rozdział 28

Wchodząc do szkoły, czułam się jak te wszystkie osoby w popularnych filmach, które idą korytarzem w zwolnionym tempie (takie całkowite slow motion), a każda z osób stojących na korytarzu, gapi się na ciebie jak na kraboburgera. A przecież nie byliśmy w Biki Dolne....

UGH. Nienawidzę was wszystkich.

Słyszałam śmiechy, szepty, ludzie nawet rzucali we mnie jakimiś papierkami i wytykali mnie palcami.

Nienawidzę was wszystkich jeszcze bardziej niż minutę temu.

Chciałam być silna. Obiecałam sobie i Shawnowi, że będę silna. Ale prawda była taka, że powstrzymywałam się od płaczu i pobiegnięcia do łazienki.

Shawn miał rację - potrafiłam być sarkastyczna i zgrywałam twardzielkę, ale nie byłam w stanie znieść wyśmiewisk ze strony rówieśników. Nie byłam tak mocna psychicznie, żeby sobie z tym poradzić.

Dlatego zawsze starałam się robić wszystko jak należy — żeby tego wyśmiewania uniknąć.

Ale zrobiłam chyba najgorszą możliwą rzecz na świecie, której nie mogę cofnąć.

Robiłam striptiz. I cała szkoła to widziała.

Update: moje życie jest do dupy.

Ratuje je tylko jedna osoba....

Właśnie, gdzie jest Shawn?

Otworzyłam szafkę, a w niej czekała na mnie sterta karteczek.

Zanim zdążyłam wpakować wszystkie wiadomości do kosza, które jak przypuszczałam były kolejnymi listami od tych idiotów i, w których oni pewnie całkowicie mnie wyśmiali, ktoś zamknął szafkę z hukiem, złapał mój nadgarstek i zaczął mnie ciągnąć w nieznanym kierunku.

- Noah! Co ty ro-puść mnie!

- Nie.

Byłam oburzona i wściekła, i wkurzona na maksa.

Ludzie nie powinni do mnie dzisiaj podchodzić, bo miałam zły dzień i w ogóle złe życie.

Może powinnam go ugryźć?

- Jak to nie?

- Mam ci to narysować?

Naprawdę starałam się wyrwać, ale ten chłopak miał tyle siły, że nie miałam żadnych, nawet najmniejszych szans, żeby wyswobodzić rękę z jego uścisku.

- Nie chcę nigdzie z tobą iść, do cholery- szarpałam się.

- Perrie naprawdę gówno mnie to obchodzi, nie masz nic do gadania.

No bezczelny czy bezczelny?

- Jakie gówno? Trzymasz moją rękę, więc sprawa mnie dotyczy i mam coś chyba do powiedzenia!

- Chyba nie masz, więc przymknij się.

- Jesteś idiotą!

Wszystkie mijane przez nas osoby posyłały nam spojrzenia, a ja zanotowałam w swojej pamięci, że był jeden moment tego dnia, w którym nikt się ze mnie nie śmiał.

Noah wepchnął mnie do pokoju numer dziewiętnaście, a ja dopiero po chwili zorientowałam się, że to pomieszczenie szkolnego radia — stąd nadawane są wszystkie programy i piosenki, których słuchamy przez cały dzień w szkole.

- Co my tutaj robimy? - zapytałam, pocierając swój nadgarstek, bo Noah trzymał mnie naprawdę mocno.

- Udowodnię ci, że to nie ja puściłem twoje nagranie wtedy — patrzył na mnie swoim dziwnym spojrzeniem.

Nie umiałam zdefiniować tego spojrzenia.

Na pewno nie było w nim nic złego, ale nie dostrzegałam w nim także wiele dobra.

Nie potrafiła rozgryźć Noah. On był zagadką.

- Niby jak chcesz to zrobić? - zapytałam.

Uświadomiłam sobie, że w pokoju byliśmy tylko my. Więc albo DJ szkolny miał przerwę, albo jeszcze nie pojawił się w szkole.

Lub Noah poprosił go, żeby nas zostawił, bo chciał mi wszystko wytłumaczyć.

