one shot
3066 słów
-Jiminnie? Co się stało? - spytał zaniepokojony Min.
-B-boli... J-Jisung z-znowu mnie u-uderzył. - rozpłakała się omega i przytuliła przyjaciela. Od lat Park kochał się w Minie, lecz tamten miał już kogoś. Miał dziewczynę, lecz omega wiedziała, że alfa jest biseksualna, ale wiedział, że nie ma u niego szans. Na kostce chłopca już od dawna były inicjały mężczyzny, a na nadgarstku starszego były incjały chłopca, lecz jego dziewczyna miała dokładnie te same inicjały co Jimin. Gorsze jest to, że również nazywała się Park Jimin. I to go dobijało.
-Spakuj najważniejsze rzeczy, zabieram cię do siebie. - mruknął wściekły Min. Już od dawna prosił omegę, aby ta zostawiła betę, która ciągle się nad nią znęcała, ale chłopiec był strasznie uparty.
-A-ale... T-twojej dziewczynie n-nie będzie p-przeszkadzać t-to, ż-że z w-wami zamieszkam?
-Nie no, co ty. I tak będzie u koleżanki przez parę dni.
-Czyli b-będę mógł z t-tobą spać, hyung?
-Tak, aniołku. - widząc szeroki uśmiech chłopca, Yoongi nie mógł się nie uśmiechnąć. Kiedyś nawet myślał, że Jimin jest jego bratnią duszą, że są sobie przeznaczeni i będą żyć razem dłużej, lecz krótko później poznał dziewczynę, która miała takie same inicjały. Na jej nadgarstku widniały inicjały Mina. Nie wiedział on jednak, że farbą „MYC" zostało zmienione na „MYG" i jest poprawiane średnio co tydzień. - Powinieneś uśmiechać się częściej, wiesz? - starszy zgarnął kosmyk blond włosków za uszko, a następnie ogonek kociej hybrydy zamerdał wesoło, a uszka się uniosły.
•••
-Yoonnie, pomóc ci? Trochę dużo rzeczy wziąłem i...
-Nie, skarbie, dam radę. - pocałował chłopca w policzek.
-Uh, jak dobrze, że się przeprowadziłeś... Przynajmniej on nie zna twojego adresu.
-Naszego, Jiminnie. - pogłaskał omegę po policzku.
-Yoonnie... Masz dziewczynę...
-Pokażesz mi swoją kosteczkę?
-C-co? P-po co? N-nie, to n-niepotrzebne.
-Czemu panikujesz? Chcę wiedzieć kto jest twoją bratnią duszą, nigdy mi tego nie mówiłeś, a chcę wiedzieć kto ci jest przeznaczony.
-Może kiedy indziej... Idziemy się położyć?
-Jasne, omegi przodem. - uśmiechnęła się alfa i przepuściła zarumienioną hybrydę, a jego wzrok powędrował na jędrne pośladki.
•••
Rano Jimina obudziły krzyki. Yoongiego nie było obok, więc pomyślał, że jego dziewczyna wróciła. Poszedł do łazienki, ogarnął się, zrobił delikatny makijaż, ubrał to co lubi najbardziej; topik, spódniczkę i zakolanówki, a następnie zszedł na dół.
-Hej, Jiminnie. - Min podszedł do chłopca, a następnie objął go.
-Jesteś ze mną, czy z nim? - prychnęła kobieta, a ogonek i uszka chłopca się skuliły.
-Zamknij się, Jimin. - warknął do bety, a omega wtuliła się w ciepłe ciało alfy - Widziałem inicjały na twojej kostce. - szepnął Yoongi do ucha Jimina, a tamten skulił ogon jeszcze bardziej. - Nie bój się, Minnie, unieś uszka i ogonek. - chłopiec tylko zapłakany pokiwał główką na „nie", a następnie jakoś się wyrwał oraz pobiegł do pokoju gościnnego, w którym miał swoje rzeczy. - Co ty robisz? - warknął Yoongi, kiedy zauważył, że Jimin się pakuje. Wystraszona omega skuliła się, bo ten ton skierowany do niego kojarzył mu się z przemocą, jaką stosował jego ex.
