17 Znowu zaczynasz?

-Akatsuki.

W gabinecie zapanowała cisza, a echem odbijało się to jedne słowo. Trójka młodych ludzi wpatrywała się w Mizukage z myślą, że się przesłyszeli. Ich twarze wyrażały zdziwienie, konsternację i szok.

~Kto chciałby informacji na temat nieistniejącej już grupy...? A może o czymś nie wiemy?

-Czcigodna, czy możemy zobaczyć ciało?

-Ależ oczywiście. Proszę za mną.

Idąc korytarzami siedziby Głowy Wioski, Sakura zastanawiała się co mają z tym wszystkim wspólnego Akatsuki. Czyżby nadal działali... Ale z kim? A może Deidara i Hidan byli tajnymi shinobi pracującymi dla Akatsuki?

Te myśli nie dawały Sakurze spokoju. Obawiała się, że dwóch a nawet trzech, bo Itachi też, byłych członków Akatsuki znajdowało się w Wiosce i planowało zniszczenie jej od wewnątrz.

Było jednak ważniejsze pytanie: czy to prawda, czy może po prostu zwykłe urojenie? Niepewna Sakura szła pomiędzy kompanami z drużyny. Temperatura panująca w pomieszczeniu była niższa w porównaniu do przebytej drogi, przez co na skórze kunoichi co chwila pojawiała się gęsia skórka. Letni ubiór mieli również Sasuke i Naruto, jednak im aż tak chłód nie doskwierał. Widzieli ciarki przechodzące po Haruno. Gdy znaleźli się pod szpitalem niska temperatura jeszcze bardziej dawała się we znaki.

Do sali weszło najpierw ANBU idące z nimi, Mizukage, a następnie Drużyna Kakashiego. W pomieszczeniu znajdowało się już kilkoro medyków, którzy przenosili coś, albo stali nad ciałami, albo robili milion innych rzeczy. Jednak, gdy ujrzeli głowę Wioski wszyscy w tym samym momencie ukłonili się nisko. Wzrok Naruto wędrował po całym pomieszczeniu póki nie zobaczył ściany z dużymi metalowymi kwadratami.

~Czy to szuflady?

Oczywiście nie obyłoby się bez miny Uzumakiego, mówiącej "co to w ogóle jest?". Blondyn nie zdawał sobie sprawy gdzie się teraz znajdował.

-Sakura podejdź tu.

Głos Mizukage obudził przybyszy, którzy również oglądali pomieszczenie. Uchiha podejrzewał, gdzie się znajdowali, jednak Haruno była tego w stu procentach pewna. Dziewczyna wykonała polecenie.

Powoli podeszła do zmarłego, jednak tego co ujrzała, nigdy w życiu się nie spodziewała. Twarz młodej kobiety przybrała kolor kredy. Usta rozchyliła lekko w zdziwieniu. Sasuke pierwszy zobaczył dziwną mimikę przyjaciółki.

-Sakura?

Na stole leżał dwudziestoparoletni ninja Suny, brązowowłosy mężczyzna o zielonych jak trawa oczach. Tak podobnych do Haruno.

-Toru... - Głos Sakury był cichy jak letni wietrzyk. Zgromadzeni ledwo usłyszeli słowo wydobyte z ust kunoichi.

-Co? - Mizukage zwróciła się do różowowłosej, która nie czuła się najlepiej. Widziała wyraz twarzy kunoichi, przez co mogła się domyślać, że ona skądś go znała.

-Toru Yamashito. Shinobi Suny-gakure.

-Nie. On jest z Oto.

-Nie. - Sakura szybko i gwałtownie zaprzeczyła. - On jest z Piasku. Ja to wiem.

Mizukage popatrzyła na dziewczynę z konsternacją. Nie była pewna skąd ona znała mężczyznę, który napadł na ich wioskę oraz jakie były między nimi relacje. Zmarszczone brwi uświadomiły Sakurze stan Kage.

-Jakiś miesiąc (?) temu byłam w Sunie na długiej misji... Dość często z nim przebywałam. Miałam z nim wielokrotny kontakt. Więc to on....?

Sakura od razu przypomniała sobie słowa Deidary:

"W Sunie jest szpieg Akatsuki. Znasz go. Uważaj na siebie."

