15 Niezręczna pobudka

Ból głowy...

Suchość w ustach...

I złe samopoczucie.

To towarzyszyło młodszemu członkowi klanu Uchiha, który odzyskał świadomość. Wtedy też wyczuł pod sobą coś miękkiego i ciepłego. Po otwarciu oczu ujrzał granat swojej pościeli i róż czyichś włosów. Jego źrenice rozszerzyły się i powoli skierowały w lewo natrafiając na piękną, blado-różową twarz Sakury. Nachylał się nad nią i dokładnie badał każdy centymetr twarzy kobiety, która mu się podobała.

~Co ona tu robi...?

Wyjrzał przez okno, z którego wpadały promienie słoneczne.

~Już późno...

Uchiha ogarnął cały pokój i wzrok skierował na ciało Haruno, która wyglądało pociągająco w sukience. Jedna jej ręka leżała zgięta koło głowy, zaś druga na brzuchu, głowę skierowaną miała bokiem do chłopaka. Sasuke chciał dłużej przyglądać się piękności znajdującej się w jego łóżku, ale pęcherz dał o sobie znać. Po westchnięciu wydobywającym się z jego ust, skierował się do toalety. Lekko zamroczony zachwiał się i ruszył do łazienki. Stojący przed sedesem Sasuke, marszczył brwi i zastanawiał się skąd w JEGO łóżku znalazła się Haruno. Ostatnie co pamiętał to jak pił z Uzumakim któregoś z kolei kieliszka... A i jeszcze jak śmiał się z Neji'ego, który zasnął na stole... I jak leżał na kolanach Sakury i przyglądał się... Rumieniec wpłynął na jego policzki. Postanowił wskoczyć pod szybki prysznic, by chłodna woda ostudziła jego zapał. Zimna ciecz spływała po jego czarnych i gęstych włosach oraz umięśnionych plecach, kończąc swój bieg pod stopami. Gdy mężczyzna stwierdził, że nadszedł czas by wyjść, owinął się ręcznikiem, wyszedł przez brązowe drzwi i wzrok umiejscowił na różowowłosej kobiecie, która siedziała na brzegu łóżka, wyglądającego jakby przeszło przez nie tornado. Wzrok Sasuke i Sakury zrównał się. Czas dla nich jakby się zatrzymał. Czarnooki zatapiał się w oczach ukochanej kobiety, zastanawiał się również jak się zachować oraz co myślała Sakura. Sama osiemnastolatka postanowiła udawać, że jej to nie ruszało, co (nie)stety nie było prawdą. Zielone tęczówki nie odrywały się od oczu Sasuke z dwóch powodów. Pierwszy i bardziej błahy to to, że Haruno nie mogła po prostu oderwać wzroku od byłego ukochanego, drugim powodem była jej chęć na dokładne poznanie ciała mężczyzny, który w samym ręczniku sięgającym zaledwie do połowy ud, z ociekającymi włosami i umięśnionym torsem prezentował się jak bóg z mitologi greckiej. Sasuke mając dość stania i czekania na reakcje kobiety, która jak widział miała w ogóle nie nadejść, ruszył do szafy. W tym samym momencie Sakura odchrząknęła i wstała.

Kobieta miała mieszane uczucia... Sama nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony nie miała zamiaru zachowywać się jak dziecko, a tak by było, gdyby teraz zaczęła szukać drogi ucieczki... Ale, wychodząc z pokoju młodszego Uchihy naraziłaby się na plotki i różnego rodzaju zaczepki. Oczywiście nie przejmowałaby się tym, gdyby nie fakt, że Ino nie da jej spokoju, a Itachi i Suigetsu wraz z Hidanem nie dadzą jej, a właściwie im, żyć.

Młodszy Uchiha postanowił zagadać zamyśloną Sakurę.

-Co się stało?

-A co się miało stać?

-Nic, ale masz taką zamyśloną minę i...

-Myślę po prostu nad tym, co mam zrobić.

-A co niby masz do zrobienia?

