rozdział 35

Wycieczka do muzeum i zaliczenie z tego wyjazdu, to punkt obowiązkowy wszystkich klas pierwszych.

Kompletnie nie byłam fanką takich miejsc i szczerą prawdą, wolałabym siedzieć na lekcjach w szkole, niż oglądać obrazy w nudnym muzeum, ale nie miałam nic do gadania.

Albo jedziesz i masz zaliczenie, albo nie jedziesz i robisz trzygodzinny projekt o malarstwie sztuki współczesnej.

Więc snułam się między malowidłami, czasami się zatrzymując i myśląc nad nim przez chwilę, wypełniałam arkusz, który musiałam oddać i po prostu starałam się przetrwać.

- Wyglądasz jakbyś była na spacerku więziennym, a nie na wycieczce szkolnej.

Shawn Mendes pojawił się obok i zrównał ze mną krok.

- Pewnie na takim spacerze jest ciekawiej — mruknęłam i spojrzałam na niego.

Przyznam szczerze, że chłopak olśniewał dzisiaj swoim wyglądem. Biały podkoszulek i rozpięta granatowa koszula w kratę, a do tego czarne spodnie i trampki to zdecydowanie najlepszy strój, w jakim do tej pory go widziałam.

- Oh daj spokój, myślałem, że kujonki są fankami takich miejsc — uśmiechnął się do mnie, a ja posłałam mu spojrzenie.

Czy to świadczy, że nie jestem stuprocentową kujonką i jest dla mnie nadzieja?

- Widać masz coś z kujona, skoro się zachwycasz każdą rzeczą stąd.

- Tak, żebyś wiedziała. Nawet kosz na śmieci jest dla mnie interesujący...

Od kiedy Shawn Mendes miał dobry humor i rozmawiał ze mną w taki sposób?

Hm, jakoś od tygodnia.

Siedział ze mną na każdej przerwie, oczywiście jeśli tylko w pobliżu nie było Noah.

Lubiłam towarzystwo Shawna. Szczerze, patrzyłam na niego teraz jako na zupełnie inną osobę.

Faktem jest, że mieliśmy nieciekawą wspólną przeszłość.
Faktem jest, że mnie zranił.
Ale faktem jest też to, że odkąd dałam mu drugą szansę, chłopak diametralnie się zmienił.

Więc nie żałowałam, że mu ponownie zaufałam.

Czy nadal widziałam w nim mojego crusha? Nie wiem. Ale bałam się, że moje uczucia do niego nie znikły, lecz tylko lekko przygasły.

Przygasły w blasku Noah? 

Odpędziłam od siebie tę myśl.

Stanęliśmy przed jednym z obrazów, a z ust Shawna padło ciche "woah".

- Co "woah"? Przecież to wygląda, jakby ktoś rzucił w to farbami i sprzedał to co powstało — powiedziałam to co miałam na myśli.

- Perrie, jak bardzo jesteś dobra z matmy, to tak samo bardzo nie rozumiesz sztuki.

Shawn spojrzał na mnie współczującym wzrokiem, a jakaś część mnie niemo krzyknęła.

To nadal Shawn Mendes. Twój Shawn Mendes, Perrie.

- Ugh wiem, dobra? Nawet nie potrafię uzupełnić tej pieprzonej kartki — powiedziałam i wydęłam usta, bo wiedziałam, że będę mieć słabą ocenę.

A nie mogłam mieć słabej oceny...

To były dla mnie tak trudne zadania, jak dla większości osób pewnie test z matmy.

- Daj tę kartkę, uzupełnię to za ciebie — powiedział Shawn, chwytając moją kartkę.

- Co? Nie, nie musisz...

Tak. Byłam kobietą i twierdziłam, że wszystko mogę zrobić sama.

- Muszę — spojrzał mi w oczy — przecież ty tak gardzisz sztuką, że nic sensownego nie napiszesz.