-P-pakuje się... Napewno n-nie chcesz mnie widzieć i myślisz, że- - Yoongi przerwał młodszemu pocałunkiem. Zdziwiony chłopiec na początku nie zareagował, ale po chwili stanął na paluszkach oraz odwzajemnił gest. Jedno z jego marzeń właśnie się spełniało.
-Wcale nie myślę, że je sobie stworzyłeś z innych inicjałów. Wierzę... Przy tobie zawsze... Zawsze czułem się jak w niebie, wiesz? - alfa zgarnęła blond włoski hybrydy za uszko. - Nawet myślałem, że inicjały na moim nadgarstku są twoje i noc przed tym jak chciałem ci je pokazać, poznałem Jimin... Zauważyłem, że na jej nadgarstku są moje inicjały... Nigdy nie widziałem inicjałów na twoim ciele, bo masz je na kostce, a ty kochasz spać w skarpetkach... Kurwa, trzy lata mnie okłamywała... Rozumiesz, że gdyby nie to, że poszedłem do tego klubu, to bylibyśmy parą?
-J-ja...
-Czemu mi nigdy nie pokazałeś inicjałów z twojej kostki...?
-B-bałem się...
-Czego? Przecież bym ci uwierzył, jesteś moim oczkiem w głowie. - pocałował czółko niższego.
-Że c-cię stracę... Że mi n-nie uwierzysz... - szepnął Jimin, a Yoongi ponownie go pocałował.
-Nigdy mnie nie stracisz, Jiminnie...
-Co tu się odpierdala?! Co wy robicie?! - wydarła się beta, a Park skulił uszy i ogonek.
-Pokaż mi swój nadgarstek. - powiedział chłodno Min.
-P-po co? - właśnie szła poprawić „C" na „G". Niepotrzebnie tu wchodziła. Alfa podeszła tylko do niej i szarpnęła jej ręka, a następnie spojrzała na inicjały.
-Masz czas do jutra, żeby zabrać swoje rzeczy, ale te kupione przeze mnie masz zostawić. Sprzedam je albo oddam biednym rodzinom. - mruknął chłodno, a kobieta wyszła wścieka. - Teraz już jesteś mój, Jiminnie. - pocałował chłopca. Czy on śni? - Chciałbyś zostać moim chłopcem?
-Tak... Tak! - pisnęła omega i rzuciła się w silne ramiona alfy. - Trzeba powiadomić paczkę, Yoonnie. Musimy być z nimi szczerzy. - zachichotał Jimin. - Kocham cię. - miauknął chłopiec.
-Ja ciebie też, skarbie.
>> chat grupowy „Dzikie wieprze i Jin🙈🙈"
Stara - Seokjin
Leń - Yoongi
Koń - Hoseok
Stary - Namjoon
Kluseczka - Jimin
Kochaś JK - Taehyung
Kochaś Tae - Jeongguk
Kluseczka: hejoooo *^*
Stara: hej Jiminnie <3 jak tam u ciebie? pisaliśmy wczoraj z Yoongim...
Kluseczka: a dobzie <3 mamusia się o mnie martwi~
Stara: oczywiście ze się martwię Jiminnie
Stara: karmi cię tam?
Kluseczka: tak!! przed chwilą zjadłem naleśniczki i podzieliłem się z Yoonniem *^*
Leń: Jiminnie do rzeczy
Kluseczka: a tak tak
Kluseczka: spotkamy się dzisiaj całą paczką? u Yoonniego? mamy wam coś waznego do powiedzenia <3
Stary: jasne
Stara: Namjoon...
Stary: weźmiesz tabletki.
