Witaj Warszawo
Kiedy pojawiłem się w kuchni, okazało się, że wszyscy jeszcze śpią. Postanowiłem więc posprzątać wszystko to co jeszcze mi zostało. W między czasie, nastawiłem wodę na herbatę i kawę. A kiedy uporałem się ze sprzątaniem, postanowiłem, że znowu naszykuję stów w salonie i przygotuję śniadanie.
Chwilę po 13, stwierdziłem, że zajrzę do rodziców. Kiedy zapukałem do drzwi, po chwili otworzyła mi mama, która była już praktycznie naszykowana. Natomiast tata, jeszcze leżał na łóżku, nie wyglądał zbyt dobrze a i głos miał megaa przepity.
- Tato wstawaj, śniadanie a w zasadzie to już obiad na stole. - powiedziałem, kiedy nagle coś mi przyszło do głowy.
- Synku, wyglądasz jakbyś ducha zobaczył. - powiedziała mama. A ja zorientowałem się, że rodzice spali w jednym pokoju, na jednym łóżku.
- Przepraszam Was bardzo, moi szanowni rodzice, ale czy coś mnie ominęło względem waszej relacji ? - zapytałem patrząc na mamę i tatę, który udawał, że śpi.
- Ymmm no w zasadzie to nie wiem jak i to powiedzieć synku ale ..- zaczęła kręcić mama
- Ale to nie jest rozmowa na teraz synu. Sam przed chwilą powiedziałeś, że śniadanie czeka na stole. - powiedział tata i zniknął w łazience.
- Mamo, odpowiedz mi tylko tak czy nie ? - zapytałem. Mama natomiast nic nie odpowiedziała tylko nieśmiało pokiwała głową. A mnie zrobiło się ciepło na sercu, wiedziałem, że oni są sobie pisani. Początkowo, kiedy ojciec od nas odszedł, to nienawidziłem go ale później zacząłem za nim tęsknić . I teraz jeżeli tylko mama potrafiła mu wybaczyć, to mają zielone światło.
Kiedy wróciłem do kuchni zastałem w niej Roberta i Elę, którzy nie wyglądali najlepiej.
- No cześć pijoki - zaśmiałem się na powitanie.
- Oj tam oj tam, raz nie zawsze a dwa razy nie alkoholik- odpowiedział Robert. W tym momencie do kuchni wparowała Emili.
- Alex słonce , rodzice już wstali ? - zapytała
- Tak, zaraz przyjdą, tata próbuje doprowadzić się do stanu używalności. - powiedziałem z wyraźnym uśmiechem na ustach.
- Matko kochana, goście w domu a ja śpię do 13 zamiast zrobić śniadanie.- zaczęła krzątać się po kuchni.
- Przestań się martwić, śniadanie już czeka na stole w salonie . Wszystko jest pod kontrolą . -odpowiedziałem zadowolony z siebie.
- No taki zięć to skarb - prawie pisnęła Emili i mnie wycałowała.
Po około 20 minutach, wszyscy siedzieliśmy już w salonie i jedliśmy to co naszykowałem. No może nie do końca wszyscy bo Alex jeszcze nie wstał. A i z tym jedzeniem też nie do końca, bo tata i Robert najwyraźniej nie mieli apetytu. Byli natomiast bardzo spragnieni. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Alex.
- Dzień dobry wszystkim- przywitał się i usiadł przy stole.
- Alex słońce, może nalać ci kieliszek wódki ? - zapytałem zadziornie.
- Nie masz litości dla cierpiących ludzi - odpowiedział bezwładnie.
- A to akurat ma po mamusi - zaśmiał się tata.
Czas zleciał nieubłaganie szybko i nastał czas powrotu do Warszawy. Szkoda mi było wyjeżdżać bo bardzo polubiłem to miejsce. Pocieszał mnie fakt, że będę mógł tu wracać kiedy tylko będę chciał. Poza tym, cholernie jarał mnie fakt, że będziemy mieszkać razem z Alexem. Po 17 pożegnaliśmy się, spakowaliśmy do aut i wyruszyliśmy w trasę. Ja jechałem razem z Alexem moim autem a tata wracał razem z mamą. Ciekawiło mnie czy tata wrócił już do domu czy jeszcze nie.
Kiedy podjechaliśmy pod moje mieszkanie, za nami przyjechali rodzice.
- Nie będziemy z wami wchodzić chłopcy, bo wszyscy chcemy odpocząć, dlatego przekazuję wam klucze i odwiedzajcie mnie czasem proszę - powiedziała mama i nas wycałowała.
- I bawcie się dobrze chłopcy - dodał tata chwilę przed odjazdem .
- Gotowy - zapytałem patrząc Alexowi prosto w oczy.
- Z tobą już zawsze miśku. - odpowiedział i weszliśmy do "NASZEGO" mieszkania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top