8. "Czy to się wreszcie skończy?"

Dick czekał cierpliwie na nadjeżdżającą osobę. Domyślił się kto nią był. Batman zawsze używał batmobilu, dlatego zostali Robini. Pytanie tylko, który?

Chłopak nie musiał długo czekać na odpowiedź. Wkrótce zza zakrętu wyłoniła się postać na motorze. Jednak Dicka czekała niespodzianka, gdyż tuż za tamtym pojawił się drugi. 

No proszę. Czyli zjawili się obaj. Ciekawe co takiego się stało?- pomyślał bohater.

Po chwili młodsi zatrzymali się niedaleko Dicka. Obaj zeszli z motorów. Red robin szybko podbiegł do komputera, zaś Robin spokojnie stał obok pojazdu.

- Co się stało?- zapytał Grayson. Zadane pytanie nie było skierowane do nikogo konkretnego.

- Wiedziałbyś, gdybyś łaskawie raczył pojawić się na patrolu.- odpowiedział mu młodszy z chłopców, jednocześnie obrzucając krytycznym spojrzeniem.

- Musieliśmy coś sprawdzić. Batman znalazł coś niepokojącego.- odpowiedział rzeczowo Tim, a z jego głosu nie dało się wyczytać kompletnie żadnych emocji.

Proszę, nie zaczynaj zachowywać się jak Batman. Jednak zamiast tego powiedzieć, po prostu zapytał. Wyczuwał, że obaj są na niego źli. Nie wiedział tylko, dlaczego?

- Mogliście zadzwonić do mnie. Przecież byłem na miejscu.

- Próbowaliśmy. Trzy razy. Jak mniemam byłeś "zajęty".- odpowiedział z lekkim wyrzutem Red robin.

A więc o to chodzi. I wszystko jasne. Dick poczuł się głupio z tego powodu. A gdyby chodziło o coś naprawdę ważnego? Na przyszłość muszę być bardziej ostrożny.

- Przepraszam, ja...

- Daruj sobie.- przerwał mu Damian, wyraźnie nie chcący słuchać jego tłumaczeń. Przecież i tak wszyscy wiedzieli, czym konkretnie był "zajęty", jak to określił Tim.

Chłopak już nic nie mówiąc, podszedł do komputera i sprawdził, czego szukał Red robin. Na jednej części urządzenia była wyświetlona mapa Gotham, a na niej znajdowało się kilka punktów. Zaś dwa przemieszczały się w dość szybkim tempie. A z drugiej strony znajdował się obraz z miejskiego monitoringu, do którego w międzyczasie zdążył się włamać Tim. Na nagraniach niewątpliwie ukazany był pościg, lecz tylko wprawny obserwator dałby radę śledzić go przez dłuższy czas. Na szczęście Red robin niewątpliwie się do nich zaliczał.

Nagle Dick coś sobie uświadomił. Mimo wyczuwalnego napięcia, znów o coś zapytał.

- Dlaczego Batman wysłał was obu? Przecież do sprawdzenia tego wystarczył tylko jeden z was.

- Stwierdził, że bezpieczniej będzie trzymać się w parach.- odpowiedział Tim.

- Bezpieczniej. Chyba dla ciebie.- prychnął pogardliwie Damian.

Drake nic na to nie odpowiedział, tylko skupił się na aktualnie wykonywanym zadaniu.

Nagle jeden z przemieszczających się punktów zniknął. 

- No nie. Sygnał się urwał.- Tim stwierdził oczywisty fakt i natychmiast starał się go przywrócić. Jednak bez skutku.

- Jeżeli ten budynek posiada swoje własne pole zakłucające, to oznacza, że jest tam coś o czym nikt nie powinien się dowiedzieć.- rozmyślał na głos Dick.

- Brawo geniuszu.- skwitował to Damian.

- No to już wiemy gdzie powinniśmy się udać.- stwierdził Tim i ruszył w kierunku motoru.- Idziesz z nami?- pytanie było oczywiście skierowane do Dicka.

Jednak zanim ten zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszeli za sobą inny głos.

- Nie powinniście tam iść.- kiedy się odwrócili, zobaczyli nie kogo innego jak Jasona.

- Bo co? Bo ty tak mówisz?- odrazu wtrącił się Damian.

- Bo to oczywiste, że to pułapka.

- Tak, ty coś o tym wiesz, nie?- po tych słowach uśmmiechnął się złośliwie.

- Damian.- Dick spojrzał na niego ostrzegawczo, jednak ten zdawał się nic sobie z tego nie robić.

Jason mocno zacisnął pięści, jednak tym razem nie dał się tak łatwo sprowokować. Powoli podszedł do Dicka, ignorując tym samym resztę.

- Mówię serio. Żaden przestępca nie jest tak głupi, żeby dobrowolnie prowadzić do swojej kryjówki. Zwłaszcza do takiej, która ma zabezpieczenia, mogące unieszkodliwić technologię Batmana.

- Coś w tym może być.- przyznał Grayson po krótkim zastanowieniu.

- No i co z tego? Poradzimy sobie.

- A co, tchórzysz?- spytał prowokująco młody Wayne.

- Nie jest na tyle głupi i naiwny jak wy dwaj.

- Kogo nazywasz głupim Todd?- Robin powoli sięgnął po miecz.

- Dwunastolatka, który uparcie chce udowodnić jaki to jest wspaniały i niezastąpiony. Ale cię zmartwię. Nie jesteś.

- A kto niby jest? Chyba nie ty. Bruce szybko znalazł...- jednak chłopak nie dokończył, gdyż Jason błyskawicznie do niego dopadł i mocno mu przywalił.

