29 Decyzja Sasuke
Nad Konohą górowała noc, gwiazdy układały się w piękne gwiazdozbiory, a Księżyc ukazywał się w pełni. Było bardzo jasno, przez co Uchiha mógł, nie uaktywniając Sharingan, przypatrywać się kunoichi śpiącej na na jego kolanach. Różowe włosy falami spływały po ramionach kończąc na jego nodze. Uważnie badał kontury jej twarzy na dłużej zatrzymując się na powiekach, nosie i ustach, które były lekko rozchylone. Jej spokojny oddech i jego uspokajał. Przejechał kciukiem po dolnej wardze, a później pocałował czoło, na którym widniał czarny kryształ Byakugou.
Ona była jego małą wojowniczką.
Wtedy kobieta przyciągnęła ręce bliżej siebie i ścisnęła w pięści. Powiał zimny wiatr, który rozwiał różowe pukle po części zakrywając twarz właścicielce. Uchiha poczuł jak ciałem osiemnastolatki wstrząsa dreszcz. On był odporny na taką temperaturę, ale ona nie. Brunet nie zastanawiając się wiele, podniósł się w kunoichi na rękach i nogą podrzucił sobie koc, który położył na kobiecie. Nie zważając na obecność patrolującego oddziału ANBU ruszył w stronę swojego mieszkania. Noszenie Sakury było wręcz przyjemnością: nie dość, że była niewiarygodnie lekka to w dodatku biło od niej fantastyczne ciepło. Sasuke bardzo szybko skakał po dachach, gdyż czuł jak kunoichi trzęsła mu się w rękach. Obliczył, że w ciągu najbliższej godziny zacznie świtać, więc na ulicach zrobi się tłoczno. Dobrze postąpił wracając teraz.
Wszedł z osiemnastolatką przez okno i położył ją na niepościelonym łóżku. Ona od razu się skuliła i obróciła na drugą stronę. Sasuke w tym czasie poprawił stojące na nocnym stoliku talerze, by nie spadły i zamknął okno. W pokoju było dość chłodno, ale przez to lepiej będzie mu się spało. No i przecież kobieta go ogrzeje. Na tą myśl uśmiechnął się delikatnie.
Ściągnął ubrania pozostając jedynie w bokserkach. Położył się na łóżku szukając ciepłego, kobiecego ciała. Sakura chyba instynktownie wtuliła się w bruneta, bo nawet nie poruszyła powiekami. Tutaj było znacznie ciemniej niż na podwórku, przez co Uchiha by móc przyglądać się kunoichi musiał aktywować klanową zdolność. Uwielbiał to robić. Było to jedno z najprzyjemniejszych zajęć. Ona była delikatna i krucha przez co czasami bał się jej dotykać. Teraz jednak palcem zbadał każde miejsce na jej twarzy.
Wiele razy myślał nad tym czy zasługiwał na tą kobietę. I za każdym razem jego odpowiedz jednoznacznie wskazywała: NIE. Sam zdawał sobie z tego doskonale sprawę, ale jeżeli ktoś by mu to powiedział, chyba by zabił. Nie pozwoli nikomu zbliżyć się do kobiety, ani jej zabrać. Wtedy to jest pewne, że zabije. Nie będzie się liczył z nikim. Haruno jest jego.
*~*~*
Zerwał się wystraszony hałasem. Coś głośnego wybudziło go ze spokojnego snu. To kolejna zaleta spania z Sakurą. Przy niej nie miał koszmarów. Podniósł się na łokciach i zerknął w stronę domniemanego rabanu. Zmarszczył gniewnie brwi na widok, stojącego w progu Jugo.
-Co-
-Itachi woła was na śniadanie.
Dodał, jakby nie zaskoczyła go obecność kobiety. A przecież równie dobrze, Haruno mogło tu nie być. Biorąc pod uwagę jej uparty charakter, mogła postawić na swoim i jednak wrócić do domu. A Jugo zachowywał się jakby to wszystko było normą. Czyżby już myślał o nich jak o parze?
