21 - bal bożonarodzeniowy
Polecam sobie włączyć muzykę z mediów. Jakby zniknęła, to w rozdziale będzie tytuł.
Następne kilkanaście dni minęło mi bez żadnych udziwnień. Nie martwiłam się balem, bo ciągle było tych lika dni. Dopiero jak dzień balu nadszedł uświadomiłam sobie, że nie mam wybranej sukienki! Z samego rana – czytaj 10:40 – pobiegłam do dormitorium Ginny i Hermiony.
- Hermiona! Ginny! Pomocy! – Wpadłam do ich pokoju jak burza – Harry zaprosił mnie na bal a ja nie wiem, w co się ubrać!
- dziewczyno, spokojnie. Pomożemy ci. Prawda Gin?
- jasne, ale najpierw pokaż, co ty masz za kiecki...
- trochę tego jest.
Poszłyśmy we trzy do mojego pokoju i weszłyśmy do garderoby. Było to duże, jasne pomieszczenie pełne półek i drążków, na których wisiały wieszaki z ubraniami. Dwa, niewielkie żyrandole oświetlały pomieszczenie. Na środku stały dwie, równie białe, co ściany i podłoga, pufy. Po lewej, na końcu była mała, można by powiedzieć przymierzalnia z lustrem zasłaniana jasno szarą zasłoną. Szkoda, że nie mam aparatu, bo miny dziewczyn były niesamowite.
- pomieszczenie oczywiście magicznie powiększane – powiedziałam, aby upewnić je, że w rzeczywistości jest dużo mniejsze
- dlaczego nas tu jeszcze nie było? – Zapytała z wyrzutem Miona – tu jest pięknie!
- nie rozdrabniać się! Potrzebuję pomocy w wyborze kiecki, butów, makijażu oraz fryzury.
Długo trwało zanim doszłam do listy o trzech punktach. Ostatecznym moim wyborem była fioletowa sukienka. Poszłyśmy na obiad, a potem po kiecki dla dziewczyn. Uznałyśmy, że uszykujemy się na bal u mnie. Pomalowałam jeszcze paznokcie na kolor sukienki.
(mniej więcej sukienka, makijaż, fryzura i buty Anity)
Kiedy wszystkie byłyśmy gotowe Gin musiała już iść, bo umówiła się przy pokoju wspólnym lwa. Ja i Miona poszłyśmy pod wielką salę. Wszyscy się na nas patrzyli. Zeszłyśmy po schodach. Ja podeszłam do Pottera, a Herm do chwila... Kruma! Podeszła do nas McGonagall.
- pięknie wyglądacie. Idźcie już na salę za chwilę zaczyna się taniec.
Cała nasza ósemka – Cedrik z Cho, Fleur z Rogerem Daviesem, Wiktor z Herm i ja z Harrym – ruszyła do Wielkiej Sali. Nauczyciele bardzo postarali się o jej wygląd. Czułam się jak w bajce! Po odtańczeniu tańca rozpoczynającego razem z Harrym udaliśmy się do jednego ze stołów. Siedzimy tak już sobie dobre dziesięć minut rozmawiając, kiedy ni z tond ni zowąt (wie ktoś jak się to poprawnie pisze?)pojawia się Ron i jedna z bliźniaczek Patil. Nie umiem ich rozróżnić. Siedzieliśmy tak kolejną godzinę i w końcu zaczęło mi się nudzić. Wiedziałam, że niedługo na scenę mają wejść „fatalne jędze", więc podeszłam do nich i ustaliłam, że będę mogła zaśpiewać trzy pierwsze piosenki. Dokładnie te, które wybiorę. Wybrałam dwie piosenki Taylor Swift – the story of us, I knew you were trouble i love you better – grome. Moje ulubione. (Wiem, że wtedy te piosenki jeszcze nie istniały, ale trudno) Fatalne jędze weszły na scenę. Tłum uczniów zaczął piszczeć.
- mamy małą niespodziankę, której nikt się nie spodziewa! Pierwsze trzy piosenki zaśpiewa dla was, wasza Anita! – Powiedział jeden z nich i wprowadził mnie na scenę.
Stanęłam na środku podestu. Muzyka zaczęła grać. Pierwszą piosenką, jaką zaśpiewałam było „the story of us". Na samym początku zamknęłam oczy. Kiedy skończyłam usłyszałam brawa. Następne było „love you better". Tu już nie bałam się, że komuś się nie spodoba. Po jej skończeniu usłyszałam jeszcze większe brawa. Po następnej kolejne. Zeszłam ze sceny, – co było trudne, bo uczniowie nie dawali mi spokoju, – ale w końcu mi się udało. Podeszłam z powrotem do Harry'ego i Rona, którzy stali z otwartymi buziami patrząc się na mnie.
- no, co? – Spytałam się w końcu
- dlaczego nie mówiłaś, że umiesz śpiewać!
- jakoś tak. Nudziło mi się!
- możemy porozmawiać? – Zapytał mnie nadal nie dowierzając Harry.
- jasne. Chodź na dwór. Tu jest za głośno.
Kiedy wyszliśmy poszliśmy pod wielkie drzewo na błoniach.
- muszę to powiedzieć, bo już nie wytrzymam. Nie umiem mówić takich rzeczy...
- Harry do rzeczy.
- właśnie do tego dochodzę. Od kiedy w zeszłym roku zaczęłaś się przyjaźnić ze mną, Mioną i Ronem poczułem coś, czego nie czułem nigdy. Zakochałem się... W tobie. – Wmurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Sama od jakiegoś czasu czuję coś dziwnego, kiedy jesteś, obok ale nie wiem czy to miłość. Nigdy jej nie doświadczyłam. Chociaż może tak a o tym nie wiem?
– Dlaczego masz różowe włosy?
- przynajmniej wiem, że się nie popsuły. – Harry zaczął do mnie podchodzić patrząc cały czas na moje usta. Chwilę potem złączył je. Na początku nie był pewny, prawdopodobnie myślał, że go odrzucę, ale z chwili na chwilę całował mnie coraz pewniej. Oderwaliśmy się, kiedy zabrakło nam powietrza.
- może już wracajmy, robi się późno.
- już, za moment jeszcze jedna rzecz. Chcesz zostać moją dziewczyną?
- myślałam, że to oczywiste, ale na razie zachowajmy to w tajemnicy.
- jasne. Chodź.
Poszliśmy do środka. Byłam już zmęczona, więc powiedziałam to mojemu chłopakowi – ludzie jak to dziwnie brzmi – i poszłam do siebie. Przebrałam się w piżamę, zmyłam makijaż i poszłam spać. Nie miałam siły się kąpać.
*************************
Wiem, krótki trochę, ale chociaż was zdziwiłam. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Dajcie czasem jakieś znaki życia... bardzo to motywuje do pisania. 😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top