Impreza
Czas upływał mi na codziennych zajęciach, spotkaniach z Krzysiem i pomaganiem tacie w pracy, który wiązał nadzieję z tym, że kiedyś przejmę firmę. Nie powiem, bo bawienie się w szefa było fajne ale to kompletnie nie moja bajka. Może kiedyś uda mi się pogodzić zarządzanie biznesem z prowadzeniem lecznicy weterynaryjnej.
- Piotruś, muszę Ci się do czegoś przyznać - powiedział Kris, kiedy leżeliśmy w sobotni wieczór w moim pokoju i oglądaliśmy Dynastię. Oczywiście nową Dynastię na Netflixie.
- No dawaj ! - powiedziałem nie odrywając wzroku od wspaniałej Falon.
- Przespałem się z Dominikiem - powiedział szybko
- O kurwa ! No w końcu - aż krzyknąłem. - No i co dalej?
- No chyba jesteśmy razem- Kris zrobił się cały czerwony.
- To gratuluję bracie. A jak było w łóżku ?- dopytywałem nie ukrywając, że ta część mnie interesuje bardziej.
- Ermm no fajnie, zgraliśmy się. Tak mi się wydaje.
- Mhmm A ile cm ? - drążyłem temat.
- Kris ty ja zwykle tylko o jednym . - skarcił mnie spojrzeniem
- No więc....
- Produkt krajowy, jakieś 16. Do Ciebie albo twojego Alexa mu brakuje ale mnie odpowiada.
- To nie jest mój Alex i nie gadajmy o nim.
- Przepraszam, nie chciałem. Ale wracając do tematu robimy małą imprezkę. Taka spóźniona parapetówa i opijanie związku.
- Ok, przyjmuję zaproszenie. A kto będzie.
- W zasadzie kilka osób ode mnie i od Dominika. Szczerze to ja tych ludków od jego strony jeszcze nie znam.
Choć nie miałem ochoty na imprezowanie, to nie mogłem nie iść na imprezę Krzysia. Najwyżej pokręcę się chwilę i zwinę po angielsku. Ubrałem się wyjściowo, uczesałem włos , wylałem na siebie butelkę perfum i ruszyłem do chłopców. Już na klatce schodowej było słychać, że impreza się zaczęła, na wejściu przywitał mnie Gospodarz, już delikatnie wcięty ale chyba nie w nastroju.
- Przepraszam ale nie wiedziałem nic mi nie powiedział. - zaczął coś mówić Krzyś kiedy mnie przytulił na powitanie.
- O czym ty do mnie mówisz Kris. Wolno i po polsku proszę.
- O cześć Piotruś dobrze, że jesteś. - przywitał mnie Dominik, który do nas podszedł.
- Cześć, czy wiesz może co sepleni twój chłop. - zapytałem i w tym momencie zrozumiałem, co chcieli mi powiedzieć.
W drzwiach pojawił się Aleksander, był zmieniony, jakby mizerny i wychudzony. Ale to w dalszym ciągu był kochany przeze mnie do szaleństwa Alex. Coś ścisnęło mnie w żołądku, zrobiłem się czerwony. Rzuciłem krótkie przepraszam i ruszyłem jak najszybciej w stronę wyjścia. Słyszałem za sobą głosy Dominika i Krisa ale wiedziałem, że nie mogę tam zostać.
Pobiegłem w stronę najbliższego parku i znalazłem ławkę, żeby się opanować. Usiadłem i siedziałem próbując to wszystko ogarnąć w swojej głowie.
- Mogę ? - usłyszałem nad głową głos i serce mi stanęło. To był Alex.
Nie odpowiedziałem nic, głos nie chciał mi przejść przez gardło, oczy mnie piekły i brakowało mi tchu. Jakby tego było mało łzy zaczełu mi mimowolnie napływać do oczu.
- Wiem, że nie chcesz mnie znać i w pełni to rozumiem. Ale chciałem ci powiedzieć, żebyś wrócił na tę imprezę, Krzysztof to twój najlepszy przyjaciel i powinieneś tam być. To ja się ewakuuję, w zasadzie nikomu tam nie jestem potrzebny. Nie miej proszę, żalu do chłopaków, bo myśleli, że nie przyjdę a Ja zrobiłem to tylko po to, żeby chociaż przez chwilę Cię zobaczyć. I jeżeli kiedyś znajdziesz siłę na to, żeby ze mną porozmawiać , to daj mi proszę znać o nic więcej nie proszę.
Ja siedziałem jak zaczarowany, a w środku targała mną burza uczuć. Z jednej strony okropny żal i smutek z drugiej radość, że go widzę. A ponad to w sercu gorycz i głupia miłość.