-Wpadłeś tu tylko po to? - warknął brunet, u którego podniósł się poziom zdenerwowania. Rudowłosy rzadko widywał byłego szefa tak rozeźlonego, dlatego postanowił się wycofać. Nie czekając na nic więcej zamknął drzwi i ruszył w stronę kuchni, gdzie przebywali pozostali mężczyźni.
Przez ten incydent, Jugo zarobił u Sasuke minusa. Po co mu przeszkadzał, gdy przebywał z Sakurą? Nie powinien tam wchodzić zwłaszcza, że gdy będą głodni to sami zejdą. To przecież logiczne!
Uchiha prychnął, po czym powrócił do przytulania Haruno. Jedna jego ręka już znajdowała się pod kobietą, więc drugą objął jej ciało, a głowę położył w zagłębieniu jej szyi jednocześnie kładąc się na niej. Przez chwilę tak poleżał, ale stwierdził, że mu niewygodnie, więc osunął się jeszcze niżej. Gdyby osiemnastolatka teraz nie spała, to mogłaby ujrzeć uśmiech na spokojnej twarzy „przyjaciela".
Mężczyzna z poprawionym humorem, przymknął oczy oddając się w objęcia snu. Już udawało mu się odpłynąć, gdy Haruno poruszyła się, czym przywróciła mu pełną świadomość. Lekko poddenerwowany podniósł głowę i napotkał spojrzenie pięknych zielonych oczu.
-Nie możesz spać?
Sakura rękę by sobie dała odciąć, że słyszała wyrzuty w tym jednym pytaniu, dlatego postanowiła zaatakować.
-Nie. Leżąc na mnie ciężko mi spać, poza tym już dzień. - Napuszyła policzki, gdy Uchiha ponownie położył głowę na jej piersiach. Chciała myśleć, że on pozwala sobie na stanowczo za dużo, ale podobało się jej to. Jeszcze jak przypomniała sobie jego wczorajsze zachowanie, to czuła odprężenie. Wzięła więc głęboki oddech i pogłaskała go po głowie. - Nie uważasz, że powinniśmy wstać?
-Nie. Mi tu dobrze.
~Z pewnością.
Przeszło kobiecie przez głowę. Mimo wszystko czuła pewne zażenowanie. Powinna być bardziej pewna siebie. Nagle mężczyzna podniósł się na łokciach i nachylił nad zielonooką. Ona nie zdjęła dłoni z jego twarzy tylko mocniej ją objęła. Czuła jego ciepły oddech na swoim policzku przez co podświadomie rozchyliła usta. - Nie masz żadnych, ważnych spraw do załatwienia? - wyszeptała i na chwilę spojrzała na wargi mężczyzny. To wystarczyło. Od razu wychwycił ten gest i nie tracąc czasu, zatopił się w jej miękkich ustach. Całował z taką pasją, że Haruno rozpływała się pod jego dotykiem. Wplotła dłoń w jego miękkie włosy i westchnęła mu prosto w usta. To tylko spotęgowało doznania dziewiętnastolatka, który błądził dłońmi po kobiecym ciele. Haruno nie przejmując się niczym, zaczęła dłońmi sunąć po torsie mężczyzny. Niespecjalnie zdziwiła się, że Sasuke nic nie miał na sobie. Czy powinna się tym przejąć? Pod palcami czuła każdy mięsień oraz to jak ciepłe było ciało jej „przyjaciela". I właśnie z tą myślą otrzeźwiała.
-Sasuke, nie - powiedziała po czym odchrząknęła. Jednak to nic nie dało, gdyż brunet nie zamierzał się odklejać od ukochanej. Dziewczyna złapała go za ramiona i wbiła w nie paznokcie. - Uchiha!
-Co? - Jego zmarszczone brwi jasno dawały do zrozumienia: dlaczego mi przeszkadzasz?!
-Przestań.
-Przed chwilą nie narzekałaś - wytknął jej.
-Bo mi się to podoba.
