23 Sakura Sasuke Uchiha

Kiri-Gakure

-Otóż wezwałam was po to, by wam coś oświadczyć - mówiła płynnie i spokojnie odpowiednio ważąc słowa. - Ja na mocy nadanej mi jako Mizukage, mianuję was Trójką Sanninów z Konohy.

-Co?

Młodzi shinobi siedzieli zdezorientowani pośrodku gabinetu Kage i zastanawiali się nad słowami, które padły przed chwilą z ust kobiety. Żadne z nich nie mogło uwierzyć w to, że teraz należeli do elity pośród ninja. Usta Uzumakiego przybrały literę „O”, zaś oczy przypominały ogromne monety. Sasuke jak i Sakura przyjęli ową wiadomość z większym dystansem. Można by rzec, że nawet sceptycznie do tego podeszli.

~Jeden Kage ma taką władzę?

Pytanie to dręczyło członka klanu Uchiha, który nie mógł przyjąć tego do wiadomości.

W pomieszczeniu panowała ogólnie dobra atmosfera. Naruto zaczął skakać jak poparzony i wrzeszczeć, że już niedługo zostanie Hokage. Mei z uśmiechem się temu przyglądała, dopóki nie skierowała wzroku na inteligentniejszą część drużyny. ANBU również przyglądało się sprzymierzeńcom, z jednej strony ciągle gotowi na odparcie ataku, z drugiej ciekawi zachowaniem nastolatków.

-Coś nie tak? - Głos Kage dotarł do Drużyny Kakashiego. Naruto najpierw zdezorientowany spojrzał na kobietę, ale widząc gdzie ma skierowany wzrok, zapytał przyjaciół.

-Sakura, Sasuke nie cieszycie się?

-Może pani, od tak, mianować nas Sanninami? - Pytanie postawione przez Sakurę wywołało oburzenie na twarzy Mizukage.

-Oczywiście! Przyczyniliście się do znacznej pomocy naszej wiosce, więc mam pełne prawo dać wam taki, a nie inny tytuł.

-Słyszysz Sakurciu!? A miałem niedługo podchodzić do egzaminu na Chunina wraz z Sasuke. Hehehe, ale mi się poszczęściło! - krzyknął i złapał przyjaciółkę w ramiona.

Uchiha nadal niezbyt przejęty siedział na krześle i przyglądał się poczynaniom przyjaciół.

-Jesteście geninami?! - krzyknęła rozbawiona Mei, po czym ze śmiechu zalała się łzami.

-Już nie - powiedział inteligentnie Uzumaki.

~Coś mi to za kolorowo wygląda...

Przeszło przez myśl Sasuke i Sakury.”

*~*~*

Różowowłosa kunoichi stała nad łóżkiem i pakowała rzeczy do plecaka. Nadal była w szoku, który wywołała Mizukage. Nie mogła pojąć jak w jednej sekundzie z jounina stała się sanninem. To było nierealne. Westchnięcie wydobywające się z malinowych ust kunoichi było idealnie słyszalne w całym pokoju, tak jak późniejsze ugięcie się materaca. Kobieta spakowała już wszystko, począwszy od bielizny, przez dodatkową parę butów, aż po wszystkie ciuchy. Naruto zaoferował jej pomoc ale „grzecznie” odmówiła. Wystarczy, że Sasuke widział jej bieliznę, nie pozwoli by kolejny mężczyzna ją oglądał. Nic więcej w pokoju nie miała, a łazienkę już opróżniła.

-To chyba wszystko - mruknęła i usiadła, rękoma podpierając się za plecami. Na sobie miała dodatkowo bluzę, a w pogotowiu płaszcz przeciwdeszczowy. Podczas powrotu czuła w powietrzu ciężar, na co chłopcy ładnie jej opisali pogodę.

~Jak chcą to potrafią być pomocni.

W każdym razie wyszło na to, że wieczorem będzie padało i lepiej już teraz zaopatrzyć się w ochronę. Z Mizukage ustalili, że odejdą z wioski bez większych ceregieli, bez szumu dokoła.

Kobieta wstała i jeszcze przed drogą poszła do toalety. Powoli i delikatnie chodziła i wyliczała krokami odległość, dzielącą ją od upragnionego sedesu.

Myjąc twarz, usłyszała trzask drzwi pokojowych, a zaraz potem krzyki nawołujące ją.

-O Boże... - westchnęła i opuściła łazienkę. - Czego?

Powędrowała lekko w lewo, aż udami uderzyła o kant stołu na których leżały jej okulary. Zwinnym ruchem nałożyła nowy prezent, po czym złapała za plecak. Płaszcz przewiązała przez jedno ramię torby i ruszyła w kierunku blondyna, który jak ciele przyglądał się dziewczynie.

-Idziemy? - zapytała w momencie, w którym Uchiha pojawił się w pokoju.

-Pewnie. - Opuścili pomieszczenie zamykając je na klucz, który później oddali w recepcji. Na zewnątrz było ociężalej niż do tej pory, temperatura była wysoka, przez co na twarzach młodych ludzi pojawił się pot.”

*~*~*

-Mogliśmy poczekać do wieczora... - jęczał Naruto, który wlókł się kilka kroków za szybciej idącymi towarzyszami. Sakura – choć niechętnie – szła prowadzona przez młodszego Uchihę, który był zadowolony z zadania jakie miał wypełnić. Haruno nie była szczęśliwa ze swego towarzystwa, tylko i wyłącznie z jednej przyczyny: strach. Tak, Sakura Haruno bała się. Bała się tego, że znowu coś zacznie czuć do Sasuke. Ten strach ją wypełniał, mimo tego, że starała się go pozbyć.

~Przecież to tylko Sasuke. Tylko Sasuke. Kolega z drużyny. Taki jak Naruto!

Powtarzała uparcie te słowa, jakby były talizmanem na miłość. Jakby były modlitwą przed nieszczęśliym i nieodwzajemnionym uczuciem. Wmawiała uparcie sobie te słowa – tak na przyszłość.

Nagle poczuła mocniejszy uścisk na talii, a jej stopy oderwały się od podłoża. Wczepiła palce w ramię Sasuke, który z nieznanych jej przyczyn przybliżył się jeszcze bardziej.

Mężczyzna skierował głowę w tył, nachylając się nad różowowłosą.

-Idziesz kretynie?! - Niski głos rozszedł się po okolicy i dotarł do celu.

-Tylko nie kretynie, debilu!

Sakura była wymęczona podróżą, a szli dopiero trzy godziny. Zamęczona stawiała kroki jeden za drugim. Szła tylko dlatego, że Uchiha ją ciągnął. Język kleił się jej do podniebienia, a pot spływał z niej strumieniami. Pogoda była paskudna na wyprawę. Nawet drzewa rosnące dokoła nie dawały wystarczającego ochłodzenia, jedynie cień – i to nie często.

-Mogliśmy zaczekać do jutra... - jęczał dalej Uzumaki, doganiając przyjaciół.

-Oj już nie marudź. Tylko nas denerwujesz! - warknął Uchiha z naciskiem na NAS. Sakura jednak była w swoim świecie, więc nawet nie zwróciła na to uwagi, jak i na późniejszą zaczepkę Naruto „od kiedy jesteście razem, co!!!!???”

~Dzięki Bogu, że mi mdłości z rana przeszły...

Takie to myśli towarzyszyły różowowłosej kobiecie, która nie przejmowała się zbytnio przyjaciółmi, tylko uparcie parła do przodu. Wiedziała, że gdyby teraz usiadła i odpoczęła, nie wstałaby przez kilka ładnych godzin. A jest zaledwie piąta po południu. Można by rzec, że już z górki.

Dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się, że stoi podobnie jak pozostała część drużyny.

-Co jest?

-Dobre pytanie. Może nam odpowiesz? - Bezbarwny ton bruneta nijak wpłynął na zachowanie kunoichi. W normalnych warunkach, podniosłoby się jej ciśnienie, teraz pozostawała obojętna, jak on.

Naruto jak i Sasuke przyglądali się koleżance, której policzki były zaczerwienione, prawdopodobnie od upału. Obaj się o nią martwili, gdyż nieczęsto była tak „zmarnowana”.

-Nie rozumiem. - Wtem poczuła na policzku kroplę, po chwili drugą, a zaraz kolejne. W ciągu kilkunastu sekund zerwała się ulewa, która była uciążliwa i uniemożliwiała marsz.

Dziewczyna poczuła mocny uścisk w talii i szarpnięcie, po czym znalazła się we względnie suchym miejscu.

Naruto usiadł obok Sakury i przyglądał się otoczeniu. Cała trójka przebywała pod urwiskiem skalnym, które utrzymywały korzenie drzew. Przed nimi ciągnęła się droga, teraz wyglądem przypominająca bagno. Niewielka część liści, pod wpływem silnego deszczu, pospadała z drzew i mieszała się z błotem. Siła z jaką padało, tworzyła ścianę wodną, której nie dało się przekroczyć.

