14 Impreza-niespodzianka

"Gabinet głowy Wioski Ukrytej w Liściach był czysty, a wszystkie rzeczy spakowane do kartonowych pudełek, meble osłonięte przez folię nie dopuszczały nikogo ani niczego. Powodem tego był remont spowodowany piątkowym wybuchem Tsunade i Sakury. To było do przewidzenia, bo co trzecia rozmowa kończyła się katastrofą. Przed prowizorycznym biurkiem stał Uchiha Itachi z prośbą do Godaime.

-Czyli chcesz by Sakura Haruno, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki wyruszyli na długą misję? Dobrze rozumiem?

-Tak, Szanowna Hokage.

-Dlaczego tak ci na tym zależy?

-Eh... Czy mogę tę informacje zachować dla siebie? - powiedział dziwnym głosem. Hokage jednak nie miała zamiaru spuszczać z tonu.

-Wolałabym wiedzieć!

-Eh... Więc chodzi o to, że pomiędzy moim bratem a Sakurą są dosyć napięte stosunki i liczyłbym na to, że na misji choć trochę je poprawią, a Naruto jako ich najlepszy przyjaciel im w tym pomoże.

-Hmm... Tylko widzisz Itachi jest problem z tym, że Sakura ma powód by twojego brata nie lubić - powiedziała Kage grobowo.

-Nie lubić?!! Ona go nienawidzi! - Załamany chłopak spuścił głowę. - A ja chcę to zmienić. Proszę... - Itachi bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, bo nie dziwił się byłej koleżance jego młodszego brata... Ale mimo, że to rozumiał, chciał by go chociaż w małym stopniu zaakceptowała.

-Jest jeszcze jedna sprawa... Mianowicie Haruno ma mnóstwo nowych obowiązków.

-Nowych?

-Od poniedziałku jest głównym medykiem Wioski i zastępcą ordynatora. Nie mówiła wam nic?

Itachi stał jak zamurowany i z otwartymi ustami wpatrywał się w Kage.

-Co? N-Nie...

-No cóż... To do niej podobne. Od kiedy zaczęła u mnie trenować, nabrała skromności i pokory. - Pokiwała głową na końcu odpowiedzi. Itachi jeszcze bardziej zapragnął, by ta mała osóbka należała do jego rodziny.

-Ale jeśli ci tak zależy, to może jak nie będzie miała dużo obowiązków w szpitalu, to gdzieś ich wyślę.

-Dziękuję Hokage. - Ukłonił się i zwrócił do kobiety. - Jeśli pani pozwoli to ja już pójdę.

-Dobrze."

Siedzący w kuchni Itachi rozmyślał nad bratem i Sakurą. Tak bardzo by chciał, aby to ona była jego bratową, jednak przez to, co Sasuke zrobił wobec niej, w tej chwili było to niemożliwe. Westchnął. Położył głowę na stole i zamknął oczy. Zastanawiając się nad tym wszystkim, wyczuł osobę zbliżającą się do domu. Był to Jugo wracający wraz z Suigetsu z zakupów. Itachi usiadł prosto i „wlepił" spojrzenie w drzwi. Po upływie kilkunastu sekund rozsunęły się i ukazali się mu współlokatorzy.

-Siema.

-Cześć.

-Mam pytanie. - Itachi od razu wystrzelił nie czekając nawet aż usiądą.

-Wal - powiedział Suigetsu kładąc torby z produktami na stole. Podczas ich rozpakowywania uważnie słuchał bruneta.

-Wiedzieliście, że Sakura pracuje w szpitalu?

-Oczywiście. Przecież każdy to wie.

-A czy wiedzieliście, że jest tam zastępcą ordynatora? - zapytał wiedząc jaka będzie reakcja.

-Poważnie!?

-Nie wiedziałem.

-Niedawno została mianowana...

-Dlaczego nic nie powiedziała?

-Przez skromność - rzucił od niechcenia, jednak zabrzmiało to jak czysta ironia.

-Hm...

-Myślę, że można by to oblać, co o tym myślicie?

Mężczyznom uśmiech pojawił się na twarzy.

-Tym razem u nas. Hm?

-Ja jestem na tak.

-Ja też.

-No to ustalone.

*~*~*

W innej części Konohy, dokładnie w szpitalu, przebywała Sakura Haruno i leczyła ostatniego pacjenta. Była dopiero godzina po południu, a ona już nie miała co robić. Postanowiła, że gdy wyjdzie z pracy to wpadnie po którąś z dziewczyn i wybiorą się do gorących źródeł. Znudzona do reszty ruszyła do gabinetu ordynatora, aby pomówić z nim o wcześniejszym zwolnieniu.