Kochaś Tae: jasne Jiminnie! Tobie nie odmowie!
Kochaś JK: hej! Ja tez tu jestem.
Kochaś Tae: skarbie tobie też nie odmowie, zreszta co ja się tłumacze? Jiminnie to mój kuzyn i doskonale o tym wiesz.
Stara: nie kłócić się!!!!!
Koń: to o której?
Kluseczka: 18? 19?
Leń: 19, musimy przezciez wszystko przygotować
Kluseczka: oh oki, to jedziemy do markeeeetu?
Leń: tak skarbie
Koń: S K A R B I E?!
Leń: Jiminnie* ah ta autokorekta :D
Stara: jaaaaasneee
Kochaś JK: to do zobaczenia! papapapapapapapapapapa <3
Kochaś Tae: tylko nie spuszczaj Jimina z oka!
>>wracamy do „rzeczywistości"
-Yoonnie, zdradziłeś nas! - pisnął Jimin i zaczął bić starszego swoimi łapkami, co tylko tamtego załaskotało.
-Hoseok jest za głupi, a reszta nawet tego nie skomentowała.
-Jeden: a Jinnie? Dwa: Hobi nie jest głupi!
-Jest.
-Wcale, że nie!
-Jedziemy do tego marketu, czy nie?
-Jedzieeeemy. - uśmiechnął się chłopiec i pocałował starszego.
***w markecie
-Jiminnie, wziąłeś już dużo słodyczy... - powiedział Min, gdy zauważył, jak Park wrzuca więcej słodkości.
-Ale Jinnie ma ruję i weźmie tabletki, a wtedy chce się dużo słodyczy, a ja chcę mieć jeszcze na zapas dla siebie. - miauknął chłopiec, a jego usta wygięły się w podkówkę.
-No dobra, tylko nie rób tych szczenięcych oczu, cholera, jesteś hybrydą kota, a nie psa, a ja nie wytrzymam z tej twojej słodkości i dostanę cukrzycy.
-Kotek, nie denerwuj się. - zachichotał Park, wrzucając 10 czekolad od milki.
-Teraz idziemy po coś słonego, okej?
-Taaak. Może pójdziesz po alkohol?
-Nie mogę cię zostawiać samego, przecież wiesz.
-No oki... Jestem samodzielny! - chłopiec tupnął nóżką.
-A jak tu gdzieś jest Jisung?
-To zamienię się w kotka i ucieknę do ciebie, proooooszęęęę zauuuufaaaaj miiiiiiii. - hybryda zamieniła się w słodkiego kotka, który leżał w ramionach Mina, a następnie zaczął go lizać po twarzy. Później zmienił się w człowieka i wtulił się w starszego.
-No dobrze, ale wrazie czego, krzycz. - pocałował chłopca, a następnie zniknął w alejce z alkoholami. Chłopiec próbował sięgnąć po ulubione chipsy kuzyna, lecz był za niski. W pewnym momencie ktoś wziął trzy paczki i podał Jiminowi.
-Proszę.
-S-Sheun? - wyjąkał chłopiec, rozpoznając przyjaciela Jisunga.
-Martwiłem się. - przytulił omegę. Zawsze pomagał Jiminowi, gdy Jisung go pobił, zawsze informował Yoongiego o stanie chłopca. Zaczął zauważać, że Jisung nie traktuje Jimina jak na początku ich związku, więc pewnego dnia postanowił ich odwiedzić, wtedy się wszystkiego dowiedział. Tego dnia namówił też go, żeby powiedział wszystko Yoongiemu. I od tamtej pory Min nalega, aby hybryda uciekła, i zamieszkała z nim. - Gdzie się podziewasz?
-U Yoongiego... Kazał mi się spakować i powiedział, że mam z nim zamieszkać.
-A jego dziewczyna?
