18 - wybór czary
Przez następny dzień wszyscy wrzucali swoje nazwiska do czary ognia. Nazwisko do czary wrzucił między innymi Cedrik Diggory, Fleur Delacour. W pewnym momencie do Wielkiej Sali wbiegli bliźniacy Weasley. Obaj w ręce trzymali fiolkę z jakimś eliksirem.
– to się nie uda... - zaczęła Herm
– czemuż to niby?
– widzicie to...– Zaczęła wskazując na niebieską linię dookoła czary – To jest linia wieku. Dumbledore sam ją narysował.
– i co?
– to, że ktoś taki jak Dumbledore nie da się nabrać na eliksir postarzający.
Bliźniacy nie słuchając Hermiony wypili eliksiry i wskoczyli do środka linii wieku. Już czuję kłopoty. Wrzucili swoje nazwiska do czary, a ta po chwili odmówiła. Płomienie okrążyły klony i wyrzuciły po za linię wieku. Chwilę potem Fred i George mieli na sobie siwe brody. Zaczęli się kłócić. Jakie dzieci! Wtedy do Sali wszedł Wiktor Krum. Wrzucił swoje nazwisko do czary i po prosu wyszedł z pomieszczenia.
Wieczorem było losowanie zawodników. Wszyscy zebrali się w Wielkiej Sali i czekali na ogłoszenia czary ognia. Dyrektor podszedł do czary. Kolor ognia nad przedmiotem zmienił się na wiśniowy i wyleciała pierwsza kartka.
– przedstawicielką akademii magii Beauxbatons jest Fleur Delacour!
Dziewczyna podeszła do dyrektora. Uścisnęli sobie ręce i dyrektor wskazał drzwi do komnaty gdzie zbierali się zawodnicy. Znowu Kolor ognia nad przedmiotem zmienił się na wiśniowy i wyleciała druga kartka.
– przedstawicielem Durmstrangu jest Wiktor Krum!
Znowu dyrektor wskazał na drzwi. Kolor ognia się zmienił i wyleciała trzecia kartka.
– przedstawicielem Hogwartu jest Cedrik Diggory!
Kiedy dyrektor już odchodził od czary, płomienie znowu zmieniły kolor i zaczęły tańczyć jak wściekłe. Nauczyciel złapał czwartą kartkę, która wyleciała z czary.
– Harry Potter – powiedział szeptem, a potem trochę głośniej – Harry Potter!!
Harry podszedł do dyrektora zdezorientowany. Profesor porządnie zdenerwowany wskazał czwarty raz drzwi komnaty. Kiedy Potter przekroczył próg Dumbledore gestem przekazał mi abym poszła za nim. Oczywiście tak zrobiłam. Weszłam za Potterem do komnaty a za mną szli dyrektorzy oraz Moody. Dyrektorzy kłócili się o to czy Harry ma zostać w turnieju czy nie. Wyszło, że zasad nie można naginać i mój przyjaciel musi wziąć udział w turnieju. Kiedy dyrektor Karkarow i madame Maxim oraz Szalonooki wyszli Dumbledore wziął mnie na stronę i powiedział abym z ukrycia pilnowała Pottera w każdym zadaniu.
Wieczorem zostałam wezwana do gabinetu Dumbledore'a. Kiedy tam dotarłam był tam już Moody, Snape oraz McGonagall.
– dzień dobry?...
– o Anita. Dobrze, że już jesteś.
– tak nie może być! Najpierw mroczny znak, teraz to...
– mroczny znak?
– tak Anito. Mroczny znak. Podczas mistrzostw świata w Quidiczu pojawili się Śmierciożercy, a wraz z nimi na niebie pojawił się mroczny znak.
– ojej. To straszne...
– co proponujesz Minerwo?
– przerwać to wszystko, nie dopuścić Pottera do turnieju!
– niestety, nie możemy wykluczyć Pottera w tym momencie. Anita będzie pilnować pana Pottera w każdym zadaniu.
– jak? Wszyscy ją zauważą.
– nie. W każdym zadaniu będę pod peleryną niewidką.