Zaskoczyła go. Ponownie zmarszczył brwi i wymusił na niej spojrzenie.
-To dlaczego przerywasz?
-Bo jesteśmy przyjaciółmi.
-I tylko dlatego się hamujesz?
Teraz nie rozumiał jej jeszcze bardziej. Skoro tylko o to chodziło, to on w ułamku sekundy mógł zmienić ten stan rzeczy.
-Moim zdaniem to dość poważny problem.
-A moim nie - powiedział mając na myśli ich relacje. On myślał, że to Haruno nie chce się angażować. Dlatego nie naciskał.
-Czyli nie przeszkadzałoby ci, gdybym w podobnej sytuacji znalazła się chociażby z Kibą?
Nagle Uchiha zdenerwował się nie na żarty. Ciśnienie mu skoczyło, a na kobietę temu winną spojrzał morderczym wzrokiem.
-Niechby spróbował się do ciebie dobierać - wysyczał tak, że Haruno zlękła się. Przełknęła ślinę i postanowiła odpowiedzieć.
-Ale on tak jak ty, jest moim przyjacielem. Więc-
Umilkła widząc ten wzrok. Nie miała z nim styczności od ładnych kilku lat, a teraz? Od kiedy wrócił do Konohy, nie był tak zły jak teraz.
-Jaki masz z tym problem? Jeżeli tak bardzo ci to przeszkadza, możemy zacząć chodzić już teraz.
Nie spuszczał z tonu, przez co Haruno czuła się dość nieswojo. I w tej chwili to ona go nie rozumiała. Oboje nie zdawali sobie sprawy, że chcieli zrobić krok na przód, ale się bali. Czyżby przyszedł czas na poważną rozmowę?
-Chcesz mi powiedzieć, że to twoje miłosne wyznanie?
-Jak chcesz możemy teraz pójść, do tych na dole i przy nich mogę poprosić cię o chodzenie - powiedział całkowicie poważnie. W głębi duszy miał jednak nadzieję, że kobieta odmówi i nie mylił się.
Leżała ona na łóżku, całkowicie skołowana i zawstydzona. Nie wiedziała...
-Mówisz poważnie, Sasuke?
-A wyglądam jakbym żartował?
Sakura nabrała głośno powietrza i odwróciła wzrok.
-Jeszcze dzisiaj, dostaniesz ode mnie kwiaty.
-C-Co? P-Przestań... - Jej czerwona twarz jasno dała mu do myślenia. Odwróciła wzrok. - Głupoty gadasz. - Zacisnęła usta, cały czas patrząc w jeden punkt na ścianie.
-Nie wiedziałem, że to dla ciebie aż tak ważne. Myślałem, że nie jesteś gotowa na poważny związek, zwłaszcza mając do mnie uprzedzenia. Wolałem ci dać trochę czasu.
Haruno od razu, spojrzała w jego czarne oczy z rozchylonymi ustami. Od dobrych kilku minut nie zmienili pozycji. Sasuke wiele potrafił wytrzymać, dlatego nie reagował na skurcze mięśni ramion. Chciał porozmawiać prosto w oczy, a gdyby on się położył to Haruno nie poleżałaby na nim. Chociaż...
Szybko ocenił po której stronie, ma więcej miejsca i w mig przekręcił się w lewo ciągnąc za sobą zielonooką. Ta całkowicie zaskoczona uczepiła się jego ramion, żeby przypadkiem nie spaść. Co oczywiście było idiotyczne, bo Uchiha by na to nie pozwolił. Rozłożyła nogi po jego bokach, a dłońmi podparła się na klatce piersiowej.
-Ja nie jestem gotowa na związek?
Jej zdziwienie przeszło w irytację. Przecież to ona z nich była dojrzalsza do bliższego kontaktu z innym człowiekiem. Złość w niej zawrzała, jednak tak szybko jak to się stało tak szybko ochłonęła. A to za sprawą następnych słów Uchihy.
-Ze mną, Sakura. Ze mną.
