Pytania i wyzwania, czyli rozruba w rezydencji Wayne'a cz. 1

Rezydencja Bruce'a, salon, godz 00:00

W salonie zebrali się wszyscy młodsi domownicy. Z czego Damian siedział na fotelu obrażony, a Jason stał przy drzwiach i prawie wychodził. Ale jeszcze byli. Wreszcie zjawił się organizator całego zebrania- Richard, wraz z Timem.

- Witam wszystkich tu zebranych.- przywitał się szczęśliwy Dick.

- To powinien być czas patrolowania, a nie czas radości Graysona.- wtrącił mu Damian.

- Ja zawsze jestem radosny.- odparł niezrażony Dick.

- Przejdziesz wreszcie do konkretów, żebyśmy mogli już sobie pójść?- wtrącił tym razem Jason.

- Co wam tak śpieszno? Czyż czas spędzony z rodziną to nie najszczęśliwszy okres w życiu człowieka?- spytał, nadal szczerzący się Dick, a reszta patrzyła na niego jak na totalnego głupka.

- Czy ty przypadkiem nie oberwałeś gazem Jokera?- zapytał podejrzliwie Damian.

- Hej! Po prostu mam dobry humor czy to, aż tak źle?

- W tym stopniu... tak.- odpowiedział mu, jakże uczynny, Jason.

- A może go podmienili?- zaproponował inne wyjaśnienie Tim.

- Bardzo zabawne Tim. Wiecie co? Ponuraki z was. Dobra, w takim razie przejdę po prostu do rzeczy.

- A co tam masz?- spytał Tim i jednocześnie bezceremonialnie zabrał Dickowi tableta, którego ten trzymał z tyłu.

- Ej! To moje!

- No co ty nie powiesz?- spytał retorycznie Jason, teatralnie przewracając oczami, po czym sam wyrwał chłopakowi własność Dicka.

- Ktoś cię lubi Grayson... w internecie.- zauważył Damian spoglądając Jasonowi przez ramię.

Dick tylko pokręcił tylko głową, a następnie szybko przeskoczył nad resztą robiąc przy okazji salto i zabierając im urządzenie.

- Dziękuję za przytrzymanie mi go, ale sam sobie dobrze radzę. A teraz wreszcie...

- Pytania i wyzwania?!- zdziwił się Tim, który nie postrzeżenie, znów zabrał Dickowi tableta.

I nowu wszyscy spojrzeli na Dicka jak na głupka tylko, że tym bardziej jeszcze większego.

- Czyli oderwałeś nas od patrolu tylko dlatego, że chciałeś pograć w jakąś dziecinną grę?- naskoczył na niego zdenerwowany Damian.

- Po pierwsze, tak. Po drugie, wcale nie jest dziecinna i po trzecie, Tim oddaj mi to!- odpowiedział Dick.

- Ty sobie chyba żartujesz.- Jason wyraźnie nie był zadowolony.

- Nie, nie żartuję. A teraz wszyscy siadać.

- Na pewno wszyscy cię posłuchają. W końcu masz taki autorytet.- stwierdził sarkastycznie Jason.

Jednak po paru długich minutach wszyscy zajęli swoje miejsca, z tym, że Damian na samym początku zaznaczył, że nie będzie w tym uczestniczyć, zaś Dick musiał zrobić dwie duże michy popcornu. W końcu jednak wszyscy siedzieli w tym salonie.

- Dobra. To kto odważy się zacząć?- zadał pytanie Dick.

- A nie chciałbyś przypadkiem dać nam przykładu.- odparł przez zaciśnięte zęby Damian.

- Skoro tak ładnie prosisz, to z chęcią zacznę.

- Hej! To nie fair. Dlaczego on ma tak mało?- wtrącił się Tim wsazując na Dicka.

- Tim ostatni raz ci powtarzam ci. Oddaj mi to. Jesteś niereformowalny, wiesz?- zapytał Dick, odbierając swoją własność.

- A nie chciałeś przypadkiem powiedzieć niepowtarzalny?