Okej to była prawda. Jedyny mój komentarz to "bezsensowne prace na ścianach, które dla mnie nie mają żadnego znaczenia i, niby że one są warte kilka milionów? oh błagam was"

- No i kiedyś odrobiłaś ze mnie pracę z angielskiego, więc się teraz odwdzięczę — wzruszył ramionami.

Oddałam mu kartkę, lekko zawstydzona, bo nie miałam pojęcia, że on jeszcze pamięta o takich rzeczach, które wydarzyły się... Cholera, kawał czasu temu.

Jak wiele od tamtego wydarzenia się zmieniło...

Shawn usiadł na ławce przed jednym z obrazów, a ja zostawiłam go samego, ponieważ moja mama przywołała mnie gestem dłoni.

Czego ty znowu chcesz ode mnie kobieto?

Czy ja kiedykolwiek mówiłam, jak to jest beznadziejnie, kiedy twoja własna matka jest nauczycielką?

Nie?  No to jest źle.

Gorzej niż źle. Jest fatalnie.

- Noah nie mógł być na tej wycieczce, ponieważ ma treningi, dlatego zrobisz zdjęcia najważniejszych obrazów i pomożesz mu odrobić tę pracę — oznajmiła.

Że co do cholery?

- Mamo, ale przecież tak nie można. Nie ma go tutaj z nami...

Spojrzała na mnie takim wzorkiem, że każdy po plechach przebiegły mi dreszcze.

- Nie mówi mi, co można, a czego nie można Perrie. Wpisałam mu obecność, bo to jest dobry chłopak i gdyby tylko mógł, to by tutaj z nami był. Więc bez dyskusji odejdź w tej chwili i rób co mówię, albo nie zaliczę ci tego projektu.

Czy ty jesteś w stanie zaliczyć ten głupi projekt chłopakowi, którego tutaj nie ma, ale własną córkę byś oblała, osobę, która jest na tej cholernej wycieczce?

To są jakieś jaja.

Wiedziałam, że moja matka wolałaby mieć Noah jako swojego syna zamiast mnie (w sumie to każdego wolałaby zamiast mnie), ale nie musiała mi tego aż tak bardzo udowadniać.

Skinęłam tylko głową i odwróciłam się na pięcie.

I już nawet przygotowałam telefon, żeby zrobić zdjęcie pierwszemu arcydziełu, kiedy przed obiektywem zobaczyłam ją.

- Mogłabyś się odsunąć Lexie? Twoja osoba zasłania mi to, co piękne — rzuciłam, nawet nie siląc się na miły ton głosu.

- Ja jestem tym, co piękne — odgarnęła włosy, a ja ledwo powstrzymałam śmiech.

- W takim razie opraw się w ramkę i powieś na ścianie. Plastik jest teraz w modzie.

Posłałam jej uśmiech i już chciałam odejść, kiedy dziewczyna chwyciła mnie za nadgarstek.

- Nie podoba mi się to, że latasz od Noah do Shawna jak jakaś... Możesz sobie zabrać tego brzydala Greensona, ale odwal się do Mendesa — mówiła szybko i tak, żebym tylko ja ją usłyszała.

Ej laska, co ty masz z głową?

Wyrywałam nadgarstek z jej uścisku.

- Pogódź się z tym, że Shawn cię nigdy nie kochał. Nawet nie wiem, czy on coś do ciebie kiedykolwiek czuł.

Dziewczyna zmierzyła mnie lodowatym spojrzeniem.

- Nic nie wiesz, o naszej relacji. Shawn kocha tylko mnie. Nie widzisz tego? Gdyby tak nie było, to by do mnie nie wrócił. Pogódź z tym że zawsze będę w jego sercu.

Zostawiła mnie po wypowiedzeniu tych słów, a ja naprawdę starałam się nie brać ich do siebie.

Noah był mi naprawdę bliski, ale czy coś do niego czułam? Nie wiem sama. Był dla mnie jak przyjaciel.

Shawn także z każdym dniem stawał mi się coraz bliższy i mogłam powiedzieć, że byliśmy dobrymi kumplami.

