62
*ujęcie z lotu ptaka na duże miasto o poranku*
*po chwili ujęcie na śpiącą 15-letnią dziewczynę*
Jej budzik rozbrzmiewał w małym pokoiku. Na ślepo go wyłączyła. Powoli otworzyła oczy. Była 7:30. Spytała się samej siebie:
"Czy jest jakikolwiek sens pójścia dziś do szkoły?"
Po chwili poczuła przeraźliwy ból, złapała się za brzuch i nie zważając na to że na głowie miała abstrakcje pognała do łazienki. Spędziła tam 20 minut. Nie chciejcie wiedzieć co robiła. Naprawdę... Wyszła osłabiona. Napisała do matki co się wydarzyło i próbowała zasnąć, bo o pójściu do szkoły w takim stanie nie było mowy. Leżała godzinę nie mogąc zasnąć przez okropny ból, wzięła 2 tabletki, żeby szybciej przeszło. Do pokoju weszła Pani, powiedziała że źle się czuję a ona zrobiła jej herbatkę. Postanowila obejrzeć jakiś film. Przy nim zasnęła....
Obudziła się po 10. Ból ustąpił. Jedna cząstka jej mówiła:
"Hura, wreszcie do cholerstwo przeszło, możesz iść do szkoły!"
A druga cząstka:
"Przecież i tak nie ufasz ludziom, cały czas siedzisz na korytarzu i z nikim nie rozmawiasz, jesteś tak chujowa że aż śmieszne, dosłownie nikt cię nie widzi, jesteś niewidzialna dla wszystkich, myślisz że wszystko będzie okej? Mylisz się, będzie jeszcze gorzej. Sama sobie zawiniłaś, sama doprowadziłaś siebie do takiego stanu w jakim jesteś. GRATULACJE! Ha, najlepsze jest to że nikt ci nie wierzy i nikt nie jest w stanie Ci pomóc"
W tym momencie zwatpiła we wszystko. To prawda, była w ciężkim stanie psychicznym, co po prostu ukrywała przed wszystkimi. Kiedyś była normalną dziewczynką. Radosną, wiecznie uśmiechniętą i nieśmiałą. Teraz nieśmiałość przerodziła się w niechęć do ludzi, radość w złość, gniew i przygnębienie a uśmiech w smutek i nie chęć do życia. Nigdy nie lubiła zwracać na siebie uwagi ale to się nasiliło. Tak samo jak stres...
Położyła się na łóżku, włączyła muzykę i rozkminiała. Rozkminiała o tym jak to się wogóle stało. Ah, tak....
Przez jej rodziców i przez szkołę. Faktycznie. Przez przyjaciół których nie miała poniekąd też.
2 godziny później zaczęło ją to wszystko przerastać, myślała o tym żeby wziąść pełną garść tabletek i je wszystkie naraz połknąć. Ale ostatecznie skończyło się na żyletce. Nie ma siły na nic, nie jadła już 24 godziny, nic w siebie nie wciśnie. Nie ma pojęcia jak z tym żyć.
Na koniec na ramieniu wyryła sobie mały napis
"I die"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top