Dick nie wiedział co ma w tej sytuacji odpowiedzieć. Na szczęście ktoś był tak miły i wyratował go z tej opresji. A tym kimś okazał się Jason, który akurat stał za nim.

- Po prostu słuchaj pierwszego zadania. Zapowiada się ciekawie. "Opisz Damiana po włosku, ale tak, żeby zrozumiał." O to może ja spróbuję, ale nie koniecznie po włosku.

- Wiecie, trzeba jeszcze zdążyć na patrol, więc Nightwing mów.

- Un mocoso tetona con un ego. (Bucowaty dzieciak z wybujałym ego. hiszp.)- zignorował sugestię Tima Jason.

- अतिथिले भन्यो, तिनीहरूले इन्टरनेटमा "रातो टोप" बोलाए।.(powiedział gość, którego w internecie nazywają "czerwonym kapturkiem". nepalski)

- A to po jakiemu niby było? I chyba nie chcę wiedzieć co to znaczyło.- odpowoedział trochę zaskoczony Jason.

- Powtórz Damian, bo tłumacz nie nadąża.- zażartował Tim.

- छैन. (Nie.)

- A przypadkiem to ja nie miałem się fatygować mówieniem w obcym języku?- wtrącił się wreszcie Dick.

- A Damian umie po włosku?- zapytał Tim.

-私が望むなら、私はそれをすることができます。 (Jeśli zechcę to będę potrafił. japoński)

- No wiesz co? A ja właśnie znalazłem nepalski w tłumaczu.- zaczął rozpaczać Tim.

- A nie ważne.- poddał się Dick.

- Nie moja wina, że jemu wychodzi to lepiej niż tobie.- zaśmiał się Jason.

Nightwing nagle wpadł na pewien pomysł. Wszedł na stół i odkaszlnął teatralnie próbując zwrócić na siebie uwagę pozostałych.

- Uwaga albowiem będę przemawiał. Damian è il quarto Robin. Damian è un giovane uomo. Damian è coraggioso. Damian è forte. (Damian jest czwartym Robinem. Damian jest młodym mężczyzną. Damian jest odważny. Damian jest cool.)- po zakończeniu "przemowy" Dick ukłonił się publiczności i z powrotem zajął swoje miejsce.

Zaś Tim zdziwiony przeczytał to co przetłumaczył mu telefon.

- Damian jest czwartym ptakiem. Damian jest młodym łomem? Damian jest porządny? Damian jest wyższy? 

- E Tim è un idiota.- obraził go w odpowiedzi Damian.- E l'ala notturna non lo è forte (A Nightwing nie jest cool.)

- Lo so. Sono meraviglioso.(Wiem. jestem cudowny.)

- Stupido idiota.

- Dobra, starczy tego dobrego.- powstrzymał ich wreszcie Jason.- Teraz wyzwanie dla Tima. "Przełam banana", ale bez użycia rąk.

- To drugie to sobie wymyśliłeś.

- Przecież nie wiesz czy tak było na pewno.

- Grrr.- jednak poszedł do kuchni po potrzebny rekwizyt.

- Tymczasem zadanie dla ciebie. "Zrób kawał Timowi, ale tak, żeby przeżył."- przeczytał mu kolejne wyzwanie Dick, w czasie gdy Drake nie mógł tego usłyszeć.

- Dobra. Mogło być gorzej.- po tych słowach wstał i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.

Zaś Damian odruchowo wstał do wyjścia.

- Damian! A ty gdzie się wybierasz?

- Co? I tak wszyscy sobie poszli. Po drugie nie chcę, żeby kolejka do mnie doszła.

- No nie mów mi, że cykasz się głupiego zadania? W końcu powiedziałem, że jesteś odważny.

- Ale nie taki głupi. - odpowiedział mu z chytrym uśmieszkiem, po czym zniknął za drzwiami.

- Wróć! - krzyknął za nim Rich. - Zapomniałeś wziąć kurtkę i czapkę, a mamy już październik. - powiedział bardziej do siebie niż do niego, bo tamtego już nie było.