-Widział moją kostkę, dowiedział się, że ona go oszukiwała... Kazał jej się wynosić, a mnie zapytał o chodzenie... Teraz szuka jakiś alkoholi, a ja przekąsek, bo mamy powiadomić resztę...
-To dobrze, że uciekłeś. Ja muszę lecieć, Luhan na mnie czeka, do zobaczenia.
-Papa!
•••
-Więc, co jest takie ważne? Spytał się Jeongguk, zajadając ukochane laysy.
-Ja i Yoongi... J-jesteśmy parą. - zarumienił się Jimin, a Jeonowi chipsy wypadły z ust.
-Fuj, Kookie! - odskoczył i pisnął Tae, na którego poleciało pogryzione jedzenie, ponieważ siedział na kolanach swojego chłopaka. - Ugh, idę wymyć i wysuszyć włoski. Szczęścia! - krzyknął, a następnie zniknął w łazience.
-Wy? Razem? - na twarzy Jeona malował typowy jungshock.
-Tak. W końcu jesteśmy bratnimi duszami, Kookie. - zachichotał Park i usiadł na kolanach swojego mężczyzny, aby następnie się w niego wtulić. - A tobie bym radził przeprosić TaeTae. Założę się, że Taeś napewno dużo czasu poświęcił włosom i swojemu wyglądowi.
-Zaraz wrócę... - mruknął Jeon i również zniknął w łazience.
-Szczęścia. - powiedział Hobi. - Ja nigdy nie odnajdę swojej bratniej duszy. - alfa spojrzała na nadgarstek, gdzie widniały inicjały „MHJ".
-Znajdziesz, Hosiu. - uśmiechnął się Jimin.
-Jiminnie, chodź tu. - Seokjin rozłożył ramiona, a młodszy wtulił się w ramiona starszej omegi. - Szczęścia, mały. - powiedział Jin, a ich objął jeszcze Namjoon. Dla Namjoona widok szczęśliwego Jimina sprawiał, że i on jest szczęśliwy. Może nie są oni prawdziwym rodzeństwem, ale zawsze traktował go jak młodszego brata, którego zawsze chciał mieć. Yoongi uśmiechnął się, bo Jiminnie w końcu był w pełni szczęśliwy. - Kochamy cię z Namjoonem mocno, pamiętaj, że możesz na nas zawsze liczyć. - Jin docisnął swoje usta do skroni chłopca, a on uśmiechnął się wesoło.
-Wiem. - jego ogonek zamerdał, a uszka się uniosły. - Też was kocham. - zachichotał.
-Kiedy ty tak szybko dorosłeś? - kiedy omega się odkleiła, Namjoon i Jimin dalej się tulili.
-To, że mam bratnią duszę, nie znaczy, że dorosłem. - zachichotał Park, a kiedy Kim się odkleił, chłopiec wrócił na kolana partnera.
•••
-Yoooonnnieeee. - mruknął chłopiec, wiercąc się na łóżku.
-Jimin do cholery, połykaj tabletki! - krzyknął na niego Jeongguk i chciał mu wcisnąć tabletkę na ruję dla omeg, żeby ten zaczął sam myśleć, ale tamten uparcie wtedy zaciskał wargi.
-Ty też nie jesteś najgorszy. - miauknął niczym kot, a następnie przyciągnął do siebie Jeona.
-Co do cholery?! Jimin, zacznij myśleć samodzielnie, przecież jesteśmy kuzyna- - zanim Gguk zdążył dokończyć, Park wpił się w jego wargi, ale zaraz został odepchnięty. - Co ty odpierdalasz?! Obydwoje mamy pierdolone bratnie dusze, więc przestań! Do tego jesteśmy kuzynami! - wydarł się i w końcu wepchnął tabletkę do ust omegi. Pierwsza ruja u omeg wcale nie była taka łatwa. - Popij i połknij. - warknął, a przerażony chłopiec wykonał polecenie. Nie mógł się sprzeciwić głosowi alfy. - Już?