-Sakuro mówiłem ci już, jak nie będziesz miała pacjentów to możesz pójść do domu, nie mówiąc mi o tym. Wystarczy, że zostawisz tę informację w recepcji - powiedział pan Goto głaszcząc Sakurę po ramieniu.

-Dziękuję bardzo. - Ukłoniła się i z uśmiechem opuściła szpital.

Na pierwszy ogień poszła do Ino, która do tej pory jeszcze jej nie podcięła włosów.

-Sakuro przykro mi ale muszę pomóc w kwiaciarni..."

Westchnęła i ruszyła do rezydencji Hyuga.

-Bardzo przepraszam Sakuro, ale mam zadanie do wykonania, a tato... wiesz jaki jest."

Zrezygnowana poszła do Tenten.

-Ojejciu, kochanie. Ona wyruszyła na misję..."

I tak, zdołowana Haruno, szła do swojego domu.

~Jak to możliwe, że wszystkie zajęte...?

Ze spuszczoną głową przeszła podwórko, korytarz i zatrzymały ją dopiero głosy z kuchni. Ruszyła w jej kierunku. Już łapała za klamkę, by rozsunąć drzwi, gdy zderzyła się z kimś kto wychodził z kuchni. Była dziś taka melancholijna, że prawie upadła. W ostatniej chwili przytrzymał ją sprawca „wypadku". Kobieta spojrzała na jego twarz i pierwsze co chciała zrobić to uderzyć osobnika, ale słowa: „Nie chcę, żebyś traktowała mnie jak wroga" zrobiły swoje i zrezygnowana opuściła dłonie.

-Czego tu chcesz Uchiha?

-Ja... - Chłopaka zatkało jak zwykle na widok Sakury. Spojrzał jej w oczy. - Itachi robi dziś imprezę i jesteście zaproszeni.

Uchiha dopiero po chwili zorientował się, że nadal trzymał Sakurę w ramionach. Powoli i niechętnie zabrał dłonie. Wolał się jej nie narażać, choć zdziwił się, że do tej pory mu nic nie zrobiła.

-Hm... Znowu impreza? - zapytała bardziej siebie niż mężczyzny. Spojrzała nad ramieniem bruneta do pomieszczenia. - A wy idziecie?

-Pewnie!

Westchnęła i spojrzała w ciemne oczy.

-A co z Tsamugi?

-Może spać u nas. Jest dużo pokoi.

-Ale ona będzie się tam nudzić sama.

-Hm...

-Może pogadam z Moegi... Dobra, a na którą?

Co ewidentnie dziwiło Uchihę to fakt, że podczas tej rozmowy Sakura nie odsunęła się od niego. Uznał to za dziwne, ale jeszcze bardziej nie pasował mu melancholijny nastrój koleżanki. Wyglądała jakby od wtorku nie spała.

-Ósma, dziewiąta.

-O.K.

-Na razie.

Pożegnał się i opuścił dom. W tym czasie kobieta weszła do kuchni, z której wydobywał się smakowity zapach obiadu.

-Hmmmmm. - Uśmiechnęła się lekko widząc Hidana w fartuszku z patelnią w ręku. Nieświadomie usiadła na miejscu wcześniej zajmowanym przez Uchihę. - Co na obiad?

-Ryż z warzywami i kurczakiem.

-Mmmm. Pyszności.

-No mam nadzieje, że nie zepsuję smaku moim kucharskim beztalenciem. Heh.

-Hm. - Zachichotała kobieta. - Tak dobrze to ja mogę mieć codziennie.

-He he. - Zakłopotany Deidara zwrócił twarz w stronę podłogi. - Niedawno omawialiśmy pewną kwestię, że... Czy nie przeszkadzamy ci tu Sakura??? No bo wiesz, mieszkamy tu i w ogóle... Jak coś to powiedz tylko słowo, że mamy się wyprowadzić, przecież się nie obrazimy! Jesteśmy przyjaciółmi i się nie obrazimy. Naprawdę!!

-Heh. - Sakura poczochrała włosy blondynowi i oparła się o jego ramię. - Przestań gadać głupoty - powiedziała ciepło. - W tym domu nie było tak wesoło od śmierci rodziców. - Objęła jego ramię. - Poza tym kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć jakie to wspaniałe uczucie, gdy wiesz, że w domu ktoś na ciebie czeka.

-Hm.

Oboje oddali się swoim myślom. Deidara odpłynął do czasów, gdy jeszcze był w Akatsuki. Z zadumy obudził go rozluźniony uścisk na ramieniu. Haruno w najlepsze spała.