-Jaki ON?

Sasuke zaczęła drażnić ta niewiedza. Na początku myślał, że to zwykłe badanie i po wszystkim, teraz jednak się okazuje, że Sakura go znała. Dodatkowo była w szoku, że go widziała...

~Czyżby coś między nimi było?

Uchiha zmarszczył brwi i przyglądał się koleżance, która stała zaledwie pół metra od niego. Gdy tylko Haruno zobaczyła zdenerwowaną minę kompana postanowiła wszystko wytłumaczyć.

-W Sunie, wtedy gdy ty wróciłeś do Wioski, kilkakrotnie spotkałam się z Deidarą, dlatego też on i Hidan nam pomogli w wojnie. - Sakura bardzo streszczała informacje, przy tym żywo gestykulując. - I Dei ostrzegł mnie przed kimś, jednak nie wyraził się kto to był. A później całkowicie zapomniałam o to zapytać.

Mizukage przysłuchiwała się konwersacji między przyjaciółmi i zbierała dane jakie udało jej się tylko wyłapać. Nagle zapanowała cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Nawet Naruto, przez co po chwili to na nim skupił się wzrok przyjaciół.

-Co? - bąknął w całkowitej niewiedzy.

-Nic - odpowiedzieli równocześnie.

-Uzumaki i Uchiha zaraz pokażę wam pokój w hotelu, zaś Sakura...

-Jeśli pani pozwoli chciałabym się najpierw odświeżyć i coś zjeść, i zabieram się za sekcje.

Mizukage ze zrozumieniem pokiwała głową.

*~*~*

Siedzący, w pokoju hotelowym Naruto, wycierał mokre włosy w biały puchowy ręcznik i wyglądał przez okno. Widok zachodzącego słońca uspokajał go w pewien specyficzny sposób. Siedział na łóżku oparty o ścianę, z nogami lekko zgiętymi, na których oparł ręce. Ręcznik zostawił przewieszony przez głowę. Na ten widok niejedna panna zaczęłaby piszczeć. Mężczyzna prezentował się wspaniale. Po chwili z łazienki wyszedł Sasuke w samych spodenkach również z mokrą głową. Widok przyjaciela w stanie melancholii zdziwił go i to mocno. To dość niecodzienny widok.

-Co jest?

-Hę? - Zdezorientowany blondyn przypatrywał się przyjacielowi, jakby widział go pierwszy raz w życiu. Uchiha tylko westchnął i usiadł na łóżku naprzeciw mężczyzny.

-Co ci dolega?

-Nudzi mi się... Poza tym trochę martwię się o Sakurkę.

-Dlaczego?

-Jest teraz sama, w tych ciemnych lochach... Brrr. Powinniśmy z nią tam być.

Uchiha ponownie westchnął, po czym udzielił Naruto długiej wypowiedzi.

-Po pierwsze: to nie są lochy, tylko prosektorium. Po drugie: Sakura świetnie sobie sama radzi. My tam jesteśmy niepotrzebni.

-I to mnie właśnie dobija. Chciałbym coś robić!

Sasuke przyjrzał się przyjacielowi, który teraz chodził po pokoju w tę i z powrotem. Widział jego wzburzenie. Co prawda była już późna godzina, a Sakury jak nie było tak nie ma, ale to nie powód, by tak panikować. Jednak mimo tych zapewnień, sam Sasuke czuł jakiś niepokój. Nie był pewny do końca czy był on związany z brakiem Sakury, czy jej znajomością z tym całym Toru...

Nagle Uchiha wyczuł znajomą chakrę kierującą się do budynku, w którym akuratnie przebywali. Spojrzał na Uzumakiego. Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Wyprostował się jak struna i w pół sekundy wzrok skierował w stronę drzwi. Gdy na korytarzu słychać było ciche i powolne kroki, ten biegiem rzucił się w ich kierunku. Uchiha tylko teatralnie przekręcił oczami, lecz sam także podążył za blondynem.