-K-Kookie, ja... Nie chciałem cię pocałować... N-nie wiem co we mnie wstąpiło...
-Co żeś zrobił?! - w drzwiach stanął rozwścieczony Yoongi. Został poinformowany, że jego chłopiec dostał rui, więc urwał się z biura. Wiedział, że Jimin i Jeongguk to rodzina, ale to też omega, i alfa. Ich pozycja oraz rozmowa sprawiły, że wyobraźnia Mina sama zaczęła działać.
-Yoonnie, to nie tak, jak- - zanim Jimin zdążył dokończyć, Min wybiegł. Jeon zszedł z Parka, a tamten pobiegł za Yoongim. - Yoongi, błagam, zaczekaj! - pisnął i gdy zauważył, że Min przechodzi na czerwonym świetle, a na niego jedzie rozpędzony samochód, przyspieszył, i odepchnął starszego na trawę, a sam już nie zdążył odbiec, a samochód się zatrzymać... Potem była tylko ciemność.
-Jimin! Cholera! Co tak patrzysz, idioto, dzwoń po karetkę! - alfa wydarła się na sprawcę wypadku, chociaż sam był winien. - Jiminnie... - podszedł do poturbowanego nastolatka i zaczął płakać, upadając na kolana.
-Kurwa, co tu się stało?! - krzyknął Jeongguk, który po dwóch minutach, gdy oni nie wracali pogodzeni, postanowił ich poszukać.
-Jiminnie... Uratował mnie... Było czerwone, a ja nie zauważyłem, wbiegłem na pasy, auto jechało rozpędzone... Odepchnął mnie, kierowca nie zdążył zahamować, a Jiminnie uciec...
-T-to twoja wina... G-gdybyś... Gdybyś nie miał jebanej wyobraźni z Jiminem byłoby o-okej... - szepnął roztrzęsiony Gguk. Po chwili na miejscu była karetka wraz z policją.
-Dzień dobry, komisarz Park Chanyeol i podkomisarz Park Baekhyun. Co się... Boże, co się stało Jiminowi? - Yoongi nie odpowiedział, tylko dalej płakał. - Chłopaki, spójrzcie na niego. - kiwnął głową do ratowników, patrząc na Mina.
-Mi nic nie jest... Niech biorą mojego chłopca, ja tylko upadłem na trawę... Weźcie mnie skujcie, t-to moja wina! - wystawił ręce do przodu, a małżeństwo nie miało wyboru. Nie wiedzieli nic, prócz przyznania się do winy Yoongiego, więc Baek skuł mężczyznę.
-M-mogę pojechać z wami? - spytał cicho Jeongguk.
-Tylko rodzina, przykro mi. - powiedział ratownik.
-Jestem jego kuzynem. - powiedział i zaraz jechał z karetką, trzymając nieprzytomnego Jimina za rękę.
•••
Minęły dwa tygodnie. Prócz tego, co Yoongi powiedział policjantom zaraz po ich przyjeździe, milczał. Nie mówił nic, więc został zatrzymany do końca wyjaśnienia sprawy. Przez dwa tygodnie martwił się o Jimina, praktycznie nic nie jadł.
Pozwalał sobie czasami na małe porcyjki, ale rzadko. Uważał, że to przez niego jego aniołek leży w szpitalu, a on nie zasługuje na nic.
Do tego policja ma fałszywe zeznania kierowcy, który chciał uniknąć sprawiedliwości i skłamał, że Yoongi wepchnął Jimina na pasy w przypływie złości, a on już nie zdążył zahamować.
Wiele razy pytano go, czy to prawda, lecz tamten tylko milczał i płakał, gdy wspominali o tym, jaki ból musiał czuć Jimin, kiedy uświadamiali mu, że chłopiec może się nie obudzić.
Tymczasem w szpitalu...
