1. Ćwiczenia przed telewizorem

Batjaskinia, październik, sobota 19, godzina 20:50

W jaskini przebywały trzy osoby. Dwóch chłopców oraz Batman.

-Gdzie Dick?- zaczął rozmowę Red robin.

-Pojechał załatwić pewną sprawę. Wróci najprawdopodobniej za dwa dni.- odpowiedział mu spokojnie Batman.

-Jaką sprawę?- chłopak nie ustępował z pytaniami.

-Ważną.

-Ale..

-Drake. Jakby Dick chciał żebyś wiedział to by ci powiedział.- przerwał mu Robin.

-Po prostu jestem ciekawy, a co nie wolno?

Jednak nie otrzymał odpowiedzi, gdyż Robin wrócił do wcześniej przerwanych ćwiczeń.

-Jadę na patrol.

-Fajnie. Gdzie jedziemy?- Tim od razu chciał podbiec do Batmobilu, lecz Bruce go zatrzymał.

-Jadę sam. Wy zostajecie.

-Co?- chłopcy zapytali zaskoczeni.

-Wy macie inne zadanie.

-Jakie?- spytał zaciekawiony Tim.

-Poćwiczcie pracę zespołową. Ta umiejętność jeszcze nieraz wam się przyda, ale narazie musicie zacząć nad nią pracować.

-Ale, że z nim? On nigdy nawet nie działał w drużynie.- oburzył się Tim.

-Nieprawda. Należał do jednej.

-Serio? Jakiej?

-Jego o to spytaj.

Batman nie chcąc opowiadać całej historii skierował się w stronę Batmobilu, jednak przy motorze zobaczył Robina szykującego się do drogi, tak jakby nie słyszał wcześniejszego polecenia. Wcale go to nie zdziwiło. Wręcz przeciwnie. Był na to przygotowany.

-Wszystkie pojazdy są zablokowane. Dzisiaj zostajesz.

-Nie możesz mnie tutaj zatrzymać. Już kiedyś próbowałeś.

-Ale tym razem nie licz na taką uprzejmość ze strony Alfreda jak poprzednio. Jak wrócę sprawdzę jak wam poszło.

Na tym kończąc rozmowę wsiadł do Batmobilu i odjechał, w sobie znanym kierunku, zostawiając chłopców samych.

Jednak trudno było nazwać ich zadowolonymi. Żaden z nich nie kwapił się do wykonania polecenia Batmana.

Po upływie dwudziestu minut Red robinowi znudziło się bezczynne siedzenie i przyglądanie się jak Robin ćwiczy, dlatego postanowił zagadać do młodszego kolegi i zadać pytanie, które nurtowało go już jakiś czas.

-O jakiej drużynie mówił Batman?

Przez jakiś czas nie usłyszał odpowiedzi i myślał, że Damian zignorował jego pytanie, lub nie chciał na nie odpowiadać. Jednak nagle Robin przerwał trening i podszedł do niego.

-O Młodych Tytanach. Nightwing nigdy ci nie opowiadał?

-Nie. Fajnie. Jak ci się z nimi pracowało?- zapytał, choć wiedział, że Robin niebardzo chciał o tym opowiadać. Jednak jego ciekawość przemogła.

- Było... w porządku. Inaczej niż u nas, ale mimo to ciekawie.

- Super. Może kiedyś zabiorę cię do Ligi Młodych.- zażartował Red Robin.

- Zapomnij.- odparł zdecydowanie Damian.

- Jasne. To co teraz robimy?

-Nie wiem.

-A co byś powiedział na mały pojedynek?- zapytał Red robin z chytrym uśmieszkiem.

-Wiesz, że przegrasz?

-Może, ale coś musimy robić.

Chłopcy odeszli w jakieś wolne miejsce. Z początku miała być to walka bez użycia broni, lecz to szybko się zmieniło. Tim nieźle sobie radził, biorąc pod uwagę, że walczył z Damianem. Walka trwała już dobre parę minut, a nadal nikt nie wygrał. Nagle Tim podciął Robina za pomocą pałki, zaś ten pociągnął go za pelerynę i obaj padli na ziemię.

-Nawet nieźle sobie radziłeś.- przyznał Damian.

-Dzięki. To najmilsze słowa jakie od ciebie usłyszałem. 

-Nie przyzwyczajaj się. Kiedyś musimy to powtórzyć.

-Jasne, ale kiedyś. Teraz mam inny pomysł.

-Jaki?

-Bruce mówił, że mamy się dogadać, nie?

-Właściwie to że mamy poćwiczyć pracę razem.

-O, czyli jednak go słuchałeś?

-Czasami się zdarza.- Robin uśmiechnął się w odpowiedzi.

-Ale można uznać, że te dwie rzeczy się łączą.

-Powiedzmy, że tak. Powiesz wreszcie coś ty wymyślił?

-Jasne. Idź się przebrać i spotkamy się w salonie za piętnaście minut.

Obaj poszli się przebrać, a następnie Tim poszedł do kuchni. Wrócił ze sporą miską popcornu. Damian już na niego czekał.

-Naprawdę? Raczej nie o tym mówił Batman.

-Trudno. Jak się mieszka w rezydencji milionera to trzeba to wykorzystać. Poza tym nie będziemy ćwiczyć całą noc.

-Ty ćwiczyłeś ledwo dziesięć minut.

-No i co z tego? Chodź wreszcie.

Obaj poszli do sali kinowej i włączyli film, który wspólnie ustalali przez kilka minut. Podczas filmu nieraz wymieniali ze sobą uwagi dotyczące bohaterów czy ich wyborów.

Trzy godziny później.

Batman wrócił do jaskini i ku swojemu zdziwieniu nie dostrzegł tam kłucących się nastolatków. Poszedł poszukać ich na górze. Po drodze spotkał Alfeda i postanowił go o to spytać.

-Widziałeś gdzieś chłopców Alfredzie?

-Owszem paniczu. Trzy godziny temu poszli do sali kinowej i do tej pory stamtąd nie wyszli.

-Dziękuję.

Po tych słowach skierował się do wcześniej wspomnianego miejsca. Kiedy tam wszedł, zastał niecodzienny widok. Zarówno Tim jak i Damian zasnęli, a film właśnie się kończył. Cicho podszedł do telewizora i go wyłączył. Nie chcąc obudzić chłopców Bruce wyszedł z sali. Uśmiechnął się do siebie. Osiągnął to co zamierzał. Choć nie takiego sposobu się spodziewał. Za to był pewien, że chłopcy coś wymyślą i napewno nie będą siedzieć w jaskini.

I jak nowy pomysł? Jestem ciekawa czy ktoś w ogóle to przeczyta. W każdym razie chciałam zaznaczyć, że niektóre rozdziały będą pisane poważnie, a niektóre dla śmiechu. Ten akurat za poważny nie był. Dobra to tyle. Pa 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top