-Hidan, Sakura... śpi.

-Taaa? - Siwowłosy momentalnie odwrócił się.

-Zaniosę ją do pokoju.

Gdy blondyn zamknął drzwi pokoju dziewczyny ruszył do Tsamugi. Niestety w tym samym czasie brunetka chciała wyjść przez co się zderzyli.

-Bardzo przepraszam - powiedziała spanikowana.

-Spokojnie. Chodź na obiad - dodał z uśmiechem.

Gdy młoda weszła do kuchni pierwsze co rzuciło się jej w oczy, to brak sensei.

-A gdzie Sakura?

-Śpi. Była dziś bardzo zmęczona.

-Aha.

Hidan podał posiłek, którego Tsamugi wręcz nie znosiła. Spojrzała na danie z lekkim zniesmaczeniem.

-Smacznego!

-Smacznego - wymamrotała dziewczyna.

*~*~*

Przygotowania do imprezy w dzielnicy klanu Uchiha od południa szły pełną parą. Itachi cały dom posprzątał i zabrał się za jedzenie, gdyż Suigetsu sobie w ogóle nie radził.

-Ty idź z Sasuke wszystkich pozapraszajcie. Na ósmą!

-O.K.

Idąc ulicą w centrum wioski spotkali Ino. Kobieta stała z Saiem przy wystawie sklepowej. Na widok znajomych uśmiechnęła się i zagadała.

-Co tam słychać u was?

-A dobrze. Widzisz...

Gdy Blondynka zajęła się rozmową z Suigetsu, Sasuke przywitał się z partnerem Yamanaki.

-Dzisiaj urządzamy imprezę u nas w domu. Wpadnijcie. - Spojrzał na rozgadanych towarzyszy po czym dodał ciszej. - To impreza-niespodzianka dla Sakury... Nie mów więc Ino, bo ta by się wygadała. Dobra?

-Spoko. Możesz na mnie liczyć. Na którą?

-Na ósmą. A moglibyście zaprosić jeszcze Shikamaru i Choji'ego? My skoczymy po tego młotka.

Sai się uśmiechnął i tylko pokiwał głową.

-Chodź Suigetsu.

-Ale nie zaprosiliśmy jeszcze Ino i ...

-Już to zrobiłem - powiedział Uchiha ciągnąc kolegą za ubrania w stronę Ichiraku, gdzie najprawdopodobniej przebywał blondyn.

Nie minęło pół godziny jak wszyscy goście byli zaproszeni. Oczywiście, gdyby to sam Suigetsu miał zapraszać gości, do wieczora by mu to zajęło. Chłopak rozgadywał się z każdym na każdy temat.

Zbliżała się ósma, więc do dzielnicy klanu Uchiha zaczęli napływać goście. Itachi latał z kuchni do salonu nosząc potrawy, talerze i sztućce. Każdy z mężczyzn starał się z całych sił, by to przyjęcie było niezapomniane. W końcu świętowali awans Sakury - kobiety, która dla każdego z nich stała się w jakimś stopniu bliska.

-Itachi, gdzie to postawić? - Suigetsu roznosił jedzenie wraz ze starszym Uchihą. Entuzjazm i zapał seledynowłosego nadrabiał lenistwo dwóch pozostałych lokatorów, którzy zmęczeni spoczęli na kanapie.

-Pomoglibyście co?!! - wydarł się Sui, przed wyjściem do kuchni.

-Zaraz - odezwał się Jugo i spojrzał na wchodzącego Itachiego, który swoją wypowiedzią wzbudził najrozmaitsze emocje wśród zebranych. Od śmiechu Suigetsu, przez zdziwienie Jugo, po wściekłość Sasuke.

-Sakury nie pociągają leniwi chłopcy, Sasuke.

-Czy ty coś insynuujesz? - warknął najmłodszy w towarzystwie, napinając mięśnie. Widział jak po twarzy brata przebiegł uśmiech, co rozzłościło go jeszcze bardziej. - Poza tym skąd wiesz jaki typ faceta lubi Sakura?!

-Pff... Z jej temperamentem, nie trudno się domyślić.

Jugo z uśmiechem na ustach obserwował grę słowną braci. Młodszy z nich nieświadomie przyznał się, że lubi Sakurę nie mówiąc: "A co mnie to obchodzi?!!!". Jugo jako osoba inteligenta od razu zauważył jaką gafę popełnił jego były szef. Zaśmiał się więc cicho i ruszył do kuchni.

