3 Zastępczy ordynator

Sasuke wraz z Jugo, Suigetsu i Itachim postanowili zamieszkać w dzielnicy klanu Uchiha. Wczoraj wysprzątali cały dom. Na szczęście był on duży. Miał siedem pokoi, dwie łazienki i dużą kuchnie z jadalnią, no i oczywiście salon. Sprzątanie trochę im zajęło, ale cóż się dziwić - przez lata dom stał nieużywany.

Słońce prażyło niemiłosiernie, ale to nie zniechęciło chłopaka, który chciał potrenować.

~Jakim cudem Sakura stała się tak silna? A może Tenten kłamała? No ale po co? I Naruto tak szybko by dał spokój?

Zadawał sobie te pytania, ale odpowiedzieć na nie, nie miał kto, co go bardzo frustrowało. Rzucał kunaiam w tarczę. Jak to zwykle bywało, taki wymęczający trening był balsamem na jego duszę. Po upływie dwóch godzin Sasuke był bez koszulki miał wiele ciętych ran, a pot spływał po nim strumieniami.

-Nie uważasz, że jest za gorąco? - Zza drzew wyszedł Suigetsu, który uśmiechał się szeroko. Wiedział gdzie Uchiha był, gdy musiał pomyśleć, ale nie spodziewał się będzie ćwiczył nawet podczas takich upałów.

-Nie.

-Ale jesteś.... Chodź. Itachi zrobił kolację.

-Nie jestem głodny... - Niestety jego żołądek był innego zdania, na co Suigetsu zaczął się śmiać. - Eh...

Wracali pomiędzy dużymi drzewami, co dawało im trochę chłodu.

-Słuchaj... - Suigetsu wyszczerzył się i szedł tyłem, żeby móc widzieć Uchihę. - Spotkałem jakąś twoją znajomą.... Taka laska. Blondynka. - Sasuke westchnął. - Przedstawiła się... czekaj... Ino. Tak to była Ino. - Uchiha skrzywił się. Suigetsu zauważył ten grymas. - Co?! Nie lubisz jej?

-Powiedzmy. Była moją fanką - wyrzucił z siebie jakby to była obelga. - Eh.

-Eee... „Była" to trafne określenie.

Sasuke zdziwiony popatrzył na krewnego Zabuzy.

-Co masz na myśli?

-No to, że szła z jakimś facetem.... Trzymali się za ręce... Zresztą był podobny do ciebie.

Brunet oddał się myślom. Zastanawiał się jakie zmiany zaszły w jego dawnych znajomych. No i nadal nie znał odpowiedzi na pytania:

~Czy Sakura jest silna i czy nadal jest moją fanką?

*~*~*

Różowowłosa przeciągnęła się leniwie i po chwili otworzyła oczy. Rozejrzała się i dopiero wtedy znalazła zegarek. Wskazywał wpół do piątej. Słońce już wpadało do pomieszczenia.

~Mój Boże spałam tak długo?!!!! Dobra czas wstawać!

Podeszła do plecaka i wyciągnęła nowe ciuchy i bieliznę. Wczoraj była zbyt zmęczona, aby cokolwiek zrobić. Jak weszła do pokoju, to od razu padła na łóżko i zasnęła.

Ominęła mebel, na którym spała Hinata i poszła do łazienki. Obejrzała się w lustrze i myślała, że dostanie zawału. Wyglądała koszmarnie. Włosy w nieładzie, oczy podkrążone, blada cera i spuchnięte usta.

~Boże... Jak mogłam się tak zapuścić.

Wykąpawszy się, ubrała i doprowadziła do jako takiego stanu. Parę minut później wyszła z łazienki i popatrzyła na przyjaciółkę. Hinata spała jak zabita. Napisała jej kartkę i wyszła z pokoju.

Szła uliczką, która o tej porze nie była przepełniona ludźmi. Ubrana w krótkie różowe spodenki i czarną bokserkę nie przyciągała uwagi nielicznych. Nie założyła też opaski Wioski Liścia. Słońce już dawno wzeszło na bezchmurne niebo. Przeszła kawałek po ubitym piasku i skręciła do gabinetu Kazekage po drodze mijając akademię. W recepcji siedział przystojny młody facet, a obok stało kilku jego przyjaciół. Sakura zmarszczyła brwi, ale po chwili przybrała maskę obojętności i podeszła do nich.

-Przepraszam. Mogę zająć sekundkę? - zapytała bezuczuciowym tonem. - Chcę do Kazekage.

Wszyscy odwrócili się jak na komendę. Jeden ze stojących mężczyzn perfidnie się uśmiechnął.