Sakura posłała chłopakowi zimne spojrzenie i z powrotem usiadła opierając głowę na dłoniach, po czym westchnęła. Sasuke zmarszczył brwi. Nie spodziewał się takiej reakcji.

Nagle do pokoju ktoś zapukał. Zdenerwowana Sakura zerwała się z miejsca i spojrzała na drzwi jakby były bramą do piekła. Zdezorientowany zachowaniem dziewczyny Sasuke, poszedł otworzyć.

-Idziesz na... Sakura? Więc jednak tu spałaś??? - Niski głos starszego brata Sasuke zabrzmiał ciepło i spokojnie.

-Co? Od razu powiedz, że wszystko zaplanowałeś.

-Ja...? Miałem taki zamiar, ale po tym co zrobiłaś Hidanowi, wolałem ci się nie narażać - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach Uchiha. Na to stwierdzenie Sasuke opadła szczęka, zaś Sakura otworzyła szerzej oczy, by za chwilę zacisnąć pięści.

-Jak ty...

-Przecież chyba pamiętasz co ci wczoraj powiedziałem...?

Haruno na początku nie skojarzyła lecz zaraz:

Chcę byś była moją bratową!"

Rumieniec pokazał się na delikatnej twarzy Sakury. Sasuke przyglądał się temu ze zmarszczonymi oczami i lustrował uważnie zachowanie kobiety, która dodatkowo spięła się. W pół sekundy znalazła się za Itachim, a po chwili słychać było trzask frontowych drzwi.

-Cholera. Dlaczego jej nie zatrzymałeś?

Sakura szła przez wioskę zdenerwowana i zarumieniona. Kierowała się do domu, w którym miała nadzieję wziąć gorącą kąpiel. Nie wiedziała jak miała się zachować w obecności Sasuke czy Itachiego. Liczyła na to, że żaden z nich nie wygada się komuś o tym, co było w pokoju Sasuke... Właściwie to co było, to NIC.

~Dlaczego więc tak się tym przejmuje...?

Zrezygnowana spuściła głowę. Teraz dopiero zorientowała się, że u Uchihów zapomniała swoich butów i marynarki. Westchnęła i miała skręcić za róg, gdy usłyszała rozmowę dwóch osób. To chyba byli Shikamaru i Choji, ale nie była pewna. Dziś jednak nie miała ochoty na żadne towarzystwo, tak więc wolała się ulotnić.

Przebywająca sama w domu, Haruno brała gorącą kąpiel.

~Hidan i Deidara są u Uchihów... a Tsamugi u Moegi.

Westchnięcie wydobyło się z ust kobiety, której wzrok błąkał się po suficie.

-Boże zrobiłam z siebie totalną idiotkę! - warknęła przypominając sobie swoją ucieczkę, po czym zanurkowała pod wodę.

*~*~*

W białym domu znajdującym się na obrzeżach Konohy przebywała czwórka młodych ludzi. Oni nie byli jeszcze dorośli, więc nie szaleli tak, jak to było w domu Uchiha. Przy kuchennym stole siedziała Tsamugi wraz z Udonem i Konohamaru. Wzrok dziewczyny błądził po pomieszczeniu, dokładnie go oglądając, i tylko co jakiś czas zatrzymywał się na wnuku Trzeciego Hokage. Konohamaru miał już prawie piętnaście lat, był wysokim - tylko trochę niższy niż Sakura - brunetem. Nic więc dziwnego, że wpadł w oko najmłodszej uczennicy Haruno. Nagle wzrok chłopaka zatrzymał się na twarzy Tsamugi i uśmiech pokazał się na jego młodzieńczej twarzy. Młoda Haruno zarumieniła się jak dorodny burak i z lekkim uśmiechem na ustach spuściła głowę. Nagle drzwi za nią trzasnęły i ukazała się w nich gospodyni ubrana w strój bojowy.

-Tęskniliście za mną?! - krzyknęła z uśmiechem.

-Nie - zażartował Konohamaru.

-Nie ciebie pytałam. - Wytknęła mu język, po czym zwróciła się do jedynej dziewczyny w gronie. - Idziesz z nami na trening?

-A... Ale ja...