Gniew z niej uszedł pozostawiając jedynie spokój i zażenowanie.
~Czy byłam gotowa? Nie wiem... Czy chciałam być w tym związku? Oczywiście, że tak!
Spojrzała uważnie w pełne powagi oczy bruneta i już wiedziała, że na pewno chciała z nim być. Mimo wszystko okazywał jej sporo czułości. Przykładem tego był wczorajszy wypad na górę Hokage.
Nie wiedziała co mu odpowiedzieć. Chciała coś dodać od siebie. Ba! Wypadałoby się odezwać. Ale co miała mu powiedzieć? Już otworzyła usta, ale żadne słowa nie wyszły z nich. Uchiha patrzył na to z konsternacją. Obawiał się jej reakcji.
Postanowiła zmienić strategię. Nie myśląc wiele, złożyła na ustach bruneta pocałunek, który zawierał drapieżność. Był też odpowiedzią na jego pytanie.
Pragnęła z nim być.
Uchiha z radością przyjął pocałunki ukochanej. W końcu przekroczyli pewną barierę. Wiedział, że teraz sporo się zmieni.
Haruno uwielbiała, gdy dłonie Uchihy znajdowały się na jej pośladkach. Podniecało ją to. Brunet ściągnął nakrycie z kobiety, by nie miętosić niepotrzebnie nadwyżki materiału. Nie przewidział jednak, że w tej samej chwili ktoś wtargnie do pokoju.
-O-O przepraszam - odezwał się Suigetsu mając idealne widoki na koronkową bieliznę koleżanki.
-WYPIERDALAJ, SUIGETSU!!!!! - Wściekły głos Sasuke słyszalny był w całej posiadłości. Nie minęła sekunda, gdy towarzyszył temu trzask drzwi. Sakura siedziała na Sasuke z rozdziawioną buzią. Już nawet to, że Sui widział pewnie jej majtki nie było tak przejmujące jak wściekłość chłopaka leżącego pod nią.
-No co? - zapytał sto razy łagodniej, widząc szok na jej twarzy.
-Nie uważasz, że byłeś trochę za ostry?
-Nie. Najpierw Jugo, a teraz on... Nie wiem po cholerę tu przyłażą.
-Aleś ty miły.
-Bo nam przeszkadzają...
-Oj już nie marudź i chodź.
-Gdzie? Sakura! – Dziewczyna wstała z niego i ruszyła w poszukiwaniu swoich rzeczy. - Nie dokończyliśmy.
-Chodź, Uchiha. Muszę odpoczywać, a ty mnie wymęczysz... - Odwróciła się do niego posyłając kuszące spojrzenie. Od razu go udobruchała.
Gdy znalazła swoje ubrania, nie zastanawiając się wiele, ściągnęła koszulę bruneta i zaczęła zakładać stanik. Miała pewne problemy z zapięciem go, ale sprawne dłonie mężczyzny rozwiązały kłopot.
-Nie mogłeś się powstrzymać? - zapytała, gdy głowa Sasuke znalazła się na jej ramieniu, a jego wzrok spoczął na piersiach.
-Nie.
Po pięciu minutach, oboje schodzili do kuchni. W salonie Sakura słyszała rozmowę, postanowiła się więc przywitać z mieszkańcami. Jej oczom ukazali się trzej mężczyźni mieszkający tutaj.
-Dzień dobry.
-O, witaj Sakura. – Uśmiechnął się Itachi.
Widziała jak Jugo i Suigetsu też chcą coś powiedzieć, ale poczuła mocno szarpnięcie i znalazła się w kuchni wraz z Sasuke.
-Jesteś niekulturalny.
Mężczyzna nic nie powiedział, tylko kazał jej usiąść. Sam nałożył fartuszek i złapał w dłoń patelnię. Obrócił w dłoni przedmiot i ponętnym wzrokiem spojrzał na kobietę.
-Co pani sobie życzy? Jajecznica ze szczypiorkiem czy jajecznica na śmietanie?
