rozdział 20
Leżałam na łóżku, patrząc w sufit, na którym przeplatały się cienie kolorowych lampek i szczerze? Szukałam w nich odpowiedzi na pytania, które zasiał w mojej głowie Noah.
Co jeżeli wszystko co mówił było prawdą? Co jeżeli Shawn tak naprawdę tylko się ze mnie naśmiewał, kiedy mnie nie było w pobliżu? Nie udowodnił mi przecież, że traktuje mnie jako koleżankę, albo, że nawet mnie lubi...
Perrie, on cię pocałował w policzek i zaprosił cię na mecz.
A co jeżeli to był zakład, albo Shawn chciał udowodnić wtedy Noah, że nie jest ciotą?
Perrie, on napisał do ciebie w środku nocy, bo nie mógł spać w szpitalu.
No, chyba z mamą nie mógł wtedy pisać? To byłaby siara. Może ma do mnie po prostu darmowe sms'y.
Perrie, on poprosił cię, żebyś przyniosła mu zeszyty i zagrała z nim na konsoli, oglądnęła z nim film.
Ale głównie chodziło mu o z a d a n i a, jak zwykle. Wykorzystał mnie, bo jestem kujonką i dobrze się uczę, dlatego byłam mu potrzebna.
Przyłożyłam poduszkę do twarzy i już miałam krzyknąć, kiedy poczułam perfumy Noah.
Były naprawdę ładne. Miały w sobie taką pociągającą nutkę czegoś...
Nie. Były okropne i obrzydliwe. Tak jak on, tak jak Noah- człowiek, który niszczy mi życie.
Rzuciłam poduszkę pod łóżko i przeniosłam wzrok na zdjęcie Shawna i mnie.
Wyglądaliśmy na nim na takich szczęśliwych....
Perrie, byliście po prostu pijani, jaki człowiek nie jest wtedy szczęśliwy?
Dość tego. Potrzebowałam odpowiedzi.
Odpaliłam komputer. Proszę działaj dzisiaj szybko, staruszku.
Shawn Mendes jest dostępny(a)
Perrie Flower: hej Shawn x
Nie zastanawiałam się długo czy do niego napisać. Byłam na tyle przygnębiona całą sytuacją, że musiałam się dowiedzieć na czym stoję. Uchodziłam za osobę, która potrzebowała mieć jasno określone co jest grane.
W życiu trzeba być odważnym, dążyć do celów, rozwiązań, a nie uciekać od nich, bo jest się tchórzem.
Nauczyłam się jednej ważnej rzeczy.
Życie nie jest dla tchórzy. Albo walczysz i zyskujesz, albo przegrywasz i nie masz nic.
Shawn Mendes: Siema
Perrie Flower: Shawn mam do ciebie pytanie
Perrie Flower: A nawet kilka...
Shawn Mendes: Noah nadal jest u ciebie?
Perrie Flower: Nie
Shawn Mendes: Czyli on sobie poszedł, więc masz czas dla mnie
Shawn Mendes: Słodko
Perrie Flower: O co ci chodzi?
Shawn Mendes: Nieważne
Czy ja czegoś nie rozumiałam?
Perrie Flower: Ważne
Perrie Flower: Shawn
Perrie Flower: Powiedz mi
Shawn Mendes: Idź do Noah, niech on ci powie
Czy Shawn był zazdrosny o Noah? Ale dlaczego? Nie miał żadnych konkretnych powodów...
Perrie Flower: Shawn nie zachowuj się jak dziecko
Shawn Mendes: To nie ja się tak zachowuje, ale ty
Shawn Mendes: Niezdecydowana Dziewczynka, która biega ode mnie do Noah
Shawn Mendes: Specjalnie to zrobiłaś?
Shawn Mendes: Przyszłaś do mnie, żeby mnie wystawić i polecieć później do Noah?
Shawn Mendes: Zresztą to nie po raz pierwszy.
Wiadomość nie wysłana.
Shawn Mendes: To już nie jak dziewczynka, tylko jak jakaś... nie wiem...
Oferma, to chciałeś napisać?
Perrie Flower: Przyszłam do ciebie, bo mnie prosiłeś o notatki
Perrie Flower: Prawda jest taka, że tylko do tego jestem ci potrzebna, bo przecież wspaniała ze mnie kujonka, zawsze pomoże, nawet odrobi zadanie, jeśli tylko trzeba
Perrie Flower: Tak o mnie mówisz przy kumplach, prawda? Noah mi powiedział.
Shawn Mendes: Uwierzyłaś mu?