-Spokojnie. - Machnęła ręką. - Będziesz tylko oglądała nas i oceniała. Co ty na to?

-No cóż...

Ktoś kto bliżej znał brunetkę od razu mógł stwierdzić, że z nią było coś nie tak... Normalnie zachowywała się jak Naruto, zaś przy Konohamaru - dokładnie jak jego przeciwieństwo Hinata. Moegi jeszcze jej na tyle nie poznała, by mogła stwierdzić tą różnicę. Nic nie podejrzewając złapała młodszą siostrę swojej mentorki za dłoń i wyciągnęła na dwór.

-Na pewno nie będę przeszkadzała?

-No co ty?!

-A co z Sakurą?

Zadawała pytania oglądając okolicę i Słońce, które było już wysoko na niebie. Zastanawiała się czy też idą za nimi chłopcy, gdyż nawet nie była w stanie spoglądać do tyłu.

-Spokojnie, Sakura na ogół ma tak dużo roboty, że nawet nie zorientuje się, że jeszcze ciebie nie ma.

-Naprawdę pocieszające.

Nagle po obu stronach dziewczyn znaleźli się "panowie".

-Widzisz, Sakura szkoli ciebie na lekarza, ale moim zdaniem powinnaś znać podstawową sztukę walki. No bo popatrz: zostaniesz zmuszona do ruszenia w teren, a tam się na nic przydasz jeśli nie będziesz umiała się obronić...

-Moegi daj jej spokój - powiedział Konohamaru.

-Dokładnie - dodał Udon. - Nie powinnaś jej takich rzeczy w ogóle gadać. Jeżeli taka sytuacja się jeszcze powtórzy, zawiadomię o tym siostrzyczkę.

Tsamugi czuła się dosyć dziwnie w tej sytuacji. Moegi była teraz względem niej dość brutalna i ostra, co tylko powodowało zamknięcie się w sobie dziewczyny.

-Hej, nie przejmuj się nią... Czasami jej coś odwala - szepnął Udon, kładąc jej rękę na ramionach.

Niestety, nawet pokrzepiające słowa nowego przyjaciela nie podniosły jej na duchu. Zamyślona brunetka szła na pole treningowe ze spuszczoną głową w dół. Konohamaru widząc to, posłał Moegi zimne spojrzenie.

-No co...

-Jak to co! - warknął. - Czasami mogłabyś się pohamować.

Resztę drogi przebyli w milczeniu. Jedna z dziewczyn szła smutna i zmartwiona, druga rozzłoszczona, Udon - zdezorientowany, a Konohamaru wściekły.

*~*~*

Leżała na sofie i tępo wpatrywała się w sufit, na którym było kilka niewielkich pęknięć. Próbowała myśleć o treningu z Moegi, Tsamugi, nawet o tym co miała do zrobienia w szpitalu, ale żadna z tych myśli nie chciała zagnieździć się na dłużej i przed oczami pojawiał się obraz Sasuke i Itachiego. Haruno ciągle pluła sobie w brodę, że uciekła z ich mieszkania. W ich oczach musiała wyglądać jak totalna idiotka lub uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego. Z westchnięciem przekręciła się w bok przez co spadła z kanapy.

-Ehhh. - Jej jęk przeszył pomieszczenie.

Zdenerwowana zerwała się na równe nogi i po oględzinach pokoju (stwierdzeniu, że jest czysto) udała się do kuchni. Kac ją męczył, ciągle było jej niedobrze. Sakura stojąc w krótkich spodenkach i czarnym topie czuła gorąc rozchodzący się po organizmie. Podczas, gdy woda gotowała się na kawę związała włosy w wysokiego koka i zostawiła tylko grzywkę. Oparła się o blat szafki.

~Gdzie jest Tsamugi? Nie powinna już wrócić?

Długo by tak jeszcze rozmyślała, gdyby nie trzask głównych drzwi. Obróciła się w stronę, z której zaraz ktoś się pojawił. Haruno ze zmarszczonymi brwiami obserwowała korytarz i dwóch mężczyzn kierujących się w jej stronę.

