23. Cisza przed burzą

Siedziba ARGUS'a, godz 23:50
Akcja u Jason'a i Dick'a

Przez jakiś czas między braćmi panowała, spowodowana sporym napięciem, cisza. Obaj dobrze wiedzieli, że następne minuty zadecydują o tym, jak potoczy się ich dalszy los. W końcu stawka była wysoka. I obaj dobrze zdawali sobie z tego sprawę.

Jason

"To siedzenie w miejscu mnie wykańcza. Czułbym się dużo lepiej, gdyby to nie inni musieli załatwiać za mnie moje własne sprawy. Zawsze zresztą sobie z nimi radziłem i nie musiałem nikim się wysługiwać. Ale... chyba to się skończyło. Wiem co by powiedział Dick, gdyby to usłyszał. Czasami jest strasznie przewidywalny... ale w sumie za to go lubię.
I właśnie dlatego nie mogę pozwolić, żeby poszedł ze mną, gdyby ten plan nie wypalił. To tutaj ma swoje życie. Nie mogę tamtym dwóm dzieciakom zabrać starszego brata. Tego by mi już nie wybaczyli. Poza tym Dick nie zasłużył na życie wyrzutka. Dlaczego miałby płacić za moje błędy? Chociaż gdyby dowiedział siię o tym, to nie miałbym już nic do powiedzenia. Każdy kto chociaż trochę go zna, wiedziałby, że odpowiedź brzmiałaby "nie". Dlatego też nie zamierzam go o to pytać. Mimo to głupio mi go będzie tak zostawić beż żadnego pożegnania. Zwłaszcza po tym wszystkim co dla mnie zrobił. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kiedyś zrozumie. Tak naprawdę to bardziej martwię się o niego niż o siebie.
Ale tak naprawdę to wszystko zależy czy ten jego znajomy jest tak dobry w tym fachu jak mówią. Oby tak było..."

Dick

"Ta cała sytuacja nie tak miała wyglądać. Dlaczego w ogóle do tego doszło? Mogłem tego wszystkiego lepiej przypilnować. Bruce uprzedzał, że sprowadzenie Jason'a będzie miało konsekwencje. Ale kto mógł przewidzieć, że aż takie?
Poza tym nie martwię się tylko o niego. X był zdecydowanie zbyt pewny siebie, jak na tą sytuację. Pytanie tylko dlaczego zdecydował się na samodzielny skok? To przecież niebezpieczne, a już zwłaszcza dla jednej osoby i to bez planu. Co on sobie wyobraża?
Gdybyśmy tylko mieli trochę więcej czasu, nie pozwoliłbym mu na to, ale w tym wypadku każda sekunda jest zbyt cenna, żeby marnowalć ją na kłótnie. Teraz pozostało tylko trzymać kciuki."

Narrator

Jednak w końcu któryś z nich postanowił przerwać tę ciszę. I o dziwo nie był to Nightwing, który zwykle był tym gadatliwym i skorym do rozmów.

- Skąd w ogóle znasz tego gościa? Bo z tego co zauważyłem, to macie za sobą więcej niż jedną przygodę.

- Poznałem go kiedy jeszcze byłem Robinem i działałem w drużynie Tytanów. Kiedyś ten strój należał do mnie, ale w końcu zrozumiałem, że stworzenie go, było błędem. Dlatego też postanowiłem go schować. Myślałem, że w ten sposób ten rozdział historii zamknąłem za sobą.- odpowowiedział Dick z ulgą, że chociaż na chwilę może oderwać się od ponurych myśli.

Najwidoczniej Jason to zauważył, gdyż postanowił go zachęcić do kontynuowania tej opowieści. Chociaż nie ukrywał, że jego samego ta historia zaczęła interesować. Akurat tej jednej nigdy od przyjaciela nie słyszał.

- Ale ten gość ci go jakimś cudem zwinął?

- Tak jakbyś zgadł.- odparł nieco speszony Dick, spuściwszy wzrok w dół.

Zaś Jason mimo sytuacji w jakiej się znajdowali, po prostu nie mógł sobie odpuścić, aby nie zażartować z przyjaciela.

