Zaraza.

Po dwóch godzinach spędzonych w samochodzie, dotarłem na miejsce. Pogoda była przepiękna, na zewnątrz przywitał mnie Adi, który nie emanował dobrym humorem jak zawsze. 

- Cześć Piotruś - powiedział i serdecznie mnie wyściskał. 

- Hej Adi,  atmosfera widzę napięta już od samego wejścia. -powiedziałem widząc jego zachowanie. 

- A no niestety. A najgorsze jest to, że nikt nie wie o co chodzi. Czy ty wiesz coś więcej niż my? -zapytał. 

- Poza tym, że kocham twojego brata i że coś się z nim zadziało nie wiem nic. 

- Dobra leć do domu , czekają na ciebie. 

Tak też było, w środku wyściskali mnie Emilia, Robert i Ela.

- Dobrze, że jesteś słoneczko, tęskniliśmy za tobą,- powiedziała Emili. 

- Ja za wami też, moja rodzinko.  Gdzie on jest ? - zapytałem.

- Teraz nie wiemy, wyszedł pijany i pewnie wróci wcale w nie lepszym stanie. - powiedział Robert z wyczuwalną złością w głosie. - Wierz mi Piotrek, bardzo kocham syna ale to co on teraz wyprawia, przechodzi pojęcie. Nie rozmawia z nami, ewidentnie ma jakąś depresję, odmawia wizyty psychiatry i włóczy się gdzieś bez przerwy. To nie jest ten fantastyczny Alex, jakim się stał przy tobie. Przepraszam, że zapytam ale czy między wami coś zaszło. ? 

- Problem w tym, że nic się nie wydarzyło, nawet się nie kłóciliśmy, stworzyliśmy coś wspaniałego, dopełnialiśmy się w 100%. Alex zaczął się zmieniać, kiedy zaczął grać w koszykówkę, często spotykał się z drużyną ale nigdy nikogo z nich mi nie przedstawił. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy to gra w kosza czy może kogoś poznał.  Ale kiedy zaczynałem rozmowę, unikał tematu. Z czasem zaczął się ode mnie odsuwać a najgorsze jest to, że ja wiem o jego miłości do mnie. Czegokolwiek by nie zrobił, zawsze nawet najdrobniejszym gestem pokazuje miłość. 

- No to my już nie wiemy o co chodzi. Trzeba w końcu z niego coś wyciągnąć i mu pomóc bo albo się zapije albo ...- Emili zawahała się - Musimy pomóc mojemu synkowi - dodała po chwili. 

- Czy możemy cię prosić Pit o to, żebyś tutaj na jego terenie, spróbował do niego dotrzeć ? - nikogo z nas nie słucha, nie rozmawia z nami. Ma nas gdzieś. - poprosiła Ela. 

- Mogę i chcę to zrobić, ale Ja też mam swoje uczucia i jest mi bardzo ciężko, boje się, że jeżeli mnie odrzuci to sam ze sobą będę miał problem. Mam uczucia na wierzchu i o ile słowa mało ważnych osób są nie istotne, tak jego słowa i czyny uderzają mnie najmocniej. 

Aby dać Aleksowi i sobie swobodę, przeniosłem swoje rzeczy do pokoju dla gości, tego który zajmowałem rok temu. Nie chciałem wbijać mu się do pokoju zwłaszcza w obecnej sytuacji. Tak naprawdę zacząłem się zastanawiać, czy my nadal jesteśmy razem. 

Nagle w drzwiach od pokoju, które były otwarte stanął Aleksander , wyglądał chyba jeszcze gorzej niż się czuł. Włosy potargane i tłuste, oczy przekrwione, ubrania jakby chodził w nich tydzień . No i oczywiście śmierdział alkoholem, śmierdział na odległość. 

- A cccoo tyy tu robisz ? - wymamrotał kołysząc się w drzwiach. 

- Przyjechałem do Was, do Ciebie- odpowiedziałem. 

- Alle po co?- zapytał a mnie zalała fala goryczy i żalu, ale wiedziałem, że jest pijany. 