-Chciało ci się wracać samej i to o tak późnej porze do domu?

Sakura nie wiedząc co powiedzieć, uśmiechnęła się głupio i wzruszyła ramionami.

~Itachi nic się nie wygadał... Dzięki ci!

Zmierzyła ich od stóp do głów.

-Chcecie coś na poprawę samopoczucia? - Wolała zmienić temat.

-Pewnie! - odezwał się Deidara i usiadł przy stole. Hidan zanim poszedł w jego ślady najpierw zdjął podkoszulek. Blondyn widząc co zrobił jego przyjaciel, postanowił również zdjąć t-shirt. Główną przyczyną takiego zachowania była chęć "zaimponowania" Sakurze, która widząc to zaczęła się śmiać.

-I co, teraz może usłyszę tekst w stylu: "Uff, ale dziś gorąco..." - Zaczęła teatralnie wachlować się dłonią.

-No wiesz co! - krzyknął z udawanym oburzeniem, gdy tylko Hidan wybuchł śmiechem.

Całe popołudnie minęło im na dogryzaniu sobie i dowcipkowaniu głównie na temat Blondi. Niespodziewanie ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Zaskoczona kobieta ruszyła je otworzyć. Zdziwiła się widząc za nimi członka ANBU.

-Tak?

-To od Hokage - powiedział po czym wręczył jej zwój i zniknął.

Dziewczyna nie ruszając się z miejsca, otworzyła wiadomość. Chciała jak najszybciej zaspokoić ciekawość, która aż z niej kipiała.

-Misja... Do Kiri-Gakure????... Z Uzumaki Naruto i... Uchiha Sasuke... - Haruno skrzywiła się. - Cel nieokreślony. No pięknie - warknęła po czym opuściła zwój. Wróciła z nim do salonu.

-Co jest? - zapytał Hidan widząc kwaśną minę dziewczyny.

-Mam misję - mruknęła niezadowolona i usiadła na kanapie.

-Ja tam bym się cieszył... Już dawno nigdzie nie byłem.

-Mówisz zupełnie jak Naruto.

-Dlaczego tak się tym przejmujesz?

-Do Kiri... To tydzień drogi w jedną stronę. O Boże.

-Oj tam oj tam... Nie może być tak źle...

-Dwa tygodnie z Wielkim Panem Uchiha - mruknęła wściekła.

-Dziwnie się zachowujesz w jego towarzystwie - powiedział siwowłosy. On potrafił być dobrym obserwatorem, dlatego też wiele rzeczy pojmował. Haruno najpierw pobladła, a później zarumieniła się.

-Kiedyś się w nim bujałam... Ale to było dawno i nieprawda. Od czasu, gdy ten kretyn chciał zabić Naruto, stracił miano przyjaciela w moich oczach... - Zacisnęła pięści. - Ale Naruto oczywiście mu wybaczył. Debil.

Chłopcy siedzieli z szeroko otwartymi oczami. Na razie nic nie chcieli mówić.

-Sakura spokojnie. - Deidara przysiadł się do niej i objął ją ramieniem. Dziewczyna podciągnęła nogi pod brodę i oparła się o przyjaciela.

W takiej pozycji siedziała dopóki nie usłyszała trzasku drzwi.

-Sakura?

-Cześć młoda. Już późno. Gdzie ty tyle byłaś?

-Z Moegi, Udonem i Konohamaru. Trenowali, a ja obserwowałam. A czy mogłabym z tobą porozmawiać...?

-Pewnie. - Sakura ruszyła do kuchni.

Siedząc przy stole i pijąc ciepłą herbatę, słuchała tego co miała do powiedzenia Tsamugi.

-No więc tak to wygląda.

Zaskoczona Haruno nie wiedziała co powiedzieć.

-Ale dlaczego? Znaczy, co się takiego stało, że tak nagle chcesz trenować walkę...? Bo moim zdaniem nie powinnaś.

Sakura widziała jak radość związana z treningiem gaśnie w oczach młodej dziewczyny.

-Nic... Po prostu...

-Czy Moegi ci coś powiedziała?

-Nie. Oczywiście, że nie.

