14 - przegiął...
Staliśmy sobie właśnie pod ogrodzeniem dzielącym las od pola, na którym stała wrzeszcząca chata. Nagle z nie wiadomo kont usłyszeliśmy drwiący śmiech Malfoya.
– co Weasley, przyglądasz się swojemu przyszłemu domowi? Chociaż twojej rodzinie wystarczyłaby klatka w zoo.
– zamknij się Malfoy.
– jaki niemiły, powinien wiedzieć jak odzywać się do lepszych.
– chyba nie mówisz o sobie? – Postanowiłam bronić przyjaciela.
Po raz pierwszy od dawna ten arystokrata mnie wnerwiał. Jak on może się tak odzywać do moich przyjaciół? Sam nie jest lepszy od jakiejś fretki!
– o Anita? Nadal się zadajesz z tą szlamą i zdrajcą krwi? Wiesz, tak jak teraz myślę, nie jesteś lepsza... nie wiem, co mi wpadło do głowy, że chciałem cię znowu pocałować.
Przegiął. Grubo przegiął. Jak on ma czelność się tak do mnie odzywać! Przecież dobrze wie, że jednym pstryknięciem palca mogę mu zrobić krzywdę. Końcówki moich włosów zrobiły się ostro czerwone. Dobra. Opanuj się Anita. Złoszcząc się dajesz mu satysfakcję. Kiedy się opanowałam ktoś zaczął rzucać w Malfoya i jego goryli... śnieżkami? Zaczęli uciekać. Ktoś zrobił jeszcze parę ciekawych rzeczy i kiedy Malfoy zwiał ten ktoś zaczął się bawić włosami Hermiony. Już wiedziałam, kto to.
– hahahah. Harry!
Kiedy to powiedziałam chłopak zdjął z siebie pelerynę niewidkę i zaczął się z nami śmiać. Wróciliśmy do Hogsmeade. Zauważyliśmy McGonagall, Ministra Magii i Hagrida. Harry schował się ponownie pod pelerynę i wszedł za Korneliuszem Knotem do baru. Jakiś czas potem wybiegł z niego nadal pod peleryną i ruszył w stronę lasu. Pobiegliśmy za nim. Kiedy dotarliśmy na polanę Harry siedział na kamieniu. Potem wykrzyczał tylko – to był ich przyjaciel, a został zdrajcą!– Chyba dowiedział się prawdy o sobie i Blacku. Dumbledore powiedział mi o tym na początku roku.
Na początku wiosny, razem z golden trio udaliśmy się do Hagrida, aby dowiedzieć się, co postanowili odnośnie Hardodzioba. Siedzieliśmy na kamieniach przed jeziorem. Hagrid stał w wodzie i puszczał kaczki.
– najsam pierw wysoka komisja coś truła, po co się zebrała. Potem ja palnąłem mowę o tym, że Hardodziob to dobry hipogryf. Zawsze miał czyste pióra no i w tedy Lucjusz Malfoy wstał i powiedział, że Hardodziob to wredne, krwiożercze bydle, które zabija wszystko, co napotka.
– przegiął... niedługo wracam.
Powiedziałam i odeszłam, aby poszukać młodego Malfoya. Nasza znajomość właśnie legła w gruzach. Obiecał, że nie powie o Hardodziobie. A to zrobił. Przez niego niewinne zwierzę może zginąć. Nigdy tego nie mówiłam, ale nie warto mieć mnie za wroga a teraz Malfoy jest moim wrogiem. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, kiedy dotarłam do lochów gdzie jest Pokój Wspólny Slytherinu. Weszłam do środka. Na kanapie siedział Draco ewidentnie z siebie dumny.
– Malfoy! – Wydarłam się schodząc po schodach. Kilku pierwszoroczniaków, którzy siedzieli gdzieś po kątach uciekło do dormitoriów
– co?
– obiecałeś!
– ale co takiego? Przypomnisz proszę?
– obiecałeś, że nie wydasz Hardodzioba, a teraz biedny czeka na kata!
– dobrze mu tak
– że co proszę?! Czy ty siebie słyszysz?! Jak możesz być takim dupkiem! Tylko ty potrafisz w jeden chwili prawie pocałować dziewczynę a niedługo potem wyzywać ją od najgorszych!
– ty już nie mówisz o tym hipogryfie. Prawda?
Byłam strasznie zła i jednocześnie smutna. Myślałam, że jest inny, ale jednak się przekonałam, że jest taki jak wszyscy uważają. Jest wrednym zapatrzonym w siebie arystokratą, który myśli tylko o czubku własnego nosa. Podeszłam do niego z zamiarem uderzenia, ale w ostatnich chwili się powstrzymałam. Nie wytrzymałam i pobiegłam do siebie. Kiedy dotarłam do pokoju oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam się po niej płacząc. W końcu uznałam, że to nie ma sensu, więc zebrałam się z ziemi. Postanowiłam, że nie będę już taka miła dla osób, które mnie skrzywdziły. Bójcie się wszyscy moi wrogowie. Dzisiaj powstało coś gorszego od wcielonego zła.
