#19 : Porwanie
>Nie mogłaś spać, bo wierciłaś się z boku na bok i nic to nie dawało, wiec postanowiłaś się przejść na krótki spacer
>Taki w miarę blisko domu. A że akurat obok ciebie był taki mini park to tam zamierzałaś się wybrać.
>Wskoczyłaś w coś cieplejszego bo jednak noc dzisiaj była dość chłodna jak na środek sierpnia. Założyłaś sweter oraz adidasy i pognałaś na dwór zabierając ze sobą klucze i telefon. Starałaś się być jak najciszej jednak usłyszał cię twój pies, który zaraz zaczął ujadać na cały dom jednak o dziwo nikogo nie pobudził.
>Już bez większego problemu wydostałaś się z domu i udałaś do mini parku ,oddalonego o nie całe 10 metrów od domu. Było zimno ale całkiem przyjemnie i było czuć w powietrzu już teraz zbliżająca się jesień. Tak ten zapach zwiastował tylko jesień.
>Kierowałaś się teraz w stronę fontanny na środku parku ,kiedy nagle czujesz odurzenie od tyłu. Myślisz sobie ''zostałam napadnięta'' a potem pamiętasz tylko jedno. Jak zostajesz porwana i wsadzona do dziwnego auta.
>Budzisz się i widzisz przed sobą dziwne pomieszczenie a ty sama znajdujesz się na podłodze. Porywacze nie zauważają ,że się obudziłaś ,więc próbujesz jakoś się uwolnić.
>Jest ich trzech i są dosyć masywnej postury. Wpatrujesz im się dłużej i nagle jednej z nich odwraca się w twoją stronę. Próbujesz odwrócić wzrok jak szybko się tylko da ale nic z tego. Rozpoznajesz go ale nie jesteś w stanie dokładnie określić kim on jest ,bo chyba zostałaś odurzona czymś.
>Ten szturcha innych ,żeby dać im znać ,że właśnie się wybudziłaś. Ustalają coś miedzy sobą jeszcze kiedy jednej z nich, ten, którego kojarzysz zaczyna do ciebie podchodzić a dwóch pozostałych rzuca mu tylko na koniec ''Dobra to daj nam znać jak już z nią skończysz''.
>Co? Albo się przesłyszałaś albo ten typek mówił prawdę. Wiercisz się aby jakoś poluźnić więzy na rękach i nogach ale na nic się to zdaje. Porywacz to zauważa, podbiega do ciebie i siada na tobie tak ,że już całkowicie zostałaś pozbawiona wszelkiego ruchu.
>Pochyla się w twoja stronę i mówi ''Spokojnie. To ja''. Nic nie rozumiesz a ,że nie bardzo możesz mówić wzruszasz tylko ramionami. Na to więc on dodaje ''O matko ty mnie w ogóle nie pamiętasz'' po czym wyjmuj ci knebel w ust i kontynuuje ''To ja. Abraham. Spokojnie. Uratuje cię''.
>Teraz czujesz ,że już całkowicie zgłupiałaś i totalnie nic z tego nie rozumiałaś. Co tu się działo? Nie wiedziałaś, więc nie byłaś pewna czy możesz mu zaufać i czy wierzyć jego słowo, bo jednak brał udział w porwaniu i może tylko cię wkręca aby zdobyć twoje zaufanie i potem to wykorzystać.
>Kiedy ty tak rozmyślałaś czy uwierzyć mu na słowo on w tym czasie rozwiązał twoje więzy na rękach i nogach. Zszedł z ciebie i pomógł ci wstać. Jednak nie byłaś w stanie stać i twoje nogi odmawiały ci posłuszeństwa. Już prawie się przewróciłaś kiedy Abraham cię złapał.
<O rany. Wszystko w porządku?
>Rzuciłaś mu tylko groźne spojrzenie bo oczywiście nic nie było w porządku. Zostałaś porwana a ten tylko żarty sobie z ciebie robił.
<Przepraszam. Głupie pytanie, wiem, ale chodziło mi o to czy ....
>Uciął i wziął cię ręce aby zaprowadzić cię gdzieś ,gdzie będziesz mogła usiąść.