Mimo słów, które padły z jej ust, Haruno wiedziała że to nieprawda. Nie chcąc naciskać zmieniła temat. I tak wiedziała, że prędzej czy później się dowie.

-Tsamugi. Muszę ci o czymś powiedzieć. - Sakura zdziwiła się widząc strach w oczach młodszej "siostry". - Idę na misję. Niestety aż do Kiri. Nie będzie mnie około trzech tygodni.

-Co??

-Mam nadzieję, że poradzisz sobie. Jakby co, możesz o wszystko poprosić Hidana i Deidarę. Zresztą Tsunade też ci pomoże tak jak Hinata. Jakbyś miała na prawdę jakiś wielki problem, myślę, że większość moich znajomych ci pomoże. Naprawdę.

-Szkoda, że nie mogę iść z tobą.

-Niestety... - Spojrzała na nią ze współczuciem. - Ale nie będziesz się tu nudziła, o nie. Załatwię ci pracę w szpitalu. Będziesz asystowała jakiejś pielęgniarce. Oraz przygotowałam ci pewien trening. Shizune-san ci przy nim pomoże. Dobrze?

-Dobrze - mruknęła załamana.

-Spokojnie. W Konoha na wszystkich możesz liczyć - dodała z uśmiechem.

Nagle do kuchni wszedł Deidara.

-Głodny jestem... - mruknął i przytulił się do Sakury. - Zrób mi coś.

-Śmieszny jesteś! Sam sobie zrób.

-No Sakura!

-Nie ma Sakura! Hidan!

-Co jest?

Wystraszony pojawił się w kuchni.

-Jakby co, to będziecie mieć oko na młodą? - zapytała Haruno.

-Pewnie - powiedział bez cienia wątpliwości.

-A! Jak będziecie szli do Uchihów pić, macie załatwić jej opiekę.

-Ale nie trzeba... - zaczęła dziewczynka.

-Trzeba - powiedziała różowowłosa z naciskiem. - Jasne?

-Tak jest! - Obaj zasalutowali dziewczynom, na co Sakura wybuchła śmiechem.

Będąc w tak dobrym humorze, całkiem zapomniała o wpadce z rana.

*~*~*

W tym samym czasie, w domu Uzumakiego Naruto, panował istny chaos. Młody chłopak szykował się na misję, której oczekiwał od dość długiego czasu. Niestety, jako, że u blondyna zawsze był bałagan, znaleźć nic nie można. W samych szortach biegał od pokoju do pokoju, nosząc przeróżne rzeczy. Gdy po dwóch godzinach skończył się pakować, padł na łóżko jak długi. Nie umył się, nie zjadł kolacji i zapomniał zgasić światło.

W dzielnicy klanu Uchiha panował całkiem inny nastrój. Nie było bieganiny, nerwów, przeklinania, gdyż Sasuke miał wszystko pod kontrolą. Nie to co przyjaciel. Był za to mocno zaskoczony. Nie tyle samym zadaniem, co tym, że czuł szczęście nową misją. Starał się sobie tłumaczyć, że to przez to, iż wreszcie dostał zadanie, ale gdzieś tam w podświadomości zdawał sobie sprawę, że to przez to, że szedł razem z Haruno. Jego "była" przyjaciółka wywoływała w nim dziwne dla niego emocje, których on czasami nie rozumiał. Rozejrzał się jeszcze po pokoju w poszukiwaniu "zagubionych" rzeczy, ale nic takiego nie odszukał, tak więc ruszył do kuchni zrobić sobie kolację i posiłek na drogę.

-Po co ci tyle jedzenia? Przytyjesz! - Zaniósł się śmiechem Suigetsu. Jugo, Sasuke jak i Itachi spojrzeli na przyjaciela, jak na idiotę. Jego poczucie humoru porażało ich.

-Idę na misję - mruknął niezadowolony gadką Hozukiego.

-Z kim?

-Z Naruto i Sakurą.

Itachi na wymienione imiona wypluł herbatę, która niefortunnie wylądowała na naszym i tak już poszkodowanym umysłowo przyjacielu.

