14. Policja sprawia problemy... kolejne.

Rezydencja Wayne'a, październik 29, wtorek 00:15

Chłopcy właśnie kończyli oglądać wybrany film. Wybierali pomiędzy "Indiana Jones'em", a "Jurassic World", jednak w końcu padło na to drugie. 

Nagle dało się słyszeć warkot zbliżającego się motoru, a po chwili As zerwał się z ziemi i pobiegł w stronę drzwi.

- Jak zgaduję, to Dick wrócił.- oznajmił spokojnie Jason i na krótki moment spojrzał w tamtym kierunku.

- No to ładnie.- powiedział cicho lekko poddenerwowany Tim.

- No co?- chłopak niebardzo rozumiał w czym problem.

- Dick kazał mi, no wiesz, "odpocząć" po dzisiejszym dniu.- Drake wykonał palcami cudzysłów w powietrzu.

- Pfff, nie o takich godzinach chodziło się spać.- prychnął lekceważąco Jason, a po chwili dodał jakby już do siebie.- Albo po prostu potem zarywało się szkołę.

- Serio? 

Todd w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął.

- Niekoniecznie we wszystkim musisz brać ze mnie przykład.

- A w czym niby muszę?- zapytał prowokacyjnie Tim.

Jason już miał odpowiedzieć mu jakąś ciętą ripostą, jednak w tym momencie obaj usłyszeli odgłos przekręcanego klucza w zamku, a zaraz potem ciche skrzypnięcie uchylanych drzwi.

- Może kiedy indziej do tego wrócimy. Leć na górę, a ja go czymś zajmę.- powiedział starszy chłopak i już szedł w kierunku drzwi.

- Hej. Jak tam spotkanie?- zapytał Jason stojąc oparty o ścianę przedpokoju.

- W porządku, dzięki. A jak tobie minął dzień?- Dick odwrócił pytanie, jednocześnie ściągając buty.

- Ujdzie. 

- Jakież szczegóły.- skomentował Dick z uśmiechem, przewracając oczami. Potem zaś przeszedł obok Jasona kierując się do kuchni. Niby od niechcenia spytał jeszcze.

- Jak tam ramię?

Jason usłyszawszy pytanie wzdrygnął się zaskoczony i zamiast odpowiedzieć, zapytał.

- Skąd wiesz?

- Proszę cię nie obrażaj mnie. Nawet głupek by to zauważył. Tak w ogóle to radziłbym ci zmienić bandaż.

Jason zrobił tylko niezbyt zadowoloną minę i spojrzał na ramię, gdzie znajdował się opatrunek. Dopiero teraz zauważył, że pojawiła się na nim niewielka, ale widoczna czerwona plama. Był na siebie zły za zapominalstwo. Przeoczył fakt, że w jaskini zdjął kurtkę. Nie chciał, żeby Dick się dowiedział o całym zajściu. No, ale trudno.

- To nic takiego.

- No jaaasne. To przecież tylko rana postrzałowa. Takie niegroźne zadrapanie.- odparł sarkastycznie Dick nalewając sobie przy tym trochę soku do szklanki.

- Wiesz, że jesteś koszmarnie nadopiekuńczy?

- Czyli nie za wiele się zmieniło.- odparł Grayson, nadal się szczerząc.

- Palant.- po tych słowach walnął go przyjacielsko w ramię, po czym obaj się roześmiali.

Dopiero po jakimś czasie im przeszło i wtedy Dick stwierdził.

- Dobra. Idę się przespać. I tobie radzę to samo. Wyglądasz okropnie.

- I wzajemnie.

- Ja tam wyglądam dobrze.- odparł po udawanym zastanowieniu Dick.

- Oczywiście, ty narcyzie jeden.- po tych słowach po prostu wyszedł z kuchni, zostawiając tam Dicka. Zawsze musiał mieć ostatnie słowo. Uśmiechnął się lekko. Wszystko zaczynało się powoli układać.