– a skąd ją weźmiesz?
– a to już moja tajemnica. – Odpowiedziałam zagadkowo
Na następny dzień do uczestników turnieju przyszła Rita Skeeter. Najgorsza redaktorka do „Proroka Codziennego". Jej „wywiady" to steki kłamstw a ona sama jest tak sztuczna jak uśmiech Parkinson jak mnie widzi. Oczywiście Dumbledore kazał mi iść z Harrym na ten wywiad. Oczywiście pod peleryną niewidką. Zaklęciem przywołałam pelerynę i weszłam do składzika na miotły za Ritą. Kobieta zaczęła mówić.
– jesteś tutaj, zwykły dwunastolatek...– Harry jej przerwał
– ja mam czternaście. – Ale Rita ciągnęła dalej
– żeby współzawodniczyć z trojgiem uczniów – spostrzegawcza jest... (wyczujcie tę ironię) – Nie tylko o wiele bardziej dojrzałych emocjonalnie, ale też znających zaklęcia, których ty nie znasz i na pewno nie zdążysz poznać...– po jej twarzy przebiegł chytry uśmiech– a twoi rodzice gdyby żyli, co by teraz czuli? Dumę czy troskę?
Dalej nie słuchałam tylko po cichu wyszłam ze schowka tak, aby nie zauważyli. Poczekałam z pięć minut i z pomieszczenia wyszedł również Harry i ta Skeeter.
Do wieczora siedziałam w pokoju wspólnym Gryffindoru. Dużo ludzi się przewijało, Harry wyszedł koło pierwszej w nocy chwilę przed tym jak wrócił schowałam się tak, aby mnie nie widział, bo miałam dziwne przeczucia, co do tej nocy. I dobrze myślałam. Kiedy Harry wszedł do pokoju usłyszałam z kominka głos Syriusza?! Co on do cholery robi! Rozmawiali chwilę, do czasu aż na schodach dało się słyszeć kroki. Kogo znowu niesie? Kiedy kroki ucichły usłyszałam oburzony głos Rona.
– Co tu robisz Harry? A no tak pewnie przygotowujesz się do kolejnego wywiadu.
Znowu kroki. Czyli wrócił do pokoju, a Harry za nim. W końcu mogłam wyjść z niewygodnej kryjówki i poszłam do swojego pokoju jak najkrótszą drogą, która prowadziła przez okolice lochów. I tu zaczynały się schody. Jest druga w nocy, więc pewnie prefekci będą patrolować korytarze. Przeszłam po cichu przez lochy, ale poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Super wpadłam. Wiem, nie mogą mi odjąć punktów, ale ostatnio jak włóczyłam się nocą po korytarzu Filch dostał szału i Dyrektor na jakiś czas zakazał mi nocnych spacerów. Wracając. Osoba, która mnie trzymała wyciągnęła mnie na błonia pod moje ulubione drzewo. Wtedy poczułam te perfumy. Łącząc fakty dało się wywnioskować, kto to. Był wyższy ode mnie, miał zimne ręce i te perfumy.
– co ty robisz sama o tej godzinie na korytarzu co? – Zapytał mnie szeptem, ale dało się usłyszeć, że jest oburzony.
– spaceruję sobie? Nie jesteś moją niańką nie musisz wiedzieć, co robię.
– ale i tak się o ciebie martwię. Tego nikt nie zmieni.
– ty... martwisz się o mnie? Po tym, co było w zeszłym roku? Z resztą lepszym pytaniem jest, co ty robisz o tej godzinie na korytarzu? Z resztą nie ważnie i tak mnie to nie interesuje. Spadaj do dormitorium zanim odejmę Slytherinowi punkty.
– się robi księżniczko.
– nie nazywaj mnie tak.
– i tak będziesz księżniczką Hogwartu. – Posłałam mu mordercze spojrzenie – tak, tak już idę. – Dodał podnosząc ręce w geście obronnym
Poszedł. Chwilę potem i ja również ruszyłam do pokoju. Wykonałam łazienkową rutynę, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Niestety noc nie mogła być spokojna tak jak ostatnie dni...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top