Wiedział, że ten gest ją rozbawi dlatego też poruszył ostentacyjnie brwiami. I nie mylił się. Wyśmienity humor, który dopisywał Sakurze tylko ułatwił mu rozśmieszenie Haruno.
-Wybieram trzecią opcję: Jajecznica na śmietanie ze szczypiorkiem.
-To tak można?
-Można. I to całkiem smaczne, wiesz? - Westchnął.
-W takim razie pani życzenie, jest dla mnie rozkazem.
Pani medyk ze szczególną uwagą obserwowała każdy ruch bruneta. Jasna koszula, idealnie opinała jego ciało. Pod cienką warstwą ubioru rysowała się gra mięśni, którymi mógł się poszczycić Uchiha. Po chwili w kuchni czuć było zapach późnego śniadania. Nawet nie zauważyła, kiedy mężczyzna nastawił wodę na kawę bądź herbatę. Zastanawiała się czy zapyta ją o zdanie czy sam zrobi to, co mu się podoba.
-Dlaczego reszta nie przyjdzie? - zadała pytania, które od dłuższego czasu nasuwało się jej na usta. Rozumiała zachowanie Suigetsu. W końcu sama nie chciałaby widzieć, kogoś od kogo dostała rankiem opierdol.
-Wiedzą, że chcemy pobyć sami.
Zdziwiona Sakura uniosła wysoko brwi. Pobyć sami? Spojrzała na bruneta, który położył na stole dwa talerze, dwa kubki, podstawkę pod gorące naczynie i dzbanek z herbatą. Aha!
Nagle dziewczyna na COŚ wpadła. Złożyła ręce pod piersiami i spojrzała na mężczyznę spod byka.
-Jak mniemam, nie tylko Sui dostał od ciebie naganę?
Krótkie spojrzenie i uniesiony kącik ust, jasno dały kobiecie do zrozumienia co nastąpiło.
-Sasuke, tak nie można. - Zrezygnowana, położyła obie dłonie na stół. Zabrała się za jedzenie. - Czym ci podpadli?
-Wchodzili do mojego pokoju jak do sklepu.
-I tylko tyle?
-Wystarczająco. Za pierwszym razem mnie obudzili, a za drugim przerwali... W bardzo ważnej czynności.
Haruno na myśl o DANEJ CZYNNOŚCI spaliła raka. Dlaczego musiał o tym wspomnieć akurat przy jedzeniu? Zerknęłam na niego spod byka.
-Nie wyobrażaj sobie za wiele. Do niczego by nie doszło.
Sasuke swoimi ciemnymi tęczówkami, spojrzał na jasnowłosą i posłał jej kpiące spojrzenie.
-Doprawdy? Wmawiaj tak sobie dalej.
Nie zawracając nią sobie głowy konsumował jedzenie. Zezłoszczona Haruno natomiast, zacisnęła dłoń na pałeczkach.
-Zboczeniec - mruknęła cicho i odwróciła ostentacyjnie głowę. Niech nie myśli, że ma nad nią przewagę. Owszem ciężko jej było mu odmówić, ale on też nie mógł sobie odmówić tej przyjemności przebywania z nią.
-To ostatnio twoje ulubione słowo. – Słysząc jej prychnięcie dodał: – Nie denerwuj się. Nie mam zamiaru, się z tobą kłócić przez tych...
-Kolegów.
-Tak, kolegów.
Skończył, by nie podnosić jej na darmo ciśnienia. Nie w ten sposób chciał to robić.
-Dlaczego nie zrobiłeś mi kawy?
Dlaczego nie zdziwił się, słysząc wyrzuty zamiast podziękowań?
-Dlatego, że powinnaś się zdrowo odżywiać. Kawa do tych produktów, nie należy.
-Jestem medykiem, chyba wiem-
-No właśnie. Jesteś lekarzem, a mimo to nie jesz zdrowo.
-Skąd wiesz jak ja jem? - Odłożyła pałeczki na pusty talerz i chwyciła w dłonie kubek.
-Pff. Po prostu wiem.
