rozdział 41

- Wiem, kto jest twoim Anonimowym Przyjacielem.

Słowa, które opuściły idealne usta Jack'a sprawiły, że doszłam do prostej dedukcji. Może za sprawą głośnej muzyki, a może za sprawą emocji chciałam, żeby to był on. To ułatwiałoby sprawę i nie musiałabym wybierać pomiędzy Noah a Shawnem.

Jack jest moim Anonimowym Przyjacielem.

- Czekałam na ten moment, wiesz? - wyszeptałam, odwracając się do niego i zaplatając swoje dłonie na jego szyi.

- Naprawdę? - zapytał mnie niedowierzająco.

Nie rozumiałam jego spojrzenia pełnego wątpliwości. Czy on nie rozumiał, jak cholernie ważny jest dla mnie? Czy dla niego nasze wiadomości nie były tym, czym były dla mnie?

- Tak, my rewelacyjnie się dogadujemy. Marzyłam o tym, żeby cię w końcu poznać i przytulić i podziękować za to, że jesteś. Chociaż nie mam pojęcia dlaczego zainteresowałeś się kimś takim jak ja...

Paplałam jak najęta, ale to nie miało dla mnie znaczenia, bo wiedziałam, że Jack mnie rozumie. W końcu był moim Anonimowym Przyjacielem, który mnie znał i rozumiał mój bełkot lepiej niż ktokolwiek inny na tej planecie.

- Kochanie — chłopak odsunął się ode mnie, chwytając mnie za dłonie — ale ty nie rozumiesz...

Nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ w następnej sekundzie wspięłam się na czubki palców i cmoknęłam go w usta.

Co sobie wtedy myślałam? Nie wiem. Chyba postanowiłam nie myśleć.

Żadna nowość, Perrie.

Oh cicho.

Postanowiłam nie myśleć i po prostu żyć chwilą, chociaż jeden, pieprzony raz.

Jack na początku wydawał się zaskoczony moim zachowaniem, ale już w następnej chwili położył dłonie na mojej talii, przyciągając mnie bliżej.

Wiem tylko, że w tamtej chwili nie myślałam o Shawnie. Nie porównywałam ust Noah z ustami Jack'a. Byłam tylko ja i chłopak, który wyglądał i całował jak milion dolców.

Nie wiem, czy byłam wtedy tą samą starą Perrie, która kochała matematykę i swojego pluszaka- Panią Daisy. Pewnie nie byłam nią, nawet się nad tym nie zastanawiałam, co zrobiłaby kujonka-Perrie... Prawda była taka, że nawet nie chciałam o tym myśleć.

Wiedziałam, że może będę później żałować, ale to nie miało znaczenia w tamtym momencie.

Jack odsunął się ode mnie na chwilę z uśmiechem, a ja nie mogłam być szczęśliwsza, patrząc w końcu prosto w oczy mojemu Anonimowemu Przyjacielowi, który mnie pocałował. W najśmielszych snach nie wyobrażałam sobie, że chłopak jest tak przystojny. 

Pociągnął mnie w stronę kuchni, a ja wiedziałam, że nie będziemy piec babeczek. 

Chłopak posadził mnie na blacie i znowu zaczęliśmy się całować, kiedy nagle poczułam, jak moje pośladki zaczynają się robić mokre. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale plama robiła się coraz większa. 

Ja wcale nie posikałam się ze szczęścia... 

Chcąc nie chcąc, odsunęłam się od Jacka z grymasem, wyplątawszy swoje dłonie z jego włosów i układając je na chłodnym blacie. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy natrafiły na kałużę alkoholu, która zmoczyła mi spodnie.

- Oh najmocniej przepraszam, że wam przeszkadzam! Ale ze mnie niezdara — powiedział Noah, wymachując ręcznikami papierowymi.

Tylko. Nie. On. 

Robiłam wszystko, żeby o nim, ani o Shawnie nie myśleć, naprawdę musiał tutaj przyjść?

W tamtej chwili chciałam zapaść się pod ziemię.