Perrie Flower: Na to wygląda
Shawn Mendes: Chyba się co do ciebie pomyliłem, Perrie.
Perrie Flower: Ja chyba do ciebie też, Shawn.
Shawn Mendes: Jesteś taka jak wszystkie inne dziewczyny.
Shawn Mendes jest niedostępny(a)
Nie.
Nie.
Nie.
To po prostu się nie stało.
Nie. Nie zrobił tego. Nie powiedział. Nie napisał. Nie.
Tak. Napisał. Zrobił to. Powiedział. Napisał. Tak.
Dlaczego? Co to było?
Czy dzisiaj jest jakiś dzień "Zrań Perrie, bo jej uczucia są wyłączone" ?
Dyń, dyń, dyń- mam uczuci, są włączone i działają prawidłowo.
Łzy napłynęły mi do oczu, więc kiedy wyłączałam komputer- ledwo co widziałam przez rozmazy obraz.
- Dlaczego Noah poszedł tak szybko do domu? - mama pojawiła się w moim pokoju.
Jeszcze ciebie brakowało.
- Podzieliliśmy się pracą i każdy ma zrobić swoją część, żeby było szybciej — stałam do niej tyłem, bo nie chciałam, żeby widziała moich mokrych od łez policzków.
- To ma być wspólna praca i nie zrobiona na szybko.
Jaka ona była uparta. Byłam pewna, że skrzyżowała teraz ręce na piersi.
- Nie możesz po prostu mnie zostawić i wyjść? - nie wytrzymałam.
Dlaczego musiałam wyładowywać na kimś swoje emocje i dlaczego padło akurat na moją mamę.
- Nie będziesz mówić do mnie takim tonem — podeszła do mnie i chwyciła mnie za nadgarstek- patrz mi w oczy, kiedy do ciebie mówię.
Odwróciłam się. I spojrzałam na nią. A ona spojrzała na moją twarz — całą zapłakaną i zapewne czerwoną od łez, ale zacisnęła tylko swoje usta. Nie przytuliła mnie, wręcz przeciwnie. Zabrała swoją dłoń z mojej ręki i oddaliła się o krok, zupełnie jakby się mnie brzydziła.
- Twój płacz nie sprawi, że ominie cię kara za to co dzisiaj zrobiłaś, za to, że mnie okłamałaś. Nie myśl, że jestem głupia, Perrie. Wiem, że udajesz.
Proszę. Idź sobie.
- Zabieram twój telefon, ponownie tak jak i komputer i nawet aparat fotograficzny.
- Tylko nie aparat mamo, wiesz jakie zdjęcia są dla mnie ważne.
- To mnie nie obchodzi, trzeba było myśleć o tym wcześniej. Masz zakaz wychodzenia z domu na najbliższy miesiąc. Zero imprez, zero jakichś spotkań z przyjaciółmi. Po szkole wracasz ze mną do domu, będziesz na mnie czekać codziennie aż skończę zajęcia.
- To znaczy, że praktycznie codziennie będę musieć siedzieć w szkole dwie godziny dłużej niż zazwyczaj!
- To powinno cię czegoś nauczyć. I to nie jest koniec kary. Ale o reszcie dowiesz się w odpowiednim czasie.
Czy ona nie znała litości?
- To jest niesprawiedliwe!
- Niesprawiedliwe jest to, jaką jesteś córką, Perrie. Powinnaś mieć szacunek do mnie za to, że cię wychowuję, daję ci dom nad głową i zapewniam dobre wychowanie. Gdzie jest twoja wdzięczność?
W czarne dziurze, mamo! Nie jestem ci za nic wdzięczna! Za nic! Myślisz, że to, że dajesz mi dom nad głową wystarcza? Gdzie jest twoje wsparcie, opiekuńczość, gdzie twoje dobre rady?
Gdzie twoje bycie dobrą matką?
Nie odezwałam się jednak słowem, mimo że mama oczekiwała ode mnie odpowiedzi.
- Perrie, jesteś tylko problemem.
Tak wiem, mamo.
I nie jestem problemem tylko dla ciebie...
Nienawidzisz mnie ty. Nienawidzi mnie Noah. Nienawidzi mnie nawet Shawn, chłopak, który jest dla mnie wszystkim, który jest dla mnie całym światem...
Dlaczego wszystko, dosłownie w jednym motecie, musi się spieprzyć?
Dlaczego ja wszystko zawsze muszę spieprzyć?
~~~
ale smutno dzisiaj
biedna perrie, jejku
jak się trzymacie po rozdziale 20? :(
piszcie!
lots of love~lexi xox
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top