*~*~*

Sakura wychodząc z zimnego i nieprzyjaznego miejsca poczuła ulgę. Nie była ona długotrwała, gdyż wiedziała, że musiała tam jeszcze wrócić. Ta myśl przerażała ją najbardziej. Idąc uliczkami Wioski, wzrokiem szukała Słońca. Chciała choć trochę zorientować się w terenie. Oczywiście nie musiała tego robić, gdyż prowadził ją jakiś młody chłopak, ale przyzwyczajenie shinobi dawało o sobie znać nawet w tych najbardziej trywialnych sytuacjach. Tak więc mając po swojej prawej blondwłosego chłopaka dreptała po ubitej ziemi i co jakiś czas zerkała na resztki zachodzącego Słońca. Na niebie pozostawało zaledwie kilka jasnych smug światła, które próbowało się przedrzeć przez warstwy chmur. Mgła, która była obecna Sakurze podczas całego pobytu tutaj, teraz wyglądała jak zasłona niedopuszczająca nikogo ani kroku dalej.

Haruno jednak się nie myliła. Tutejsze wieczory wyglądają iście pięknie. Latarnie, które swym blaskiem próbowały oświetlić drogę mieszkańcom, próbowały jak Słońce, przedrzeć się przez skroplone powietrze.

~Miałam rację...

Pomyślała Sakura, mając na myśli widoki.

Nagle przed nimi pojawił się duży budynek, w którym Drużyna Siódma nocowała podczas pobytu tutaj.

Zerknęła na mężczyznę, by mu podziękować, jednak ten nie wiadomo kiedy zniknął. Sakura uniosła brwi, lecz w żaden sposób tego nie skomentowała. Zostało jej tylko wdrapanie się po schodach na drugie piętro do pokoju.

Oczywiście zanim znalazła się w ciepłym łóżeczku... Ba! Zanim zdążyła wejść do pokoju, Naruto zaczął coś do niej mówić, krzyczeć i ją do czegoś przekonywać. Odmowy nie chciał nawet słyszeć, tak więc Sakura dla świętego spokoju zgodziła się. Powiedziała na odczepnego, że przyjdzie do nich, gdy tylko się jakoś ogarnie. Chłopcy nie zaprotestowali, gdyż gdzie nie gdzie miała resztki zaschniętej krwi. Widocznie kitel to za mało.

Wymęczona Haruno nie mając innego wyboru, zaraz po kąpieli udała się do pokoju naprzeciwko. Wilgotne włosy leżały ciężko na ramionach, a podkoszulek, w który była ubrana dziewczyna nie ogrzewał jej ciała tak, jakby ona tego chciała.

Kobieta nie zdążyła zapukać, jak drzwi się przed nią otworzyły, a ona sama została wciągnięta do środka.

-Sakurciu jak się czujesz?

Naruto stał zaledwie kilkanaście centymetrów od dziewczyny i uważnym wzrokiem oglądał najmniejszy fragment jej twarzy. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że wyglądała na wyczerpaną. Oczywiście dla Uzumakiego nie było to tak oczywiste. Sasuke wcześniej musiał go uświadomić jak się czuła ich przyjaciółka. Westchnięcie wydobyło się z ust kobiety, która z lekkim uśmiechem przyglądała się poczynaniom kolegi.

-Już? Skończyłeś? - zapytała żartobliwie z nutką ironii.

-Tak, tak.

Zajęła miejsce na łóżku blondyna na przeciwko Uchihy. Oparła się o ścianę i popatrzyła na mężczyznę.

-Pewnie się wam nudzi...

Brunet tylko uniósł kąciki ust do góry, ale błękitnooki nie skończył tylko na tym.

-Nawet nie wiesz jak! Mam nadzieję, że szybko... - Nagle uciął. Oboje spojrzeli na przyjaciela, by dowiedzieć się dlaczego tak zareagował. Jedyna odpowiedzią było to, że uporczywie patrzył na Sakurę.

-Co?

Naruto szybko doskoczył do Haruno tak, że znalazł się na łóżku razem z nią.

-Co tam robiłaś? Dlaczego tak długo ci to zajęło? Skąd oni ogóle mięli takie miejsce i to...

Przestał, ale nie z własnej woli tylko dlatego, że Sakura zatkała mu usta dłonią.

-Powoli... Eh. Jak już powiedziała Mizukage. - Haruno zdjęła rękę z ust kolegi i ponownie oparła się o ścianę. - Robiłam tam sekcję zwłok mężczyzny.