Sakura z plecaka, który znajdował się pomiędzy jej nogami, wyciągnęła butelkę z wodą i chustkę, by wytrzeć włosy i twarz. Naruto za ten czas jadł kanapki, które – na jego życzenie – przygotowali mu w restauracji. Wiedzieli, że szybko nie ruszą. Uchiha siedział oparty o piaskową „ścianę” i z przymrużonymi oczami śledził okolicę, jakby zaraz, z krzaków miał nastąpić atak. Uzumaki siedział podobnie do Sasuke, tylko był dużo bardziej wyluzowany. Chciał nawet rozprostować nogi, jednak gdy tylko to zrobił, woda zaczęła mocno go uderzać po łydkach. Nie minęło pięć minut, gdy blondyn poczuł jak kobieta się do niego przytula.

-Sakura-chan?

Sasuke zerknął na nią, a nie widząc żadnego znaku życia, doszedł do wniosku, iż kobieta najzwyczajniej w świecie śpi.

-Saki-chan? - zaczął Naruto, jednak Uchiha mu brutalnie przerwał.

-Daj jej spać - wysyczał przez zęby. Sam nie wiedział dlaczego był zły. Przecież nie powinien się gniewać tym, że Sakura śpi, więc?

Heh. Tym, że śpi się nie denerwował, ale tym NA KIM śpi, już owszem.

-Spać. Teraz? - Rozpacz w oczach blondyna, mało nie rozbawiła chłopaka. - Muszę na stronę...

-Teraz?

-Tak - wysyczał i delikatnie objął dziewczynę, po czym przerzucił ją na Uchihę, który siedział zdezorientowany i tępo wpatrywał się w kobietę. Ta tylko coś mruknęła i mocniej wtuliła w bruneta, który de facto dawał ciepło. Naruto zniknął w okamgnieniu.

Uchiha siedział i patrzył na dziewczynę nie wiedząc co zrobić. Owszem ta sytuacja podobała mu się, ale była niekontrolowana, a on nie lubił niespodzianek. Wolał mieć wszystko pod kontrolą, ale cóż. „Raz się żyje.”

Po tej myśli objął dziewczynę i mocniej przytulił.

Od kobiety emanowało ciepłem, Uchiha więc przytulił ją do siebie w taki sposób, że i jemu i jej było komfortowo. W ciągu tych kilku minut, powietrze przybrało chłodnawy ton. Zastanawiał się jakie niespodzianki czekają go po drodze, czy będą z kimś walczyli, tak jak do Kiri, czy może jednak będzie spokojnie. Ciekawiło go też czy Tsunade da im misję zaraz po powrocie, chociaż biorąc pod uwagę stan Sakury, to chyba wykluczone. Swoją drogą, co to było za jutsu, które na tak długo oślepiło kunoichi? No i ile będzie jeszcze działać? Te i podobne pytania krążyły Sasuke po czaszce, jakby niezadane uzyskały odpowiedź.

Dziewiętnastolatek patrzył na drogę, jednak nie skupiał się na niczym szczególnym. Poczuł nagle jak coś go smyra delikatnie po dłoni. Zdziwił się, bo to ramie otaczało dziewczynę. Wyjrzał lekko w lewo, nad różowymi włosami i akurat w tym momencie, w którym duży, paskudny i oślizgły robal wspinał się po biodrze Sakury, dziewczyna wtuliła się w zagłębienie szyi chłopaka. Ten jak bohater: ściągnął owada i rzucił na ulewę, która teraz jakby ociupinkę osłabła.

I na tego robala stanęła czyjaś noga.

-Uuuueee. Fuj! - warknął zniesmaczony Naruto, który po chwili ukazał się w całości brunetowi, i wytarł nogę – inteligentnie – w błoto.

Sasuke uniósł brwi na widok zmokniętego Naruto, na którym zapewne nie pozostało ani jednej suchej nitki. Blond włosy przybrały ciemniejszą barwę, płaszcz przylegał do ciała, a buty, gdzieś wyłaniały się spod warstwy błota. Istne dziecko lasu. Brakowało mu tylko dzika na sznurku i wiewiórki w kieszeni.

Uchiha odchrząknął by się nie zaśmiać z przyjaciela, który jak zwykle „kreuje” się na ofiarę.

-Co Sasuke?! Śmiej się, proszę cię bardzo! - Prawie wykrzyczał, jednak zaraz na samym początku Uchiha go ugasił, twierdząc: Sakura śpi. Dokończył więc złowróżebnym szeptem i głowę przekręcił w drugą stronę, co było oznaką: FOCH.

Przesiedzieli tak ponad godzinę, dopóki urwisko pod wpływem ciężaru i siły wody nie zaczęło opadać. Deszcz już nie lał tak mocno, więc dało się spokojnie iść, bez żadnych przeszkód. Uchiha niósł kobietę na plecach, zaś Naruto zmuszony został do dźwigania ciężaru, jakim był plecak.

Krajobraz na ten czas, nie zmieniał się zbytnio. Krzewy, drzewa, błotnista droga, deszcz, co jakiś czas mijali jakieś wioski, a Sakura się jeszcze nie ocknęła.

-Nie budźmy jej. Może przez większy odpoczynek, szybciej odzyska wzrok.

Z takim postanowieniem doszli do morza. Pozostawały dwa warianty: Odpoczynek i Przedostanie się.

Opcja pierwsza kusiła Naruto, zaś druga – Sasuke. Nie mogli dojść do zgody, czym obudzili Sakurę, która wysłuchała cierpliwie obu stron i przemyślała wszystko na spokojnie. Już padało, zachód Słońca przedstawiał się fantastycznie, nie wiał wiatr i ogólnie zapowiadało się na piękną pogodę. Tak więc Uzumaki został przegłosowany i musiał iść za przyjaciółmi.

-Fajnie. Zapowiada się ciekawa noc. Tylko my i ocean...

~Ale on uwielbia histeryzować.

Sakura była dość brutalna względem kolegi, ale miała rację. Przez myśli Sasuke przechodziły mniej cenzuralne epitety, którymi określiłby Uzumakiego.

Po półgodzinnym marszu po wodzie, Haruno nie wytrzymała. Ściągnęła plecak i wyjęła z niego kanapkę i dwa naleśniki, które przyszykowała sobie na drogę – przynajmniej do najbliższej miejscowości – i wręczyła blondynowi.

-Do póki nie zejdziemy na suchy ląd, nie waż się mówić. Jasne? - Groźbą oczywiście Naruto się nie przejął, ale z wdzięczności postanowił faktycznie nic się nie odzywać.

Młodzi ludzie płaszcze jako tako wysuszyli i przewiesili sobie przez ramiączka plecaków. Brudne buty wyczyścili w wodzie.

-Może byśmy pobiegli? Przez pogodę i tak jesteśmy w tyle.

Cała trójka przystała na propozycję i ruszyła szybciej do Konohy.”

*~*~*

Konoha-Gakure

Noc zapadła na dobre. Ciszę na ulicach przerywał tylko wiatr, który od kilku dni nie ustawał. Po drodze szło trzech mężczyzn wracających z misji, którzy marzyli o ciepłym łóżku. Nawet kąpiel, czy posiłek nie był na pierwszym miejscu. Itachi Uchiha przyglądał się okolicy i wszystkiemu co wydawało mu się dziwne. Księżyc będący w pełni oświetlał otoczenie wyraźnie. Jedyne miejsca, do których nie docierał to te zacienione przez drzewa.

Po jego lewej dreptali pozostali kompani z dawnego Akatsuki. Deidara ledwo odrywał nogi od ziemi i gdyby nie upartość przyjaciół, to już dawno kimnąłby się pod jakimś drzewem. Hidan natomiast był jego przeciwieństwem. Pełen życia i energii. Na początku zdziwili się propozycją Kage, która wcześniej nie wysyłała ich na takie misje, później radość z wyjścia, a następnie konsternacja z powodu Tsamugi. Aż w końcu Tsunade wysłała dziewczynę do Hinaty, która z radością zajęła się dzieckiem.

Itachi ujrzał skrzyżowanie, na którym rozdzielili się.

-Na razie - mruknął.

-Cześć - odpowiedzieli mu kompani.

Mężczyzna przeszedł jeszcze kilkaset metrów, po czym ponownie skręcił, jednak tym razem w prawo. Jego uwagę przykuł dom o ciemnych ścianach. Był to bowiem pierwszy budynek, w którym świeciło się światło. Ponownie skręcił w lewo i ujrzał dzielnicę Uchiha. W jednym domu paliły się lampki, co sugerowało, że ktoś nie spał.

~W salonie... Który to?

Minął furtkę i przeszedł przez ogród. Nacisnął klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły, przez co uderzył w nie. Zaczął w nie mocno walić, by któryś mu otworzył. Słyszał w środku odgłosy rozmów w tym damski.

-Co jest? - mruknął i ponowił próbę dostania się do własnego domu.

Wreszcie po kolejnym dobijaniu się, usłyszał coraz głośniejszy bieg i w drzwiach pojawił mu się Jugo w pomiętym ubraniu, poczochranej fryzurze i z rumieńcami na policzkach. Niestety głosy z salonu nie cichły, co wzbudziło zainteresowanie Uchihy.