Ale chyba nie byłam gotowa na nic więcej. Nie chciałam niczego więcej.

Ale czy na pewno?

Dlaczego zawsze unikałam odpowiadania na takie pytania?

Ugh.

Obiecałam sobie, że pomyślę o tym tego wieczoru, kiedy będę leżeć w łóżku.

- Hej Perrie, uzupełniłem tę kartkę i... - Shawn podszedł do mnie, skupiając swój wzrok na arkuszu, po czym się do mnie uśmiechnął.

- Ta, dzięki.

Zabrałam zadanie i usiadłam na jednej z ławek.

- Coś się stało? - zapytał, podchodząc bliżej.

- Nie, dlaczego tak twierdzisz?

- Bo zawsze jak jesteś zirytowana, to marszczysz zabawnie nos — zajął miejsce obok mnie.

Co? O mój Boże, wcale nie. Powiedz, że żartujesz.

- Nie prawda — pokręciłam głową.

- Prawda.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- I widzisz? Znów to zrobiłaś — Shawn wskazał na mnie palcem, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

Shawn Mendes się ze mną droczył. Shawn Mendes dostrzegał takie drobne szczególiki dotyczące mnie. To piękne, prawda?

Tak, to piękne. Ale wciąż zastanawiasz się, jakby to było, gdyby Noah siedział obok ciebie, Perrie.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, a ja zastanawiałam się, dlaczego Shawn zwraca uwagę na takie szczegóły dotyczące mnie i tego jak się zachowuję.

- Perrie z kim idziesz na Bal Wiosenny? - zapytał mnie nagle.

Patrzył na mnie uważnie, próbując odczytać coś z mojej twarzy.

- Dlaczego pytasz?

- Bo pomyślałem, że moglibyśmy pójść razem...- mówiąc to, podrapał się po karku, a ja wiedziałam, że robił tak zawsze, kiedy się denerwował.

Czy to było zaproszenie na Bal Wiosenny?

Czy Shawn Mendes zapraszał mnie właśnie na Bal Wiosenny?

Oh nie... To nie tak miało być...

- Wiesz, tak właściwie to idę z Noah... - powiedziałam, patrząc na niego.

I byłam pewna, że chciał ukryć rozczarowanie, ale i tak zobaczyłam to uczucie wymalowane na jego twarzy. A później? Później pojawiła się obojętność...

- Ah, to nic. Mam nadzieję, że będziecie dobrze się bawić... - powiedział, już na mnie nie patrząc.

- A ty z kim pójdziesz? - uśmiechnęłam się słabo.

Perrie uspokój się. On może robić, co tylko chce i iść z kim chce, jeśli ty mu odmówiłaś.

To, czemu jakaś część mnie chciała się zgodzić i pójść z nim?

Bo cholera nie wiesz, czy czujesz coś do Noah, czy do Shawna, idiotko.

Shawn zostawił mnie samą, a ja widziałam jak podchodzi do Lexie. Później ona rzuciła się mu na szyję, przytulając go, więc była, pewna, że zgodziła się z nim pójść na Bal Wiosenny.

Nie płacz przez to, idiotko. Zrobił to tylko dlatego, że ty nie chciałaś z nim pójść.

Bo idę z Noah. I będzie fajnie.

To dlaczego wciąż myślisz o Shawnie i Lexie?

Nie wiem.

Odwróciłam wzrok od przytulającej się dwójki i wpatrywałam się w jakiś totalnie bezsensowny obraz, który był tak bezsensowny jak moje życie. 


~~~
sherrieeeeeeeee
kto za nimi tęsknił? no kto? bo ja tak troszkę :(

mam dwie sprawy, w sumie trzy kochani

1. cieszę się, że tyle osób jest z homework, jesteście najlepsi

2. sherrie

vs

nerrie

a trzecia sprawa to... zgłosiłam się do konkursu i muszę napisać pracę (dłuuuuuuuugą), więc przez cały weekend nie będzie rozdziału...

kocham was najmocniej na świecie, lots of love

 ~wasza lexie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top