Park otworzył oczy, ale zaraz je zamknął przez jasne światło i zaraz znowu ponowił próbę otworzenia oczu, tym razem powoli.
-Jiminnie? - szepnął Jeongguk, a następnie przytulił kuzyna.
-Yoon-Yoonnie... G-gdzie on jest? - spytał przerażony chłopiec, wiedząc, że dość mocno pchnął mężczyznę. - Gdzie jest Yoongi?! - krzyknął spanikowany.
-W więzieniu... - szepnął cicho.
-C-co?! Cz-czemu... Przecież... Przecież on nic... Nic nie zrobił. T-to ten kierowca nie zdążył zahamować, a-a ja uciec...
Przesłuchanie Jimina
-Ch-Chanyeol, cz-czemu Yoonnie siedzi w więzieniu?
-To tylko do wyjaśnienia sprawy... Gdy przyjechaliśmy ja miejsce, Yoongi tylko powiedział, że to jego wina. Od tamtej pory milczy, co jakiś czas się o ciebie pyta... Mamy zeznania kierowcy...
-J-jakie?
-Według niego kłóciłeś się z Yoongim, on w przypływie złości wepchnął cię na pasy, a kierowca nie zdążył zahamować... Później niby Yoongi zdał sobie sprawę z tego co zrobił i zaczął krzyczeć, że kierowca ma zadzwonić po karetkę...
-To nieprawda! Jedyne co jest prawdą to to, że kierowca nie zdążył zahamować! A Kookie? Przecież tam był...
-Dotarł na miejsce po wszystkim... Dotarł, gdy Yoongi płakał nad twoim ciałem, wiemy od kierowcy, że Yoongi coś mu mówił, ale Jeongguk milczy, najprawdopodobniej na prośbę Mina...
-Ale ja pamiętam wszytko! Pamiętam, że biegłem za nim, bo źle zrozumiał moje słowa... Myślał, że zdradzam go z moim kuzynem, zresztą nieważne... Zauważyłem, że wbiegł na pasy na czerwonym świetle, a rozpędzone auto jechało prosto na niego... Nie widział go, był zbyt zdenerwowany u smutny... Dzięki adrenalinie dobiegłem na czas, odepchnąłem go mocno na trawnik, ale... Sam nie zdążyłem uciec... Pamiętam jeszcze pisk opon, ogromny ból, który przeszył całe moje ciało i ciemność...
-Ugh, twoje zeznania są sprzeczne z tymi kierowcy, ale ja też sądzę, że Yoongi nawet jak byłby niewiadomo jak zły, wściekły, wkurwiony... On po prostu nie potrafi cię skrzywdzić... Nie po to bronił cię tyle lat, żeby później przez jakąś błahostkę wepchnąć cię świadomie pod koła samochodu... Przyjadę do ciebie później, okej? - chłopiec tylko przytaknął. - Trzymaj się, dzieciaku.
Na komendzie...
-To co? Zamykamy sprawę i oskarżamy Min Yoongiego o próbę zabójstwa? - spytał komendant, gdy tylko małżeństwo Park weszło na komendę.
-Nie, szefie. Park Jimin nie potwierdza zeznań tego kierowcy, mówił nam co innego. - zaczął Baekhyun, ale mu przerwano.
-Kocha partnera, więc go bronił. - warknął komendant. Naprawdę chciał zamknąć uporczywą sprawę.
-Przeczyta sobie szef zeznania chłopaka. Nie brzmią na wymyślone, tym bardziej, że obudził się dwie godziny temu, przez półtorej rozmawiał z kuzynem, później pojechał na badania i dopóki nie przyjechaliśmy, leżał z przyjaciółmi oraz płakał za zatrzymanym. - powiedział Chanyeol, przekazując komendantowi swój notes, w którym były zeznania omegi.
Kiedy Jimin wychodzi ze szpitala.