-Sorki za tego debila. - Słowa rudowłosego spowodowały uniesienie się brwi właściciela domu, który zaczął się rozbierać, w momencie, w którym ten zamknął drzwi.

Brunet ruszył do salonu, w którym zastał śpiącego Suigetsu z pilotem w dłoni i wywróconą miską z chrupkami na dywanie.

-Ehhh...

Skierował się do kuchni, gdzie nalał sobie szklankę wody, złapał jedną kanapkę w dłoń i poszedł spać do pokoju.

~Wykąpię się jutro.

Za ten czas Jugo obudził Suigetsu, który głośno wyraził swoje niezadowolenie. A już szczególnie zły był, gdy kazano mu posprzątać jedzenie, które de facto sam przewrócił.

Uchiha leżąc w łóżku myślał nad Drużyną Siódmą. Wiedział, że już wracają, oraz że coś poszło nie tak. Sugerowało to zachowanie Wielmożnej oraz niedomówienia ze strony Shizune. Podobno doszło do niespodziewanych sytuacji, które wywołały nieprzewidziane skutki. Tsunade chodziła wnerwiona, z chęcią mordu każdego, kto choćby w jakikolwiek sposób podniósłby jej ciśnienie. Jej asystentka była jak na szpilkach i robiła co tylko się dało by obniżyć stres przełożonej.

Itachi wiedział, że coś jest na rzeczy. Pytanie tylko co!”

*~*~*

Morze Kiri-Gakure.

Młodzi ludzie byli w biegu od ponad czterech godzin. Na horyzoncie widzieli już lasy i góry. Podejrzewali, że jeszcze jakieś pół godziny i będą mogli stać na twardym gruncie.

-Jeszcze kawałek - mruknął Uzumaki w kierunku dziewczyny, która tylko kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Teraz mogła bez przeszkód biec, bo wiedziała, że o nic się nie potknie, nic z góry jej nie przeszkodzi, ani nic na nią nie spadnie. Na lądzie ich prędkość znacznie się zmniejszy, dlatego teraz pędzili z zawrotną prędkością, by móc nadrobić.

Sakura nabrała głośno powietrza, wciągając zniewalający zapach wody morskiej.

-Widać gwiazdy?

Na te słowa obaj mężczyźni spojrzeli do góry, gdzie ujrzeli miliony małych, świecących punkcików.

-Tak. Piękna noc. - Głos zabrał Uzumaki, zerkając kątem oka na kobietę.

-Tak. A jutro nie będzie padało - skwitowała.

Do suchego lądu nikt nie zabrał głosu, twierdząc, że to niepotrzebne.

Naruto zastanawiał się, czy na wyspie będzie knajpka z dobrym jedzeniem. Miał zamiar zjeść coś, co chociaż przypominałoby ramen. No i przenocować w ciepłym łóżku.

Sasuke złapał Sakurę za dłoń i zmusił do zwolnienia tempa. Uzumaki widząc poczynania, również tak postąpił, mimo tego, że do ziemi pozostawało im dobre pięć metrów. Wiedział jednak, że Sakurę trzeba wcześniej na to przygotować.

W ciągu kolejnych piętnastu minut, napotkali dwa wygłodniałe zwierzęta i grupę pijanych mężczyzn. W powietrzu było sucho, tak jak na lądzie. Ścieżka była zdatna do użytku, za co dziękowali niebiosom. Sakura przez całą podróż miała okulary przeciwsłoneczne na nosie, co wyglądało idiotycznie w nocy, jednak nikt się tym nie przejmował. Jej oczy przybrały barwę białą, jak i tęczówki tak i źrenice. Dziewczyna by nie pokazywać ich światu zacisnęła powieki, ale wyglądałaby dziwnie, gdyby szła z zamkniętymi oczami, więc ubrała okulary. Proste jak budowa cepa.

Weszli do wioski, w której spora część mieszkańców spała. Są jednak tacy, którzy korzystali z życia i balowali po barach i knajpach. Minęli kilka domów, budowlą przypominających te z centrum Kraju. Nagle ich oczom ukazała się ulica, przy której każdy dom był dobrze oświetlony.

-Jedzenie. - wymamrotał blondyn i nie czekając na przyjaciół poszedł w tym kierunku.

-Naruto nie... - zaczęła dziewczyna, ale chłopak zniknął w gąszczu ludzi. Sakura wyczuła go gdzieś w oddali, postanowiła więc zaryzykować i poradzić się Uchihy.

-Co robimy? - zapytała szeptem, jakby w nadziei, że nie usłyszał. Jednak to były tylko mrzonki, bo mężczyzna zwrócił ku niej czarne tęczówki i uważnym wzrokiem przyjrzał się kobiecie.

-Może zanim pójdziemy do hotelu, to coś zjemy? No i znajdziemy tego debila  - mruknął nie spuszczając wzroku z różowowłosej.

Dziewczyna przyłożyła prawą dłoń do ust, a drugą oplotła brzuch. Głośno westchnęła przez nos.

~W sumie nie głupi pomysł... Już czuję jak mnie ssie. Jeszcze z godzinkę, a w brzuchu zacznie mi burczeć...

Dziewczyna pokiwała głową.

-No to chodźmy.”

*~*~*

Po przeszukaniu kilku barów, w których Naruto nie został znaleziony, para stanęła pod knajpą w celu przekąszenie czegoś nim udadzą się na spoczynek. Oczywiście Sasuke był zły, bo wolał najpierw zjeść, a później – o ile w ogóle – poszukać Naruto. Uchiha jeszcze raz przyjrzał się kobiecie i złapał ją pod ramię. Oczywiście głupią wymówką były schody.

W pomieszczeniu było ciepło, które sprawiło, że policzki dziewczyny nabrały różowego koloru. Wciągnęła zapach, który przesiąknięty był aromatem jedzenia i kawy. Na jej ustach od razu pojawił się uśmiech, a twarz nabrała łagodnych rysów.

-Jestem w niebie - pisnęła wysokim głosikiem, na co Sasuke zaśmiał się.

Już chciała powiedzieć Uchiha, żeby zaprowadził ją do stołu, gdy męski, tubalny głos przeciął pomieszczenie.”

*~*~*

-Oooo nowe shurikeny.... AAAAA jakie tanie!!! Poproszę jeszcze dwa kunaie i dwie paczki senbon. Sakura się ucieszy - krzyczał przeskakując od straganu do straganu. Naruto już zapomniał jaką frajdę daje festyn i teraz biegał jak głupi kupując wszystko co wpadnie mu w ręce. Nie liczył się z kosztami, gdyż teraz przed oczami miał kolorowe wystawy. W ustach miał kawałki suszonej ryby, której kupił kilka sztuk dla zaspokojenia pierwszego głodu. Krążył między kolejnymi budkami, w których nabywał mniej bądź bardziej niepotrzebnych rzeczy. Mijały minuty, a on chodził i nie przejmował się przyjaciółmi. Wiedział, że gdzieś ich znajdzie.”

*~*~*

-Sakura! Sasuke! - Niski głos przeciął powietrze i dotarł do uszu owej dwójki, która w pół sekundy zorientowała się z kim mają do czynienia. - Co wy tu robicie?

-Witaj Jiraya-sensei... Jesteśmy na misji - odpowiedziała spokojnie kobieta lokalizując przyjaciela Tsunade. Oni nadal byli odgrodzeni od części stolików parawanem i mogli – w sensie Sasuke – dostrzec wyłącznie kilka mebli naprzeciw wejścia. Młodzi postąpili kilka kroków naprzód i tym samym mieli widok na cały lokal. Jako, że mężczyzna nie siedział sam, postanowili zająć miejsce gdzie indziej.

-No co wy! Zmieścicie się - krzyknął z uśmiechem. Znajdujący się w lokalu goście spojrzeli na głośnego mężczyznę ze zdenerwowaniem na twarzy. Uchiha przyjrzał się towarzyszowi mistrza i postanowił mieć go bliżej siebie na „w razie w”. Siwowłosy zauważył zmianę w dziewczynie. W końcu Uchiha pomagał się jej poruszać, trzymał ją za rękę, i zaprowadził do wyznaczonego miejsca, które było koło przyjaciela Hokage. Dziwiło go to, jednak tylko zmierzył młodą kobietę.

-Gdzie jest Naruto? - Zadał pytanie.

~Okulary? W nocy?

Sakura zacisnęła usta, jednak nie słysząc głosu bruneta, postanowiła uświadomić mężczyznę.

-Zagubił się. Właściwie jesteśmy tu tylko dlatego, że postanowił nas olać - wyraziła ze złością. Plecaki przybyłych leżały pod stołem, pod nogami, by nikt im ich nie zabrał, ani nie okradł. Podeszła do nich kelnerka z „menu” i posłała Uchiha zalotny uśmieszek. Mężczyzna jednak przeleciał wzrokiem po karcie i zatrzymał się na pierwszej potrawie, która mu smakowała. Zaraz jednak uwagę przykuł napis: SUKIYAKI. O ile Uchiha dobrze pamiętał, była to ulubiona potrawa Haruno.