- Jason! Spokój, obaj.- krzyknął Dick. Jednak to na nic się nie zdało. Robin już trzymał miecz i był gotowy do walki, która nastąpiła chwilę później. Jednak tym razem obaj walczyli na poważnie.

- Dosyć! Zachowujecie się jak dzieci!- krzyknął Dick lecz nikt go nie słuchał.- Tim pomóż mi ich rozdzielić.- zwrócił się młodszego chłopaka, jednak ten nie wydawał się chętny tam podchodzić. Wręcz przeciwnie. Jasno dawał do zrozumienia, że nie zbliży się do nich choćby o krok. 

Dick westchnął tylko i sam ruszył w tamtą stronę z zamiarem rozdzielenia walczących, zanim komuś naprawdę stanie się krzywda. Jednak zanim zdążył cokolwiek zrobić, już dostał od jednego z nich. Zaś druga próba skończyła się nie lepiej. Poczuł silne uderzenie w twarz, po którym znalazł się na ziemi. Szybko wytarł niewielką ilość krwi, która poleciała mu z nosa.

Miał już tego naprawdę dość. Zdecydowanie sięgnął po swoją broń. Wiedział co musi zrobić. Nie był tylko pewien czy mu się to uda. Podszedł od tyłu do walczącego Robina i w momencie kiedy ten chciał zastosować kolejne cięcie mieczem, Dick zablokował jego miecz swoją pałką, zaś drugą dłonią złapał go mocno za przegób ręki. Młody usilnie próbował się wyrwać, ale Dick trzymał mocno i nie zamierzał puścić.

- Powiedziałem dosyć.- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, który podziałałby na każdego, jednak Damian był tym szlachetnym wyjątkiem.

- To on zaczął.

- Dick, zdzielę go, to się zamknie.- zaproponował Jason.

- Zapomnij.- odpowiedział mu tym samym tonem, dodatkowo rzucając mu wymowne spojrzenie, mówiące "Tylko spróbuj".

To wystarczyło, żeby go uciszyć. Jednak tym razem nie okazywał zbytniej skruchy.

- Wiecie, co. Wstydzilibyście się. Obaj. Wasze zachowanie jest conajmniej żałosne.

- Sam jesteś...- wtrącił się Damian, jednak Dick nie dał mu dokończyć.

- Zamknij się i posłuchaj. Ty też.- zwrócił się do Jasona.- Od tygodnia rzucacie sie sobie do gardeł. Nie oczekuję, że się dogadacie, ale liczyłem, że chociaż będziecie zachowywać się jak ludzie. Mam już serdecznie dość wiecznego uspokajania was. 

- To przestań się wreszcie wtrącać.- odpowiedział mu hardo Robin.

- Jasne, żebyście się wzajemnie pozabijali.

- Wiele nie stracimy.- po tych słowacn wymownie spojrzał na Jasona.

- Uspokoisz się wreszcie? W tym miał rację. Zachowujesz się po prostu jak zazdrosne dziecko.

- Zazdrosne o co? O niego?- Damian szarpnął gwałtownie rękę i wyrwał ją z uścisku Dicka.- Sprowadzasz go nie wiadomo po co do naszego domu i czego oczekujesz? Wiesz co? Wybieraj. On albo ja. 

Dick przez chwilę stał osłupiały. Nie miał pojęcia, że to zaszło tak daleko. 

- Co ty... Damian to...- nie wiedział co powinien powiedzieć.

- No i wszystko jasne.- po tych słowach odwrôcił się i bez zawahania odszedł w kierunku pojazdu. 

- Damian zaczekaj!- krzyknął Dick i chciał do niego podbiec.

Jednak było już za późno. Robin zdążył już odpalić motor i po chwili już go nie było. Wszyscy trzej stali przez chwilę nie wiedząc co teraz powini zrobić i co tu się właściwie przed chwilą stało.

W końcu Jason jako pierwszy się poruszył. Wściekły ruszył w stronę własnego motoru. Zaś kiedy przechodził koło Tima, ten gwałtownie odsunął się, jakby wystraszony. I po kilkunastu sekundach w jaskini zostali tylko Dick i Tim.

- A niech to.- tylko w ten sposób Dick zdołał to wszystko skomentować.

- Przepraszam.- usłyszał nagle za sobą cichy głos Tima.

Tym zupełnie go zaskoczył. 

- Za co? Przecież to nie twoja wina.

- Może nie, ale wcześniej też nie zachowywałem się co do niego najlepiej. To nie tak, że go nie znoszę, tylko...- Tim nie chciał dokończyć wypowiadanego zdania.

- Wiem o tym. Ty przynajmniej starałeś się go zaakceptować. I za to jestem ci wdzięczny Timmy.- po tych słowach Dick uśmiechnął się lekko.

Następnie podszedł do fotela, na którym wcześnidj przewiesił kurtkę. Zabrał ją i podszedł do swojego motoru i po chwili on także wyjechał z jaskini.

Siemka ludzie! Stęskniliście się? Nie? To trudno.

No więc kolejny rozdział jest (Bo tego jeszcze nie wiedzieliście.). Zaś w kolejnym pojawi się pewna dodatkowa postać, która nie jest jednak związana z Batfamily. Kto zgadnie, o kim mowa? I jak myślicie, jak to się wszystko ułoży?

I nie mam już o co pytać, więc po prostu powiem to co zwykle.

Pa i do następnego razu! (Nie wiem kiedy on będzie 🤔😉.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top