Może przyjdzie dla Nas czas.

Na imprezę dotarliśmy o 2 w nocy i wytrwaliśmy tam do samego końca. Piliśmy, udawaliśmy, że się dobrze bawimy wśród innych ludzi ale tak nie było. Próbowaliśmy jeszcze coś rozmawiać ale było to w zasadzie o niczym. Nie gadaliśmy o nas a kiedy nasze oczy się ze sobą spotykały było bardzo dziwnie.  Krzysztof czuł się bardzo głupio i przepraszał mnie wiele razy ale nie miałem do niego pretensji.  Po skończonej imprezie Alex zaproponował, że mnie odprowadzi na przystanek, po drodze też za dużo nie rozmawialiśmy. Mimo tego, że znaliśmy się na wylot, obaj krępowaliśmy się w swoim towarzystwie. 

- Czy widzisz możliwość, żebyśmy się mogli jeszcze spotkać? - zapytał nieśmiało Alex, kiedy zobaczył nadjeżdżający mój autobus. 

- Masz do mnie numer telefonu, wiesz gdzie mnie szukać - powiedziałem i ścisnąłem go za nadgarstek, żeby chociaż na chwilę go dotknąć.  Wsiadłem do autobusu i obserwowałem go jeszcze chwilę przez szybę. 

Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.  Przez kolejne dniu czułem się rozdrażniony i zły, nie mogłem się na niczym skupić. Nie miałem ochoty chodzić na zajęcia  a przez to wszystko bardzo nie ładnie traktowałem bliskie mi osoby. 

- Piotrek, chodź tutaj do nas. - powiedziała mama kiedy siedzieli z ojcem w salonie. 

- Co tam ? - zapytałem od niechcenia. 

- To my się pytamy co tam? Piotrek od kilku dni jesteś nie do wytrzymania.  Możesz nam powiedzieć co się stało? - powiedział troszkę dobitniej ojciec. On swoim tonem zawsze potrafił mnie przywołać do pionu. 

- Przepraszam was. Wiem, że jestem okropny a to wszystko przez ostatnią imprezę. -  i tak opowiedziałem rodzicom całą imprezę i spotkanie z Aleksandrem. 

- Zastanawiasz się czy dać mu kolejną szansę ?- zapytała mama. 

- Nie to nie o to chodzi. Po prostu zapytał czy możemy się jeszcze spotkać i od kilku dni się nie odzywa. - powiedziałem rozdrażniony. 

- A co mu odpowiedziałeś, kiedy zapytał czy możecie się jeszcze spotkać ? - dopytywała mama. 

- No odpowiedziałem, że ma do mnie numer i wie gdzie mnie znaleźć. 

- I ty się dziwisz, że się nie odzywa? On potrzebował twojej aprobaty, wsparcia i zachęcenia. A ty odpowiedziałeś mu mniej więcej tak: "nie wiem czy mam ochotę cię widzieć, jeżeli chcesz to możesz się starać". Synu Alex cierpi, boi się że słowem czy gestem może już na zawsze sie stracić. 

- A ja to nie cierpię mamo? Bronisz jego a nie widzisz w tym wszystkim własnego syna ? 

- Mama broni przede wszystkim Ciebie, ale próbuje Ci zwrócić uwagę, że ty Jesteś silny emocjonalnie i rozsądny psychicznie. Aleksander na natomiast boi się sam siebie i bez widocznego pozwolenia nie będzie w stanie nic zrobić , nie dlatego, że nie chce tylko nie może.  Nam jest to trudno zrozumieć, ale jeżeli chcesz z powrotem nawiązać z nim kontakt to musisz mu w tym pomóc. 

Rozmowa z rodzicami dała mi do myślenia, Alex mnie potrzebował i nie ważne jaki miałem żal to Ja umiałem sobie sam poradzić ale on nie.  Postanowiłem działać, złapałem więc za telefon i wybrałem ostatnią pozycję. 

- Mordka, potrzebuję twojej pomocy. Będę za 20 minut u was,. 

U Krzysia i jego chłopaka pojawiłem się jak z zegarkiem w ręku dokładnie po 20 minutach. Opowiedziałem  im o wszystkim więc bez wahania postanowili spełnić moją prośbę. 

Następnego dnia punkt 12 pojawiłem się w parku w umówionym miejscu. Byłem w dobrym miejscu, żeby widzieć Alexa a żeby on mnie nie widział.  Pokręcił się chwilę i usiadł na ławce, trzymając telefon w ręku.  Odczekałem 5 minut i ruszyłem do niego. 

- Mogę? - zapytałem kiedy stanąłem obok ławki na której siedział. 

- Piotrek, a co ty tu robisz, pewnie siadaj. - Alex był bardzo zaskoczony i zmieszany. 

- Czekasz na chłopców prawda ? -zapytałem. 