-Dla mnie UDON, dla Sakury – dziewczyna jak usłyszała swoje imię w ustach kolegi, spuściła głowę. Nie wiedziała dlaczego, ale ciśnienie jej podskoczyło. Co się z nią działo? - SUKIYAKI.

Dodatkowo potrawa, którą zamówił. Dziewczyna zaniemówiła.

~Skąd u licha?

Warknęła zła na swoje zachowanie, którego nie potrafiła wytłumaczyć.

Uchiha badawczym wzrokiem patrzył na koleżankę, jednak taki sam wzrok występował u Jirayi i jego znajomego.

-Sakura, Sasuke poznajcie Dashiego. To mój stary znajomy. - białowłosy z uśmiechem zajadał się swoją potrawą i popijał sake, tak jak jego kompan. Sasuke przyjrzał się mężczyźnie w średnim wieku, o ciemnozielonych włosach, piwnych oczach, w których był spokój, i kilkudniowym zaroście na twarzy. Jego potężna klatka piersiowa unosiła się miarowo, nie zdradzając jakichkolwiek oznak zdenerwowania. - A to są przyjaciele Naruto – Haruno i Uchiha.

-Witam. - Wzrok Dashiego przesunął się najpierw po mężczyźnie, z którym mierzyli się uważnym i ostrożnym spojrzeniami, zaś na dłużej zatrzymał się na różowowłosej, która czując gesty wykonywane przez niego, uśmiechnęła się blado. - Przyjaciele Naruto Uzumakiego? - zapytał, bądź raczej stwierdził blady mężczyzna.

Sakura kiwnęła lekko głową na potwierdzenie jego słów i bawiła się serwetką, którą wzięła chwilę wcześniej ze stołu. Nie czuła jak każdy z mężczyzn zerka co chwilę na nią.

-Kto był waszym mistrzem? - zapytał opanowany baryton, kierując swoje pytanie do młodych.

-Kakashi-sensei. - Dziewczyna nie była zbytnio zainteresowana rozmową, głównie z powodu pustego żołądka. Było coś jeszcze. Niby nic wielkiego, jednak dla Haruno miało to duże znaczenie. Sakura zgubiła opaskę. Musiała jej upaść podczas walki, i nikt jej nie znalazł. Albo leży zakopana pod gruzami jakiegoś domu... Tyle opcji, a i tak na nic się zdadzą, bo przecież teraz nie zawrócą.

-Naprawdę? Uzumaki o nim nie wspominał... - rzekł jakby do siebie, patrząc na lekko opróżniony już talerz i drapał się po brodzie. Uchiha śledził Dashiego, jego gesty, miny i nerwowe tiki. Tak na wszelki wypadek.

-Wracacie z misji? - Jiraya zabrał głos.

-Tak. - Tym razem odpowiedział Sasuke, bawiąc się jakimś przedmiotem znalezionym na stole.

-Sakura co ci jest? - Wzrok mężczyzny stał się poważny, głos nabrał ostrzejszego wyrazu. Miał dosyć niedomówień i niejasnej sytuacji. Haruno wyraźnie była inna, co wskazywało jej zachowanie, ubiór i kierujący nią Uchiha. Jiraya siedział wyprostowany, a oczu nie odrywał od twarzy kunoichi, która milczała. Uchiha czaił się z wyręczenia jej z odpowiedzi, jednak uznał, że to nie byłoby fair. Siedział więc tylko i przyglądał się kobiecie. Teraz na chwilę oderwał swoją uwagę od gościa obok i badał wzrokiem każdy skrawek twarzy zielonookiej. Najpierw przyjrzał się długim różowym włosom, które falami spływały po ramionach i plecach, ładnie oplatając jej twarz. Kontury brwi były regularne, nos prosty, a usta miały odcień delikatnych płatków kwiatu wiśni. Była bardzo piękna, co Uchiha już dawno zdążył zauważyć.

-Mały wypadek przy pracy. - Głos wydobył się z ust kunoichi i zawierał łagodne nuty. Nie było w nim ironii czy złości.

-Nie powiesz mi co nie?

Dziewczyna pokręciła głową w momencie, w którym kelnerka przyniosła dania. Gdy tylko talerze zostały postawione przed nimi, do ich nozdrzy doleciał zapach ciepłego posiłku, od którego ślinka napłynęła do ust.

Brunet widząc wahanie koleżanki szepnął: - Po prawej.

W tym właśnie kierunku powędrowała dłoń osiemnastolatki natrafiając na pałeczki. Uniosła lekko głowę znad talerza i posłała chłopakowi ciepły uśmiech. W końcu mu się należało.

Ledwo zabrali się za posiłek, jak gość lekko się uniósł.

-To ja już będę leciał Jiraya. - Uchiha spojrzał na mężczyznę i już miał zamiar się podnosić, gdy ten zniknął w kłębach dymu.

W knajpie przesiedzieli jeszcze pół godziny, rozmawiając z Jirayą na przeróżne tematy. Jednak długi brak snu dawał się we znaki. Opuścili więc lokal i ruszyli w poszukiwaniu Uzumakiego.”

*~*~*

Sakura szła pomiędzy budynkami i przyglądała się sprzedawcom, którzy składali już stragany, chowali wszystkie swoje rzeczy do toreb, walizek i składowali na wózki. Prawie nikt już nie został, ale cóż się dziwić, skoro nastał świt. Plecak ciążył dziewczynie, ale starała się tego nie okazywać. Szarość, którą widziała, zaczęła ją denerwować. Dodatkowo Uzumaki, który rozpłynął się w powietrzu, też podnosił jej ciśnienie. Poczuła mocniejsze szarpnięcie w prawo. Widocznie miała przed sobą jakąś przeszkodę, ale Uchiha trzymający ją za dłoń zadbał, by w nic nie uderzyła. Szli tak od samej restauracji, jednak nie miała nic przeciwko temu. Owszem czuła się dziwnie, no bo kurde – Sasuke Uchiha trzymał ją za rękę. To nie było normalne. Jednak co było, według niej najdziwniejsze, to zachowanie Sasuke. Znów o tym myślała, bo nigdy tak nie było. Nie wiedziała co było powodem jego zmiany, a chciałaby się dowiedzieć. Uchiha od powrotu jest jedną, wielką niewiadomą.

-I co mam zrobić...? - zapytała cichutko siebie, nie zdając sobie sprawy, że wypowiedziała te słowa na głos. Ciemne tęczówki przyjrzały się ponownie kobiecie i śledziły jej mimikę twarzy. Grzywka opadająca na oba policzki i ciemne okulary przeciwsłoneczne na nosie wyglądały uroczo. Jednak teraz złączone wargi, których przed chwilą wydobył się dźwięk, ułożyły się w sposób sugerujący, że kunoichi jest smutna, a to nie podobało się chłopakowi.

Nagle osiemnastolatka zatrzymała się, głową uniosła wyżej, a usta otworzyła. Na pierwszy rzut oka przypominała osobę, która wpadła na genialny pomysł. I tak faktycznie było. W momencie, w którym uniosła głowę i „spojrzała” na mężczyznę, pierwsze promienie Słońca padły na brzoskwiniową cerę rozświetlając ją jeszcze bardziej.

-Jest tu jakieś zaciszne miejsce, w którym moglibyśmy posiedzieć? - Sasuke uniósł jedną brew w geście niezrozumienia, jednak wyszukał wzrokiem jakiegoś zaułku. I znalazł taki, kilkanaście metrów dalej, przy prawym budynku. Pociągnął ją tam i porozglądał się dokoła szukając czegoś, na czym mogliby usiąść.

Dziewczyna schyliła się i obmacała tymczasowe siedzenie, wyprostowawszy się ściągnęła plecak i położyła sobie między nogami. Panował tu większy mrok niż na ulicy głównej, dlatego ciężko było dopatrzeć się większych szczegółów. Uchiha już otwierał usta, by zapytać po co tutaj są, ale kolejne czynności wykonywane przez kobietę, wywołały u niego jeszcze większe zdziwienie.

Sakura rozpięła bluzkę i ściągnęła ją, po czym złapała włosy i przełożyła przez prawe ramię do przodu i palcami złapała za lewe ramiączko bluzki. Gdy tylko Sasuke oderwał wzrok od dekoltu dziewczyny, chwycił jej dłoń.

-Co ty robisz? - Kucnął, by mieć lepszy dostęp do jej twarzy.

-Szukam Naruto?

-Co? - Jej zachowanie było dziwne i zdaniem Sasuke niewytłumaczalne.