-To, twoja odpowiedź?
-Tak. I teraz przy mnie będziesz jadała tylko zdrowo.
Nieźle podniosło się jej ciśnienie. Przecież z tej dwójki, to ona była medykiem. Ba! Ona była jedynym medykiem w TYM domu. Jak on w ogóle śmiał jej zarzucać jakieś wyssane z palca winy. Owszem może i czasami źle jadała, albo nie jadała wcale. Ale to tylko dlatego, że na stole jej pacjenci umierali. Co miała pozwolić komuś umrzeć, bo była głodna? Śmiech na sali. Spojrzała na mężczyznę najzimniej jak tylko potrafiła. Patrzyła na niego dobre kilka minut, gdy poczuła pod powiekami łzy. MUSIAŁA MRUGNĄĆ.
Widząc to wszystko, Sasuke wybuchł śmiechem.
-Zabawne Uchiha - wymamrotała z palcami na twarzy. Czuła zażenowanie, że nie potrafiła wygrać nawet niemej bitwy na spojrzenia. To jakiś absurd!
-Skoro już skończyłaś, co powiesz na wypad do ogrodu?
-Jakiego ogrodu?
-Naszego. Za domem jest ogród, o który dość często dbam. Oczywiście czasami też tam wpada Jugo, ale to przelotnie.
Nie zdziwiły go, uniesione brwi dziewczyny. Możliwe, że słyszała o nim ale czy tam była? Sam Sasuke nie wiedział. Odłożyli naczynia do zlewu i ruszyli w kierunku drzwi głównych. Sakura już miała na sobie bluzę, więc nie musiała się dodatkowo ubierać. Buty, które zostawiła przy wyjściu, kiedy schodziła z góry – teraz założyła. Zerknęła jeszcze do salonu, gdzie mężczyźni oglądali jakiś program w telewizji. Suigetsu na jej widok wstał z rumieńcami na policzkach.
-Sakura ja-
-Nieważne Sui. - Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco i machnęła dłonią. - Chciałam się z wami pożegnać. Wychodzimy.
-Sasuke też?
-Aha. Chce mi coś pokazać. Do zobaczenia.
-Cześć, Sakura.
-Na razie, Saki.
Dziewczyna odwróciła się do bruneta i ujrzała jego niezadowolony wzrok. Już otwierała usta by się odezwać, gdy on zaczął.
-Nie masz nic cieplejszego?
-Sasuke!
Warknęła, nie przejmując się lokatorami przebywającymi w salonie. Denerwował ją coraz bardziej. Zmarszczyła gniewnie brwi i wskazała na niego palcem.
-Przestań traktować mnie jak dziecko!
-Nie chcę żebyś zmarzła. Martwię się o ciebie.
-To przestań - warknęła i złapała jego dłoń po czym otworzyła drzwi. Wyszła z nim na zewnątrz, gdzie uderzyło w nich zimne powietrze. Jak to możliwe, że w nocy było cieplej? Dokładnie pamiętała, że nie czuła chłodu.
-To co mi chcesz pokazać? - odwróciła się do niego z uśmiechem.
*~*~*
Gdy tylko otworzyła drzwi, uderzył w nią powiew ciepła. Zadrżała i szybko je zamknęła. Usłyszała rozmowę w jednym z pomieszczeń, dlatego też zaraz czmychnęła w tamtym kierunku. Złączyła dłonie, które dzięki Sasuke nie były zimne. Nadal czuła to zażenowanie na myśl o chłopaku. Zerknęła do salonu, w którym siedzieli Tsamugi, Konohamaru i Hidan. Najmłodsi zajmowali podłogę po przeciwnych stronach stołu i grali w karty zaś siwowłosy wpatrywał się w ekran telewizora. Przystanęła i poczęła im się przypatrywać. Nie minęła chwila, gdy brunet podniósł wzrok i ujrzał swoją przyjaciółkę.
