rozdział 4
Odrobinę się wystraszyłam, kiedy Shawn pojawił się obok mnie, wyłaniając się z bocznego korytarza, podczas gdy ja zmierzałam do swojej szafki.
Zatrzymałam się momentalnie.
Oh słodki Jezu czy Ty go widzisz...?
Czarna torba zawieszona była na jego ramieniu. Miał na sobie białą koszulkę z długim rękawem, czarne spodnie z dziurami na kolanach, a do tego trampki.
- Cześć Perrie. - Uśmiechnął się czarująco jak zawsze.
Patrzyłam na niego, myśląc o tym, jak cudownie wygląda z rana, jeszcze lekko rozespany.
- Um, hej. Tutaj jest twoje zadanie. - Powiedziałam, wystawiając białą kartkę w jego stronę.
Kilka osób minęło nas, posyłając nam spojrzenia.
- O rany, dzięki. Jesteś wielka!
Zadowolenie malowało się na jego twarzy. Wsunął wypracowanie do torby, po czym włożył ręce do kieszeni spodni.
Oh, nie możesz chwycić mojej dłoni, zamiast marnować tych rączek w tej dusznej, nieprzyjemnej kieszonce?
- To znaczy... Nie dosłownie. - Dodał, mierząc mnie wzorkiem.
- Uwierz lub nie, ale naprawdę nie wybierałam sobie wzrostu. - Odparowałam, wzruszając ramionami.
Przepraszam, ale byłam uczulona, jeśli ktoś mówił o moim wzroście. Szczerze, to był mój największy kompleks. Chciałam mieć te pieprzone 178 i być wysoką dziewczyną, chociażby po to, żeby widzieć wśród tłumu dużych ludzi, ale nieee! Musiałam zadowolić się moim 153! Słodko.
- Włóż szpilki. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu i mrugnął do mnie.
Czy on miał coś do mojego wzrostu? Ja mu napisałam zadanie, a on mnie obraża? No chyba kpi.
Mimo wszystko, trochę mnie to kręciło. No bo cholerka, on zwrócił uwagę na mój wzrost.
I JESZCZE MRUGNĄŁ. NA MNIE.
Już więcej nic nie pragnę. Tylko Shawna mrugającego na mnie w taki sposób jak przed chwilą.
- Cokolwiek sprawi, że będziesz szczęśliwy. - Przewróciłam oczami i dopiero po chwili uświadomiłam sobie co właśnie powiedziałam.
Kurczekurczekurcze.
- Niee, myślę, że twoje trampki są okej. Pasują do moich. - Uśmiechnął się i spojrzał w dół, a ja zauważyłam, że mamy podobne białe trampki do kostki z All Star'a.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
Zanim podniosłam wzrok i już otworzyłam usta, żeby coś odpowiedzieć, Shawn zniknął.
Co się do cholery przed chwilą stało?
Naprawdę koleś? Zniknąłeś w t a k i m momencie?
Trochę zła otworzyłam szafkę, żeby wyjąć butelkę wody, kiedy nagle mała karteczka upadła na podłogę.
Podniosłam ją szybko i rozwinęłam.
Pochyłymi literami było tam napisane:
"Czasami jesteśmy tak zajęci jedną rzeczą, jedną osobą... że nie widzimy niczego poza nią" ~ ox
Rozglądnęłam się po korytarzu, szukając adresata, ale w szkole zaczęło gromadzić się coraz więcej osób i mógł być to dosłownie każdy.
A co jeśli... Nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, ale wszystko na to wskazywało...Co jeśli...
Ten cytat był o Shawnie i o moich uczuciach do niego?
Ale cholera, naprawdę staram się to ukrywać i nikomu o tym nie mówiłam!
Okej, pisałam o nim w pamiętniku i mówiłam mojemu pluszakowi - Pani Daisy, ale wiem, że ona by mnie nie zdradziła!
Czytałam te słowa po raz dziesiąty, zastanawiając się nad nimi gorączkowo.
Nie, Perrie, nie daj się zwariować. To nic takiego...
Miałam nadzieję, że to żart i ktoś pomylił szafki, dlatego wsunęłam karteczkę do torby i udałam się na pierwszą lekcję.
~~~
aww i jak po czwórce?
akcja coraz bardziej się rozkręca
cytat dostałam od cudownej @perfectdylanek , dziękuję jeszcze raz ♥
jeśli tu jesteście i chcecie więcej, i podoba się wam, dajcie o sobie znać☺
lots of love~lexi xox
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top