2 - Początek roku

  Pięć miesięcy temu skończyłam 11 lat. Od tego czasu można mnie zauważyć na posiłkach siedzącą razem z nauczycielami lub chodzącą po korytarzach albo siedzącą w bibliotece. Czasami nawet przesiadywałam w dormitoriach. Najczęściej były to Gryffindor lub Slytherin, ale można było mnie również zobaczyć u Krukonów lub Puchonów. Lecz rzadko spędzałam tam dużo czasu, ponieważ jak ktoś przychodził to uciekałam do swojego pokoju. Niedługo miał się rozpocząć rok szkolny, a co za tym idzie, mieli przyjechać nowi uczniowie. Jeszcze nikt nie wie jak dużo kłopotów sprowadzi na szkołę czwórka nowych uczniów. Hagrid pojechał po Harry'ego Pottera a ja pomagam przyszykować szkołę na przybycie uczniów. W tym roku i ja będę mogła uczęszczać na zajęcia, więc najpierw musiałam trochę zmienić wygląd swojego pokoju. Po remoncie wyglądał on jakoś tak:

Ściany były w kolorze jasnej szarości (prawie bieli), naprzeciwko wejścia stało duże łóżko z jasno zielonym baldachimem oraz pościelą tego samego koloru, po obu stronach łóżka były szafki nocne i okna a na parapetach były poukładane poduszki w kolorach szarych, niebieskich, czerwonych i zielonych oraz kilka z godłem Hogwartu. Po prawej od wejścia stało duże narożnikowe biurko, po lewej od biurka była półka na książki, dalej drzwi do łazienki obok nich były drzwi do garderoby – nie powiem dość dużej. Po lewej od wejścia stały fotel i mała kanapa a przed nimi był stolik kawowy, dalej drzwi do osobnego pokoju, w którym ćwiczyłam zaklęcia a przy oknie była półka dla kota a obok srebrna klatka dla sowy. Na środku pokoju był prostokątny, miękki, zielony dywan.

Kiedy skończyłam remontować swój pokój usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi/obraz i zobaczyłam Dumbledore'a? Właściwie to profesor dawno się tu nie zapuszczał.

– Anito jutro rozpoczyna się rok szkolny i chciałbym abyś towarzyszyła mi i reszcie nauczycieli przy kolacji powitalnej.

– dobrze profesorze. Zjawię się – odpowiedziałam uprzejmie pomimo wątpliwości. Jestem introwertyczką, przez co nie lubię przebywać w śród ludzi.

– tylko ubierz się ładnie, ponieważ większość uczniów zobaczy ciebie po raz pierwszy.

– tak, profesorze.

– dobrze zobaczymy się na kolacji. A przy okazji ładnie tu się urządziłaś.

I wyszedł. Nic nowego. Poszłam się ogarnąć, ponieważ remontowanie pokoju nawet magią jest wyczerpujące. Wzięłam długą kąpiel przebrałam się w piżamę, zjadłam kanapkę z serem, ogórkiem i pomidorem, którą przyniosły mi skrzaty i poszłam spać. Śniła mi się jutrzejsza kolacja. W tłumie, który był zamazany jedyne osoby, które były wyraźne i widoczne to rudy chłopak, Harry Potter, jakaś dziewczyna z burzą brązowych włosów i ulizany blondyn o stalowych tęczówkach– nie wiem, dlaczego kojarzyłam go skądś. Nie widziałam więcej, ponieważ obudził mnie moja kotka Calia. Kot rasy Chartreux. Szara kotka o równie szarych oczach. 

– Calia daj mi pospać, jeszcze wcześnie.

Kotka jeszcze chwilę mruczała i próbowała mnie obudzić, ale mu to nie wyszło. Nagle skoczyła na mnie, a ja szybko podniosła się z łóżka. Kiedy spojrzałam na zegarek przeraziłam się.

– 10:30! Calia, dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej!

Kot spojrzał na mnie wymownym spojrzeniem próbując powiedzieć „ciebie nie da się obudzić" szybko wstałam i ubrałam się w blado kremowe jeansy, ciemno malinową bluzkę. Na to zarzuciłam ciemno pudrową kurtkę a na nogi założyłam wysokie do kolan czarne kozaki. (Strój w mediach), włosy związałam w niedbałą kitkę i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy tam dotarłam uderzył mnie zapach przeróżnych potraw gotowanych na kolację. Po całej kuchni krzątało się mnóstwo skrzatów.

– witajcie.

– witaj Anito. Za pewnie chciałabyś coś zjeść? – Odpowiedział mi jeden ze skrzatów wskazując abym usiadła.

– tak i to nie wiesz, z jaką chęcią. A kiedy zjem pomogę wam w przygotowaniu kolacji.

– nie musi panienka tego robić doskonale sobie sami poradzimy. A teraz usiądź tu i zaraz przyniosę ci owsiankę z owocami. (Ulubione śniadanie Anity).

– dziękuję.