<Musze cię gdzieś ukryć ,żeby tamci cię nie znaleźli bo oni myślą, że już nie ... żyjesz. Miałem cię zabić ale ... nie mogłem.
>Pochylił się i chciał cię dotknąć ale byłaś za bardzo przerażona i odsunęłaś się od niego jak najdalej tylko mogłaś. Rozejrzałaś się i zobaczyłaś, że siedzisz na jakimś starym łóżku.
<No tak, zapomniałem. Przecież ty się mnie pewnie boisz.
>Do tej pory stał przed tobą ale teraz postanowił usiąść obok ciebie. Usiadł i nic nie mówił. Po prostu siedział i czekał na jakaś twoją reakcje. Aż sama się odezwiesz. Jednak ty nie byłaś w stanie cokolwiek powiedzieć ,bo to wszystko tak bardzo cię przytłaczało. Spojrzałaś na niego i zobaczyłaś w jego oczach troskę. Czyżby się o ciebie martwił? Zanim się opanowałaś wypaliłaś do niego.
<OK. Czy dowiem się w końcu o co tu chodzi? Kim ty jesteś? Czym się zajmujesz i dlaczego nie wykonałeś ich zadania?
>Był w lekkim szoku ,że dopiero po minucie dotarło do niego znaczenie twoich słów. Wtedy się odezwał.
<Sam nie jestem dokładnie poinformowany o co tu chodzi i sam nie wiem czemu zostałaś porwana. Ja tu raczej jestem przydzielony do .... zabijania i mało kto mi coś mówi. Mam tylko wykonywać ich zadania i tyle. Jak już mówiłem wcześniej nie wykonałem tego zadania bo nie mogłem ... nie byłem w stanie tak po prostu wziąć i to zrobić. Czy jest coś co chciałabyś wiedzieć?
<Nie ... chyba nie. To chyba wszystko co mi jest potrzebne. A nie zaraz ... zamierzasz mnie tu trzymać czy odwieźć do domu?
<Odwiozę cię do domu ale to już jutro ,bo teraz już się nie da. Do tego czasu musze cię gdzieś przechować.
<Spoko a gdzie tak właściwie się znajdujemy?
<I niby nie masz więcej pytań. Sorry. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć gdzie jesteśmy bo jest to takie odległe miejsce za miastem.
>Co? To nie mogła być prawda. Przecież .... nie to musiał być po prostu głupi zbieg okoliczności.
<Co się stało? Co cię tak zszokowało? .... Dobra spróbuj się tu przespać a jutro z samego rana wyjeżdżamy. Ja musze już wracać aby nie wzbudzać za dużych podejrzeń, czemu mnie tak długo nie ma.
>Podsłuchałaś go i położyłaś się aby choć na trochę usnąć bo czułaś się zmęczona tym bardziej ,że przecież wcześniej nie mogłaś zasnąć i dlatego wybrałaś się na ten spacer .... ,który zakończył się ... Nie chciałaś teraz o tym myśleć tylko oddać się snu.
>Spałaś sobie ,kiedy nagle poczułaś jak ktoś mocno tobą potrząsa. Otworzyłaś oczy po woli i zobaczyłaś Abrahama ,który pochyla się na tobą i coś krzyczy.
<Abraham spokojnie co się stało?
>Byłaś już rozbudzona, więc postanowiłaś usiąść aby mieć lepszy widok na niego.
<Musimy uciekać ... teraz. Zaczęli coś podejrzewać kiedy im powiedziałem w jaki sposób cie zabiłem.
<A co im powiedziałeś?
<Co? A nie .. wolisz tego nie wiedzieć.
<Abraham!!
<Boże cicho ... cicho. Chcesz ,żeby cię usłyszeli. Nie zadawaj teraz pytań bo nie mamy na to czasu. Zbieraj się, wyjeżdżamy.
>Wstałaś i pokierowałaś się za nim do auta. Nie mówiłaś nic, ale rozejrzałaś się jeszcze bardziej po całym pomieszczeniu i odetchnęłaś z ulga bo nie było to, to samo pomieszczenie ,o którym pomyślałaś wczoraj. Doszliście do samochodu i usiadłaś na miejscu pasażera a Abraham odpalił auto.