-Y-Yoonnie?! - pisnęła kocia hybryda. Chłopiec podbiegł do umięśnionej, aczkolwiek strasznie chudej alfy i się wtulił. - Cz-czemu tak schudłeś...?
-Nie zasługiwałem na jedzenie... Przeze mnie mogło ci się coś stać...
-Zamknij się. - warknęła omega i wpiła się w wargi starszego. - Tak strasznie tęskniłem. - załkał. - Czemu nic nie mówiłeś policji? Czemu prosiłeś, żeby Kookie milczał? Gdybym się nigdy nie obudził, skazaliby cię za niewinność... - młodszy zaczął płakać, a wyższy tylko pocałował go lekko i mruknął, gdy chłopiec objął jego szyję.
-To już nieważne... Ważne, że się obudziłeś... Wracamy do domu?
-Tak, kochanie, tak strasznie tęskniłem. - powiedział szczęśliwy Jimin. - Już nigdy nikogo innego nie pocałuje, nie wiem co we mnie wstąpiło, po prostu Kookie to alfa, a ja wbrew pozorom jestem omegą i-
-To już nieistotne, kotku. - mruknął Yoongi, łapiąc chłopca za rączkę. - Przejdziemy się, czy dzwonić po taksówkę?
-A ile to drogi do domku?
-Pół godziny pieszo.
-Przejdziemy się. - miauknął szczęśliwy Park, a większy objął go ramieniem. I naprawdę nie obchodziły ich obrzydliwe spojrzenia starszych pań. Obchodziły ich tylko ich zakochane spojrzenia na świat i nic innego.
•••
Miesiąc później.
-Kochanie, pamiętasz moją ostatnią ruję? Ciągle we mnie dochodziłeś...
-Tak, pamiętam.
-Jestem w ciąży. - powiedział szybko Park i wystraszony zamknął oczka.
Po chwili poczuł silne ramiona, które go przytuliły.
-Cieszę się, Jiminnie.
-Nie jesteś zły? - podniósł swoje psie oczka, a następnie spojrzał na starszego.
-Czemu? Specjalnie w tobie dochodziłem, bo chcę mieć z tobą rodzinę... I miałem z tym poczekać, ale... - starszy wyjął jakieś czerwone pudełeczko z kieszeni, a następnie klęknął przed Jiminem. - Park Jimin, wyjdziesz za mnie? - spytał, a chłopiec zaczął płakać. Oczywiście ze szczęścia.
-T-tak. - wyjąkał między potokiem łez szczęścia i gdy Min wstał, założył na jego palec pierścionek jedyny taki na świecie, specjalnie dla Jimina, tamten rzucił się mu na szyję, i zaczął szczęśliwie ssać szyję kochanka oraz mówił mu, jak bardzo go kocha. Żylaste i duże dłonie Mina powędrowały na wąska jak na chłopaka talię, a następnie zaczęli cicho się kołysać w rytm piosenki Eda Sheeran'a „Perfect", która leciała cicho w radiu, które zawsze grało, gdy Yoongi siedział w swoim biurze. Zawsze lubił pracować przy muzyce.
•••
Trzy lata później.
-Mama! - pisnęły dzieci. Jedna kocia hybryda; Jimmy i jeden człowiek; Yoonjae.
-Hej, maluchy. - omega kucnęła przy dzieciach, które były już ubrane oraz objęła je. - Chodźcie, tatuś czeka w aucie. Do widzenia! Pomachajcie pani. - powiedział do przedszkolanki i dzieci, a następnie poszedł z nimi do auta, zapiął ich w foteliku oraz wsiadł do przodu. Model pocałował męża na przywitanie (wcześniej nie zdążył) i zapiął pasy, a jego partner ruszył.
-To co? Kierunek taekook, namjin i Hoseok z Hajoonem? - spytał się Yoongi, a młodszy zaśmiał się i przytaknął.
Park Jimin był najszczęśliwszą omegą na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top