-Cześć mała. Pewnie. Takie jak ty zawsze mogą zająć mi sekundkę, dwie, ewentualnie pół godzinki. - Mrugnął do niej, a reszta zaczęła się śmiać. Jej to nie ruszyło i jedyne na co się zdobyła to uniesienie lewej brwi.

-Mała to twoja pała - odezwała się zakładając ręce na klatce piersiowej. Momentalnie zrobiło się cicho. Ten, który do niej zagadał, zdenerwował się.

-Nie ładnie tak mówić dziwko! Zaraz pożałujesz!

-Uderzysz mnie? - Jej głos zabarwiony był rozbawieniem i niedowierzaniem. Postanowiła grać, gdyż bawiło ją to.

-Tak. Jestem na poziomie chunnina - powiedział pewnie podchodząc do niej.

-Nie jestem ninja. Uderzysz kobietę? - Jej postawa była wielce prowokacyjna. Przechyliła głowę w jedną stronę i przyglądała się potencjalnemu napastnikowi, gotowa do ataku.

-Tak!

-Mama cię nie nauczyła, że kobiet się nie bije?

Zaczął się śmiać, a Haruno nie umknęło, że zacisnął pięści.

-Nie.

Zamachnął się na młodą Haruno. Ona jednak bez problemu złapała jego rękę. Wszyscy wstrzymali oddech zszokowani takim zagraniem. Drugą rękę zbliżyła do jego twarzy po czym uniosła palec wskazujący i dotknęła nim czoła tego kolesia. Wszyscy usłyszeli huk, a na przeciwległej ścianie pojawiło się mnóstwo kurzu. Sporo tynku posypało się na podłogę i zleciało kilka półek. Mężczyźni pobledli. Sakura nagle znalazła się koło faceta i podniosła go jedną ręką za szyję przyduszając go od razu.

-Jeżeli uderzysz jakąkolwiek kobietę, ja się o tym dowiem. Rozumiesz? - wysyczała mu do ucha. Mężczyzna był już siny, ale pokiwał głową. Puściła go i zwróciła się do reszty.

-Mam powtórzyć pytanie? - Jej głos był silny i przesiąknięty jadem.

-Kazekage jest... - Recepcjonista nie dokończył, gdyż ktoś mu przeszkodził.

*~*~*

Jedli obiad. Był nawet dobry. Nie wiedział, że Itachi gotował, a już na pewno nie tak dobrze. Kuchnia, w której się znajdowali była beżowa z akcentem bieli i dwoma dużymi oknami. W pomieszczeniu było gorąco, a unoszący się w powietrzu aromat przypraw dodawał temu domowi nieco łagodności.

-Sasuke? - zapytał Jugo zwracając uwagę pozostałych.

-Hm...

-Z kim byłeś w drużynie?

Nie spodziewał się tego po nim. Zamarł z łyżką uniesioną w powietrzu.

-Z Naruto Uzumakim i Haruno Sakurą - odezwał się Itachi. - Naruto to ten nadpobudliwy blondyn, którego poznaliście. Ma zapieczętowanego w sobie lisa o dziewięciu ogonach. A Sakura to uczennica Tsunade. Oboje silni. Radzę na nich uważać - zastrzegł.

Sasuke prychnął i zrobił minę typu „Skąd on u licha tyle o nich wie?"

Itachi widząc tą minę wytłumaczył: -Akatsuki interesuje demon w Naruto, zaś Haruno zainteresowali się, gdy ta zabiła Sasoriego. Dużo o nich wiedzą. Ranga, misje, zdolności, charakter... - Sui siedział z otwartą buzią. - Naruto potrafi świetnie walczyć z Kyubim u boku, a Sakura nie jest przeciętym jouninem i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie chciałbym być jej przeciwnikiem. Zresztą to samo się tyczy Uzumakiego - dokończył machając łyżeczką nad stołem.

-Na pewno nie jest tak silna, jak o niej mówicie. - Zdenerwował się Sasuke. W to, że Naruto był potężny, uwierzyłby. Przecież moc Kyubiego jest ogromna.

-Faktycznie może i by mnie nie zabiła, lecz w jednym kawałku też bym nie skończył. - Skrzywił się i wzdrygnął.

Sasuke był coraz bardziej zdenerwowany. Zazgrzytał zębami, lecz nikt na niego specjalnej uwagi nie zwrócił. Itachi gadał z Suigetsu, a Jugo się temu przysłuchiwał.

-A ładna jest? - zapytał seledynowłosy.

Jugo jeszcze bardziej się zainteresował.

- O taaak... - powiedział Itachi z uśmiechem.

