"Aleksandra"
Część pisana z punktu widzenia Aleksandra Krause.
Tego dnia pogoda była okropna, od samego rana niebo było spowite czarnymi chmurami. Deszcz nie przestawał padać, aura była nie do zniesienia.
A ja, nie czułem nic, tak jakbym nie miał duszy, wiedziałem tylko, że żyję. Siedziałem bezczynnie na łóżku a do pokoju co chwilę wpadała mama, krzycząc żebym się ubierał. Wisiałem gdzieś w przestworzach pustki, nie było mnie, nie było nic.
- Alex wstawaj! Pomogę Ci się ubrać- z mojej bezpiecznej pustki wyrwał mnie głos Adriana.
Nic nie mówiąc wstałem i robiłem wszystko co mi powiedział. Byłem trochę jak robot, który funkcjonuje ale nic nie czuje.
Dalej pamiętam, jak mama wzięła mnie pod pachę, w ręku trzymała czarną parasolkę i kazała mi wsiąść do auta. Drogi nie pamiętam, poza ciszą i tym, że z jakiegoś powodu Elka cały czas zmieniała chusteczki higieniczne.
Na miejscu czuć było zapach świec który mieszał się z intensywnym zapachem kwiatów. , dopiero kiedy weszliśmy do jakiegoś zimnego dużego pomieszczenia, spadłem na ziemie. Poczułem się tak, jakby ktoś uderzył mnie kilofem w głowę.
Na środku stała piękna brązowa trumna a w niej na satynowej poduszce leżał Piotrek. Mój Piotrek, człowiek którego kochałem do szaleństwa, człowiek którego bardzo skrzywdziłem. Człowiek którego ZABIŁEM!!!!.
Do świadomości wróciłem dopiero na cmentarzu, choć nie byłem w stanie się rozglądać, wiedziałem , że są tam tłumy ludzi. Po środku obok księdza stali rodzice Piotra i jedyne co słyszałem to głos klechy i przeraźliwy płacz jego matki. Po moich dwóch stronach stały mam i Ela, które kurczowo trzymały mnie pod ręce i płakały. A Ja nie potrafiłem płakać, nie potrafiłem czuć opuściły mnie wszystkie ludzkie odczucia.
Nagle zaczęły do mnie docierać słowa.
- Świętej Pamięci Piotr , niespełna 21-letni mężczyzna, który zginął śmiercią tragiczną żegna.
- Ukochanych rodziców , kochanych dziadków, rodzinę bliższą i dalszą, przyjaciół, kolegów i całą Warszawę.
- Ponad to Piotr, żegna człowieka któremu oddał serce Aleksandra , żegna również Roberta, Emilię, Elżbietę i Adriana. Piotr żegna najlepszego przyjaciela Krzysztofa i wszystkich tych życzliwych, których spotkał na swojej krótkiej życiowej ścieżce.
Następnie 4 mężczyźni opuścili trumnę w ciemny dół, przykryli betonowymi płytami i poukładali kwiaty. Na środku stały dwa ogromne serca, na jednym widniał napis "Ukochanego synka żegnają Rodzice " a na drugim napis "Z nieustającą miłością Aleksander z rodziną"
Po wszystkim, całe rzesze ludzi ustawiły się aby złożyć kondolencje rodzicom Piotra. Ja nie dałem rady, nie potrafiłem spojrzeć im w twarz. Kiedy po wszystkim przeszli obok mnie, przeszyło mnie lodowate spojrzenie jego mamy. Jej oczy krzyczały " Ty morderco - zabiłeś mi syna"
Po powrocie do domu w głowie odbijały mi się słowa księdza "Piotr żegna Aleksandra , Aleksandra , Aleksandra .... Mordercę.....Mordercę .....Mordercę
Zaczęło brakować mi tchu, nie mogłem oddychać, dusiłem się aż wpadłem w dziwny tunel, na końcu którego było światło .....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top