21 Dlaczego nie założyłaś stanika?
Trójka shinobi Konohy szła przez zniszczone ulice Mgły, oglądając wszystko dokoła. No oprócz Sakury, która drepcząc powolutku, trzymała się ręki bruneta. Głowę miała spuszczoną, plecy lekko zgarbione, stawiała niepewne kroki naprzód. Jako, że był to teren po bitwie, mogła przewrócić się dosłownie o wszystko. Gałęzie zniszczonych drzew, mury zburzonych budynków, zapadliska po uderzeniach... Wszystko to stanowiło tor przeszkód, który należało pokonać, by dostać się wyczekiwanego miejsca, jakim był nocleg.
Gdy tylko młodzi ludzie napotykali większe przeszkody, Uchiha łapał kobietę w tali i przenosił na pewny grunt. Wtedy nie wystarczyło upomnienie o nadchodzącym "zagrożeniu". Uzumaki powłóczył nogami, kawałek za parą. Jego spuszczona głowa i marny humor wzbudziły w Mizukage przeczucie, że musiało stać się coś ważnego. Coś co było niepokojące i nieprzewidywalne w skutkach. Jej wzrok pomknął na dwójkę idącą odrobinę szybciej. Brunet pomagał iść kunoichi, która zachowywała się dość dziwnie według Kage. Mei nie znała jej tak długo, by móc określać jej zachowanie jako nietypowe, ale wiadome było, że coś poszło nie tak. Tylko co...?
Opary, które od zawsze towarzyszyły mieszkańcom wioski, dziś jakby nie istniały. Słońce świeciło pełną mocą, ogrzewając wszystkich, co przebywali na zewnątrz. Mei patrząc na Słońce zastanawiała się kiedy ostatni raz była taka, a nie inna pogoda.
~Ja takiej anomalii pogodowej już dawno nie widziałam... Nie w tej wiosce.
-Naruto? - Najpierw wolała zwrócić się do "samotnego" chłopaka, który widząc Kage uśmiechnął się.
-Przepraszamy za tak duże zniszczenia... - mruknął z lekkim uśmiechem na ustach, drapiąc się po głowie. - A co się stało?
-Chciałabym wiedzieć, jak wam się udało ich pokonać? Przecież tylu ich-
-Pani nie wie, do czego Drużyna Kakashiego jest zdolna... - mruknął zakładając ręce na klatce piersiowej.
~Zabawne... To samo powiedziała mi wcześniej Sakura.
Pomyślała szczęśliwa Mizukage i podniosła głowę ku górze, patrząc na gwiazdę.
~Już nawet wiem jak się im odwdzięczyć...
-Widzę, że pani humor dopisuje.
-Tak... - Głos kobiety wydawał się słaby, jakby to słowo, było tylko przekazane do uszu blondyna. - Jestem szczęśliwa, a ten stan zawdzięczam wam. - Po chwili jednak spochmurniała. - Co się stało Sakurze?
To pytanie nie dawało jej spokoju. Zwłaszcza gdy widziała, jak idąc podtrzymywana przez bruneta, co jakiś czas potyka się. Lecz gdy tylko to zrobiła, chłopak obrywał, to w głowę, to w żebra, to w ramię.
Naruto nagle się zatrzymał i spuścił głowę w dół.
-Sakura straciła wzrok - powiedział szeptem, lecz wiatr wiejący od tyłu, "dostarczył" Mizukage każde słowo. Ta stanęła jak wryta.
~Co ?!
Nie mogła uwierzyć w to usłyszała. To było nie do pomyślenia... "Jakim cudem?". Jej wzrok stał się nieobecny zaś usta rozchyliły się.
-Ale... Ale... - Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi od młodego mężczyzny.
~Biedactwo...
-Spokojnie. - Uzumaki uśmiechnął się w ten swój szczególny sposób. To jednak nie poprawiło samopoczucia kobiecie, a wręcz przeciwnie.
-Jak ty możesz się tym nie przejmować!!? - warknęła wściekła i złapała go za ubrania, dokładnie za czarny podarty podkoszulek.
-Trochę mnie ten fakt smuci, ale wiem, że Sakurcia wraz z Babcią Tsunade coś na to poradzą. - Jego głos był pewny, jakby wiedział, że jutro wszystko będzie takie jak do tej pory. - Wierzę w nie.
Kage puściła go w chwili, gdy podbiegli do nich członkowie ANBU. Kobieta spuściła głowę, wyminęła chłopaka i podreptała za Uchiha i Haruno. Naruto pokręcił głową i również obrał ten kierunek.