-Szu-kam Na-ru-to - powiedziała powoli, jakby to miało w jakikolwiek sposób pomóc w zrozumieniu jej zachowania. Nie zważając na Uchihę, na którego była w tej chwili wzburzona, szarpnęła dłonią i obniżyła ramiączko bluzki, ukazując sporą część czarnego stanika. Zaraz jednak wzrok bruneta przykuł motyl znajdujący się na plecach. Widział go już ze dwa razy, w tym raz dosyć dobrze. Nagle kolorowy obrazek zaczął się poruszać. Uchiha nie mógł uwierzyć w to co widział. Szybko uaktywnił Sharingan i zobaczył, że w tym miejscu jest skupisko chakry. Dlaczego więc wcześniej go nie wyczuł? Motyl oderwał się od ciała różowowłosej i wyleciał na drogę główną. Tęczówki ponownie przybrały czarną barwę i wnikliwie przyglądały się kobiecie. Żadne z nich się jeszcze nie zorientowało jak blisko siebie się znajdują, ani tego, że nadal trzymają się za ręce. Dziewczyna oparła się o zimną ścianę i zdjęła okulary. Wiedziała, że to trochę potrwa, dlatego zaproponowała by udali się do hotelu wynająć pokoje, a następnie ktoś skoczy po Uzumakiego.”

*~*~*

-Ale jak to nie ma dwóch pokoi?

-Bardzo nam przykro, ale mamy komplet - wyjąkała recepcjonistka. - Został tylko jeden dwuosobowy.

-Przecież jest dwuosobowy. - powiedział Uchiha łapiąc dziewczynę za rękę, co na pierwszy rzut oka mogło wyglądać jakby byli parą.

-Tak? - zapytała podniesionym głosem, z nutką ironii. - A ten debil gdzie będzie spał?

-O Buddo. Czym ty się przejmujesz? Walnie się na podłodze i po krzyku. A jak będzie się wściekał to pewnie znowu go znokautujesz.

-Nie wkurwiaj mnie Uchiha! - warknęła. - Jak ten debil zacznie krzyczeć, to go kurwa zapierdole.

Brunet z uniesionym kącikami ust, przyglądał się kobiecie, która emanowała złą aurą. Już dawno nie była tak wściekła. Nawet, gdy ośmielał się ją obmacywać wyglądała na bardziej zażenowaną niż złą.

~Od kiedy straciła wzrok jest dziwna... Ale taka bardziej mi się podoba.

Myślał Sasuke patrząc jak dziewczyna odbiera klucz od pokoju. Już chciała iść, gdy recepcjonistka zatrzymała ją.

-Jeszcze muszą państwo podpisać się. - Sakura westchnęła głośno dając do zrozumienia, jak bardzo jest rozdrażniona. Nerwowo macała palcami po zeszycie szukając długopisu. Sasuke złapał jej dłoń i razem z jej palcami chwycił długopis, po czym zamaszystym ruchem podpisał się:

Sakura Sasuke Uchiha

Oczy kobiety siedzącej za ladą przybrały rozmiar dużej monety, jakby nigdy wcześniej nie widziała „pary”. Uchiha nie musiał się martwić, że dziewczyna dowie się o małym przekręcie – przecież nie widzi, a kto miałby jej donieść?

Sasuke pod palcami wyczuł chłodny metal, po czym pociągnął kobietę w stronę schodów.

-Pokój trzydziesty piąty! - krzyknęła jeszcze za nimi recepcjonistka. Sasuke przekręcił oczyma.

~Przecież z kluczykiem jest breloczek z numerem...

-Co napisałeś?

-Podpisałem się za nas - powiedział Sasuke mając nadzieję, że dziewczyna nie będzie drążyć tematu. Ale... Nadzieja matką głupich.

-Pytałam co? - powiedziała zatrzymując się i marszcząc nos. Sasuke próbował ruszyć, ale nie mógł, gdyż dziewczyna mu nie pozwoliła.

-A co mogłem napisać? - Ironia zawarta w głosie bruneta jeszcze bardziej zdenerwowała dziewczynę.

-Konkretnie?! - warknęła przybliżając się do niego. Uchiha z braku snu również nie miał najlepszego nastroju. Złapał dziewczynę za tył głowy, palce wplótł w miękkie włosy, a twarz przybliżył tak, że ich czoła się stykały.

-Haruno. Chodźmy spać, zanim mnie zdenerwujesz. - Uchiha po raz kolejny miał okazję zobaczyć słodkie rumieńce na twarzy zielonookiej.

Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Czuła się zażenowana, ciśnienie jej podskoczyło, a oddech przyspieszył. Zacisnęła usta w wąską kreskę i spuściła głowę, przez co Uchiha wodził nosem po głowie dziewczyny. Uniósł kąciki ust w geście zadowolenia i musnął ustami czubek głowy, jednocześnie odrywając się od niej. Ze splecionymi palcami ruszyli korytarzem, w kierunku wynajętego pokoju.

Uchiha jak prawdziwy gentlemen zaraz po otwarciu drzwi, przepuścił kobietę przodem. Do uszu dziewczyny doszedł dźwięk zatrzaśniętych drzwi. Zdezorientowana stanęła bojąc się zrobić chociażby krok.

Uchiha zdjął plecak i rzucił pod ścianę. Właśnie w tej chwili wpadł na iście genialny plan. Miał trochę czasu nim pojawi się Uzumaki i postanowił wykorzystać sytuację. Widząc niezdecydowanie koleżanki już wiedział co miał zrobić najpierw. Dziewczyna poczuła dłonie na ramionach, które zaraz zostały odciążone od wagi plecaka. Uchiha jedną ręką złapał dziewczynę w talii, a drugą za jej dłoń jednocześnie stając za nią. Wyczuł, gdy tylko ich ciała się zetknęły jak napięła mięśnie i wciągnęła powietrze. Obrócili się w lewo.

-Jeden krok w przód. - Mówiąc wykonywali daną czynność. - Stół. Lekko w prawo są drzwi. - W tym momencie nacisnął klamkę i znaleźli się w łazience. Mężczyzna robił dokładnie to samo, co w pokoju hotelowym w Kiri. Zerknął na twarz przyjaciółki i uśmiechnął się na widok soczystych rumieńców i widocznego zakłopotania. Opisywał jej pomieszczenie, za każdym razem podchodząc do danej rzeczy i mówiąc jej ile jest kroków.

Gdy ponownie znaleźli się w pokoju, kontynuował.

-Na lewo jak wychodzimy z łazienki, jest jedno łóżko, później jest nocna szafka... - mówił prowadząc ją i ciągle napierając na jej ciało. - Kolejne są okna i po drugiej stronie drugie łóżko - szepnął jej do ucha. Po ciele osiemnastolatki przeszedł dreszcz. - Nie ma żadnych szafek, oprócz zwykłej półki, gdzie moglibyśmy rozpakować ubrania.

Nie wiedziała dlaczego była taka spięta. Owszem jego zachowanie wobec niej było naganne i przede wszystkim niemoralne, ale powinna go zdzielić i powalić za to co robił. Zamiast tego stała na środku pokoju i pozwalała, by ten chłoptaś szeptał jej do ucha i przytulał, gdy tylko miał ochotę. Chciała coś zrobić, jej mózg krzyczał: „Uderz go! Na cholerę czekasz!?”, jednak jej ciało tego w ogóle nie słuchało. Nie chciało tracić tej przyjemności, jaką dawała bliskość z Uchihą.

Chłopakowi podobało się położenie, w którym się znajdował. Ciepło rozchodzące się po ciele było przyjemne i nie miał zamiaru z tego rezygnować, chociażby musiał stać tak nie wiadomo ile. Położył głowę na ramieniu kobiety i wtedy przez otwarte okno wleciał motyl, który „zamieszkuje” ramię Sakury. Sasuke oderwał głowę i chłodnymi palcami odsunął ramiączko bluzki, którą nosiła dziewczyna. Już chciała się mu wyrwać, gdy ten ją mocniej przycisnął biodrami do siebie, a klatkę piersiową popchnął ku przodowi.

-Ej! - krzyknęła zdezorientowana, gdy poczuła jak coś wnika do jej ciała. Najpierw spanikowała, ale zaraz skojarzyła fakty. - „Dlaczego nie wyczułam Cho?” - Tak bowiem zwał się motylek, którego Sakura miała na ciele. - „Czyżby Uchiha aż tak rozproszył moją uwagę?” - Teraz na moment skupiła się na wspomnieniach Motylka. Widziała to, co on. Uzumaki siedział w knajpie przy stole, na którym przysypiał już.

Po chwili poczuła ciepłe i wilgotne usta chłopaka na barku. Pisnęła i wyrwała mu się. Czuła jak paliła ją twarz.

-Uchiha... - Głos miała lekko zachrypnięty, odchrząknęła więc. - Nie pozwalaj sobie.

Dłonie cały czas miała złożone na klatce piersiowej.

-Lepiej by było, gdybyś poszukał Naruto.

Usłyszała westchnięcie. Przez chwilę mężczyzna się nie ruszał, przez co dziewczyna również pozostawała w bezruchu. Wolała nie robić żadnych gwałtownych ruchów. Nie wiedziała co się z nią działo. Kiedyś nie pozwoliłaby na coś takiego... No właśnie – kiedyś.

-Gdzie on jest?

-W knajpie „Kwiat Wiśni”, przy ulicy Drugiego Mizukage - powiedziała cicho.

-Kwiat Wiśni mówisz?