- Czyżbym wam przeszkodził? Zapytał ironicznie.

Spojrzał na mnie swoim dziwnym wzrokiem, tak, że poczułam ciarki na całym ciele, po czym odszedł od nas, zostawiając mnie osłupiałą jak słup soli.

Wiedziałam, że zrobił to specjalnie.

Schowałam twarz w dłoniach, przypominając sobie słowa mojej starej, zbzikowanej babci:

"Co się raz zobaczy, to się nie odzobaczy."

Nie wiem dlaczego miałam wyrzuty sumienia, że Noah zobaczył mnie z Jack'iem, skoro sama doprowadziłam do takiej sytuacji między mną, a chłopakiem.

Ugh Perrie, czy ty w końcu zaczniesz używać tego czegoś, co nazywasz mózgiem?

Nie. Bo nadal nie mam pieniędzy, żeby go kupić.

- Kretyn - rzucił Jack, ponownie się nade mną pochylając, ale odwróciłam głowę.

Dlaczego Jack powiedział tak o Noah, skoro wiedział, że coś do niego czuję?

- Wiesz co, muszę już pójść.

W jednej chwili łza słynęła po moim policzku, a ja zastanawiałam się, czy to okres nadchodzi, że tak szybko zmieniają mi się nastroje.

- Ej skarbie, wszystko w porządku? - Jack gładził mnie po ramieniu uspokajająco.

Pokręciłam przecząco głową, a chłopak dostrzegł łzę i starł ją z policzka. 

Jego czułość mnie zaskoczyła.

Biłam się z myślami, co powinnam teraz zrobić.

Powinnam pobiec z Noah i wyjaśnić mu wszystko?

Więc może powinnam wymaszerować z tego pokoju i poszukać Shawna?

A może powinnam zostać z Jack'iem?

- Kochasz go?

Jack przerwał moje myśli.

- Kogo?

- A o kim pomyślałaś, kiedy cię o to zapytałem?

Nie odpowiedziałam.

- Co, jeżeli nie pomyślałam o nikim?

- To wtedy powiem ci, że miałem na myśli chłopaka, który przed chwilą tu wszedł, a skoro nie wpadłaś na to, to znaczy, że nie żywisz do niego takich uczuć, jakie żywisz do tego drugiego.

- Nie możesz wiedzieć tego, co czuje moje serce.

Jack spojrzał mi w oczy.

- Problem w tym kochanie, że ty sama tego nie wiesz.

Chłopak cmoknął mnie w czoło, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w jego spokojny oddech i myśląc o jego słowach.

~~~

cześć słoneczka

na początku wybaczcie mi, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale ostatnio miałam taki beznadziejny humor, że całymi dniami spałam i nic nie było w stanie mi poprawić nastroju, przepraszam jeszcze raz i obwieszczam, iż wracam do formy

w ogóle to miałam zawał, bo usunął mi się cały rozdział i już chciałam płakać i wyrzucić laptopa przez okno, ale cudem znalazłam w ustawieniach coś takiego jak rewizje i cholera przywróciłam ten rozdział, jaki fart, nie macie pojęcia jak się przestraszyłam:(

okej, ten rozdział jest dziki, że tak powiem

zastanawiam się, czy kolejny rozdział napisać jeszcze z imprezy, czy już zakończyć ten epizod, jak myślicie? chcecie jeszcze poczytać o szalonej imprezie, czy nie bardzo?

jack jest kochany, kto się zgadza?
no i oczywiście zostaje nim gilinsky, więc witamy w homework

okej już wam nie truję, miłego popołudnia/ wieczoru/ dobranoc/ lub miłego dnia miś
(zależy kiedy to czytasz)

uśmiechnij się!

lots of love~lexi xoxo

PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE PROBLEMY, NAPRAWDĘ IDK CO DZISIAJ SIĘ DZIEJE

usunęłam tamten rozdział i dodałam jeszcze raz ten sam, mam nadzieję, że już wszystko jest w porządku:(

lexi xo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top