-Którego znałaś - powiedział Sasuke. Jego ton nie wskazywał na pytanie, lecz stwierdzenie. Zielone tęczówki wpatrywały się w tą głęboką czerń.

-Tak. Znałam go.

-Skąd? - Naruto zadał głupie pytanie.

-Już mówiłam. - Postanowiła zmienić temat. - Poza tym, to i tak zajęło mi mało czasu... W Konoha potrafiłyśmy z Tsunade siedzieć po kilkanaście godzin, jak nie po dwadzieścia nad jednym ciałem.

-To... To znaczy, że... W Konoha też jest takie miejsce?

Sakurze rozszerzyły się źrenice, po czym wybuchła śmiechem. Uchiha badawczo przyglądał się kunoichi, do której ostatnio coś zaczął czuć.

-Oczywiście. Pod szpitalem. W każdym kraju jest prosektorium.

Uzumaki zbladł.

-A ty tam często przebywasz?

-Jeszcze zanim wróciłeś z Jirayą, bywałam tam częściej niż w szpitalu. - Uśmiechnęła się. - Muszę tam niedługo zabrać Moegi.

-Po co?! Dziecko w takie miejsce?

-Po to, by nauczyła się bardzo dobrze budowy ludzkiego organizmu. - Sakura dokończyła z zamkniętymi oczami. - Bez tego nie ma przyszłości jako medyk.

-Ty umiesz cały or... orgni... no całe ciało.

-Oczywiście! Co ze mnie byłby za Iryonin, gdybym tego nie wiedziała!

~Na pewno nie tak groźny jak w tej chwili.

Pomyśleli obaj panowie.

Na rozmowie upłynął im cały wieczór. Do dyskusji wtrącał się każdy. Nawet Sasuke dodawał coś od siebie, co już tak bardzo nie dziwiło towarzyszy. Nie trzeba było długo czekać, na to, by młoda kunoichi zasnęła na łóżku blondyna. Oparta o ścianę wyglądała tak niewinnie, że ktoś kto jej nie znał, mógłby pomyśleć, że taka była na prawdę.

Nachylający się nad nią mężczyźni nie byli pewni tego co chcą zrobić. Obaj postanowili jej nie budzić i zostawić w tym pokoju. Każdy oczywiście miał inny powód. Naruto: uważał, że niewyspana Sakura to potworne zagrożenie dla jego życia. Sasuke zaś: nie chciał jej stąd wynosić. Wmawiał sobie, że to dla bezpieczeństwa dziewczyny, jednak sam miał problemy z zaakceptowaniem tej wersji.

Po namyśle postanowili zostawić ją w łóżku blondwłosego mężczyzny, który głośno wyraził swoje niezadowolenie, przez co został skarcony.

-Zamknij się głąbie! Chcesz obudzić Sakurę?!

-Kto jest głąbem! Co? - "Zimnym" wzrokiem patrzył na rozmówcę i to nigdy by się nie skończyło, gdyby nie kobieta, która zaczęła się poruszać.

-Dobra... - rzekł zmarnowany i zrezygnowany Uzumaki i położył się na podłodze, pod oknem. Odwrócony tyłem do przyjaciół spoglądał na niebo usnute gwiazdami. Zastanawiał się jak będzie wyglądał pobyt tutaj. Miał serdecznie dość tego, że nie było nic do roboty, poza "chronieniem" Sakury, skoro ona była tu medykiem. Prychnął.

~Jakby ona potrzebowała eskorty... To nasza Sakurcia, która jest najlepsza!!!

Z tą myślą zasnął ciekawy następnego dnia.

Sasuke obserwujący Naruto, mógł dojść do dziwnych wniosków. Najpierw położył się tyłem do nich, przez co sprawiał wrażenie dziecka, które nie dostało ulubionej zabawki i leżało obrażone na cały świat. Później zaczął kiwać głową, co aż wywołało lekki uśmiech na twarzy bruneta. Jednak tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął. Po niedługim czasie wzrok mężczyzny powędrował na przyjaciółkę, która spała tyłem do niego i oddychała leciutko. Prawie że niewidocznie. Uchiha dopiero po upływie godziny, którą spędził na przyglądaniu się dziewczynie, położył się i zasnął. Jednak nie obyło się bez dziwnego przeczucia, że miało nadejść coś złego.