Pov. Draco
Kiedy Anita powiedziała, że jestem dupkiem poczułem jak coś we mnie pęka. Po raz pierwszy zależało mi na kimś, a ja to spieprzyłem. Może faktycznie jestem taki, jaki powiedziała? Chciałbym ją przeprosić, wyjaśnić, przytulić, ale nie mogę, bo uciekła. Zapewne pobiegła do siebie. Normalnie pobiegłbym za nią, ale wmurowało mnie w ziemie. Nie mogłem się ruszyć. Nie wiem, dlaczego, ale kiedy mówiła do mnie tym tonem poczułem, że moje życie legło w gruzach. Ona była wściekła i smutna. Musiałem z kimś pogadać. Z Blaisem nie, z nauczycielami nie, została mi tylko matka. Ona zawsze wiedziała jak mi poprawić humor, lub jak mi pomóc. Na kartce napisałem „czy możemy się jutro spotkać w Hogsmeade pod trzema miotłami koło 12:00?" I wysłałem to matce. Odpowiedź dostałem tuż po kolacji. Zgodziła się.
Na następny dzień koło popołudnia udałem się do trzech mioteł. Kiedy tam dotarłem moja mama już na mnie czekała. Weszliśmy do środka. Mama zamówiła herbatę i kremowe piwo. Zaczęła mówić.
– to, po co chciałeś się spotkać? Sądząc po twojej minie to coś poważnego...
– sprawiłem wielką przykrość osobie, na której mi zależy i teraz nie chce ze mną rozmawiać. Ja nie wiem, co robić!
– Draco, najpierw, kim jest ta osoba...
– Anita.
– a nazwisko? Wiesz, po imieniu osoby nie poznam...
– ona nie ma nazwiska.
– jak to nie ma nazwiska? Musi jakieś mieć, przecież nie przyniósł jej bocian.
– taaa... w tym problem, ona nie zna rodziców. Od kiedy skończyła rok mieszka w Hogwarcie...
Pov. Narcyzy
Kiedy Draco powiedział, że ta Anita, od kiedy skończyła rok mieszka w Hogwarcie odebrało mi mowę. Przypomniała mi się sytuacja z przed dwunastu lat.
Siedziałam razem z Lucjuszem i naszymi przyjaciółmi państwem Slytherin w salonie. Nasze prawie roczne pociechy bawiły się razem na dywanie przed nami. W tedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że to ostatnie spotkanie z naszymi przyjaciółmi. Dzień później stała się rzecz straszna. Śmierciożercy zamordowali Slytherinów w ich dworze. Ciała Natalie i Eryka Slytherin znaleziono w salonie, ale ich córki Anity nigdzie nie było. Nie była schowana w domu, ponieważ nie było innej istoty żywej niż szukający zamordowanych. Przez następne dni bardzo opłakiwaliśmy stratę przyjaciół do czasu aż na kanapie, na której podczas ostatniego spotkania siedzieli państwo Slytherin znaleźliśmy kopertę. A w niej list.
Drodzy przyjaciele!
Wiemy, iż w najbliższym czasie czeka nas śmierć z rąk Śmierciożerców. Zamierzamy ukryć naszą córeczkę w bezpiecznym miejscu. Może kiedyś wasz syn ją rozpozna i będziecie ją mogli zobaczyć. Przykro nam, że nie powiedzieliśmy wam tego na spotkaniu, ale nie było odpowiedniego momentu. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Przepraszamy, za wszystko
Natalie i Eryk Slytherin
Kiedy skończyłam wspominać znowu spojrzałam na swojego syna, który patrzył na mnie wyczekująco.
– a jak ona wygląda?
Zapytałam. Szybko przypomniałam sobie wygląd moich przyjaciół. Natalie była wysoką bardzo ładną kobietą. Miała długie ciemno brązowe, prawie proste włosy, zielone oczy, jasną cerę mały nos i pełne usta oraz ładną figurę. Pamiętam też, że miała piękny uśmiech. Eryk był za to szatynem o morskich oczach zawsze pełnych energii, jasnej cerze i wysportowaną figurą jego nos i policzki zdobiły piegi. Do tego Natalie była metamorfomagiem, a Eryk bardzo silnym czarodziejem.
– Anita to wysoka szatynka o prawie prostych włosach, zielonych oczach zawsze pełnych energii, jasnej cerze, małym nosku, ładnej figurze i ma piękny uśmiech. Do tego na nosie i policzkach ma mnóstwo prawie nie widocznych piegów. Jest metamorfomagiem i jest bardzo silną czarodziejką.
– Chciałabym ją zobaczyć. Jest takie zaklęcie (wymyślone przeze mnie), Dzięki któremu możesz mi ją pokazać nawet się z tond nie ruszając. Mocno skup się na jej wyglądzie, minie i tak dalej, chodzi głównie o twarz. Wyobraź ją sobie i wypowiedz „Imaginom", kiedy to powiesz przede mną powinno się pojawić to, co sobie wyobraziłeś w formie zdjęcia.
Draco wykonał moje polecenie.
Zdjęcie dziewczyny pojawiło się przede mną. Zaniemówiłam. Znowu. Ta dziewczyna to na pewno córka moich przyjaciół. Jeżeli ma charakter swoich rodziców to mogę pomóc Draco. Jeżeli nie, to muszę się zastanowić. Cieszy mnie fakt, że mojemu synowi zależy na Anicie, bo jakby się udało to mogłabym poznać ją osobiście.
– mam pomysł, ale potrzebujesz do tego kolegi.
– tak?
– twój kolega musi powiedzieć, że coś czeka na nią w pustej sali. Potem zamknie was tam a po jakiś piętnastu minutach wypuści. To będzie idealna okazja, aby pogadać. A po sprawie poproszę sprawozdanie w formie listu.
– mamo jesteś genialna! Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
***********************
Akcja się rozkręca. Jak myślicie, czy plan Narcyzy się powiedzie?
Tak z innej beczki, wolicie jak rozdziały są dłuższe, tak jak ten, czy krótsze?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top