Jej rumieńce się powiększyły i przybrały intensywniejszego koloru.

Mężczyzna w pół sekundy pojawił się przed nią i pocałował czoło, po czym zniknął z kłębach dymu.”

*~*~*

Siedziała w wannie i myślała nad całą tą sprawą. Nęciło ją zachowanie bruneta, który robił się coraz śmielszy wobec niej.

~Znów jest nachalny... Co wpłynęło na jego zachowanie? Coś musiało spowodować tą zmianę... Pytanie – co?

Napuszyła policzki, wściekła na niewiedzę związaną z chłopakiem. Kiedyś dałaby się pociąć za to, żeby ją chociażby przytulił. A oprócz tego, jeszcze ją pieścił, całował, okazywał jej czułość.

Oparła się o zimny metal wanny i nałożyła szmatkę nasączoną wodą na oczy. Niby nic, ale jak poprawia samopoczucie. W łazience roznosił się zapach różanych olejków do kąpieli, para znajdująca się w powietrzu, sprawiała, że ciężko się oddychało. Ale było ciepło, a to Sakura lubiła najbardziej.

Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i łomot, jakby coś ciężkiego uderzyło o podłogę. W następstwie jakieś niewyraźne jęki i w końcu skrzypienie sprężyn w materacu.

Przez chwilę dziewczyna nasłuchiwała kolejnych dźwięków, ale nic prócz zamknięcia drzwi, westchnięcia i kolejnego ugięcia się materaca, nie słyszała. W pokoju zrobiło się strasznie cicho.

Zabawne, ale Haruno powoli przyzwyczaiła się do braku wzroku. Już mogła polegać na innych zmysłach, jednak najgorsze było otoczenie. Organizm wyczuwała, nie miała więc problemów z ominięciem ludzkiej „przeszkody”. Problem leżał w zwykłych przedmiotach, których nie umiała wyczuć, bez wcześniejszego wypuszczenia chakry, w celu zbadania go. Były co najmniej dwie wady tego. Po pierwsze: strata chakry, po drugie: praktycznie rzecz biorąc sama informuje wroga o swoim położeniu. Dupa, cycki no! „Złośliwość rzeczy martwych” nabiera nowego znaczenia.

Leżąc tak rozmyślała dalej o tym wszystkim i aż zachciało jej się płakać. Najpierw utrata wzroku, później nachalne zachowanie Uchihy i do tego wszystkiego bolały ją plecy i podbrzusze.

~Kurwa, jeszcze okresu do kompletu brakuje!

Wykrzyczała w myślach i mimowolnie chlipnęła. Zachłysnęła się powietrzem starając się uspokoić.
~Nie powinnam ryczeć...

Wzięła kilka głębszych wdechów, ale to nic nie pomogło, a nawet jeszcze bardziej chciało się jej płakać, a już tak dawno tego nie robiła. Po policzkach płynęły łzy, jakby wreszcie znalazły ujście, nie mogąc się zatrzymać. Pociągnęła nosem ze dwa razy i przepłukała ponownie twarz w wodzie, nie chcąc, by chłopcy domyślili się przyczyny zaczerwienionych policzek i kataru.

Wychodząc z wanny, odetkała ją i zaczęła się wycierać ręcznikiem. Łzy jeszcze leciały, ale już nie tak intensywnie. Już chciała wydmuchać nos, gdy zza drzwi odezwał się głos.

-Sakura?

-Tak?

Stojący za ścianą Uchiha, wyczuł wszystko w głosie dziewczyny: fałszywe ”wszystko jest w porządku”, przełykane łzy i frustrację. Niepewny, oparł płasko dłonie o drzwi i zadał kolejne pytanie.

-Wszystko w porządku?

-Tak, tak... - powiedziała przywracając opanowanie i spokój. Chciała wrócić do dawnej siebie: zimna, bezczelna, oschła... Taka jak była w ANBU, nim Tsunade łaskawie ją zwolniła, właśnie przez tego, który stał za ścianą.

Owinęła się ręcznikiem i zaczęła płukać wannę.

-Na pewno.

-Tak. Zaraz wychodzę i będziesz mógł się wykąpać. Poczekaj - powiedziała przełykając niechęć.

Pozbierała swoje rzeczy i poskładała na sedesie, policzyła wszystko i gdy to zrobiła wsadziła do plecaka, wyciągając czyste ubranie. Ręcznik nałożyła na głowę i zarzucając sobie torbę na ramię, wyszła z pomieszczenia. Niestety nieprzewidzianym skutkiem szybkiego otwarcia drzwi, był upadek bruneta na kobietę.

Gdy tylko usłyszał głuchy trzask o podłogę, w sekundę otworzył oczy i spoglądając na różowowłosą, która łapała się za głową, momentalnie zerwał się na proste nogi.

-Przepraszam - powiedział i wyrwał jej plecak odrzucając go obok, a tymczasem wymacał głowę dziewczyny szukając pęknięcia. Gdy niczego się takiego nie doszukał, mocno ją przytulił i zaczął przepraszać.

Kobieta już wcześniej była zmęczona, teraz po kąpieli, gdy woda wyssała z niej ostatnie resztki energii, nie myślała o niczym innym jak tylko by położyć się w ciepłym łóżku i zasnąć. Upadek spowodował, że nic nie ogarniała. Szok spowodował, że odjęło jej mowę i trzeźwe myślenie.

Zmartwiony Sasuke przyglądał się kobiecie, która stała i „wpatrywała” się przed siebie. Lekki oddech upewniał go w przekonaniu, że dziewczyna nie była trupem.

Nagle poczuł mocne uderzenie w policzek. Paliło jak cholera, czuł spływające strużki krwi po brodzie, jednak to nie to zabolało go najbardziej. Ból spowodował widok Sakury, której mina przypominała małe dziecko, które ktoś straszliwie skrzywdził. W kącikach jej oczu zobaczył kropelki łez, warga jej drżała, okolice oczu miała zaczerwienione jak policzki i nos. Wiedział, że ją skrzywdził tym ostatnim wyskokiem, ale nie sądził, że tak bardzo. W tej właśnie chwili odechciało mu się spać. Zrobił coś czego nie powinien – naruszył jej prywatność.

Pluł sobie w brodę, ale czasu nie mógł cofnąć. A tak bardzo żałował.

Dziewczyna podeszła do łóżka, na którym wyczuła Uzumakiego i położyła się obok. Bez żadnego słowa, bez niczego przytuliła się do blondyna i wolała wdychać zapach alkoholu, którym pachniał niż spać z Uchihą. Westchnęła jeszcze raz i postarała się zrelaksować.

Uchiha cały czas na nią patrzył, nie odwracał wzroku, nie ruszył się nawet o milimetr.

Na jego twarzy malowała się rozpacz i ból, której nikt nie mógł dojrzeć. Sakura nie widziała, a Uzumaki spał.”

*~*~*

Następnego dnia, a właściwie wieczorem, postanowili wyruszyć od razu, nie tracąc czasu, gdyż i tak będą opóźnieni przez Sakurę. Spakowali wszystkie swoje manatki i opuścili pokój. Naruto na początku zdziwił się widząc gigantycznego siniaka na prawym policzku kolegi jak i szramy po paznokciach w tym samym miejscu, ale nie dogryzał mu, głównie z dwóch powodów: miał potężnego kaca i wyczuł nieprzyjemną atmosferę panującą między dwójką przyjaciół. Chciał poprosić Haruno o coś na złe samopoczucie, ale bojąc się o własne życie, odpuścił.

W recepcji siedział teraz młody chłopak, który również uniósł brwi na widok Uchihy, ale nie na długo. Mroźne spojrzenie czarnych oczu, skutecznie wystraszyło młodzieńca. Sakura od samej pobudki zachowywała się jakby była zombie. Jej wyraz twarzy nie zmienił się w ogóle. Wyglądała jakby założyła maskę obojętności. Jej i Uchihy miny wyglądały dosłownie identycznie. Jedyny Naruto miał wyrysowany ból i rozpacz. To już jakaś odmiana.

Drużyna Siódma jednogłośnie uznała, żeby przebyć najbliższy kawałek statkiem. Zabrali się więc na jeden z towarowców, oczywiście za niewielką opłatą, i wynajęli kajuty. Naruto i Sasuke razem, a Sakura była z córką, któregoś z marynarzy.

-Nie będzie panienka miała za złe, jeżeli z panienką, będzie zamieszkiwała moja Mała? Przykro nam, ale nie mamy wystarczającej ilości pomieszczeń do spania.

-Nie ma problemu. - Sakura wykrzesała z siebie pół-uśmiech i pomaszerowała za dziewczyną do kajuty.

Na statku spędzili cztery dni, podczas których niewiele się wydarzyło. Sakura i Sasuke zamienili ze sobą łącznie siedemnaście słów. Brunet chodził lekko poddenerwowany zachowaniem koleżanki, chodź w stu procentach wiedział dlaczego tak było. Dziewczyna nie chciała mu wyleczyć rany, stwierdziła, że nic mu się nie stanie, jak jego męska duma troszkę ucierpi. Naruto o dziwo nie zapytał ani razu o ich relacje, ale on miał własne zmartwienia i problemy.

