Słońce

Cisza panująca w petersburskim mieszkaniu jasno świadczyła o wczesnej godzinie.  

W zasadzie chyba nikt nie był na tyle przepełniony energią o tej czwartej trzydzieści rano, by zrezygnować ze spokojnego snu obok ukochanej osoby, tuląc ją w swoich ramionach, póki żadne znaki na niebie i ziemi nie kazały ruszać się z wygodnego łóżka. 

A tak przynajmniej sądził Yuuri, aż do momentu, kiedy właśnie o takiej godzinie przekręcił się w łóżku, by objąć ramieniem swojego narzeczonego. Mężczyzna zamiast jednak natrafić na Rosjanina, zderzył się z pustką obok siebie. W lekkim niezrozumieniu zmarszczył brwi i na ślepo zaczął sunąć dłonią po zmiętej pościeli. Kiedy i to nie dało pożądanych efektów, zmuszony był otworzyć oczy, by następnie nieprzytomnie rozejrzeć się po sypialni. W pomieszczeniu panował lekki półmrok z powodu wczesnej pory, jednak Katsuki szybko stwierdził, że Viktora gdzieś po prostu... wcięło. 

Zdziwiony swoim odkryciem, przeciągnął się lekko, po czym lewą ręką sięgnął po okulary, które chwilę potem wylądowały na jego nosie. Wyciągnął spod poduszki telefon oprawiony w ulubione etui i podświetlił ekran. Z początku trudno mu było wierzyć liczbom, jakie zobaczył, dlatego zamrugał kilka razy, upewniając się czy dobrze widział. Ale nie, godzina się nie zmieniła. 

Yuuri nie widząc innego wyjścia, odgarnął jednym ruchem cieplutką pierzynę, a następnie wstał i poczłapał w kierunku korytarza na poszukiwania zaginionego. Najpierw musiał pokonać wielki, drewniany mur w postaci drzwi do sypialni, a następnie przejść przez pozornie niegroźny korytarz , by na koniec zwyciężyć z czającym się w kuchni...

...przepełniającym go wzruszeniem na widok jaki zastał. Okazało się, że wcale nie musiał daleko szukać swojej zguby, bo oto miał ją właśnie przed sobą w melancholijnym uśpieniu i wlepionym wzrokiem prosto w widok za oknem. Rosjanin stał, oparty pośladkami o wyspę kuchenną z szarym swetrem zarzuconym na ramiona oraz kubkiem świeżej kawy w dłoni. 

Katsuki miał wątpliwości czy powinien przeszkodzić partnerowi w rozmyślaniach, jednak nie widziało mu się wracać do łóżka, skoro ledwo z niego wstał. Tak więc podszedł po cichu do Rosjanina i nadal lekko zaspanym głosem odezwał się, by ten zwrócił na niego uwagę. 

- Viktor?

Mężczyzna, jakby wybudzony z transu, obrócił głowę ku narzeczonemu z lekkim uśmiechem.

- Co tam?

- Dlaczego nie śpisz? Coś się stało? 

Starszy przeniósł wzrok ponownie przed siebie, przytykając do ust kubek z parującą kawą. 

- Nie, nic. - powiedział po krótkiej chwili milczenia - Po prostu chciałem zobaczyć. 

Katsuki z niezrozumieniem spojrzał w tym samym kierunku, jednak natrafił tylko na bure niebo. 

- Zobaczyć? Co takiego? 

W odpowiedzi na to pytanie usłyszał tylko jeden, krótki wyraz:

- Słońce. 

Czarnowłosy mężczyzna zamrugał kilka razy, natychmiast pojmując powód wczesnej pobudki ukochanego. Wnet stanął obok niego, odbierając gorący kubek z rosyjskich rąk i kradnąc jednego łyka kawy.

- Wschód słońca? To poczekam z tobą. 

Viktor na te słowa uśmiechnął się czule, przysuwając się do narzeczonego. 

- Ja już nie muszę czekać... - powiedział nagle, przez co Yuuri spojrzał na niego zdziwiony - ...bo swoje słońce mam już obok siebie. 

I tak dwójka łyżwiarzy w ciszy wyglądała przez okno, ciesząc się kawą ze wspólnego kubka o tej czwartej trzydzieści sześć. 

***

Hej wszystkim! 

Oto pierwszy one - shot w tym challenge'u i (uwaga, uwaga...) ma równo 500 słów! Ha! zmieściłam się! (Nikt przecież nie musi wiedzieć, że przed publikacją musiałam go skrócić o całe 70 ^^") 

Widzisz, Dziabara? A jednak się spięłam i dałam radę.  Co prawda to dopiero pierwszy, a trochę ich jeszcze będzie :) 

Szczerze jestem z niego zadowolona i w sekrecie powiem, że inspiracją do niego była moja równie wczesna pobudka ostatnio przy wschodzie słońca ;D

Także ten... następne one - shoty pojawią się 30 czerwca co jakiś czas, na bieżąco (mam nadzieję, że się wyrobię) 

Na ten moment się żegnam i mam nadzieję, że pierwszy tekst się spodobał. 

:****

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top