Dla Sasuke to było przegięcie. Wyszedł trzaskając drzwiami.

-A temu co? - zapytał się Sui.

Koledzy tylko wzruszyli ramionami i powrócili do rozmowy.

*~*~*

-... u siebie. Dwa piętra wyżej. Chodź, zaprowadzę cię. A tak poza tym, to cześć.

Sakura spojrzała na wysokiego, dużo starszego od niej mężczyznę, który był nauczycielem Temari.

-Dawnośmy się nie widzieli Baki. Ostatnio na misji. - Dziewczyna ruszyła. Miała gdzieś tych debili z portierni. - Gdy tu byłam ostatni raz, umknąłeś mi. - Podniosła kąciki ust do góry. Odwzajemnił gest.

-Zdarza się.

Ruszyli korytarzem na górne piętro. Podczas drogi zamienili kilka słów, które głównie dotyczyły trywialnych spraw. Była to rozluźniająca rozmowa.

-Wejść - powiedział spokojnie Kage.

-Witam cię Kazekage. - Ukłoniła mu się lekko i uśmiechnęła. Gaara westchnął.

-Sakuro, po co tak oficjalnie...?

Po załatwieniu formalności, kobieta wracała do hotelu. Nie było nawet południa, a słońce prażyło niemiłosiernie. Na ulicach panował spokój, co dziewczynie sprzyjało. Roślinność tych terenów była znikoma, co odbijało się nieprzyjemnym echem na zielonookiej. Doszła do parku z placem zabaw, na którym bawiła się grupka małych dzieci. Było ich około sześcioro i mieli może po jedenaście dwanaście lat. Nie więcej. Lecz wzrok kunoichi skupił się na jednej, która nie bawiła się z rówieśnikami, tylko siedziała pod drzewem i czytała książkę. Niewysoka brunetka o niebieskich oczach z uwagą śledziła tekst.

~Dlaczego się nie bawi?

Sakura postanowiła do niej zagadać. Podchodząc bliżej zobaczyła, że to był podręcznik medyczny. To mocno zdziwiło różowowłosą. Gdy tylko dziewczynka zorientowała się, że w jej stronę podążała kobieta, lekko się wystraszyła. Nieznajoma powolnym krokiem zbliżała się do mieszkanki Suny i uważnym, chłodnym wzrokiem „oceniała" ją.

-Cześć - powiedziała delikatnie Haruno kucając naprzeciw niej. - Co czytasz?

Brunetka nic nie mówiąc, spojrzała na okładkę.

-„Anatomia człowieka. Zakres podstawowy."

Sakura uniosła brwi i podparła się dłońmi na ziemi, by być bliżej brunetki.

-Jak się nazywasz?

-Tsamugi - odpowiedziała cicho i spoglądała na osiemnastolatkę lekko wystraszonym wzrokiem.

-Interesuje cię budowa ludzkiego ciała?

Brunetka nie odwracała wzroku od Sakury. Nieśmiało pokiwała głową i odpowiedziała: -Chciałabym zostać lekarzem. - W tej chwili spuściła wzrok i zarumieniła się.

-Naprawdę? A chciałabyś pracować w szpitalu czy jako medic-ninja na misjach?

-W szpitalu. - Zarumieniła się jeszcze bardziej. - A pani jak się nazywa?

-Sakura!!!!! - Haruno nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż przerwała jej Temari, która stała z Hyugą. Odmachała im i zwróciła się do Tsamugi.

-Masz jutro czas? - Brunetka pokiwała głową - Bądź tu jutro o dziesiątej rano. O.K.? - Powtórzyła gest - Ja może przyjdę wcześniej lub później, dobrze? - Ta znów nic nie mówiąc, pokiwała tylko głową.

Sakura jeszcze raz spojrzała na Tsamugi i odeszła do koleżanek.

-Tak więc Sakura, na czas misji jesteś ordynatorem tego szpitala - mówiła Temari wchodząc do lokalu gastronomicznego.

-Okej.

-Hinata będzie ci pomagała.

-Dobrze.

Kobiety wychodząc z chłodnego szpitala doznały szoku na rozgrzanym podwórku. Teraz jednak było już w porządku, gdyż budynek był przytulny, w chłodnych odcieniach. Sakura już zapoznała się z obowiązkami. Dziewczyny usiadły w kącie przy oknie i czekały na kelnerkę.

~Ciekawe co tam u Naruto-kun...?

Sakura rozpoznała te maślane oczy u przyjaciółki i lekko rozchylone usta. Uśmiechnęła się zadziornie.