Choroba morska dała się we znaki. Przez cały dzień siedział w toalecie, nie wychodząc nawet zjeść. Sakura nie zorientowała się za bardzo, gdyż pokoje mieli po dwóch stronach statku, a dziewczyna chciała przestudiować książkę, którą dostała będąc jeszcze w Kiri. Niestety nie miała jak, tak więc z nudów wezwała Katsuyu. Dopiero drugiego dnia Sasuke nie widząc poprawy, postanowił ruszyć do dziewczyny o pomoc. Nie wiedział czy było to spowodowane chęcią ratunku przyjaciela, czy może z nudów, ale poszedł w paszczę lwa. Całą drogę zastanawiał się czy dobrze robił. Kilka razy nawet zawracał, ale w końcu doszedł do drzwi pokoju, zamieszkiwanego przez długowłosą piękność. Zapukał kilkakrotnie i po usłyszeniu: wejść, wykonał polecenie.

-Sakura - powiedział widząc dziewczynę leżącą na brzuchu na pryczy i rozmawiającą ze ślimaczycą.

-Czego chcesz? - powiedziała od niechcenia.

Uchiha wytłumaczył co dolega przyjacielowi, na co Sakura wydała mu kilka poleceń.

-Każ pić mu duże ilości wody, jak najwięcej, bo organizm mu się odwodni i będzie naprawdę źle. I zaraz przynieś mi gorącą wodę. - Gdy tylko Uchiha wstał w drzwiach pojawiła się się tymczasowa lokatorka, która na widok bruneta zarumieniła się po koniuszki uszu.

-Katsuyu mogłabyś... - Dziewczyna nie musiała kończyć, gdyż i tak wiedziała, że ślimak zajarzył o co jej chodzi.

W ciągu najbliższej godziny Sakura przyrządziła napar, który pomoże chociaż w małym stopniu przyjacielowi. Idąc korytarzem z Sasuke, nie dała mu się prowadzić, tylko kazała mówić, gdzie ma skręcać. Całą drogę trzymała jedną ręką pojemniczek z wywarem, a drugą dłonią prześlizgiwała się po ścianie.

Wchodząc do pokoju, wyczuła wyraźny zapach wymieszanych męskich perfum. Pociągnąwszy nosem ruszyła w stronę, z której usłyszała szum wody. Jedną dłoń wyciągnęła do przodu, chcąc trafić na drzwi i voile! W końcu się udało.

-Naruto. - Przytuliła się do drzwi. Przez brak jakichkolwiek dźwięków wydobywających się zza ściany, postanowiła powtórzyć. - Naruto-kun.

Uchiha siedzący na swoim łóżku, cały czas przyglądał się sylwetce kunoichi. Wzrokiem przesuwał po długich nogach, które teraz odziane były w obcisłe granatowe rurki idealnie eksponujące jędrną pupę, przez szczupłą talię, kończąc na karku, który mógłby całować godzinami. Włosy miała upięte w koka, który najchętniej by rozpuścił, by tylko móc przyglądać się jej pięknym pasmom spływających po ramionach, a kończąc aż na biodrach. Jednak jego zachwyt przerwał głos dziewczyny, którym powiedziała następujące słowo: Naruto-kun.

~Od kiedy ona się tak do niego zwraca?!

Wzburzenie Sasuke wzrosło, aż głośne prychnięcie wydobyło się z jego ust. Zainteresowany reakcją kobiety spojrzał najpierw na jej głowę, ale nie widząc różnicy spojrzał w dół. To był wystarczający znak - drobne dłonie zaciśnięte w piąstki.

Po chwili drzwi ustąpiły, a w nich pojawił się zmarnowany, blady i roztrzęsiony Uzumaki. Sasuke patrzył jak dziewczyna przykłada dłoń do spoconego i gorącego czoła, po czym kieruje ją na policzek.

-Boże, Naruto - wyszeptała. - Masz wypij to. Musisz spożywać, bardzo dużo płynów. I zdrowo się odżywiać. Co ostatnio jadłeś?

-Kanapkę - powiedział przypominając sobie posiłek sprzed dwóch dni. Jego głos brzmiał jakby spędził spory szmat czasu na pustyni, nie mając nic do jedzenia i picia.

-Zaraz ci coś zrobię - powiedziała i pocałowała go w głowę, po czym ruszyła do drzwi. Uchiha również się podniósł, jednak głos jakiego użyła, zmusił go ponownie do siedzenia. - Sama trafię.

To króciutkie zdanie ociekało wręcz jadem. Na szczęście udało się dziewczynie zapamiętać drogę, więc szybko trafiła. W pokoju zastała współlokatorkę.

-Mizoguchi... - powiedziała aksamitnym głosem, zwracając na siebie uwagę blondynki.

-Tak Sakuro?

-Pomogłabyś mi zrobić kolację dla mojego przyjaciela. Bardzo cierpi na morzu i źle się odżywia, trochę go zaniedbałam - wyznała skierowana do dziewczyny przodem.

-Oczywiście. - Dziewczyna była zaledwie o rok od nich młodsza.”

*~*~*

Kolejnego dnia trójka młodych sanninów usłyszała następujące słowa: wieczorem powinniśmy być na miejscu. Każdy z nich spędził ten dzień po swojemu. Biedny Naruto leżał i odsypiał chorobę, która wykończyła jego organizm. Leżąc na łóżku rozmyślał o wiosce, ramenie i... Hinacie. Owszem nasz Twardogłowy Ninja Numer Jeden wspominał piękną mieszkankę Konohy. Przed oczami pojawiały mu się zarysy granatowych włosów, białych jak śnieg oczu, delikatnej twarzy i pięknej kobiecej figury. Widział jej nieśmiały uśmiech i aż sam – całkiem nieświadomie – podniósł kąciki ust ku górze.

W tym samym czasie, brunet siedział przy burcie i obserwował fale morskie, które z przeźroczystej masy zamieniały się w białą pianę. Jego umysł jednak dryfował pomiędzy ostatnimi wydarzeniami związanymi z różowowłosą pięknością. Im bardziej pragnął się do niej zbliżyć, tym odległość między nimi wzrastała. Nie rozumiał tej zależności. Westchnął zirytowany i założył ręce za głowę. Policzek nadal go cholernie bolał, ale opuchlizna już zeszła, jak i ciemny kolor. Po kobiecych paznokciach zostały strupy, których wolał nie zdrapywać. Tak bardzo pragnął, by jakiś mądry filozof wydał książkę, która tłumaczyłaby zachowania kobiet, jak instrukcję ich obsługi.

~Mądry filozof, jest na tyle mądry, że nie zadaje się z kobietami.

Zdając siebie sprawę z beznadziejności w jaką popadł, zamknął oczy. Przecież nie zapyta o to ani Itachiego, ani tym bardziej Naruto. Nie miał z kim porozmawiać. Mógłby z Jirayą. Mało się nie zaśmiał z irracjonalności swej myśli.

~Jakaś paranoja...

Przez myśl przeszła mu jeszcze jedna osoba. Ktoś do kogo miał zaufanie i wiedział, że nie wypapla każdemu jego uczuć. Ale czy przeszło by mu przez usta wyznanie swoich problemów senseiowi? Pewnie nie.

Nagle usłyszał trzask i krzyk, po czym czarne tęczówki ujrzały światło dzienne. W pół sekundy znalazł się przed mężczyzną, którego przygniótłby złamany maszt. Uchiha zamortyzował upadek belki, która zabiłaby marynarza, gdyby nie jego szybki refleks. Załapał ją ramionami i powoli położył na pokładzie. Niestety podczas tego bohaterskiego czynu pękło mu żebro. Czuł to wyraźnie, zwłaszcza biorąc głębsze wdechy.

-Dzięki stary.

-Buddo nic wam nie jest?!

-Uważaj młody!

-Bardzo ci dziękujemy, gdyby nie ty, to... - wymamrotał młody chłopak blady jak ściana. Uchiha jedynie kiwnął głową i zastanawiał się jak postawić maszt na swoje miejsce. Najprostszym sposobem byłaby pomoc Sakury. Czy jednak ma na tyle odwagi, by do niej pójść?

-Kurwa i co teraz?!

-Co na mnie krzyczysz, to nie moja wina!

-Zamknijcie się kretyni...

Uchiha nie zwracał uwagi na przekrzykujących się mężczyzn, tylko intensywnie myślał nad naprawą statku. Mógłby przywołać węża i z nim współpracować, ale bez natury Haruno sami sobie nie poradzą.

-Ech...

Miał pewien dylemat, który został rozwiany, gdy na jego ramieniu pojawił się motyl Sakury. Widocznie wstrząsy zaniepokoiły ją na tyle, że postanowiła zareagować.

-Przyjdziesz pomóc, czy sam mam sobie radzić...? - szepnął, jakby liczył na natychmiastową odpowiedź. Zamiast tego Cho, poderwał się do góry i skierował się w stronę wejścia pod pokład. Dwóch bliżej stojących mężczyzn spojrzało na Uchihę z uniesionymi brwiami, jednak żaden się nie odezwał.