*~*~*

Dwa dni minęły Sakurze szybko. Aż za. Dziewczyna chodziła zmęczona i wyczerpana. Okazało się, że znaleziono jeszcze jedno ciało. Był to jednak mieszkaniec wioski, którego uznano za zaginionego. Niestety Haruno musiała także nim się zająć, co nie przypadło do gustu całej trójce. Naruto chciał już wrócić do Wioski Liścia, Sasuke wolał mieć Sakurę na oku, gdyż mimo wszystko byli na obcym terenie, a praca w prosektorium ograniczała to do minimum. Sakura chciała wrócić do Konohy i zabrać się za naukę dziewczyn, co było proste i nie wymagało, aż tyle energii.

Dziewczyna wracała właśnie ze szpitala, pod którym mieściło się jej tymczasowe miejsce pracy. Dziś lało jak z cebra jednak ona zbyt zmęczona nie spieszyła się do hotelu. Przemierzała ulice, rozglądając się dokoła w poszukiwaniu jakiegoś lokalu z dobrymi potrawami. Jednak "ściana" wody ograniczała jakąkolwiek widoczność.

Niespodziewanie deszcz nad nią ustał. Uniosła mokrą głowę i napotkała materiał, a głową lekko dotknęła czegoś metalowego. Obróciła się i stanęła zszokowana. To Uchiha stał koło niej z parasolką.

-Przeziębisz się.

Sakura patrząc w czarne oczy, uśmiechnęła się lekko i zaprzeczyła ruchem głowy.

-Mam silny organizm. - Ruszyła przed siebie z Sasuke u boku. Nie zatrzymywała się, ani nie oglądała. Marzyła, by zanurzyć ciało w gorącej kąpieli i zapomnieć o wszystkim. Jeszcze szczęśliwsza byłaby, gdyby mogła się udać do gorących źródeł z Hinatą i pozostałymi dziewczynami.

-Eh...

-Co się stało? - Sasuke, który bacznie przyglądał się przyjaciółce widział jej melancholijność i smutek...? Tak to chyba był smutek.

~Albo tęsknota...

Pomyślał mężczyzna. Przyłapał się na tym, że ostatnio często myślał o Sakurze. Te myśli były całkiem przypadkowe. Niekontrolowane. Jednak najgorsze było to, że pojawiały się nieraz w nieodpowiednich sytuacjach. Tak jak w tej chwili. Mężczyzna nawet nie zauważył, że zatrzymali się. Robił to całkiem odruchowo, nie kontrolując tego.

-Coś mam na twarzy? - zapytała Sakura z głową przechyloną w bok.

-Nie. Dlaczego pytasz?

Sakura zmarszczyła brwi i westchnęła.

-Bo cały czas patrzysz się na mnie. - Złapała się za policzki. Dla niektórych wyglądało to zabawnie, dla innych uroczo. Sasuke zaliczał się do tej drugiej kategorii.

-Wcale nie - zaprzeczył mimo tego, iż wiedział, że to prawda.

-Przecież wiem. Cały czas czułam, że się na mnie gapisz.

-Głupoty wygadujesz - uciął krótko. - Za dużo pracujesz i zaczynasz majaczyć - powiedział od niechcenia. Jednak na Sakurze zrobiło to piorunujące wrażenie.

-Co!!?? - Zacisnęła dłonie w pięści. - I co jeszcze?! Przestań strugać debila!

Sasuke zmarszczył brwi i trochę rozeźlony spojrzał w zielone oczy.

-Coś ci-

Nie dokończył zdania, gdy na wschód od nich nastąpił potężny wybuch. Oboje spojrzeli na siebie, po czym zaczęli biec w tamtym kierunku.

Parasolka wylądowała w błocie, a shinobi przedzierali się w kierunku wschodu.

-Gdzie jest Naruto?!

-Nie wiem.

-Taki z ciebie pożytek - warknęła pod nosem Haruno.

-Znowu zaczynasz?!

Haruno nie chcąc się kłócić, nic już nie powiedziała. Teraz są ważniejsze rzeczy do roboty.

Po pierwsze znaleźć Naruto.

Po drugie udać się do Mizukage.

Po trzecie...

Kolejny wybuch.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top