Gabinet był w takim stanie, w jakim zastali go po raz pierwszy. Nic się w nim nie zmieniło. Za biurkiem siedziała głowa wioski, która decydowała o ważnych sprawach dotyczących Kiri. Zaraz za nią stało kilku członków ANBU, uważnie oglądając wszystko dookoła. Teraz liczył się każdy najmniejszy szczegół, który mógłby uchodzić za zagrożenie.
Na środku pomieszczenia znajdowali się ninja Konohy, którzy nie emanowali energią i chęcią. Wręcz przeciwnie. Sakura stojąc pomiędzy mężczyznami, opierała się o brązowowłosego kolegę, by nie upaść. Jej pokłady chakry były minimalne, medyczna kontrola też zniknęła, do tego nie widziała. Plusem był brak ran. Względnych. Po prawej stał „pan podpórka", który pilnował by kobieta nie padła w gabinecie Mizukage. Jemu absolutnie nie przeszkadzało trzymanie różowowłosej, którą mógł bez żadnych skrupułów „obmacywać". On już dawno przyznał się przed samym sobą, że Sakura Haruno go pociąga. Nie jest mu obojętna, tak jak było to za czasów drużyny siódmej, jako genini... Właściwie to on i Naruto nadal nimi są. Postanowi coś z tym zrobić. Sakura Haruno była w pewien sposób dla niego kimś bliskim. Sam nie wiedział dlaczego tak jest, ale nie chciał, aby ona interesowała się kimś oprócz jego samego. Drażnił go fakt, że mieszkała pod jednym dachem z Deidarą i Hidanem, którzy za bardzo zbliżyli się do niej. Sasuke zerknął na nagie ramiona kunoichi, które chciał okryć, ale nie miał czym. Jego bluza już dawno leżała gdzieś zmieszana z błotem, przez co sam marznął. Jego uwagę przykuł mały kolorowy motyl znajdujący się na lewej łopatce. Już raz go widział, tylko nie mógł sobie przypomnieć kiedy to było. Zaraz poczuł na sobie czyjś wzrok. Uzumaki gapił się na niego z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
-Co?
-Nic - powiedział jak gdyby nigdy nic i zaczął patrzeć się na Kage. Sasuke tylko westchnął i również skierował na kobietę swoje kare tęczówki.
-Chciałam wam serdecznie podziękować, za to co zrobiliście. Nie każdy odważyłby się na coś takiego. Niewielu ludzi w ogóle naraziłoby się na ochronę obcej wioski, nie mówiąc o walce w pojedynkę. - Jej głos zaczął się łamać, uświadamiając młodzieńcom jak musi się czuć głowa Wioski, która została zmuszona ukryć się w bezpiecznym miejscu. - Naprawdę mi przykro Sakuro z powodu wzroku... - chlipnęła. Dziewczyna stała jednak tak, jakby jej tu w ogóle nie było. - Musi ci być ciężko... Co ja mówię, ci jest ciężko! - warknęła i oparła głowę na stole nie powstrzymując już łez.
Nagle Haruno poruszyła się, zwracając uwagę bruneta. Marszcząc brwi przyglądał się dziewczynie i jej poczynaniom.
-Sakura-chan? - Głos Naruto przeciął szloch kobiety, która zdziwiona uniosła głowę.
Sakura w tym czasie podeszła powoli do biurka, uderzyła czubkami butów w mebel. Sasuke i Naruto na ten gest ruszyli do niej, ale tak szybko jak wystartowali, zatrzymali się. Różowowłosa nachyliła się nad biurkiem, prawą ręką szukając głowy Mizukage, która siedziała zdziwiona ruchem kunoichi. Haruno wyczuła organizm Kage i delikatnie przeczesała włosy kobiety. ANBU przybliżyło się, ale widząc brak jakiejkolwiek reakcji ze strony przywódczyni, postanowili dać spokój. Sakura za ten czas opuszkami dłoni „badała" czaszkę, szukając płatu potylicznego. Mei ze łzami w oczach przyglądała się badawczo twarzy młodej kunoichi, która teraz wyglądała jakby była wyrzeźbiona w kamieniu. Sakura postanowiła zastosować chwyt, którego używała na Tsunade, gdy ta miała gorszy dzień. Nie wolno było tego często używać, gdyż mogło to grozić poważnymi skutkami, ale raz czy dwa nie mają prawa zaszkodzić. Czując odpowiednią kość pod palcami, postanowiła wprowadzić chakrę do ciała, pobudzając w ten sposób część mózgu, która była odpowiedzialna za produkcję endorfin. W pół sekundy twarz Kage wyrażała szok, by później okazała błogostan. Jej powieki lekko przymknęły się, usta rozchyliły i uniosły lekko do góry.
