#10: Górska wyprawa dobrze się nie kończy
>Wstajesz dzisiaj bardzo wcześnie ,bo wybierasz się dzisiaj na wspinaczkę w góry
>Jesteś tym faktem bardzo ucieszona, wiec od razu wstajesz z łózka
>Sięgasz po telefon i widzisz kilka smsów oraz niedobranych połączeń od swojego przyjaciela, z którym wybierasz się na wycieczkę
>Głównie, że bardzo się cieszy na ten dzień i jakieś inne
>Nie oddzwaniasz teraz do niego bo i tak za godzinę ma tutaj być, aby zabrać cię ze sobą, bo góry są oddalone o kilka km stąd
>Ogólnie na pomysł wpadł on, choć tłumaczyłaś mu ,ze nie lubisz gór, bo masz złe wspomnienia z nimi ale powiedział, że nie masz wyboru
>Kierujesz się do łazienki na szybki prysznic, a potem śniadanko
>Wracasz do pokoju, ubierasz się w wygodne i ciepłe ubranie mimo iż tu gdzie mieszkasz jest ciepło
>Pakujesz do plecaka najbardziej potrzebne rzeczy i te o ,których wspomniał ci ,żebyś wzięła
>Odznaczasz na liście :latarka, woda, zapasowa kurta, plastry, chusteczki plus dodatkową ciepła bluzę. Już wychodzisz z pokoju ale za chwile wracasz się po linę. W kurtce masz telefon i klucze
>Wychodzisz przed dom i znowu widzisz smsa od niego o treści '' będę za jakieś 15 min, sorry za opóźnienia ale były małe problemy z wozem''
>W końcu się pojawia, kiedy ty stoisz z rodzicami na podwórku
>Zatrzymuje się, mija twojego tatę i od razu podchodzi do ciebie, przytulając się z tobą
<Panie Abraham co to za cyrki? Chce ''pan'' abym jednak nie pozwolił jechać z ''panem'' mojej córce? Myślałem ,że jest ''pan'' bardziej dojrzały.
>No i cóż Abraham niestety musi się od ciebie odsunąć. Podchodzi do twojego taty i wita się z nim, potem z twoją mamą
<No teraz lepiej. Przynajmniej będę bezpieczny ,że mojej córeczce nic nie grozi. Panie Mateo, chyba nie ma pan, wobec mojej córki jakiś niecnych planów?
>Ty najpierw szturchasz tatę w bok a potem patrzysz na Abe i razem wybuchacie śmiechem
>Twój tata nic z tego nie rozumie ale wiesz ,że jego podejrzenia są błędne
>Abraham wraca się po twój plecak, pakuje go do bagażnika i jesteście gotowi aby ruszać
>Szybkie pożegnanie z rodzicami i wsiadasz do auta
>Po drodze Abe cały czas ci mówi ,abyś nie martwiła, i nie stresowała tak górami bo będzie dobrze
>On doskonale je zna i nic ci nie grozi, bez przerwy cię o tym zapewnia
>Z tego wszystkiego nawet nie zauważasz ,że już jesteście na miejscu i musicie wysiadać z auta
<Mam nadzieje, że zabrałaś wszystkie rzeczy, o których ci mówiłem
<Tak mam wszystko w plecaku, tylko przełożę klucze do niego i możemy ruszać
>Tak też robisz i ruszacie w góry. Abraham na dzisiaj wybrał takie całkiem proste do pokonania i trzymasz go za słowo, że wszystko będzie dobrze
>Idziecie już z 30 minut ,tak szacujesz, bo nie sprawdzasz cały czas godziny i jak na razie idzie dobrze. Z domu wyjechaliście o 7:33, do gór jechaliście z godzinę lub ponad, wiec teraz jest gdzieś po 9
>Zaczyna ci się to nawet podobać, i stwierdzasz ,że musisz jeszcze kiedyś wybrać się z Abe w góry, bo to całkiem fajny sposób spędzenia czasu
>Kierujecie się coraz wyżej w góry i temperatura zaczyna coraz bardziej spadać, ty zaczynasz drżeć na cały ciele
<Zabrałaś ze sobą jakaś cieplejsza bluzę albo kurtkę, bo mówiłem ci ,że będzie tu zimno?
>Kiwasz głowa i ściągasz plecak aby wyciągnąć z niego bluzę, którą rano tam spakowałaś
>Jednak zanim całkiem postawisz plecak na ziemi, tracisz równowagę i przewracasz się razem z nim na skały
>Abraham słyszy to wszystko, odwraca się i biegnie ku tobie ,zaniepokojony
<T/I co się stało? Czy coś cię boli? Możesz wstać?