- Bo cię kocham i nie pozwolę ci się stoczyć Alex, co ty ze sobą robisz, upijasz się, z nikim nie rozmawiasz, nie jesz. Kurwa mać Aleksander co jest grane ? - Zacząłem podnosić głos, bo nerwy zaczęły brać górę. 

- Bo jaaa Taki nie jestem, nie mogę.  Jaa taaki kurwa nie jestem, rozumiesz too? - zaczał wymachiwać rękoma w moją stronę , nagle w drzwiach pojawiła się Emilii. 

- Synu , jak ty wygladasz, co ty ze sobą robisz. Porozmawiaj z Piotrem, przyjechał bo się o Ciebie boi. - zaczęła mówić troskliwie. 

- Ale ze mną jest ok, tłumacze wam, że jaa taki nie jestem - znowu gadał tak samo. 

- Alex, jaki nie jesteś?, wytłumacz mi to - zapytałem. 

- Ja nie jestem taki Jaaak ty, ja muszę byyć normalnyy . To wszystko twoja winna , odwal się ode mnie, rozumiesz. - powiedział, odwrócił się na pięcie i zataczając się poszedł do domu. 

- Kochanie nie przejmuj się, jest pijany i nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi. -Emilii podeszła i mnie mocno przytuliła a we mnie coś pękło od środka. 

Następnego dnia rano, siedziałem na ławce przed domem , czułem się fatalnie, nocy nie przespałem, cały czas myślałem o tym wszystkim. Bardzo bałem się tego, co coraz bardziej wydawało mi się nieuniknione.  Nagle zorientowałem się, że ktoś nade mną stoi. 

- Ermm, cześć - powiedział , stojąc w miejscu. A ja spojrzałem na niego swoimi czerwonymi oczami.  Ale nie odpowiedziałem nic. 

- Chciałem przeprosić cię za wczoraj, byłem pijany i to wszystko jest nie tak.

- A zatem jak jest Aleksandrze, kim ty jesteś i jak jest między nami?. - powiedziałem stając naprzeciwko niego. 

- Nie wiem Piotrek, nie wiem kim jestem i jak jest między nami. Bo widzisz, ja nie chcę taki być, nie mogę. 

- Jaki, nie możesz być ?

- No taki jak ty- odpowiadał bez jakichkolwiek uczuć. 

- A zatem oświeć mnie jaki Ja jestem , bo chyba nie wiem- powiedziałem a we mnie się wszystko gotowało. 

- Ty jesteś chory Piotrek, i przez Ciebie ja też się taki stałem. Żeby facet z drugim facetem... to jest nieludzkie. Nie mogę przestać o tobie myśleć ale wiem , że nie mogę tak żyć. - dla mnie już wszystko było jasne, wrócił dawny Aleksander, cierpiący na chroniczny strach przed homoseksualizmem. 

- Jak zatem dalej sobie to wszystko wyobrażasz ?- zapytałem 

- Nie możemy się dalej spotykać, przepraszam ale ty źle na mnie wpływasz - powiedział a tym razem to mnie ręka powędrowała w stronę jego twarzy. Byłem w jakimś kompletnym amoku nie wiedziałem co mną kieruje i co się ze mną dzieje. 

Nie wiem nawet kiedy spakowałem swoje rzeczy do auta, krzyczałem tylko , że jest skończonym idiotą, że złamał mi serce, że oddałem mu całe swoje życie a on je zdeptał. 

- To koniec Aleksander, koniec. Nigdy więcej nie wchodź mi w drogę. 

Ruszyłem z podwórka z piskiem opon, łzy zalewały mi oczy, wyraźnie czułem ich słony smak w ustach. Nie wiem nawet kiedy znalazłem się na autostradzie. Cały czas miałem w głowie słowa " Ty jesteś chory i Ja przez ciebie taki też jestem" . Kątem oka widziałem dzwoniący telefon, jeden raz za drugim, połączenie za połączeniem......



I nagle wszystko zniknęło.........


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top