Nie. DJ na sto procent jeszcze nie przyszedł do szkoły.

- Patrz - powiedział Noah, po czym coś kliknął.

Na laptopie pojawiło się nagranie z pomieszczenia w którym teraz się znajdowaliśmy. Uświadomiłam sobie, że filmik nagrywany był kamerką zamocowaną najwyraźniej nad drzwiami wejściowymi do pomieszczenia.

- Tak, monitorują to pomieszczenie, bo jest tutaj naprawdę sporo sprzętu elektronicznego - wyjaśnił Noah.

W prawym dolnym rogu laptopa była data: 14. 03. 2014 rok, godzina 11:54 pm, a ja zdałam sobie sprawę, że to nagranie z Dnia Ludolfiny.

- Patrz teraz — powiedział Noah.

Na filmie pojawiła się jakaś osoba, która zachowywała się tak, jakby wkradała się do pomieszczenia operacyjnego.

Znałam tę osobę.

Rozpoznałam tę osobę.

- Lexie...? - wyszeptałam, zdumiona.

Noah potwierdzająco skinął głową.

Następnie na nagraniu Lexie podchodzi do komputera, z którego wyświetlane były wszystkie programy na telebimie w sali, w której odbywała się impreza z okazji Dnia Ludolfiny.

Zanim jednak dziewczyna rujnuje mi życie, do pokoju wchodzi chłopak.

Rozpoznaję szkolnego DJ-a, który przyłapuje ją na gorącym uczynku.

Nie ma głosu, ale widzę, że się kłócą.

A później zrobiło mi się gorąco, bo zobaczyłam, jak Lexie całuje chłopaka, a raczej wsysa mu usta i zaczynają się obmacywać. Zanim jednak do czegoś między nimi dochodzi, dziewczyna kończy to co zaczęła wcześniej — czyli rujnuje mi życie.

Najgorsze jest to, że ten chłopak się nie buntuje, wręcz przeciwne — pozwala jej na to, bo dziewczyna nadal zadowala go czułymi pieszczotami. 

- Nie chcesz chyba dalej oglądać- mówi Noah, zamykając laptopa.

Nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnych słów.

Jak ona mogła to zrobić? Dlaczego mi to zrobiła? Lexie....?

- I niech nie przyjdzie ci czasem na myśl, że miałem z tym coś wspólnego, bo ja gardzę tą laską.

Ja też nią teraz gardzę.

- Zdobyła to nagranie za przysługi u kilku chłopaków z drużyny — kontynuował Noah.

- Czyli żeby zrujnować mi życie, przespała się z połową szkoły? - zaśmiałam się smutno.

Dlaczego ona byłą taką rozpustnicą na prawo i lewo i nikogo to nie obchodziło, a ja zrobiłam tylko striptiz i wybuchła afera, jakby w naszej szkole wybuchła jakaś choroba zakaźna?

- Ją wszyscy mają za taką latawicę, Perrie. Ciebie za kujonkę, dlatego jest takie poruszenie- powiedział Noah wzruszając ramionami, zupełnie jakby czytał mi w myślach.

- Jak zdobyłeś to nagranie?

Noah pokręcił tylko głową i zacisnął usta.

Jego usta były całkiem inne niż usta Shawna, bo usta tego pierwszego były bardziej koloru gumy malinowej malinowego, a usta tego drugiego przypomniały bardziej kolor truskawkowy.

Może używali właśnie takich pomadek do ust? O Jezu, chciałam spróbować.

- Chyba powinnam cię przeprosić — zaczęłam, czując się naprawdę niezręcznie.

- Nie przepraszaj, nadal jestem dupkiem — chłopak wyszczerzył do mnie zęby i lekko uderzył mnie pięścią w ramię.

- Totalnym — przewróciłam oczami. - Dlaczego tak bardzo zależało ci, żebym wiedziała, że to nie ty? Czemu to robisz?

- Bo musiałem ci udowodnić, że nie jestem tak podły, za jakiego mnie uważasz.

Patrzył na mnie. Takim cholernie przenikliwym wzrokiem.