-Ejj!!!

-Z Sakurą?

-Tak, a co w tym dziwnego? Byliśmy drużyną... Więc praktycznie nic się nie zmieniło - mówiąc to młodszy Uchiha schował jutrzejszy posiłek do lodówki, by się nie zepsuł. Jugo również okazał zdziwienie słowami Itachiego. Przecież to było dla niego oczywiste, że jako drużyna - nawet nieaktualna - wyruszą prędzej czy później na misję.

-Tak tylko... - Brunet próbował wyjść z niekomfortowej sytuacji. - Myślałem, że Sakura ma wystarczająco roboty w szpitalu, po za tym ma dwie uczennice. Szanowna Hokage nie daje jej odpocząć.

-Jak sam powiedziałeś nie ja ustalam zasady tylko Hokage... - Wzruszył ramionami i wyszedł z kuchni. Rano mają być na piątą koło bramy, więc musiał wcześnie pójść spać. Miał nadzieję, że Naruto spóźni się. Będzie mógł spokojnie porozmawiać z Sakurą.

Następnego dnia przed Bramą Główną stał Sasuke, oparty o ścianę budowli. W granatowych spodniach shinobi i białej koszuli prezentował się wspaniale. Mając cichą nadzieję, że panna Haruno przyjdzie jak najszybciej, patrzył przed siebie. Wiedział, że osiemnastolatka mu się podobała choć odkrył to niedawno, i nie miał co się oszukiwać. Jednak gdyby go ktoś o to zapytał, nic by nie powiedział. To jest tylko i wyłącznie jego sprawa i nikogo więcej. No i jeszcze Sakury. Ale Uchiha za radą (niechcianą) Itachiego i (o dziwo mądrą) Uzumakiego, miał zamiar powoli zbliżać się do różowowłosej. Nie był w stu procentach pewny, ale odkąd stał się mniej nachalny, Sakura traktowała go z mniejszym dystansem.

~Czyli jednak obaj mieli rację...

-Długo tu stoisz?

Z zamyślenia wyrwał go piękny kobiecy głos należący do zielonookiej kobiety. Odwrócił się w jej stronę odpychając się od ściany. Ubrana w czarne rybaczki i białą bokserkę wyglądała ślicznie. Na początku zaniemówił jednak, gdy spojrzał w zielone oczy, które ponaglały go powiedział: - Dopiero przyszedłem.

Sakura pokiwała głową i podeszła bliżej niego, usadawiając się pod murem.

-Ciekawe czy ten głąb pamięta, na którą ma przyjść? - odparł Uchiha siadając obok kobiety.

-Pamięta - powiedziała pewna siebie.

Uchiha chcąc jak najdłużej prowadzić rozmowę zapytał: - Skąd ta pewność? - Spojrzał jej prosto w oczy, które znajdowały się zaledwie kilkanaście centymetrów od niego.

-Bo pomagałam mu wstać.

I jak na zawołanie koło pary pojawił się Uzumaki, dyszący jakby przebiegł maraton. Uchiha widząc podbite oko przyjaciela uniósł kącik ust do góry.

~Pomogłaś mu wstać, mówisz...

-Sakura! - krzyknął, gdy tylko ją ujrzał. Jednak nie był to krzyk złości, tylko rozpaczy. - Ja nie mogę iść ranny na misję.

Haruno szybko wstała i podeszła do Uzumakiego.

-A miałeś zamiar wstać! Pewnie nie.

Sakura nie mając zamiaru wysłuchiwać głupich wymówek, machnęła na niego ręką i ruszyła w stronę Kiri.

*~*~*

-Masz to o co cię prosiłem?

-Tak. Trudno było, ale mam.

-Kiri z głowy - mruknął osobnik.

-Tak. Zatuszowałam ślady. Nie mają prawa mnie znaleźć. Co następne?

-Oto-gakure...

Przepraszam, że wczoraj nic nie wrzuciłam, ale w pracy miałam urwanie głowy a jak wróciłam to ruszyłam w ogródek. No a później burza! Była cudowna! :*
A u Was jaka była pogoda?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top