Kiedy zjadłam ściągnęłam kurtkę, ubrałam fartuch i spojrzałam na dzisiejsze menu. Potem spojrzałam, co jest już zrobione i zabrałam się za przygotowanie mięsa. Przesiedziałam tam cały dzień aż do późnego popołudnia. Kiedy zobaczyłam na zegarku godzinę 17:50 szybko wybiegłam z kuchni i pobiegła do pokoju poszukać ubrania na wieczór, ponieważ kolacja miała być o 18:30. Kiedy takowe znalazłam – biała bluzka z rękawem ¾ z koronką i szarą tiulową spódnicę do kolan – zaczęłam myśleć nad fryzurą. Za pomocą magii szybko pofalowałam włosy i byłam gotowa. Ubrałam jeszcze baletki i wyszłam do Wielkiej Sali, aby usiąść przy stole nauczycielskim. Kiedy weszłam do Sali dużo uczniów z wyższych klas już siedziało przy stołach, co oznacza, że zaraz odbędzie się przydzielanie do domów. Usiadłam przy stole nauczycieli i wszystkie oczy były zwrócone na mnie do czasu, gdy na salę weszli pierwszoklasiści. W tłumie zobaczyła cztery znajome twarze. Mianowicie: rudy chłopak, Harry Potter, dziewczyna z burzą brązowych włosów i dziwne znajomy blondyn o stalowych tęczówkach. McGonagall zaczęła wyczytywać nazwiska.

– Hermiona Granger! - Z tłumu wyszła dziewczyna o burzy brązowych włosów

– GRYFFINDOR! – Wykrzyknęła stara tiara przydziału

– Dracon Malfoy (blondyn o stalowych oczach)

– SLYTHERIN! – Tiara nawet nie dotknęła głowy chłopaka.

– Ronald Weasley! (Rudy chłopak)

– ha! Kolejny Weasley! Wiem dokąd cię wysłać. GRYFFINDOR!

– Harry Potter!

– trudne, bardzo trudne... Nie do Slytherinu... niech będzie. GRYFFINDOR!

Kiedy do wszystkich dotarło, że Harry Potter jest w Gryfinorze można było słyszeć ze strony gryfonów – mamy Pottera! Mamy Pottera! – Nauczyciele bili brawo a ja po tym jak usłyszałam gdzie trafiła czwórka ze snu przestałam słuchać. Miałam ochotę już tylko coś zjeść i wyjść z Sali. Ucieszyłam się, gdy usłyszałam słowa – czas rozpocząć biesiadę! – Kiedy zobaczyłam jak uczniowie cieszą się na widok jedzenia oraz jednocześnie dziwią chciało mi się śmiać. Było mi też miło, kiedy ktoś zajadał się mięsem, które sama przyrządziłam.

Pov. Harry Potter

– ej Percy? Kto siedzi obok dyrektora po lewej? – Zapytałem starszego brata Rona.

– Anita. Podobno mieszka tutaj od 10 lat.

– dzięki. Ona też jest uczennicą? Bo wygląda jakby była w moim wieku.

– nie. To jest właśnie niezwykłe. Nikt jej nie widywał nigdy wcześniej, ale teraz chodzą plotki, że będzie pomagała nauczycielom w lekcjach, bo podobno potrafi więcej od nich. Więc jak uda ci się z nią zaprzyjaźnić to masz własnego korepetytora w Hogwarcie.

– wow, fajnie, dzięki Percy

Pov. Normalna

– profesorze mogę już iść? Za głośno jak dla mnie. I muszę jeszcze wypuścić moją sowę... – to było jasne, że kłamałam, ale cóż. Na pewno mi pozwoli. W końcu to Dumbledore.

– oczywiście Anito możesz już iść. Tylko proszę abyś jutro na śniadaniu rozdała plany lekcji uczniom.

– dobrze, dziękuję i do widzenia. – Powiedziałam z wyraźnym zawodem w głosie

- Anito zrozum, nie chcę abyś była wycofana. To dla twojego dobra – powiedział Dumbledore, kiedy odchodziłam. Ja jedynie powiedziałam pod nosem coś w stylu „wiem" i poszłam dalej.

Kiedy przechodziłam obok Ronalda pojawiły się duchy.

– sir Nicolasie jak wakacje?

– kiepsko, znowu nie przyjęli mojego zgłoszenia na członka koła bezgłowych.

– to faktycznie nie najlepiej. Do zobaczenia! – Odpowiedziałam i wybiegłam z sali.

Wróciła do swojego pokoju, wypuściłam Puelle z klatki,przebrałam się w coś wygodniejszego – czarną koszulkę z krótkim rękawem orazjasnoróżowym sercem na środku, czarne rurki i różowe niskie trampki a włosyzwiązałam w kitkę. Wyszłam z pokoju i ruszyła w stronę błoni. Posiedziałam nabłoniach jakąś godzinkę i wróciłam do pokoju, aby pójść spać. 

**********************************

I jak się podoba pierwszy, porządny, rozdział? Mam nadzieję, że chociaż trochę. Jeżeli znajdzie się jakiś błąd proszę o info w komentarzach. Postaram się poprawić jak najszybciej. 

a tak mniej więcej wyobrażam sobie Anitę. Ale jak zwykle, niczego nie narzucam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top