Rozdział 30 ,,Przyjęcie"
Thorin obiecał nam, że będzie przyjęcie no i jak obiecał, tak zrobił. Przyjęcie było z trzech okazji. Pierwszą było zakończenie bitwy. Drugą było zmartwychwstanie Kilego, a trzecią...moje pożegnanie. Jak na każdym przyzwoitym przyjęciu były dekoracje, tort dwu piętrowy, który piekł z zapałem Bombur, no a przede wszystkim goście. Z gości był Bard, Beorn, Thranduil, Legolas, Radagast, Galadriela, elfy, ludzie, orły (oczywiście na zewnątrz), hobbici, krasnoludy, Dain, Gandalf, Thorin i kompania no i ja z Kilim. Zapomniałabym, jeszcze był Bilbo. Był szwedzki stół. A co do muzyki to elfy wraz z krasnoludami grały bardzo skoczną, idealną do tańca. Oczywiście Bilbo z Bomburem weszli na stół i tańczyli ten bardzo dziwny taniec, o którym wam wspomniałam na początku. Nagle doszedł do mnie Kili.
-Hej, co tam?- spytał i cmoknął mnie w policzek
-A dobrze.
Nagle przeszedł koło nas rudy, kędzierzawy krasnolud.
-Hejka Kili, dobrze, że zmartwychwstałeś.
-Hej Rongan.
-Kto to?- spytałam, kiedy krasnolud sobie poszedł
-Ten? To kolega z dzieciństwa. Pamiętam, że zawsze jak mnie widział, to mówił na mnie elf.
-Elf?
-Tak. Mały byłem. Miałem sześć, może siedem lat. Mama mi mówiła, że byłem tak ładny, że inni uważali mnie za elfa, a nie za krasnoluda. Z tego powodu od strony kolegów miałem całkowity brak akceptacji, aż do momentu, gdy uciekłem z domu i spotkałem człowieka, który nauczył mnie strzelać z łuku, a gdy zademonstrował to kolegom, to zrobili się cali czerwoni ze wstydu, że sami tak nie potrafią.
-No ciekawa historyjka.- uśmiechnęłam się
-Ej! To prawdziwa historia wzięta z mojego życia, a nie historia!
-No dobra, dobra, żartowałam!
-Wierzę ci. Zatańczymy?- zapytał
-Z przyjemnością.
No i poszliśmy tańczyć do tej skocznej muzyki elficko-krasnoludzkiej.
Nadszedł jednak ten czas, jak to czas zwykł nadejść na koniec przyjęcia, a zarazem koniec mojej przygody, choć tak naprawdę to mam wrażenie, że ona ma się dopiero zacząć.
-Słuchajcie! Bardzo mi miło, że miałam możliwość was poznać. Uwierzcie mi, że gdyby istniała taka opcja, to zostałabym z wami na zawsze, no ale przecież będę musiała zająć się swoimi szkolnymi obowiązkami.
-Co to szkoła?- zapytał Bilbo
-O długo by gadać.- powiedziałam, po czym doszłam do Kilego i dodałam: -Zawsze tu będę.- wskazałam na serce
-Musimy się serio pożegnać?
-Tak. No bo moi dziadkowie zmartwią się, jeśli za długo mnie nie będzie.
-Kocham cię.- powiedział Kili przy reszcie
Krasnoludy zrobiły ,,oooo", Bilbo się wzruszył, a Thorin z Gandalfem uśmiechnęli się do siebie.
-Ja ciebie też.- odparłam, po czym się pocałowaliśmy.
Wzięłam do ręki naszyjnik, pomyślałam o strychu dziadków i wyczarowałam jaskinię, taką samą, jak tą, przez którą przeszłam do Dale. Z Kilim puściliśmy nasze złączone ręce i na do widzenia mocno się przytuliliśmy. Przed wejściem do tego portalu, pomachałam im raz jeszcze, po czym weszłam w jego głąb i znalazłam się w domu dziadków.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top