Niezręczność
Następnego dnia byłem bardzo podekscytowany, od samego rana dzień mi się bardzo dłużył. O godzinie 10 Aleksander napisał mi, że odwołane ma wykłady więc wróci sobie do domu i tam będzie na mnie czekał. Odpisałem, że ok bo w sumie było mi to na rękę, nie musiałem się śpieszyć aby być po niego o 15. Po zajęciach spotkałem się z Krisem u niego w mieszkaniu, mieliśmy pisać pracę ale jak zwykle tylko dużo gadaliśmy.
- Powiedz mi, dlaczego przy Tobie mi się nigdy gęba nie zamyka? - zapytałem kiedy zacząłem się wkurzać, że nic nie zrobiliśmy.
- O to samo powinienem zapytać ciebie. - odparł.
- W sumie bylibyśmy bardzo nietuzinkową parą. - zażartowałem.
- No coś w tym jest. Nie mielibyśmy nudy.
- No w rozmowie na pewno nie.
- Twierdzisz, że w innych sferach byłaby nuda? - Kris udawał oburzonego.
- Nic nie twierdzę, nie próbowałem nie wiem czy tam wszystko działa - kontynuowałem bo lubiłem go drażnić.
- U mnie działa jak w szwajcarskim zegarku i działa i pokaźnie wygląda .
- A to, że wygląda to wiem. Widziałem nie raz. - zaśmiałem się widząc minę Krisa, który zaczął się nakręcać.
- Tak swoją drogą, powiem ci Pit, że jak się poznaliśmy to miałem na Ciebie chrapkę. Miałem głupią nadzieję, że coś z tego będzie.
- Wiem Kris, sam się nawet zastanawiałem, czy nie warto by było spróbować.
- No i dlaczego nie spróbowaliśmy powiedz mi - dopytywał Kris.
- Bo za bardzo jesteś dla mnie ważny, żeby bawić się z tobą w związki. Chłopaka mogę mieć lub nie a Ciebie chcę mieć na całe życie .
- Ermm mądrze gadasz człowieku. - Powiedział Kris i dał mi buziaka prosto w usta.
- Kocham cię ! - powiedziałem, kiedy Kris wstał od stołu.
- A Ja kocham Ciebie Piotrusiu.
Z Krzysiem czas pędził jak szalony. Zanim się obejrzałem już była godzina 16. Pożegnałem się z przyjacielem, wsiadłem w samochód i ruszyłem prosto do Rodziny Krause.
Po drodze zastanawiałem się, czemu się stresuję bo przecież Alka i wszystkich z jego rodziny znam już od 1,5 roku. Znamy się w zasadzie jak łyse konie. A prawda była taka, że stresowałem się tylko Alexa i to było absurdalne. Bałem się, po prostu się bałem, że coś może nie wypalić. Bo w głębi serca bardzo chciałem abyśmy znowu byli razem. Strasznie za nim tęskniłem i choć często rozmawialiśmy to nie było to samo. Bo świadomość, że jest się z kimś "W ZWIĄZKU" otwiera pewien rodzaj blokady umysłowej. Chociażby fakt, że koledze z którym bym sypiał nie potrafiłbym mówić prosto w oczy "kocham cię", nawet gdybym faktycznie go kochał. Wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że strasznie skomplikowany ze mnie człowiek.
Po 1,5 godzinie dotarłem do miejsca docelowego. Nie musiałem długo czekać aż na werandzie zaczęli się pojawiać kolejno Alex, Adi, Ela Emilia i Robert.
- No w końcu słoneczko- Ela rzuciła mi się na szyję i mocno wyściskała.
- Dorze, że jesteś Piotrusiu - wyściskała mnie też Emili.
- No w końcu - krótko zwięźle i na temat, uściskał mnie serdecznie Robert.
- Coś zmizerniałeś szwagierku, musimy cię nakarmić - prawie mnie udusił Adi.
Z wielkim uśmiechem na twarzy podszedłem do Aleksandra, który aż przygryzał wargę.
- Cześć mordka - powiedział w końcu i nie mogąc się zdecydować jak ma i może mnie przywitać, po prostu mocno mnie przytulił.
- Cześć Miś- powiedziałem mu do ucha i poczułem jak się uśmiecha.