Mei zadrżała warga, oczy domknęły zaś. Po chwili z jej ust wydobył się jęk zadowolenia. To był znak dla Sakury, że już wystarczająco pomogła. Odsunęła się od biurka dwa kroki, po czym nogi się pod nią ugięły. W okamgnieniu była przytrzymywana przez Uchihę, który ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się kunoichi, której po twarzy płynęły krople potu, a oddech był płytki.
-Nie powinnaś się przemęczać - powiedział zły. Sakurze nogi zadrżały co nie umknęło nawet Kage.
-Już was wysyłam na spoczynek. - Odwróciła się i wskazała na dwóch strażników palcami, po czym te same palce skierowała na drzwi. Naruto nie czekając pobiegł pierwszy, jeszcze zanim ANBU pojawiło się koło nich. Uchiha szybko przełożył Haruno sobie przez ramię widząc, że i tak jest nieprzytomna.
Dziewczyna zadziwiała go coraz to bardziej. Była na wysokim poziomie medycznym... Świetnie walczyła, potrafiła idealnie skoordynować ruchy z towarzyszami. Uchiha był pod wrażeniem. Już tak długo mieszka w wiosce, a ona nadal go zaskakuje.
W tym szyku opuścili budynek.
Uzumaki wszedł do pokoju, który dzielił razem z Sasuke, by wykąpać się i odpocząć. Promienie słońca wpadały do pokoju przez niezaciągnięte firanki, nagrzewając powietrze i ukazując drobinki kurzu. Było niewiele po południu, zaledwie pół godziny, a Uzumaki padł na łóżko zasłaniając oczy ramieniem. Zdjął buty i bardziej „rozwalił" się na meblu. Po chwili do pokoju wszedł Sasuke, który widząc przyjaciela prychnął.
-Słyszałem - powiedział blondyn nie ruszając nawet palcem. Mężczyzna położył kunoichi na swoim łóżku, które w przeciwieństwie do własności Uzumakiego - było zaścielone. Sam usiadł na jego brzegu i zamknął oczy. Musiał chwilę odsapnąć, zanim weźmie prysznic. Oparł jedną rękę przy boku Haruno i przyjrzał się jej. Na twarzy miała gdzieniegdzie zaschniętą krew, która wcześniej szukała swego ujścia spod powiek. Pamiętał kiedy to się zaczęło i dlaczego tak jest.
„...Sasuke stał spokojnie, podczas gdy Sakura tarmosiła go za kołnierz. Nieznacznie zmarszczył brwi, gdy dziewczyna zaczęła go obrażać. To było jawne szyderstwo z jej strony. Widział jej wściekłą twarz, która emanowała złością i pogardą skierowaną do niego. Nie zdążyła jednak niczego więcej powiedzieć, bo blondyn w pół sekundy złapał ją od tyłu i mocno przytulił.
-Hej spokojnie. Nie potrzeba nam tu kłótni. - Wydał z siebie Naruto zaspanym głosem. Sytuacja już prawie była załagodzona, gdy Sasuke postanowił dodać coś od siebie.
-To wytłumacz łaskawie Sakurze, żeby nie wrzeszczała tak.
Uchiha był świadkiem tego, jak kobieta potrafi szybko zmieniać nastawienie. Mina Sakury wyrażała czyste zło, a jej oczy ciskały pioruny.
-Jak normalnie nie rozumiesz, to jak ci mam to wytłumaczyć? Alfabetem Breil'a? - Dziewczyna ponownie złapała go za koszulkę. - Tak w ogóle to mam pomysł, ale jeżeli twoja duma na to nie pozwoli, to proszę bardzo, droga wolna! - Żyłka niebezpiecznie pulsowała na jej skroni.
-Saki-chan... - wystękał Naruto zamykając oczy. Sakura puściła kołnierz i odwróciła się.
-Nie to nie - powiedziała i nie uszła nawet dwóch kroków, gdy nadlatujący od strony wroga głaz przygniótł jej ciało do ziemi.
Uchiha i Uzumaki stali zszokowani na polanie, przyglądając się „zagrożeniu", które znokautowało ich przyjaciółkę. Chłopcy stali nieruchomo, ze wstrzymanym oddechem. Nie byli w stanie nic zrobić. Sparaliżowało ich przez aktualną sytuacją. To działo się tak szybko, że nawet nie...
No właśnie, co?
Sasuke zastanawiał się, co by zrobił w tej sytuacji... Wypchnąłby ją, samemu cierpiąc, czy zniszczyłby głaz? Ale jak? Zadawał sobie pytania, gdy nagle ziemia lekko zadrżała, a na horyzoncie coś się pojawiło. Trwało to jednak sekundę, gdyż głaz, pod którym była Haruno odleciał, tworząc dużo kurzu. Mężczyźni zmuszeni byli do zamknięcia oczu. Sasuke poczuł jak coś poszczypało go pod powiekami, gdzie zrobiło mu się też jasno, jakby patrzył w Słońce.