- Tak a co powiedzieli ci ? -zapytał coraz bardziej zdziwiony. 

- To ja ich poprosiłem aby cię tu zwabili. - powiedziałem szczerząc zęby. 

- Ty? Ale jak to, dlaczego ? 

- A no dlatego, że TY się do mnie nie odezwałeś słowem po ostatniej imprezie a podobno chciałeś się spotakć. 

- Ermm tak, ale odniosłem wrażenie, że ty chyba już nie chcesz mnie widzieć , przepraszam - powiedziałe Alex a jego oczy się zaszkliły. Mnie jednocześnie zakuło w sercu kiedy zobaczyłem jego łzy. 

- A pamiętasz kiedy wsiadając do autobusu złapałem cię za rękę ? - zapytałem 

- No tak, do dziś czuję twój uścisk. 

- To miał być znak głuptasie.. Ale nie ważne. Chciałem cię zobaczyć i dopiąłem swego.  Masz ochotę na piwko ? 

-Co prawda, trochę młoda godzina jak na piwko ale z tobą bardzo chętnie. 

Udaliśmy się do fajnego lokalu, gdzie można było leżeć i sączyć piwo. A o tej godzinie lokal był praktycznie pusty więc mogliśmy śmiało rozmawiać. 

-Co tam u Ciebie słychać - zapytał po chwili Alex. 

- Hmm niby okej, fizycznie jest bardzo dobrze, mieszkam z rodzicami bo jakoś sam nie potrafię się odnaleźć w moim mieszkaniu. A poza tym chodzę na zajęcia , robię wszystko byle by nie mieć za dużo wolnego czasu. A u Ciebie jak ? 

- Jeżeli mam być szczery Piotrek to u mnie jest fatalnie. Nie potrafię się zabrać z podłogi, niby wszystko się wyjaśniło, psychiatra zdziałał cuda  ale ja nie potrafię poradzić z tym, że ... - nie skończył , spuścił głowę i wziął łyk piwa. 

- Z czym nie możesz sobie poradzić. - dopytałem a na odpowiedź przyszło mi poczekać w ciszy kilka minut. 

- Nie radzę sobie z tym, że przez własną głupotę prawie cię zabiłem. Mam do siebie okropny żal, że nie było mnie przy tobie kiedy się wybudziłeś i ogólnie nie potrafię sobie poradzić, że cię straciłem.  To wszystko mnie tak przytłacza, że nie mam ochoty rano podnosić się z łóżka,.  - W oczach Aleksandra widziałem łzy, miałem ochotę go przytulić ale nie mogłem nie teraz. 

- Po pierwsze Ja i tylko Ja jestem winny swojemu wypadkowi, sam wsiadłem i sam prowadziłem auto, wiedziałem w jakim jestem stanie. Po drugie nie mogłeś być przy mnie, bo leczyłeś się psychiatrycznie. A po trzecie to - teraz ja zacząłem i nie potrafiłem skończyć. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Czy Alex mnie stracił. ? 

- Przepraszam Piotrek, wiem, że nie da się wybaczyć tego co zrobiłem, mam nadzieję, że może z czasem będziesz chociaż mnie uważał za kolegę, przepraszam raz jeszcze, pójdę już. - kiedy wstawał złapałem go za rękę i usiadł ponownie. 

- Co ty pierdolisz człowieku. Weź się ogarnij, nigdy nie będziesz dla mnie kolegą, nie potrafiłbym cię jednocześnie kochać i cieszyć się z tego jak układasz sobie życie z kimś innym. 

- K k kochasz mnie ? - zapytał zdziwiony Alex. 

- No a czego ty się spodziewałeś, że miłość da się tak po prostu wyłączyć. ? Czy ty tak po prostu przestałeś mnie kochać ? - zapytałem trochę zirytowany. 

- Ja nie, Nigdy nie przestanę cię kochać ale myślałem, że po tym co Ci zrobiłem, nie chcesz mnie znać. 

- Mógłbym nie chcieć cię znać i kochać jednocześnie- zaśmiałem się. 

- Czy myślisz, że kiedyś jeszcze będziesz w stanie... - zapytał Alex ale ponownie nie potrafił dokończyć. 

- Nie wiem Alex, może tak tylko musisz walczyć rozumiesz? Musisz walczyć ze sobą, ze swoimi słabościami i walczyć o nas. Przestań się bać , Co ja sobie pomyślę a pozwól wrócić pewnemu siebie i swojego uczucia Alexowi. Temu, który pokonał strach i założył mi obrączkę na palec. - W tym momencie spojrzeliśmy na swoje dłonie, na obu były nadal obrączki. 

Alex bezszelestnie wypowiedział "kocham cię" i mocno mnie przytulił. 

Może przyjdzie dla nas czas...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top