Walka o Pada.

- Hej, dzisiaj moja kolej !- dało się słyszeć krzyk Tima.

- Akurat. Twoja była ostatnio.- odpowiedział mu Dick.

- Nieprawda. Nic takiego sobie nie przypominam.

- A to już nie mój problem.

- Dick, bądź dobrym bratem...

- A nie jestem ? Byłem pewny, że nie można sobie wymarzyć lepszego.

Takie oto krzyki dało się słyszeć w rezydencji Wayna, a zwłaszcza w salonie. Nagle do pokoju wszedł Damian, który zobaczył całkiem interesującą scenę, która właśnie się tam rozgrywała.

Oczywiście nie można było przeoczyć goniących się po całym pomieszczeniu Dicka i Tima, którzy przy okazji trochę się popisywali. A po za nim, całej tej scenie przyglądał się, już od dłuższego czasu, Jason. Nowo przybyły spojrzał na chłopaka z niemym pytaniem "O co chodzi tym razem ?".

- O sprawę życia i śmierci !- powiedział, zdecydowanie za głośno, Tim, który łaskawie zauważył, że już nie są sami.

- Innymi słowy, o to.- odpowiedział Jason i ruchem głowy wskazał na...

- Naprawdę ? Dick ile ty masz lat ?- spytał Damian, nie mogąc uwierzyć, że jego starszy "kolega" jest aż tak dziecinny.

- No co ? Nie dam dzieciakowi tutaj rządzić.

- Ja ci zaraz pokażę dzieciaka. Możesz się do mnie zwracać, królu rekordów.

- Dobrze... królu nędzy i rozpaczy.

- Hej !- krzyknął urażony chłopak i skoczył odbierając Dickowi konsolę.

- Może małe wsparcie ?- spytał Dick i spojrzał prosząco na Jasona.

- Chciałbyś.- chłopak nie wyrażał zbytniej chęci ruszenia się z miejsca.

- Coś ty. On się nie ruszy nawet jakbyś go błagał na kolanach.- żartował sobie Tim, skacząc po całym pokoju.

Jednak nagle padł na ziemię, a nad sobą zobaczył Jasona, który haniebnie odebrał mu jego własność.

- Coś mówiłeś... dzieciaku ?

- No to teraz nie masz szans. Możesz się z tym pożegnać na... no nie wiem co najmniej tydzień.- stwierdził Dick.

- Może byś przynajmniej zajął się czymś pożytecznym. Zrobiłbyś lekcje...- zażartował Jason.

- Albo herbatę Alfredowi.- dorzucił Dick, żeby jeszcze bardziej dobić Tima.

- Po pierwsze, szkoła dopiero się zaczęła. A po drugie to... Damian orient !- krzyknął i błyskawicznie wytrącił Jasonowi konsolę, jednocześnie rzucając w stroną wcześniej wspomnianego chłopaka.

Damian z powodu dobrego refleksu nie miał problemu za złapaniem jej. Ale jego wzrok wyraźnie mówił "Czy wyście wszyscy powariowali ?".

- No co ? Musi być sprawiedliwie. 2 na 2. Proszę. - Tim spojrzał na niego błagalnym spojrzeniem.

- Nie macie szans.- stwierdził chłopak po krótkim zastanowieniu.

I po chwili po całej rezydencji dało się słyszeć niezły hałas. Tylko teraz 2 razy głośniejszy. Zabawa trwała jeszcze jakiś czas, póki ktoś rozsądny nie doszedł do wniosku, że skoro już tak się sprzeczają o pada, to może przynajmniej zagrają.

I tak zleciał im wieczór. W pewnym momencie do pokoju wszedł Bruce, ale nikt nie zwrócił na niego większej uwagi. W końcu rozgrywała się tu właśnie "sprawa życia i śmierci". Bruce tylko uśmiechnął się pod nosem i wyszedł nie chcąc im przeszkadzać.

Trwało to dość długo i w końcu wszyscy zrobili się senni.

- To co, przyznajecie nam wygraną ?- spytał zmęczony Tim.

- Nigdy w życiu.- odparł Jason.

- Musimy to jakoś rozstrzygnąć. - stwierdził Damian.

- To ja proponuję... zrobić to jutro.- zaproponował Dick.

  Po tych słowach wszyscy ułożyli się do spania i nawet nie zauważyli kiedy Batman tam wszedł. (Może dlatego, że już spali.).  


Hejka ! To taki rozdział gratis (przerywnik). Mega dziękuję za taką liczbę wyświetleń. Nie uwierzyłam jak to dziś zobaczyłam. Jeszcze wczoraj było ich ok. 40, a dzisiaj wchodzę i 110 ! Jeszcze raz bardzo wam dziękuję :)

Dodatkowo jeśli mi się uda to jutro dodam jeszcze kolejny, tym razem normalny, rozdział. Aha i jeszcze jedno. Jeżeli ktoś by chciał jakiś dodatkowy rozdział (tzw. przeze mnie gratis) o kimś konkretnie to niech napisze w komentarzu. Wtedy postaram się go napisać. No chyba, że wolicie, żebym wreszcie wzięła się za normalną akcję.

Na dzisiaj to tyle. Pa !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top