-Nee-chan? - Jego głos był niższy niż sobie zapamiętała, ale to wina hormonów. Nie wiedziała, że ciemne tęczówki Sarutobiego ujrzały ją przez przypadek. Młodzieniec podniósł wzrok, by spojrzeć na twarz „rywalki", a zamiast tego zobaczył właścicielkę tego domu.
-Sakura-nee-chan! - Usłyszała pisk i w mgnieniu oka poczuła uścisk w okolicy talii. - Dlaczego tak długo cię nie było?
-Widziałyśmy się w szpitalu, maleńka.
-Ale dlaczego nie przyszłaś wczoraj do domu? Hidan powiedział, że byłaś u Sasuke. To prawda?
-Nie wierzysz mi?! - Zrozpaczony głos mężczyzny, dotarł do nich wywołując śmiech.
-Wierzę, wierzę. Cicho bądź. Wymuszam na niej odpowiedź - powiedziała dziewczyna wywołując szok u kobiety. Tego się nie spodziewała. Widocznie towarzystwo byłych członków Akatsuki jej nie służyło.
-Ha ha ha ha! Moja dziewczyna! - krzyknął Hidan i powrócił do oglądania telewizji.
-Zepsuliście mi ją - wyszlochała i pogłaskała dziewczynę po głowie, po czym zerknęła na Konohamaru. - Cześć. Co ty tutaj robisz?
-Też się cieszę, że cię widzę. - Udał, że się obraża i odwrócił twarz w inną stronę.
-Taaa. Już możesz iść - powiedziała żartobliwie kobieta.
-Pff.
Zielonooka ruszyła w stronę kanapy.
-A gdzie Moegi i Udon?
-A nie wiem. Mnie złapała Babcia Tsunade i kazała iść do Naruto.
-Po co?
-Idzie na misję. - Haruno przechyliła głowę delikatnie w lewą stronę i ze znakiem zapytania spojrzała na chłopaka. Ponagliła go wzrokiem w oczekiwaniu na więcej informacji. - On, Sasuke, Kakashi i... Hm.
Zabawnie przyłożył dłoń do podbródka i spojrzał na ścianę. Na widok jego miny, Młoda Haruno zaczęła chichotać.
-Nie wiem jak on się nazywał. W każdym razie to medyk, więc nie zabawi z nimi długo.
-Rozumiem - powiedziała kunoichi. Nie czuła żalu, bo wiedziała, że taka kolej rzeczy. Ona nie mogła walczyć, a nawet leczyć poważnych ran, więc nie przydałaby się na polu bitwy. Miała tylko nadzieję, że medyk się sprawdzi i wrócą cali.
-Sakura nie smutaj.
-Nie... Nie to. Myślę o czymś.
-A może o kimś? - zapytał Hidan i w pierwszej chwili Sakura miała zamiar wybuchnąć, ale zaraz na coś wpadła.
-Gdzie Dei?
-Ma... Egzamin? - Spojrzał na nią. - Nie wiem czy tak to można nazwać.
-Egzamin? Wyrażaj się jaśniej Hidan!
-Jest z oddziałem ANBU, którzy go sprawdzają. Tak mi mówiła Godaime. Jego też chcą wcielić do jednostki.
Zaciekawiona Sakura przyjrzała się mężczyźnie. Jakieś dwa dni temu podczas jednej z wizyt, pochwalił się przynależnością do jednego z oddziałów. Opowiedział jej jaki test przeszedł. Nie było za ciekawie. Sakura miała o tyle lżej, że ją egzaminowała sama Kage, do której przywykła. Naprawdę idzie przywyknąć do morderczych treningów.
-To niesprawiedliwe - mruknęła osiemnastolatka do siebie mając na myśli ANBU. Ona też należała do jednego z oddziałów, ale Tsunade ją zdjęła pod tytułem... Właściwie, to nie podała konkretnego powodu. Mówiła coś o odpowiedzialności za Tsamugi, opieką nad szpitalem i całe mnóstwo pierdół, które Haruno nic nie mówiły. No i powrót Sasuke... Dlaczego ona nie może wrócić do ANBU? Senju pewnie uprze się przy argumencie: Tsamugi i szpital.
