
- Witam. - powiedział Niall i uścisnął dłoń mężczyzny.
- Oprowadzę państwa, proszę tędy. - powiedział i wskazał ręką byśmy szli za nim. Pan Williams otworzył drzwi i wpuścił nas do środka, a moja szczęka opadła do ziemi.
To chyba naprawdę żart.
- Niall, czy Ciebie powaliło? - spytałam, a on tylko się uśmiechnął. Postawiłam Eddie'ego na ziemi i złapałam jego rączkę.
- Proszę za mną. - powiedział Henry, a my weszliśmy do salonu, który widziałam na zdjęciu.
Męźczyzna opowiedział nam trochę o pomieszczeniu, a Emily i Teddy byli zachwyceni.
- Przejdźmy teraz do kuchni. - wskazał ręką, który mamy objąć kierunek, więc tam ruszyliśmy. Weszliśmy do ogromnej kuchni, w kolorach czerni i bieli.
- Na parterze znajdują się również sypialnie dla gości oraz trzy łazienki. Wejdźmy teraz na górę, obejrzymy sypialnie. - powiedział. Weszliśmy schodami na górę, a Henry otworzył pierwsze drzwi. Weszliśmy do środka, a moja szczęka już naprawdę dotykała ziemi.
- Widzę, że małżonce się podoba. - zaśmiał się Williams. Szybko zamknęłam buzię i uśmiechnęłam się lekko. Wyszliśmy z sypialni i właściciel otworzył kolejne drzwi. Okazało się, że jest to pokój młodzieżowy, a dokładniej mówiąc, pokój dla nastolatki. Emily pisnęła cicho i weszła do środka.
- Ja tu zostaje. - powiedziała.
- Jeszcze pół godziny temu powiedziałaś, że nigdzie nie chcesz jechać. - zauważył Teddy.
- Tak, ale nie wiedziałam, że tata ma taki gust. - uśmiechnęła się.
- Zobaczmy pokój dla chłopca. - odezwał się mężczyzna. Otworzył następne drzwi i Teddy wszedł do środka, a my zaraz za nim.
- Zostaje tu. - powiedział. Rozejrzałam się po pokoju i mnie również się spodobał.
- Mam również wnuki, które często tu wpadały, więcznajdzie się też pokój dla najmłodszych. - powiedział. - Tu pokój dla chłopczyka. - wskazał na drzwi, przez które po chwili weszliśmy.
- A tu dla dziewczynki. - dodał, a my weszliśmy do kolejnego pokoju.
- Została jeszcze łazienka. - powiedział po chwili i otowrzył ostatnie drzwi.
Niall, jesteś nienormalny.
- Koszt domu to dwadzieścia pięć milionów funtów. Jeżeli państwo się zdecydują, podpisujemy umkwę i mogą się państwo od razu wprowadzać. - powiedział i uśmiechnął się. Niall spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. - Zaczekam na państwa na dole. - dodał mężczyzna i zszedł na dół.
- Niall, powaliło Cię?! - spytałam, gdy zostaliśmy sami.
- Nie podoba Ci się? - spytał, a jego oczy posmutniały.
- Oczywiście, że mi się podoba, ale nie wiedziałam, że on będzie pieprzonym zamkiem. - powiedziałam i uśmiechnęłam.
- Mnie się podoba. - powiedział Teddy.
- Mnie też. - powiedziała Emily.
- Dzieciaki, zaczekacie ma nas na dole? - spytał Niall. Emily i Teddy zabrali młodsze rodzeństwo i zeszli na dół. Niall złapał moje dłonie i spojrzał w moje oczy. - Mercy, ten dom to Twoje marzenie. Widzę to w Twoich oczach. Jak na taki dom, to i tak cena jest niska. W końcu będziemy mogli kupić psa. Pamiętasz? Chciałaś go, po tym jak Parker odszedł. W końcu będziemy mogli patrzeć jak nasze dzieci szaleją na zewnątrz, a nie tylko na dywanie w salonie. - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Dzieciom się podoba. - powiedziałam i przygryzłam wargę. - Niech Ci będzie. Kupujemy. - dodałam po chwili.
- Tak! - usłyszałam. Spojrzałam w stronę schodów, gdzie stali Emily i Teddy.
- Mieliście być na dole. - zauważyłam.
- Chcieliśmy sprawdzić, czy się zgodzisz. - uśmiechnęła się Emily.
- Tem dom ma pieprzony salon gier! - krzyknął Teddy.
- Teddy! - skarciłam go. - Słownicto.
- Mamo, myślisz, że nie używam takich słów? - spytał z uśmiechem.
- W takim razie Cię ich oduczę.
XXXX
Taki tam, nowy domek :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top