- Sam sobie wyrobiłeś u mnie taką opinię.

Chłopak uśmiechnął się półgębkiem.

- Nie mam w naturze być tym miłym chłopakiem.

- Dupek zawsze dupkiem pozostanie — powiedziałam sarkastycznie.

Z Noah naprawdę dawało rady się wytrzymać.

On był znośny.

I nie wiem, ale jakoś świadomość, że on tego nie zrobił sprawiała, iż czułam się odrobinę lepiej.

- Chwila, ale dlaczego mnie pocałowałeś na tym filmiku? Przytuliłeś, wetchnąłeś papierosa do ust? To wyglądało, jakbyś chciał mnie wykorzystać. 

Noah zacisnął usta. 

- Wiem i to było kretyńskie. Zaczęłaś się przemądrzać, a chłopaki chcieli utrzeć ci nosa i cię wykorzystać. Nie chciałem, żeby do tego doszło, więc odstawiłem tę szopkę. 

Chwila, czy on mówił, że uratował mi tyłek przez to wszystko, co zrobił?

- Ale po co?

Nie patrzył mi w oczy. 

- Możemy uznać, że dojrzałem — powiedział, rozładowując napięcie.

Zaśmiałam się. 

- A tak serio? 

Noah uśmiechnął się, patrząc mi w oczy. 

- Tak serio, to było mi wtedy głupio przez to, że byłem dla ciebie tak podły. I zrobiło mi się ciebie żal. 

Noah Greenson miał uczucia, kto by pomyślał... Na pewno nie ja. 

Przewróciłam oczami. 

- No tak, wzięłam cię na litość. To ten szlafrok w pandy, przyznaj... 

Staliśmy przez chwilę w ciszy, bo nie wiedziałam, co mam sądzić o całej tej sytuacji. 

- Muszę iść na lekcje, chociaż naprawdę wolałabym tutaj zostać do zakończenia roku szkolnego — westchnęłam.

- Po prostu pieprz ich wszystkich, Perrie.

- Ty tak robisz?

- Codziennie.

Posłał mi uśmiech, zanim z powrotem znaleźliśmy się na korytarzu.

Bez żadnego pożegnania Noah ruszył w swoją stronę, a ja już miałam iść do sali anglojęzycznej, kiedy przypomniało mi się coś ważnego, co musiałam powiedzieć Noah.

Zapomniałam powiedzieć mu, że już nie mam go za tak podłego dupka, za jakiego miałam go na początku.

Nie musiałam biec daleko, ponieważ złapałam go na schodach. Stał tam razem z jakimś kumplem.

Zlustrowałam ich wzrokiem, ale skupiłam się głównie na Noah i musiałam przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze w białym podkoszulku, jasnych jeansach i bordowych trampkach.

Perrie, opanuj myśli.

Zanim jednak się odezwałam, usłyszałam odpowiedź chłopaka, z którym rozmawiał Noah:

- Chłopak nie będzie pamiętał, bo dość mocno mu przywaliłem...

Noah odwrócił się w moją stronę, bo jego kumpel wyglądał jakby właśnie zobaczył ducha.

- Perrie? Miałaś iść na lekcję - powiedział Noah.

Zanim się zorientowałam towarzysz Noah rozpłynął się w powietrzu, znikając gdzieś.

Dziwne.

- Tak wiem, ale chciałam ci powiedzieć jeszcze, że...

Ale to nie miało już znaczenia co miałam mu powiedzieć.

Nagle nic nie miało znaczenia.

Nawet nie miało znaczenia to, że połowa szkoły się ze mnie śmieje.

Dosłownie NIC nie miało zupełnego znaczenia.

Bo na końcu korytarza zobaczyłam Shawna.

Ale najgorsze było to, że nie był sam.

Był z Lexie.

I oni wcale nie rozmawiali...

Shawn Mendes całował się z Lexie Dunne na moich oczach.

~~~

jak ja kocham wszystko komplikować :( 

jak wrażenia po rozdziale?

dodajemy Lexie do obsady? piszcie propozycje!

~ lots of love, lexi xox

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top