Rozdział 11 ,,Wracamy na szlak"
- Ale mieliście pietra! Hahaha!- Kili nie mógł powstrzymać się od śmiechu
-Już wystarczy tych śmiechów!- skarcił to Thorin- Musimy ruszać w dalszą drogę.
-Martwię się on niego.- powiedziałam do Bilba i Kilego- Od wczoraj jest taki jakiś...
- Nie swój- zakończył Bilbo
-Właśnie. Myślę, że to może mieć związek z tą wyprawą. Że tak jakby coś w niego wstąpiło.
-Też tak sądzę. - zgodził się ze mną Kili
-Ja też. - powiedział po chwili Bilbo
Wróciliśmy na szlak. Na bazę szczęście ten prawidłowy. Po dłuższej drodze udało nam się wydostać z lasu. Teraz tylko wystarczy iść brzegiem rzeki, aż dojdziemy do morza.
Szliśmy tak i szliśmy przez łąki, aż nagle Gandalf powiedział:
-Stać!
-Co?- spytał Thorin
-Ziemia się niespokojnie trzęsie. - odparł Gandalf, odwrócił się i zobaczył tłumany kurzu za nami.
-Co to ma być?!?- krzyknął Bombur
-Na moje oko to chyba orkowie.- powiedział spokojnie Gandalf
-No to na co jeszcze czekamy?! Musimy uciekać!- krzyknęłam
Dosiedliśmy kucyków i pognaliśmy co sił w kopytach.
W tym czasie w Mordorze:
-Panie mój. Te krasnoludy są coraz bliżej. Mam wysłać oddział orków, by się nim zajął?
-Nie Sarumanie. Wystarczy tylko, że ten ich przywódca, Dębowa Tarcza zwariuje na punkcie tego kamyczka, a reszta pójdzie jak z płatka.
-Jak pan woli.- odparł Saruman
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top