Chwila otępienia, jednak minęła, widząc Sakurę, która zdezorientowana błąkała wzrokiem po okolicy. Jej zieleń tęczówek, nie była taka jak normalnie. Straciła blask, była jakby za jakąś błoną. Przynajmniej tak wydawało się Sasuke. Brak Naruto na chwilę zaniepokoił bruneta, do czasu, gdy nie wyczuł potężnych pokładów chakry, które kierowały się w stronę atakujących. Sasuke wyciągnął Haruno z dziury najszybciej jak się dało.
Nagle dziewczyna przetarła delikatną dłonią po twarzy. Nieciężko było ujrzeć jej minę, gdyż powoli jaśniało. Już był bardzo wczesny ranek. Po chwili koniuszkami palców dotknęła zamkniętych powiek, by zaraz ją zabrać i przyjrzeć się jej z odległości kilkunastu centymetrów. Sasuke nie wiedział dlaczego dziewczyna nagle zrobiła się blada, a nawet szara, a jej brwi mocno się zmarszczyły.
-Sakura? - Chłopak wydał z siebie głos pełen niepewności. Dziwiło go zachowanie Sakury, ale jeżeli się nad tym dobrze zastanowić, to chyba wiedział czemu zawdzięcza ten stan.
Nie chciał jednak myśleć, że to prawda, a jego teoria okaże się prawdziwa. Jej twarz skierowana była w jego stronę, jednak wzrok, który nie mógł go „odnaleźć", utwierdził go w TYM fakcie. Złapał ją za wyciągniętą w jego kierunku dłoń i mocniej ścisnął. Dziewczynie warga zadrżała, a jej głowa lekko skierowała się w dół.
Po jej bladych policzkach zaczęły płynąć czerwone łzy. Teraz Sasuke już miał pewność co do swoich teorii. Sakura straciła wzrok. Taka była gorzka prawda i nic tego nie zmieni.
Sasuke czuł ogromny ból, razem z Sakurą...
Widocznie gdy Sakura odrzuciła ten głaz, to technika, którą zaczął przeciwnik odbiła się tylko na Haruno. Ani on, ani Naruto nie mieli tych samych skutków. Że też akurat musiała to zrobić w momencie, gdy przeciwnik zadał cios... Ale gdyby tego nie zrobiła, to oni nie zamknęliby oczu, i to oni by nie widzieli... Eh - Sasuke westchnął."
Z rozmyślań Uchihę wyrwało głośne chrapanie przyjaciela, który leżał na łóżku rozwalony jak kobieta podczas porodu.
~Ten to nawet nie musi się kąpać... Tyle tylko, że to my będziemy wdychać jego nieprzyjemne zapachy...
Uchiha wydał z siebie przeciągły jęk i skierował się do łazienki, zabierając po drodze coś do spania. Nie wiedział, dlaczego, ale był zadowolony, że hotel, w którym akurat się zatrzymali wytrwał. Dodatkowo Haruno była w jego pokoju... Znaczy w ich. Mógł mieć ją na oku, nie martwiąc się, że coś jej się stanie.
~Bo już się stało...
Dopomniała się mała cząstka Sasuke, którą jednak zagłuszył. Namydlając ciało oparł się o zimne kafelki, podczas gdy gorąca woda spływała po nim, uciekając do kanalizacji. Oj był brudny. Wychodząc spod prysznica, coś sobie uświadomił... „Gdzie on będzie spał?" Z ręką uniesioną do góry, patrzył na swoje stopy. Przecież na podłodze spać nie miał najmniejszego zamiaru.
Wycierając ręcznikiem włosy, przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze, licząc, że tam znajdzie odpowiedź na jakże banalne pytanie. Po ubieraniu krótkich czarnych szortów i granatowego podkoszulka, wyszedł do pokoju. Widok nie za bardzo się zmienił. Uzumaki nawet nie ruszył się o milimetr, i tylko chrapanie utwierdzało chłopaka w fakcie, że ten jednak nie umarł. Sakura spała skulona na lewym boku, tyłem do bruneta, ukazując mu idealne wcięcie w talii i zaokrąglone biodra. Kąciki ust Sasuke same powędrowały do góry.