>Ruszył z miejsca a ty musiałaś mu zadać pytanie ,które wpadło ci do głowy wczoraj, po tym jak zostawił cię abyś się przespała.
<Abraham ...
>Spojrzał na ciebie i zobaczyłaś jego oczy. Oczy, które były pełne troski a jednocześnie pełne strachu.
<Hmm ... o co chodzi?
<Chciałam wiedzieć czy ... czy opowiesz mi coś więcej o sobie.
<Pewnie mogę ale nie widzę w tym większego sensu.
<Dlaczego tak mówisz?
<Jak to? Nie rozumiem. Przecież po tym jak cię odstawie do domu już nigdy ,więcej się nie zobaczymy.
<Ołl ... rozumiem.
<Zaraz, zaraz ... to ty chciałaś utrzymywać ze mną dłuższy kontakt? Przecież się mnie boisz.
>Przemilczałaś to bo sama nie wiedziałaś czy jest tak. Nie mogłaś tego potwierdzić ani tez zaprzeczyć.
<Nie, no ... po prostu myślałam, że może ... kiedyś ,coś ...
<Dziewczyno nie wiem o co ci chodzi ale jeśli już tak bardzo chcesz to może się i to udał ale dopiero w bliskiej przyszłości bo jak na razie musimy się unikać ,bo jeśli oni naprawdę podejrzewają ,że ty nadal żyjesz to mój kontakt z tobą może się źle dla ciebie skończyć. Na razie musze zadbać o siebie.
<Co? To znaczy, że mogą ci coś zrobić, za to ,że mnie nie zabiłeś?
<W pewnym sensie to tak ... ale spokojnie nie musisz się o mnie bać. Nic mi nie będzie. Już nie z takiej sytuacji wychodziłem cały. Poradzę sobie.
>Kurczę nie wiedziałaś, ze tak się ma sprawa. Nie miałaś pojęcia ,że może mu cos grozić za to ,że nie wykonał swojego zadania ale w sumie to mogłaś się tego domyślić bo przecież tacy to nie puszczają błacho takich spraw. Jak już raz im podpadniesz to potem już do końca życia cię pamiętają.
<Słuchaj za chwile będziemy na miejscu. Będziemy musieli się rozstać. Nie zostawię ci żadnego namiaru na mnie ale spokojnie, jak coś to znajdę cię. W końcu wiem ,gdzie mieszkasz, także no.
<Dobrze, rozumiem to. A ,która jest godzina?
<Teraz? Teraz jest godzina 04:53 rano. Ok jesteśmy na miejscu. Dobra to ... dbaj o siebie i bądź ostrożna i błagam cię nie wychodź nigdzie nocą, kiedy na dworze jest ciemno. Ok? Mogę na to liczyć?
<Tak już nie będę w nocy wychodzić na żadne spacery. Będę pamiętać.
>Odwróciłaś się w stronę drzwi i już miałaś wysiąść ale nagle zdałaś sobie sprawę ,że nie chcesz się z nim rozstawać. Nie myśląc długo rzuciłaś się w jego stronę i zarzucając mu ręce na szyje ,przytuliłaś się do niego. Zaskoczyłaś go tym ale sam się do ciebie przytulił.
<Hej dziewczyno. No już. Jejku spokojnie ... chyba na serio musze cię odwiedzić gdzieś za kilka dni aby sprawdzić czy wszystko w porządku z tobą i jak się trzymasz.
<Dobrze będę czekać.
>Odkleiłaś się od niego i z uśmiechem na ustach pocałowałaś go w policzek po czym szybko wysiadłaś z auta.
>On jeszcze chwile stał na podjeździe a potem odjechał. Nie czekałaś dłużej tylko ruszyłaś do domu. Zastanawiała cię jedna rzecz. Czy to zakończenie ,tego całego zdarzenia możesz uznać za HAPPY END? Odpowiedziałaś sobie samej ,że tak i weszłaś do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top