Młodzieniec nie musiał długo czekać. Zaraz koło niego pojawiła się TA kobieta. Okulary przeciwsłoneczne i włosy upięte w wysokiego kucyka nadawały jej wizerunek pewnej siebie kunoichi.

Ubrana była jak dnia wczorajszego, jakby chciała zrobić na złość Sasuke, wiedząc, że ten strój mu się podobał.

-Panienka zejdzie pod pokład. Nic się nie dzieje - wykrzesał z siebie jeden marynarz. Wzrok Uchihy pomknął jednak na ramię dziewczyny. Spod koszulki wystawał motyl, co dziwiło Uchihę. Przyglądając mu się, zauważył jak część siebie ma schowaną w ciele, a część na zewnątrz. Tak jakby...

~On jest jej oczami...Sprytne.

-Zaniepokoiły mnie hałasy na zewnątrz - powiedziała spokojnie, po czym ruszyła w stronę masztu. Gdy tylko nachyliła się nad belką, w celu podniesienia jej, kilku zapatrzyło się na walory kunoichi, a kilku rzuciło do odciągnięcia jej. Haruno złapała dłońmi za drewno i pociągnęła do góry, kolanem przytrzymując dół. Tak, w kilka sekund, belka stała w pionie, jedynie kiwały nią podmuchy wiatru. Wszyscy faceci stojący obok rozdziawili usta. Dwóch z nich wypuściło wszystko co mieli w dłoniach.

-Ale...

-Jak to...

-Możliwe?

Uchiha z uśmiechem i dumą patrzył na czyny kobiety.

-Pociągnij bardziej do siebie - powiedział i wyciągnął ręce z kieszeni. - Dobra, jest równo.

Dziewczyna wcisnęła lekko słup w pokład, ale tylko tak, by miał oparcie. Stworzyła swojego klona, który stanął dokładnie za nią.

-DOTON : YOMI NUMA.

Powiedziała kopia różowowłosej i teren dokoła nich i słupa zmienił się w grząskie bagno. Druga kobieta zniknęła w kłębach dymu, a pierwsza nadal przytrzymywała słup.

-Uchiha. - Warknięcie wydobyło się z różanych ust kobiety, które mężczyzna chciałby teraz pocałować.

~Jestem erotomanem...

Sasuke wiedząc o co chodziło kobiecie, złożył odpowiednie pieczęcie i powiedział:

-KATON : GOKYAKYU NO JUTSU.

Ognista kula poleciała prosto w grząskie bagno, paląc je. Powstał w ten sposób twardy teren utrzymujący maszt w pionie.

Ich zespołowa praca dała niezły efekt.”

*~*~*

Siedziała pod drzewem i pilnowała, by ognisko nie dogasało. Teraz przyszła jej pora na pilnowanie obozowiska. Chwilę wcześniej był Uzumaki. Kto by pomyślał, że tak długi spokój jaki im towarzyszył, musiał się kiedyś skończyć. Naruto trajkotał i trajkotał, jakby z nawiązką za tak długie milczenie. Wystarczyła godzina na lądzie, by całkowicie rozwinął skrzydła. Podczas całego marszu, Sakura zdzieliła go dwanaście razy. DWANAŚCIE!!! Uchiha też oberwał. Przecież, gdyby nie on, Uzumaki byłby spokojniejszy.

Haruno siedziała i grzała się w cieple płomieni, zastanawiając się nad wszystkim, dopóki na coś nie wpadła.

~Za miesiąc!!!! To już za miesiąc. Jak mogłam o tym zapomnieć!!!!??

Warknęła zła na siebie.

Siedziała skonfundowana z rękoma opartymi na zgiętych kolanach i intensywnie myślała nad zbliżającym się świętem, póki nie dosiadł się do niej Uchiha.

-Idź spać - poradził, jednak wiedział, że szanse na to są niewielkie.

-Dopiero wstałam. - Mężczyzna słysząc odpowiedź prychnął.

-Lepiej, żebyś odpoczywała.

Kobiecie podniosło się ciśnienie, ale jedyne co zrobiła to złożyła ręce na klatce piersiowej.

-Twoja pora jeszcze nie przyszła - powiedziała i szczelniej okryła się bluzą. Uchiha prychnął widząc jak na ślicznej buźce maluje się zawziętość.

-Co ci znowu nie pasuje?! - wysyczała przez zaciśnięte zęby i skierowała twarz w jego stronę.

-Nic... Sakura... Ja... - westchnął i zebrał się w sobie, by powiedzieć te słowa. Już je mówił, ale ona była tak wściekła, że pewnie nie pamiętała. - Naprawdę ciebie, Sakuro Haruno prze- przepraszam.

Dziewczyna odwróciła się od niego, ale w żaden chamski sposób tego nie skomentowała. Nie wiedziała, zresztą jak. Co prawda nauczył się przepraszać i przełykać dumę, ale to nadal nie tłumaczy jego zachowania.

-Proszę cię... Nie chcę by było między nami tak jak teraz. Naprawdę - wymamrotał i zapatrzył się w ognisko. Ciężko mu było to powiedzieć, ale za swoje zachowanie trzeba ponosić konsekwencje. Kiedyś by nie doszło do takiej sytuacji. To ona na niego leciała i obskakiwała dokoła, a teraz się role odwróciły. Już nie jej świat kręcił się wokół niego, ale to ona była w centrum jego uwagi. I to go bolało najbardziej. Jednak nie mógł udzielić jasnej odpowiedzi, jeżeli chodziło o tego przyczynę. Zastanawiał się jakby to wyglądało, gdyby ona weszła do tego pokoju przesłuchań i z szerokim uśmiechem krzyknęła do niego: Sasuke-kun, przy okazji rzucając się mu na szyję. Gdyby to miało nastąpić teraz, byłby w siódmym niebie, ale wtedy – nie wiedział jakby zareagował. Westchnął głośno.

-Nie rób tak więcej... - Usłyszał koło siebie cichutki głosik i gdyby nie bliskość nie rozróżniłby słów.

-Nie zrobię.

Haruno miała tak wielką ochotę zapytać go o przyczynę jego nachalstwa, ale nie miała odwagi. Postanowiła więc zmienić tor rozmowy, która jednak nie kleiła im się zbytnio.

-Jak to się stało, że pogodziłeś się z bratem. Nic mi na ten temat nie wiadomo.

Sasuke nim odpowiedział, rzucił patyka do ogniska.

-Gdy wraz z Hebi ruszyłem na Itachiego, natknąłem się na Madarę. Wyjaśnił mi wszystko w szczegółach. To jak zabił klan i to on był pomysłodawcą tego planu, jak starszyzna z chęcią zgodziła się na ten układ... Jego „życiową misją” było bym podniósł swoje umiejętności i przekroczył granice klanu. Będąc już odpowiednio silny mogłem stać się jego bronią idealną. Nie chciałem w to wierzyć. I dosłownie podczas naszej rozmowy wtargnął Itachi... Krzyczał bym mu nie ufał. Kłamał. Byłem tak wściekły, tak cholernie wściekły, że... Zaatakowałem Madarę. Zniszczył mi życie. Pomogła mi moja drużyna, do której dołączył mój brat. Po długiej walce w końcu go zniszczyliśmy. Pogodziłem się z bratem... Rozwiązałem Hebi. Oczywiście Karin zaczęła histeryzować, ale zamierzałem ją zabrać. Suigetsu postawił jednak warunek. Albo on, albo ona. Zgadnij kogo wybrałem? - zironizował chłopak patrząc na kunoichi.

-Ta cała Karin nie zamierzała ciebie szukać?

-Nie - powiedział pewny siebie chłopak nie wiedząc, że owa kobieta siedziała w knajpie i przysłuchiwała się ich rozmowie z Jirayą. Co planowała?”

*~*~*

Sasuke przypatrywał się bramie Konohy, do której zostało im zaledwie kilkaset metrów długości. Była noc, ale mimo to, Sakura nosiła okulary, nie chcąc by prawda zbyt szybko się wydała. A nuż, widelec, wzrok jej powróci.

-Spać - mruknął Uzumaki i padł jak kłoda na środku drogi. Sakura i Sasuke zrezygnowali z jego pobudki. Zatachali więc go pod bramę i tam zostawili.

-Jest ciepło.

Zaargumentował Uchiha i zaproponował kobiecie odprowadzkę. Ta ze zmęczenia postanowiła skorzystać z propozycji. Przez całą drogę milczeli, ale nie było to według nich krępujące. W tej chwili czuli się jakby rozumieli się bez słów.

Gdy stanęli pod drzwiami, do domu dziewczyny, Uchiha dla żartu dodał: - Jak chcesz to mogę ci pomóc zasnąć.

-Ty... - dziewczyna poczochrała mu w odpowiedzi włosy. - Dobranoc.

Nie czekając na odpowiedź zamknęła drzwi.

-Dobranoc, Saki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top