Chłopak przeszedł przez zaciemniony pokój, dochodząc do okna, które po chwili uchylił. Z rękoma opartymi na parapecie, wyglądał na ulice, po której co jakiś czas pojawiał się ktoś nowy. Sasuke często ziewał zmęczony, lecz po zasłonięciu uchylonego okna ruszył do łóżka, na którym spała Sakura. Nachylony, przyglądał się jej twarzy, która była oazą spokoju. Nie marszczyła brwi, nie zaciskała ust, tylko je lekko rozchyliła. Uchiha położył się na skrawku wolnego miejsca, które było między kobietą a ścianą. Bokiem był zwrócony do kobiety, której oddech był spokojny. Mężczyzna przejechał dłonią po policzku dziewczyny. Gładził jej brzoskwiniową skórę, która gdzieniegdzie była ubrudzona błotem lub krwią. Po chwili jego wzrok skierował się na długie, również pobrudzone włosy, które upięte były na czubku głowy. Jej fryzura teraz jednak w lekkim nieładzie, kaskadą spływała po poduszce na podłogę. Sasuke nachylając się nad nią, ściągnął gumkę z włosów dziewczyny i położył na najbliższą szafkę. Głowę ponownie ułożył na poduszce, nakrywając różowowłosą szczelniej, przykrywając również siebie. Po kołdrą odszukał dłoń dziewczyny i splótł z nią palce. Nie minęła chwila, gdy chłopaka zmorzył sen.
*~*~*
W Kiri-gakure na ulicach panował gwar. Tu dzieci biegały, tam młodzi shinobi czyścili drogi, by były do pokonania, tam kobiety nosiły i rozdawały każdemu posiłek, aby nie padł z głodu podczas sprzątania wioski. Wszędzie chodzili ludzie, nawet można było zobaczyć Mizukage krążącą po okolicy i nadzorującą całą akcję. W odbudowę zaangażowani byli wszyscy mieszkańcy wioski bez względu na płeć, wiek, czy posadę. W jednym z lepszych hoteli przebywała trójka shinobi, którzy smacznie spali, nie przejmując się otaczającym ich światem. W pokoju, panował półmrok, który spowodowany był przez zasłonięte firany. Naruto spał rozwalony na łóżku z głową pod poduszką, podczas gdy jego kołdra leżała na podłodze. Przy przeciwległej ścianie spała Sakura, którą obejmował Uchiha. Para leżała na skraju łóżka, podczas gdy przestrzeń od ściany była całkowicie wolna. Kobieta telepała się, wtulając bardziej w Sasuke. Nogami obejmowała jedno udo chłopaka, zaś głowę miała schowaną przy jego szyi.
Nagle jej wszystkie mięśnie napięły się, a wraz z tym jej powieki uniosły się, ukazując zielone tęczówki, które wyglądały jakby były ukryte za mgłą. Głową pokręciła w różnych kierunkach, jakby szukając punktu zaczepnego, od którego ustali gdzie obecnie się znajduje. Palce lekko zacisnęła na koszulce Sasuke. Nie wiedziała gdzie się znajdowała, a tym bardziej dlaczego nic nie widziała. Była przerażona, bo nie było czarno, jak w nocy, tylko ciemno-szaro, co prowadziło do tego, że nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Jej oddech przyspieszył tak jak ciśnienie. Krew szumiała jej w uszach co przyprawiało ją o mdłości. Dziewczyna uniosła lekko głowę, po czym zbliżyła ją do osobnika, do którego się przytulała. Zaciągnęła się. Gdy tylko poczuła męski zapach, tak odurzający, zaraz skojarzyła Uchihę. Ale co ona tu robi? To pytanie zadawała sobie teraz. I wtem jak piorun z nieba przypomniała sobie dlaczego jest tak, a nie inaczej.
~Straciłam wzrok...
Pomyślała przygnębiona. Położyła głowę ponownie na poduszkę i przykryła się bardziej. Czuła przemożną ochotę na pójście do toalety, ale bała się, że się o coś przewróci, kogoś kopnie (konkretnie Naruto), albo w coś uderzy. Bez przyczyny, zaczęła się bawić koszulką mężczyzny, jak mocny uścisk zacisnął się na jej nadgarstkach. Wystraszona otwarła szerzej oczy, jakby to miało w czymkolwiek pomóc.
-Sakura? - Cichy głos Uchihy rozszedł się po pokoju, docierając do uszu kobiety.
-Sasuke... - powiedziała, gdy mężczyzna się nad nią nachylił. - Muszę do toalety... - wydukała czerwona jak burak. Nie widziała jak Uchiha uniósł kącik ust do góry. To było to przewidzenia. Już dawno nie była za potrzebą. Uchiha wrócił do poprzedniej pozycji i rozciągnął się. Wymruczał coś po czym wstał z łóżka, ciągnąc za sobą Sakurę, która zdezorientowana stanęła na środku pokoju. Sasuke załapał dłońmi obie jej ręce i samemu idąc tyłem, kierował się do łazienki. Z uśmiechem patrzył na czerwoną twarz kobiety.