- W takim razie już wiem dlaczego nazwał cię amatorem.- Todd nie mógł sobie darować nikłego uśmieszku. W końcu ktoś z nich musiał zgrywać pozory pewnego siebie.

- Bardzo zabawne. Zabezpieczyłem go naprawdę dobrze...

- Jak na ciebie to może i tak.- mruknął Jason w taki sposób aby wyglądało na to, że nie chciał aby Dick to usłyszał, choć prawda była zupełnie inna.

- A co ty niby teraz przepraszam sugerujesz?- Dick zgromił go piorunującym spojrzeniem, ale ku uciesze Jason'a, na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

- Kto? Że niby ja? Coś tam ci się musiało przesłyszeć.- odparł całkiem niewinnie Todd.- Lepiej już kończ tą swoją opowieść.

Jeszcze kilka sekund Dick próbował skłonić brata do przeprosin za pomocą wymownego spojrzenia, ale kiedy zobaczył, że nie ma na co liczyć, jedynie pokręcił ze zrezygnowaniem głową i kontynuował wcześniej zaczętą historię.

- W każdym razie, pewnego wieczoru ktoś wykradł ten strój wraz z wyposarzeniem z DOBRZE STRZEŻONEGO sejfu, a niedługo po tym odbyło się nasze pierwsze starcie, z którego to on wyszedł zwycięsko. I nawet nie próbuj tego komentować.- w tym momencie zagroził przyjacielowi palcem, aby ten zachował milczenie i dał mu dokończyć.

Tak też się stało i po minucie streścił całą przygodę, oczywiście nie pomijając tych szczegułów ze wspólnej walki przeciwko stukniętemu naukowcu. Zaś Jason jeszcze kilka razy rzucił jakiś uszczypliwy komentarz, ale poza tym zachował ciszę i nie przeszkadzał w opowiadaniu.

- No i w sumie w ten sposób się poznaliśmy.- zakończył swój wywód Dick.

Zaś Jason z zadowoleniem stwierdził, że humor starszego brata jest nieco lepszy niż jeszcze kilka minut temu. Czyli jego plan jednak się powiódł. Przynajmniej tyle dobrego.

Sytuacja u Red X

"Powiedziałbym, że tamci dwaj są głupsi niż sądziłem jeżeli myślą, że mogli tak po prostu włamać się tutaj bez żadnych konsekwencji. Jako, że troche siedzę już w tej branży to wiem, że tej organizacji nie okrada się bez poniesionych później konsekwencji.
Więc z tego wychodzi, że z tego całego towarzystwa największym idiotą jestem ja sam, bo mimo, że to wiem, to i tak pcham się prosto w ich łapska. I to po co? Dla jakiegoś nieznajomego! Mi naprawdę do reszty odbiło.
I chociaż sam nie wierzę, że to mówię, to jeśli któryś musi już zostać złapany, to lepiej niech to będę ja. Chociaż widziałem ich tylko przez krótką chwilę, to wiem, że są sobie bliscy i nie zasłużyli na to, aby ich teraz rozdzielić.
Cekaj, czy mi właśnie zaczęło na nich... zależeć? Słowo daję, nigdy więcej darmowej pomocy bohaterom. To źle na mnie wpływa."

Z tymi oto myślami X musiał sobie radzić w międzyczasie omijając wszelkie czujniki ruchu umieszczone na podłodze korytarza. I choć zadanie wydawało się niełatwe, to jemu nie zajęło więcej niż pół minuty. Na zwłokę zresztą nie mógł sobie pozwolić.

Czas miał do północy,  a cała zabawa nie zaczynała się w momencie wejścia do środka. O nie... zacznie się dopiero wtedy, gdy zajmie się czyszczeniem komputera. Wtedy też zresztą zleci się pełno strażników i wtedy nawet cały jego sprzęt mógł nie wystarczyć, do pomyślnego wykonania zadania.

"Ale skoro już się tego podjąłem, to zamierzam wygrać tę rundę."

Hej! I jak zwykle po długiej przerwie wracam do was z rozdziałem. Jakby coś to podziękowania za to należą się AndreasLoves oraz BlackAssasin76, bez których tej części nie byłoby dzisiaj. Może kiedyś....

W każdym razie sama bardzo im dziękuję i do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top