Kiedy był już w drodze do swojego pokoju, nagle o czymś sobie przypomniał. Przez chwilę nad czymś myślał, po czym zawrócił i udał się w stronę jednego z kilku gabinetów Bruce'a znajdujących się w tym domu. Gdy już tam doszedł wziął kilka kartek czystego papieru oraz długopis i tak wyposażony usiadł na obrotowym fotelu. Rozsiadł się wygodnie i oparł nogi o stół. Pamiętał, że Bruce'a zawsze to denerwowało, a on bardzo lubiał go tym czasami podrażnić.

- No, to zapowiada się długa noc.- powiedział sam do siebie, po czym zabrał się do pisania.

Gotham City, komisariat policji.

Trzech mężczyzn stało w jednym z zamkniętych pomieszczeń. Był to Cross, policjant, który postrzelił Red hood'a oraz policyjny detektyw.

- Coś tu sobie myślał Thomas!? Miałeś go na muszce, a ty od tak pozwoliłeś mu uciec! Kretyn z ciebie.- słowa te wypowiedział oczywiście Cross

Wspomniany wcześniej Thomas stał z opuszczoną głową i przyciskał husteczkę do obolałego i lekko krwawiącego nosa. Pierwszy raz widział aspiranta aż tak wściekłego. Ta "rozmowa" trwała już około piętnastu minut i nie zanosiło się na jej koniec.

Sam się sobie dziwił. Kiedy teraz myślał nad całą sytuacją, nie był w stanie wyjaśnić co go wtedy powstrzymało. Znał swoje zadanie i dobrze wiedział za co ścigali Red hodd'a, jednak coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Przez długi czas słuch o nim zaginął, a teraz nagle wrócił i... właśnie, co? Nie wykazywał zbytniej chęci walki z policją, dopóki go nie sprowokowali. A nawet chciał jednemu z nich udzielić pomocy. Ewidentnie będzie musiał z kimś o tym pogadać. I już nawet wiedział z kim.

Pewnie reprymenda trwałaby o wiele dłużej, gdyby detektyw nagle się nie wtrącił.

- Przepraszam, że przerywam, ale mam dobre wieści. Ta próbka krwi, którą pobraliśmy na miejscu niedawnych zdarzeń... myślę, że pański plan może się udać. Po oczyszczeniu próbki i porównaniu jej z naszą bazą danych... wreszcie dowiemy się kto kryje się pod maską Red hood'a.- wyjaśnił, trochę poddenerwowany niedawnym wybuchem Crossa.

- Doskonale. Przynajmniej tyle. Ile to zajmie?

- Przypuszczam, że po 24 godzinach będzie już po wszystkim.

Cross usłyszawszy td słowa, uśmiechnął się złowróżbnie.

Hej wszystkim! Tym razem trochę krôcej, ale przynajmniej jest.

Chciałam wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze pod ostatnim nie-rozdziałem. "Pytania i wyzwania" już sie piszą, ale będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. To będzie najdłuższy rozdział, który napiszę (dla przykładu podam, że zrobione są dopiero cztery z chyba szesnastu pinktów, a już wychodzi ponad 1200 słów 😅). Więc narazie musicie zadowolić się tym, ale obiecuję się pospieszyć z napisaniem i wstawieniem tamtego.

A tak poza tym mega wam dziękuję z ponad tysiąc sto wyświetleń i te wszystkie gwiazdki. O komentarzach już nie wspomnę (naprawdę są świetne). Więc jeszcze raz dziękuję.

A na zakończenie jeszcze tak spytam. Kto odlicza dni do ferii świątecznych? Nie widm jak wy, ale ja luzów w szkole jeszcze nie mam... no, ale już niedługo wolne. Trzeba to jakoś przeżyć.

Teraz to chyba tyle. 
A, jeszcze jedno.Przepraszam za wszelkie błędy, ale jest późno i nie chce mi się tego sprawdzać. (Szczere, wiem.😊)

Dobranoc (jak to wstawiam to jest 00:30) albk zwyczajnie, pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top