-Jestem u was w pokoju, czy u- nie zdążyła dokończyć pytania, gdy głośne chrapnięcie odpowiedziało jej. Zaśmiała się. Tak prawdziwie... Od kiedy wyruszyła na misję do Suny, zdarzało jej się to bardzo często. Jeszcze dwa miesiące temu nie pomyślałaby o tym. Była zimna i oschła. A teraz normalnie się uśmiechała... I to do Uchihy! To jakiś absurd. - Czyli u was... Sasuke, mógłbyś mnie zaprowadzić do siebie? Chciałabym wziąć kąpiel... No i się przebrać. Zimno mi.
Uchiha westchnął, ale wykonał prośbę. Zmienił więc kierunek i teraz ciągnął Sakurę za sobą. Najpierw usłyszała skrzypnięcie drzwi, a później bezbarwny głos Sasuke ostrzegający ją o progu, o który mogła się przewrócić.
-Która jest godzina? - zapytała, gdy przechodzili przez oświetlony lampami korytarz. - Nic mi nie przychodzi do głowy. Mój zegar biologiczny również milczy - powiedziała dziewczyna napuszając policzki.
-Zegar biologiczny? - mruknął Sasuke, zerkając przez ramię.
-No, zegar, zegar... To odpowiesz mi?
-Nie jestem do końca pewny, ale już powoli się ściemnia. Obstawiałbym koło siódmej wieczorem.
Sakura westchnęła, zgadzając się z chłopakiem. Był już prawie wrzesień, więc szybciej Słońce zachodziło. Usłyszała jak Sasuke nacisnął klamkę. I tyle.
-Gdzie masz kluczyk?
-Hę?
-Pytam, gdzie-
-Wiem, wiem... - powiedziała dziewczyna łapiąc się za włosy, dopiero teraz dostrzegając, że są rozpuszczone. - Po prostu muszę się zastanowić - dodała tupiąc nogą. Masowała sobie skroń, uważając, że to cokolwiek pomoże. W jakim była błędzie, gdy nie mogła sobie niczego przypomnieć. Przygryzała wargę, kręciła się, wyrywała sobie włosy i... Przypominała sobie.
Sasuke zachichotał widząc poczynania dziewczyny. I jej mina, gdy ją olśniło... No po prostu komedia.
Haruno włożyła nagle rękę do kieszeni... Zamarła. Po chwili poszperała w drugiej. I nic. Obmacywała się przez najbliższe kilka minut, w poszukiwaniu jedynego przedmiotu, który umożliwiał jej wejście do pokoju. Sasuke stał lekko zdenerwowany, gdyż ponownie położyłby się spać, ale nie... Bo panna Haruno chce się wykąpać u siebie.
-Nie ma... - mruknęła dziewczyna z miną jakby zaraz miała się rozpłakać. - Nie ma...
Zdenerwowany Sasuke, złapał za jej uda i przerzucił ją sobie przez ramię, wchodząc do pokoju. Sakura tylko pisnęła, gdy chłód płytek pod stopami ją zmroził. ZIMNO.
-Czekaj. - Wyczuła, że Sasuke opuścił pomieszczenie. Chciała się kłócić o to, jak ją traktuje, gdy poczuła na brzuchu nacisk. Coś miękkiego przylegało, a właściwie było przyciśnięte do jej ciała. Złapała za przyjemny w dotyku materiał.
-Masz tu ręcznik i koszulkę. - Złapał ją za ramiona i obrócił. Ruszył do przodu, a dziewczyna naparła na jego ciało. Szybko złapał za jej dłoń. - Tu jest prysznic. Ciepła w lewo, zimna w prawo - mruknął rzeczowo. Poczuła uścisk w talii i obrót w lewo o dziewięćdziesiąt stopni. Przeszli dwa kroki po czym została zmuszona do pochylenia się. Chłopak naparł na nią, przylegając idealnie do całego ciała. - Tu jest sedes. - Przeniósł ją tym razem aż za kabinę prysznicową. Tu masz zlew z lustrem - powiedział i ją postawił. - Ja skoczę ci po bieliznę - rzekł, a Sakura usłyszała kroki skierowane w stronę drzwi. Jednak na słowo BIELIZNA zareagowała natychmiastowo.
-Nie!!!! Nie zbliżaj się do moich ubrań! - wykrzyknęła czerwona na twarzy. Poczuła ciepły oddech na szyi.
-I tak już widziałem ciebie pół nago... - powiedział pewny siebie.
-Arogant! - warknęła zła zamachując się w tył. Usłyszała cichy śmiech z pokoju. - Sasuke!
Trzask drzwi.
~Sasuke!!!
Dziewczyna napuszyła policzki i spuściła głowę. Nie mając wyboru, po omacku, lecz z wiedzą, skierowała się do toalety. Musiała się załatwić, bo pęcherz już powoli nie wytrzymywał.