-Temari... - Poczekała, aż przyjaciółka się odwróci - Jak uważasz? Hinata Uzumaki? Ładnie brzmi? - Mimo obojętności na jej twarzy od razu załapała aluzję.

-Moim zdaniem tak. Brzmi wyjątkowo. - Pokiwała głową z uznaniem, po czym spojrzała na Sakurę. Obie wybuchły śmiechem zaś cała czerwona Hinata udała, że się focha. Dziewczyny śmiejąc się i żartując spędziły resztę dnia.

*~*~*

~Jak ona mogła stać się tak silna?

To pytanie nie dawało Sasuke spokoju. Brunet w nocy nie mógł zasnąć, myśląc nad „starą" przyjaciółką. Patrząc na gwiazdy, podziwiał ich piękno. Konoha w nocy miała swój urok.

Sasuke chciał się dowiedzieć czegoś o jego byłej koleżance z drużyny. A jedyną osobą posiadającą informacje o niej, a jednocześnie taką, do której Uchiha mógłby się zwrócić był Naruto. Przecież nie zapyta o nią Tsunade lub Hinaty. Swoimi czarnymi oczami wyszukał ścieżki prowadzącej do Uzumakiego, zeskoczył z dachu w tamtym kierunku.

*~*~*

Tsunade siedziała skonsternowana nad sprawą Uchihów. Chciała się napić, ale w każdej chwili mogła wejść Shizune.

Z jednej strony był Naruto, który groził odejściem, a z drugiej... Sakura.

~Jak ona na niego zareaguje?

Zmęczona tak trudną decyzją, odwróciła się w stronę okna. Nad Konohą niebo poróżowiało.

~Będzie ładna pogoda.

Tsunade westchnęła. Gdy kobieta usłyszała skrzypnięcie drzwi odwróciła się i zobaczyła szarowłosego ninja w towarzystwie swojej byłej uczennicy.

-Wygląda pani na zmartwioną. Co to za problem? - Shizune znała Tsunade na wylot.

-Uchiha... Uzumaki... i Haruno.

-Faktycznie problem. Reakcja Sakury może być... trudna do odgadnięcia.

-Zgadza się. - Tsunade poparła Hatake. - Lecz nie tylko. Przecież nie wpuściłam tu Uchihów od tak. Chcę ich sprawdzić, dowiedzieć się więcej.

-Ale jak? - zapytał kobiecy głos.

-Poczekam na Haruno i dam im wywar, który zablokuje im nerwy w mózgu odpowiednie za kłamstwo.

-Ale dlaczego czekasz na Haruno? I co ma...

-Bo tylko Sakura potrafi go przyrządzić. To ona go wymyśliła.

*~*~*

Sakura właśnie przebierała się po operacji. Mężczyzna, którego leczyła cudem przeżył. Miał wiele ran ciętych, szarpanych, kłótych, oczywiście nie zabrakło też zmiażdżonych organów wewnętrznych, jak i połamanych kości. To była trudna operacja. Zaraz miała iść na umówione spotkanie z Tsamugi. Zaplanowała dla małej ciekawy dzień.

Młoda kobieta znajdowała się w swoim gabinecie. Cały był biały oraz skromnie umeblowany. Jej takie coś pasowało. Jednak pomimo tego, że była tu dopiero trzy dni brakowało jej tej zieleni, zapachu świeżo skoszonej trawy i śpiewu przeróżnych ptaków. Tu było ich niewiele, z czego prawie żadne nie śpiewało.

Dziewiąta czterdzieści pięć.

Taką godzinę wskazywał drewniany zegar na ścianie.

~Za piętnaście minut spotkanie z Tsamugi. Hm... Ciekawe jak tam Naruto?

Przez myśl przeszedł jej nawet Uchiha, ale szybko wyrzuciła go.

Haruno miała rozdarte serce. W dzieciństwie kochała go, podziwiała...

Nagle drzwi uchyliły się i zajrzała przez nie Hinata. Granatowowłosa ubrana była w pielęgniarski fartuszek i z uśmiechem spoglądała na swoją „przełożoną"

-Coś się stało? - Hinata wiedziała, że szanse na to, aby Sakura jej coś powiedziała były nikłe. Lecz to, co się stało, zaskoczyło Hyugę.

-Myślałam o mojej byłej drużynie... - To całkiem zszokowało Hinatę. - dobra Nata. Ja muszę lecieć na chwilkę. Zaraz wrócę.

-Ale Sakura! Pacjenci...

Haruno, która znajdowała się już daleko, tylko pomachała ręką.

-Eh co się z nią dzieje?

Hyuga ruszyła do następnego pacjenta.

Jak podoba się rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top