Jak na listopad, pogoda była rzeczywiście piękna, o tej porze roku 15 stopni to raczej anamalia pogodowa. Po sytym obiedzie rozsiedliśmy się wszyscy w salonie, żeby odpocząć.
- Pójdę się rozpakować - chciałem się przebrać po całym dniu w luźniejsze ciuchy. I chciałem iść standardowo do swojego pokoju gościnnego.
- Słoneczko, jest mały problem. -powiedziała poważnie Emili.
- Tak ? - zacząłem się zastanawiać co się wydarzyło.
- Bo widzisz mamy teraz remont ogrzewania centralnego w pokojach gościnnych. W związku z tym w twoim pokoju nie możesz mieszkać bo jest bardzo zimno.
- Okej, więc mogę się rozłożyć tu w salonie powiedziałem - dla mnie to nie był żaden problem.
- Nie ma nawet mowy. Alex czy możesz na czas pobytu Piotrka spać u Adriana ? - szybko zarządziła Emilii.
- okej - odpowiedział Alex.
- Ale przecież u Alexa jest dodatkowy materac to niech śpi na podłodze. - powiedział Adi.
- Adrian to nie wypada. - powiedziała Emili.
- Kochani mam prośbę - wstałem i powiedziałem głośno.
- Takk? - odpowiedzieli razem i spojrzeli na mnie.
- Czy możecie mnie przestać traktować jak intruza i gościa. Czuję się jak członek waszej rodziny, znamy się już bardzo długo i zawsze traktowaliście mnie jak swojego. To co się wydarzyło miedzy mną a Alexem nie powinno mieć wpływu na nasze relacje. Więc, jeżeli Alex nie ma nic przeciwko, to mogę i chcę dzielić z nim pokój.
- Przepraszam słoneczko, wszyscy bardzo mocno przeżyliśmy ostatnie klika miesięcy i zapomnieliśmy jak to jest normalnie żyć. Oczywiście masz rację, byłeś i jesteś członkiem naszej rodziny i śpij sobie gdzie chcesz. Aleksander powiesz coś? - skończyła Emili.
- Piotrek wie gdzie jest jego pokój, nasz pokój. Tyle w temacie. -odpowiedział Alex.
-O wraca mój brat . Prosto, krótko i na temat - zaśmiał się Adi.
Nie czekając dłużej wyszedłem do auta po torbę i udałem się prosto do pokoju ALexa. Co prawda nie planowałem, że będziemy dzielić pokój, ale mnie się ta opcja podoba. Chwilę po mnie do pokoju wszedł Alex. Widać było, że jest trochę speszony i zachowuje się sztucznie.
- Jeżeli będzie ci to przeszkadzać, to będę spał z Adrianem, więc jak coś to śmiało mów. - Jak dla mnie tego było już zdecydowanie za dużo. Chciałbym wrócić do tego jak było, do swobodnego i cudownego spędzania wspólnego czasu.
- Alex mam prośbę. ! - podszedłem do niego i złapałem go za nadgarstki.
- Tak? - zapytał.
- Napijmy się proszę po kielichu i chodźmy na długi spacer proszę. Musimy bardzo poważnie pogadać. - wiem, że miałem dać Alexowi działać, ale te sztuczne sytuacje krępują mnie i wszystkich wokół.
- Dobrze, a jak bardzo poważnie ? - dopytał Alex.
- Bardzo poważnie Aleksander. Jak dwóch dorosłych facetów. - powiedziałem.
- OK.
Wróciliśmy do salonu, reszta tam jeszcze siedziała. Alex wyjął z barku cytrynówkę i dwa kieliszki. Nalał nam bez słowa i wypiliśmy .
- Ej a my to co ? - odezwał się urażony Robert, że omija go kolejka.
- Później tato i z tobą się napijemy, ale teraz musimy iść bardzo poważnie pogadać we dwóch.
- Oj skoro tak, to proponuję wam wziąć tą flaszkę pod pachę. Z doświadczenia wiem, że może wam się przydać. - Robert mówił bardzo poważnie.
- To jest słuszna myśl, dzięki - powiedziałem i wysłałem mu szeroki uśmiech.
Kiedy wychodziliśmy , Ela tylko pokazała mi jak bardzo ściska kciuki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top