Sasuke Uchiha opuścił pokój z uśmiechem na ustach. Co jak co, ale zachowanie przyjaciółki bawiło go. W sekundzie złapał portfel i ruszył po coś do zjedzenia. Był głodny, i Sakura pewnie też. Nie zdążył jednak minąć drugiego zakrętu, gdy na drodze stanęła mu dwójka ludzi. Jeden ubrany był w kitel i był wysokim mężczyzną, druga zaś była kobieta, która spłonęła rumieńcem pod naporem wzroku chłopaka, ubrana w kucharski fartuch. Myślał, że oni do kogoś tutaj, póki nie zwrócili się do niego.
-Mizukage kazała to przekazać - powiedziała niska osóbka dając mu trzy pudełka, w których pewnie był posiłek. Uchiha wyciągnął portfel, który niedawno schował. Dziewczyna na ten gest zbladła.
-Nie, nie, nie... - powiedziała wystawiając pakunek. - Kage zabroniła brać zapłatę... Powiedziała, żebym pod żadnym pozorem nie brała za to pieniędzy - wymamrotała patrząc pod nogi.
-Dobrze - powiedział chłopak, nie będąc w stanie wydusić podziękowań. Jego wzrok pomknął na drugiego osobnika.
-Czcigodna Godaime, kazała nam zająć się rannymi. - Uchiha zmarszczył brwi i zmierzył medyka.
-Nie mamy rannych - powiedział suchym tonem.
-Ale... Wasz medyk.
-Tylko nie widzi, ale z tym poradzi sobie sama. - Zimny ton Uchihy wywołał ciarki na plecach mieszkańców Mgły.
-Jeśli tak to wygląda to my już pójdziemy...
Odwrocili się w tym samym czasie.
-A. Sakura zgubiła swój klucz. W ciągu pięciu minut chcę widzieć zapasowy. Musimy się tam dostać. Jeżeli nikt go nie przyniesie, to rozwalę drzwi - powiedział beznamiętnie i wrócił do pokoju, w którym słyszał lecącą wodę w łazience.
Naruto dalej leżał rozwalony na meblu, na co Sasuke prychnął. Nie wiedział dlaczego, ale ta dwójka zepsuła mu humor. Czyżby aż tak bardzo chciał pooglądać sobie jej „ubrania". Czerwony na twarzy pokręcił głową. Nie... Podniósł kołdrę z podłogi i rzucił na Uzumakiego, zakrywając go w całości. Odstawił jedzenie na stół.
Dlaczego więc ta dwójka zepsuła mu humor?? Może podświadomie wiedział, że jakby nie ten klucz, to Sakura spałaby z nimi w pokoju, a nie w innym pomieszczeniu. Ale zaraz! Przecież nie musiała wiedzieć, że Sasuke będzie mieć klucz. Wystarczy tylko by ktoś przyniósł mu ową rzecz, nim kobieta skończy się kąpać. I nagle, jak na zawołanie, do głównych drzwi ktoś zapukał. Uchiha szybko otworzył je, by Sakura nic nie usłyszała. Za nimi stał o kilka lat młodszy chłopak o ciemnych włosach, który na widok bruneta zesztywniał. Po chwili jednak spiął się i wymamrotał: - Pan Kei kazał to państwu dostarczyć - powiedział wyciągając dłoń, w której znajdował się mały srebrny przedmiot. Sasuke uniósł kąciki ust do góry.
-Poczekaj. - Brunet wrócił do pokoju i z portfela wyciągnął banknot, który włożył w wyciągniętą dłoń zamiast kluczyka.
-Ale nie-
-Za fatygę - powiedział Uchiha i wyminął chłopaka udając się do pokoju koleżanki.
Zapalił lampkę i zaczął grzebać po szafkach. Złapał w dłoń jakąś koszulkę i spodnie na jutro. Stanął przy szufladzie, w której prawdopodobnie kobieta trzymała intymną część garderoby. Uchiha wahał się otwierając mebel. Zamknął oczy i nabrał powietrza. Spojrzał w chwili, gdy wypuścił powietrze i otworzył szeroko szufladę. Nie mylił się. Złapał pierwsze majtki, które były w wzorek w panterkę. Spojrzał zszokowany na materiał.
-Hoho, Haruno... Tego się nie spodziewałem - powiedział cicho do siebie. Otworzył kolejną szufladę, w której był stanik. Jeden. - „No bo na co jej więcej, na tak krótkiej misji..." - przyjrzał mu się szukając metki. - Jednak D.