W tym momencie wrócił Tim, trzymający w ręku wielkiego, nakrapianego banana, zaś po chwili położył go na stole.

- A gdzie się podziała reszta?- zapytał nieco zdezorientowany Tim.

- Poszli się przewietrzyć.- odparł Dick.

- A, to wyjaśnia, dlaczego krzyczałeś "Wróć!".- Tim uśmiechnął się tryumfalnie.

- Masz mnie.- Dick odwzajemnił uśmiech.- Ale Damian i tak wytrzymał całkiem długo.

- Wiesz, wolał nie ryzykować zrobienia z siebie głupka, jak ty przed chwilą.

-Ja zrobiłem z siebie głupka? A kto za chwilę będzie się bawić w poskramiacza bananów?- zażartował Dick, tym samym rekompensując się młodszemu chłopakowi.

W tej chwili do pokoju wrócił Jason i jakby nigdy nic zajął swoje miejsce.

- A gdzie Damian? Dostał pietra przed własnym wyzwaniem?

- Nawet nie zdążyłem mu go jeszcze przeczytać.- odpowiedział Dick.- Tymczasem, Tim czyń honory.

Chłopak z dumą pokiwał głową.

- Śmierć bananom!- po tych słowach wyjął zza pleców drugiego banana i... zaczął nim okładać nim tego pierwszego. Zaś dwaj pozostali patrzyli na niego w dość dziwny sposób i co jakiś czas to komentowali.

- Jak by co to nie przyznaję się do niego.- stwierdził Jason.

Albo:

- Wczuł się chłopak.- tym razem powiedział Dick.

Lub:

- Przestań wreszcie!- krzyknęli obaj jednocześnie, kiedy z banana została już miazga na stole.

- Alfred nie wybaczy ci tego obrusu.- dodał półżartem Dick.

Zaś Tim dopiero teraz otworzył oczy, aby zobaczyć swoje dzieło.

- Ups.- to była jedyna reakcja na jaką było stać chłopaka.

Wszyscy trzej usłyszeli za sobą chrupanie. 

- Tak zmarnować dobre jedzenie, to tylko Drake potrafi. - skomentował Damian głośno mlaskając. Zaś w ręku trzymał kolejną miskę popcornu.

- Wróciłeś w samą porę.- zwrócił się do Damiana, a potem odwrócił się w stronę Tima.- A ty po tej demolce potrzebujesz trochę ruchu... i więcej demolki.- po tych słowach pokazał urządzenie, które trzymał w ręce.- Masz trzydzieści sekund na rozbrojenie bomby w swoim pokoju.- gdy skończył mówić, włączył odliczanie.

- Hej!!!- Tim zerwał się jak poparzony i pobiegł na górę.

- Tak się tylko upewnię. Żartujesz prawda?- zapytał trochę niepewny Grayson.

- Dick... a czy ja ci wyglądam na żartownisia?- odpowiedział mu śmiertelnie poważnie Jason.

W pokoju Tima

A kiedy Tim wbiegł do pokoju, na liczniku wyświetlały się już tylko 4 sekundy. Ahh te przyspieszone odliczanie. Drake żałośnie podbiegł do bomby i starał się ją wyłączyć, ale było już za późno...

BUM!!!

...

...

...

Jednak zamiast wybuchu wszystkiego dookoła wraz z Timem, to "wszystko", razem z Timem było pokryte... czerwoną farbą. Zaś na ziemi leżała karteczka.

"Do twarzy ci w czerwonym... Red Robinie. :)"

Hej! Po dłuuugim czasie wreszcie wstawiam część pytań i wyzwań. Tak wiem, obiecywałam to już dawno, ale tak jakoś wyszło. Niestety jest tutaj tylko kilka z zadań, bo nie chciałam robić czegoś w stylu: "Tim wykonał zadanie" i to tyle, dlatego się to trochę rozwleka.

P.S. To miało być śmieszne, ale nie wiem czy wyszło. 😅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top