- Rozumiem i przepraszam - powiedział cicho Alex, wstał i zaczął odchodzić. A do mnie dotarło, że przez ten cały czas kiedy tu był, Ja nie odezwałem się słowem.
- Aleksander, zaczekaj - odezwałem się z taką chrypą jakby chciało mi wyrwać gardło. Słowo Aleksander a nie Alex oczywiście było celowe. On odwrócił się i przysiadł z powrotem , patrzył na mnie jak pies z podkulonym ogonem.
- Nie patrz tak na mnie, bo mnie rozpraszasz - spróbowałem delikatnie rozładować atmosferę.
- Przepraszam- szepnął , chyba nie złapał, że to miał być żart.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć, człowieku. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że jest mi cholernie przykro. Bardzo ale to bardzo przykro bo myślałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. No ale trudno, nie wyszło. Natomiast najbardziej zraniło mnie to, że po moim wypadku nawet nie zapytałeś jak się czuję. - czułem jak łzy leją mi się po twarzy. Kiedy spojrzałem na niego zobaczyłem to samo.
- Przepraszam Piotrek, nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy, bo 2 dni po twoim wypadku, kiedy lekarze nie dawali ci szans, Ja próbowałem odebrać sobie życie. Zrozumiałem wtedy, że przez głupi strach i prześladowanie straciłem kogoś najważniejszego. Kogoś kto był całym moim szczęściem. - Aleksander rozkleił się całkowicie. Zaczął płakać a z oczu lał się strumień. Kiedy zobaczyłem, że nie może się uspokoić emocje wzięły górę. Przytuliłem go mocno, on wtulił twarz w moje ramię i zaczął powoli dochodzić do siebie. W tym momencie zrozumiałem, że Alex nadal mnie bardzo kocha i szczerze żałuje tego co zrobił.
- Powiedziałeś coś o prześladowaniu , co miałeś na myśli? - zapytałem, kiedy Alex delikatnie odsunął się ode mnie.
- Wstyd mi o tym opowiadać, bo to świadczy o tym jakim tchórzem jestem. Całą sytuację zna Krzysztof, poprosiłem go kiedyś aby Ci to wytłumaczył, za co przepraszam, że go w to mieszałem. Wszystko zaczęło się, kiedy zacząłem uczęszczać na zajęcia sportowe. Poznałem tam paczkę chłopaków, jak się okazało strasznych homofobów. Pewnego dnia na zajęciach zostawiłem telefon na ławce w szatni i dostałem od Ciebie sms'a a oni go przeczytali. Zaczęli ze mnie drwić, szydzić doszło nawet do tego, że mnie skopali po brzuchu co udało mi się zatuszować. To trwało i trwało, kiedy przeniosłem się na inne zajęcia oni przychodzili i wyzywali mnie od ciot. Najgorsze było to, że zaczęli mi grozić, że znajdą i Ciebie i zatrują życie również Tobie. A ja okazałem się tchórzem i zamiast z nimi walczyć, Ja wolałem się poddać i cię zostawić. Zrobiłem to bo wydawało mi się, że w ten sposób mogę cię ochronić. Chciałem nawet isć na policję ale nie wyobrażałem sobie, jak mam komisariacie powiedzieć, że jestem gejem. Przepraszam Piotrze, Ja nigdy na Ciebie nie zasługiwałem, ty dumnie stąpasz po ziemi z podniesioną głową a Ja jestem zwykłym tchórzem, który boi się własnego cienia.
- Powinienem Ci teraz przywalić bo gdybyś mi o tym wszystkim powiedział pomógł bym Ci, wiesz, że razem byliśmy silni. A z drugiej strony jest mi przykro, że spotkała cię taka sytuacja i nie pozwoliłeś mi sobie pomóc. Nie potrzebnie się o mnie martwiłeś choć to rozumiem, też bym robił wszystko byleby cię chronić. Jak jest teraz ?
- Moich prześladowców czeka sprawa karna. Rodzicie razem z psychiatrą złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Teraz niestety czekają mnie uciążliwe zeznania w sądzie.
- Jak dla mnie to za dużo na jeden wieczór. - powiedziałem
- Rozumiem, pójdę już sobie - Alex spuścił głowę ze smutkiem w oczach.
- Masz może ochotę się napić ? - zapytałem
- Jeżeli tylko ty masz ochotę się ze mną napić to ja bardzo chętnie - powiedział już weselszym głosem.
- W takim razie, może jeszcze załapiemy się na imprezę do chłopaków. Co ty na to? - zapytałem.
- Chodźmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top