Sasuke z uśmiechem złapał wszystko do jednej ręki i wyszedł z pokoju, zamykając go na klucz, który położył na szafce u siebie, akurat w momencie, gdy drzwi z łazienki do pokoju otworzyły się, a w nich ukazała mu się kobieta o idealnych kształtach. Jego koszulka zasłaniała tylko pośladki. Jej długie nogi były idealnie wyeksponowane i podkreślone przez czarną koszulę. Długie włosy opadały kaskadą na ramiona i spływały aż do bioder. Dziewczyna trzymała się framugi drzwi i "spoglądała" na Uchihę.
~Musiała wyczuć, że już wróciłem.
Pomyślał chłopka, gdy otrząsnął się z szoku, w jaki wprawiła go koleżanka.
-Przyniosłem ci to o co prosiłaś... - powiedział powstrzymując śmiech.
-O nic cię nie prosiłam. - Napowietrzyła policzki, gdy mężczyzna zbliżył się do niej.
-Przyniosłem ci też coś na jutro. No chyba, że moja koszulka bardziej ci pasuje?
-Spadaj - wymamrotała z czerwonymi policzkami, wyrywając ubrania. Wyczuła w nich czarne „robocze" spodnie, chyba zielony podkoszulek, o ile się nie myliła i komplet bielizny. Wręczyła mu wszystko oprócz majtek i trzasnęła drzwiami. Uchiha ponownie uśmiechnął się i położył na łóżku, ubrania kunoichi rzucając na podłogę koło jego ciuchów.
Wpatrując się w sufit czekał na przyjaciółkę. Bał się, że będzie musiał się z nią użerać, błagać ją i przekonywać nim położy się koło niego spać. W końcu to Haruno.
Jakie było jego zdziwienie, gdy poczuł gorącą rękę, która napierała na niego i przesuwała w stronę ściany. Zdezorientowany podniósł się do pozycji siedzącej.
-Co robisz?
-Nie widać, kładę się - powiedziała zła. - Chciałam spać z Naruto, ale ten debil rozwalił się tak, że sam nie mieści się na łóżku - dokończyła i ułożyła się obok, przykrywając ich oboje. - Dobranoc - mruknęła i przekręciła tyłem do niego.
Sasuke objął ją w talii i przytulił do siebie.
-HEJ! Nie dotykaj mnie. Nie pozwalaj sobie... - powiedziała i zaczęła ściągać z siebie ręce chłopaka, które zbyt mocno trzymały. - Uchiha!
-Uspokój się i idź spać. Też coś muszę mieć z tego - dodał kładąc głowę na ramieniu dziewczyny. Widząc, że chciała coś powiedzieć, zadał pierwsze pytanie jakie przyszło mu do głowy. Nikt nie mówił, że to będzie mądre pytanie, a tym bardziej taktowne.
-Dlaczego nie założyłaś stanika?
Sakura zamarła. Nie spodziewała się TAKIEGO pytania. Napięła wszystkie mięśnie, ale pomyślała chwilę i postanowiła zagrać kartami Sasuke. Złapała jedną pierś i powiedziała cicho: - Wiesz jakie to niewygodne spać w staniku, gdy fiszbiny wrzynają ci się w ciało.
Sasuke całkiem zaskoczony odpowiedzią na tą zaczepką, zamilkł. Zbliżył jednak twarz ku kunoichi i wyszeptał: - Z pewnością... - Przejechał ręką po jej brzuchu i pocałował szyję. Czując jednak jak powoli podniecenie bierze górę, postanowił spasować, głównie ze względu na obecność blondyna i także na słowa brata, które ciągle go prześladują: „...nie bądź wobec niej taki natarczywy...". Widząc czerwoną twarz i szok wymalowany na niej, szybko musnął jej usta i kazał spać. Ubiór kobiety mocno nim wstrząsnął. Dając go jej, nie wyobraził sobie jej w tym. A efekt był oszołamiający.
-Uchiha... - syknęła, ale posłusznie wykonała polecenie, mimo mocno bijącego serca. - Jestem głodna... - Uchiha uśmiechnął się na jej reakcję. W końcu to HARUNO...
-No tak... Zapomniałem, że przyniesiono nam obiad - mruknął i wygramolił się spod pościeli. Wrócił z posiłkiem, siadając oparty o ścianę. Sakura zajęła miejsce koło niego. Oboje otworzyli pakunek, w tym samym momencie. Zapach ryżu i kurczaka uderzył w nich z mocą jaka była równa atakowi. A to za sprawą pustego żołądka, który dawał o sobie znać.
-Smacznego - powiedzieli w tej samej chwili.
Haruno rozkoszowała się każdym kęsem posiłku. Była taka głodna.
-Nie mógłbyś spać na podłodze? - mruknęła z pełnymi ustami.
-A ty nie mogłabyś? - zapytał urzeczony widokiem twarzy kunoichi.
-Spadaj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top