>Pomaga ci a kiedy to robi ty krzyczysz z bólu ,bo chyba skręciłaś sobie kostkę
>Próbujesz jeszcze raz ale nic z tego. Mówisz ,że dasz rade iść tylko musisz się o niego oprzeć ale on robi co innego
>Kiedy ty protestujesz i machasz rękami aby tego nie robił ,on bierze cię na ręce
<Abraham zwariowałeś? Postaw mnie natychmiast na ziemi. Sama dam rade iść ty kretynie!
<Oj przestań już kłamać dobrze? Obydwoje dobrze wiemy ,że nie dasz rady iść ,wiec nie zgrywaj takiej. Lepiej chwyć mnie za szyje jeśli nie chcesz ...
>I w tym momencie omal obaj się nie przewracacie
<T/I teraz, ręce, na szyje, ale to już!
>Co mówi to tez robisz. Plecak zostawia i powiedział, że wróci się po niego później. Zaszliście już kawałek w górę, wiec zanim schodzicie na dół trochę mija. Widzisz ,że Abe ma pewne trudności i już chcesz mu uciec ale ten tylko trzyma cię mocniej
>Wreszcie docieracie na dół i Abe wsadza cię do auta, mówi abyś zadzwoniła po rodziców bo musicie jechać do szpitala, a kiedy chcesz zacząć protestować kładzie ci palec na ustach aby cie uciszyć. W tobie coraz bardziej się gotuje i wrzeszczysz wściekła ''Abraham przestań, mnie traktować jak małe dziecko!!''. On tylko zamyka drzwi na klucz i wraca się po plecak, pokazując ci język. Ty nie masz innego wyjścia jak tylko zadzwonić po rodziców. Nie będzie to miła rozmowa ale cóż możesz poradzić.
>Kiedy uda ci się ,w końcu cokolwiek powiedzieć oni musza ''wyśpiewać'' swoją stała przemowę. Zwłaszcza tata ''wiedziałem, że tak będzie'', ''wiedziałem, że lepiej było cię nie puszczać z tym ....'' i wtedy przestajesz słuchać bo wraca Abraham. Nie mówi nic do ciebie, nie patrzy tylko od razu rusza. Ty tylko mówisz rodzicom część i rozłączasz się.
<Zgaduje, że nie było łatwo im powiedzieć ,że ich ulubiona córeczka, szlajała się z jakimś typem, który nawet jej nie dopilnował, a na dodatek kiedy chciał pomóc ta sama kochana córeczka wzięła się na niego wypięła tyłkiem
<Wcale tak nie było ... No dobrze masz racje, było dokładnie tak
>Ale on tylko rzuca ci spojrzeniem na odczepne i wraca do kierowania
>Po godzinie milczącej jazdy ,wreszcie docieracie do szpitala. Kiedy wchodzicie do środka, tym razem o własnych nogach, rodzicie już na was czekają
>Wypełniają wszystkie potrzebne papiery a ty z lekarzem udajesz się na przeswietlenie. Jak z niego wychodzi masz tylko zwichnięta kostkę w lewej nodze, więc grozy nie ma. Za 1,5 tygodnia wszystko będzie wyleczone, o ile nie będziesz jej przeciążać
>Rodzice chcą cię zaciągnąć od razu do auta ale ty wychodzisz z sali i widzisz Abrahama ,który cały czas siedzi w poczekalni i czeka na informacje
>Mówisz im, że za chwile przyjdziesz ale musisz wcześniej pogadać z Abrahamem
>Podchodzisz do niego i mówisz ''przepraszam Abraham ,naprawdę ...
>Ale on cię powstrzymuje, dobiega do ciebie i mocno cię przytula. Stoicie twarzą w twarzą wtuleni w siebie niczym para zakochanych
<Nie to ja przepraszam, powinienem cię lepiej pilnować
<Nie Abrahama, gdybym tylko bardziej uważała do niczego by nie doszło
>Po tym musicie się pożegnać, bo rodzicie czekają na ciebie na zewnątrz ale na koniec Abe mówi, że będzie cię odwiedzał codziennie a jak twoja noga wyzdrowieje wybierzecie się gdzieś w bardziej spokojne miejsce
>Chociaż z tobą to nigdy nic nie wiadomo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top