prolog

(nie pytać o media)

Pov.BoKa ZbOkA(nie jadłem tabaki)

Siedziałem w klasie na lekcji biologii, było o jakiś żabach nie żabach

-no dzieciaki, w następnym tygodniu będziemy kroić żaby-gdy to klasa usłyszała zaczęła szepczeć

Przecież nemeczek nie potrafi nawet muchy skrzywdzić...

Gdy szedłem po lekcjach do domu usłyszałem mój telefon że dzwoni

-halo?-odebrałem
-heja boka! Możesz przyjść do mnie?-zapytał
-jasne-zgodziłem sie
-a i w ogóle co mamy zadane?(Jakby kurwa nie wiem czy w węgrzech są zadania domowe;-;)-zapytał się, powiedziałem mu oprócz jednego

U Nemeczka(leń że mnie wiem)

Zapukałem do drzwi, gdy drzwi zostały otwarte zobaczyłem tam chudą sylwetkę blondynka

-hejo-przywitał się wesoło jak zawsze poprawiając rękawy
-hej-powiedziałem wchodząc do domu blondynka(spoiler alert, next rozdział będzie smutny)
-chcesz gorącej czekolady? Mama zanim wyszła trochę ugotowała-powiedział energicznie, szybko ale i wesoło
-nie, podziękuje-powiedziałem patrząc na (o wiele)niższego ode mnie chłopaka(pst, tutaj mają po 14/15/16 lat, dziękuje)

Poszliśmy do jego pokoju (ಠ⁠◡⁠ಠ), był jak zawsze nie ogarnięty

-nemeczek-powiedziałem, chłopak nic nie powiedział więc kontynuowałem-czy ty tu sprzątasz?
-robie to tylko na święta-podrapał się lekko po karku
-dwa razy w roku?-zdziwiłem się, szczerze to on jest moim przeciwieństwem

On we wszystkich widzi dobro, wszystkim ufa, lekko nie ogarnięty, szalony i wesoły... Choć nie wiem czy na pewno wesoły... Ostatnio jest jakoś... Cichy? Może to przez to że jest chory lecz kiedyś go o to zapytam

-cóż... Dziś piątek więc mogę ci pomóc w sprzątaniu-powiedziałem opierając łokieć na jego główce
-możesz przestać tak robić-powiedział lekko poddenerwowany
-ale jak?-powiedziałem uśmiechając się zwycięsko-dobra bo nie posprzątamy tego czegoś-powiedziałem wskazując na bałagan
-masz racje-powiedział...

~~~~~~~~~~

Siema siema eseniary, tak, odbija mi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top