~Tak. Z pewnością tak...
Pomyślała zrezygnowana Sakura i oparła się o kolana. Rozejrzała się po towarzystwie i stwierdziła, że wszyscy mają swoje zajęcia, a ona? Nie miała co robić. Przymknęła oczy i wyrównała oddech. Moegi nie ma, a Tsamugi jest zajęta.
-Jesteś głodna?
-Nie. Jadłam już.
Zmieniła pozycję. Proszę bardzo skoro nie może trenować ani iść do szpitala, pójdzie spać. Przez większą część nocy nie zmrużyła oka. Wstała i ziewnęła zakrywając usta.
-Idę spać.
*~*~*
Dwie godziny po tym jak Sakura poszła, do domu zawitał Deidara. Jego ubiór przypominał wojownika, który po kilku dniach niestrudzonej walki wraca ze zwycięską tarczą. Zmęczonym wzrokiem spojrzał na towarzyszy i machnął im ręką. Oni natomiast nie wiedzieli co ten symbol znaczył. Mogło to uchodzić zarówno jak pożegnanie, jak i powitanie. Cokolwiek. Hidan podążył za towarzyszem, który udał się do kuchni. Nie przejmował się brudem jaki na sobie miał, jak i krwią znajdującą się na całym jego ciele. Różowe tęczówki z uwagą przyglądały się mężczyźnie, który wyciągnął chleb, masło i kawałek szynki.
Douhito miał zamiar zjeść, wziąć prysznic i walnąć się na łóżko. Po takiej mordędze wiedział, że nie wstanie do następnego dnia. Nie było późno. Ha! Ledwo południe minęło, ale świat shinobi rządził się innymi prawami. Oni często w nocy musieli walczyć, więc spokojnie pójdzie teraz na odpoczynek. Nie miał siły na nic.
W porę jednak sobie o czymś przypomniał. Spojrzał poważnym wzrokiem na siwowłosego i odłożył kanapkę.
-Usłyszałem dzisiaj, jak Tsunade-sama mówiła coś o obcych shinobi, plączących się po wiosce. - Hidan spojrzał na niego poważnie. - Nic więcej nie wiem. Zachowaj ostrożność.
To były ostatnie słowa blondyna, który zaraz udał się na spoczynek.
*~*~*
Minęły dwa dni od wyruszenia Sasuke i Naruto na misję. Sakura umierała z nudów, więc kiedy tylko mogła szła spać. Jak to ona zawsze powtarzała: wyśpię się za wszystkie czasy...
Teraz w Kraju Ognia panowała noc, więc większość ludzi spała. Nie wiedzieli oni, że w okolicy bramy południowej, kręciło się kilku mężczyzn. Od kilku dni obserwowali obiekt i wiedzieli, że teraz mają idealną okazję na wykonanie zadania. W pełnej gotowości weszli do wioski. Nikt ich nie zauważył. Dosłownie nikt. Wiedzieli, że gdy ktoś ich odkryje od razu mają zabić. Nie zostawić żadnych świadków. Trzech mężczyzn skryło się w koronach drzew w pobliżu domu ofiary, kapitan natomiast znalazł się przed oknem jej sypialni. Niezauważalnie i bezszelestnie wszedł do środka. Na łóżku ujrzał kobietę, która była ich celem. Informator powiedział, że ona będzie się nadawała idealnie. Z nałożoną maską podszedł bliżej. W dłoni trzymał materiał nasiąknięty eterem, który po chwili znalazł się w płucach kobiety. Teraz mieli ułatwione zadanie. Ona była nieprzytomna, a w domu nie było nikogo poza nią o randze shinobi. Mężczyzna, złapał kobietę w swe ramiona i wyszedł przez okno. Teraz wystarczyło wyjść niezauważalnie z wioski i było już z górki.
-Sakuro Haruno – mruknął bardziej do siebie niż niesionej kobiety. – Będziesz idealnie nadawała się do tego zadania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top