#
Obudziłam się cała spocona i rozgrzana ze wzrokiem skierowanym w stronę okna. Nie wiedziałam dlaczego, ale ilekroć zasypiałam w ciągu dnia to budziłam się rozpalona, nawet pomimo tego, że spałam pod cieniuteńkim kocykiem. Z zamkniętymi oczami przeciągnęłam się i mocniej opatuliłam kocem. Uwielbiałam się wylegiwać, co było moją wadą. Słysząc jednak śmiech i hałas na dole postanowiłam wstać.

W przydługiej koszuli i (prawdopodobnie) rumieńcami na policzkach stanęłam w progu salonu. Zaspanymi oczami spojrzałam na towarzystwo: Deidara, Hidan, Tsamugi, Moegi, Konohamaru i Udon. Wszyscy siedzieli w kręgu i grali w "coś". Gdy tylko mnie zobaczyli od razu zawołali.

-Siostrzyczko! - Standardowe powitanie drużyny Ebisu.

Z uśmiechem im pomachałam i udałam się do kuchni. Słońce było niewysoko nad horyzontem, czyli zostało jeszcze kilka godzin dnia. Zajrzałam do lodówki i...

Powiało chłodem i pustką. Zostało tylko kilka rzeczy: masło, dżem i jakieś warzywa. Westchnęłam i zaczęłam buszować po szafkach. Dopiero po chwili rzuciły mi się w oczy garnki z obiadem "Hidana". O ile mnie pamięć nie myliła to zrobił risotto.

~PYCHOTA!!!

Z gorącym posiłkiem na kolanach siedziałam w salonie i bacznie lustrowałam graczy. Przesuwałam wzrokiem po wszystkich i dopiero zatrzymałam się na mojej "siostrze". Czerwonawa twarz, świecące oczy i błąkający uśmiech wskazywał na jedno: ona się zakochała. Tylko pytanie w kim? Przechyliłam głowę patrząc na nią, dopiero czując na sobie czyjś wzrok spojrzałam na resztę. Niebieskie tęczówki mierzyły mnie wzrokiem.

-Co się stało?

-Ładnie wyglądasz - rzekł z błyskiem w oku.

-Oh. No weź, bo się zarumienię. - Udając zawstydzenie uśmiechnęłam się i machnęłam dłonią. Po chwili spojrzałam w stronę Hidana, którego wzrok był pewny. On zaś wskazał na zegar.

19:05

Na początku nie wiedziałam o co mu chodziło, ale później olśnienie spłynęło na mnie jak wodospad Niagara. W mgnieniu oka ruszyłam do drzwi i w ostatniej chwili sobie o czymś przypomniałam. Szybko odwróciłam się w stronę dziewczyn. Klasnęłam i zostawiłam dłonie złączone.

-Moegi!!! Może Tsamugi u ciebie nocować, tylko na jedną noc proszę... Ja...

-Spokojnie Sakura, może. Z resztą zostają dziś u mnie też chłopcy, bo rodziców nie ma i robię nocowanie. - Uśmiechnęła się w charakterystyczny dla niej sposób. Ja odetchnęłam z ulgą.

-To dobrze. Nie wiem o której wrócimy, a nie chcę jej zostawiać na tak długo samej.

Biegiem ruszyłam do pokoju. Musiałam się jeszcze umyć i ubrać... No i uczesać, a czasu coraz mniej.

*~*~*

Zamykając dom rozmawiała z blondynem, który ubrany w czarny podkoszulek i jeansy prezentował się seksownie. Była lekko wzburzona, bo musiała iść w sukience, którą wybrali dla niej chłopcy. Powiedzieli, że jeśli sama jej nie założy, to oni ją w nią wcisną. Sukienka na biuście miała jeans, a w dół ciągnął się czarny tiul. Nie była długa. Wręcz przeciwnie, sięgała do połowy uda. Buty jej pozwolili sami wybrać. A że lubiła wysokie to założyła czarne koturny, dzięki czemu była prawie równa z Hidanem. Za to przerosła Deidarę, co mu się bardzo nie podobało, gdyż lubił niskie dziewczyny. Na ramiona nałożyła czarną marynarkę i tak mogła iść podbić świat. W rękach Sakury znajdowała się miska z sałatką. Stwierdziła bowiem, że nie wypadało iść w gości z pustymi rękami, więc w ostatniej chwili coś wygrzebała z szafek i zrobiła potrawę. Hidan i Deidara przekręcili tylko oczami. Wiedzieli, że ta impreza była dla Sakury. Znali też plan Itachiego-swatki co do różowowłosej i bruneta.

-Coś ty taka nerwowa?

-Bo już po ósmej.

-Dwie minuty.

-Nie lubię niepunktualności - wyargumentowała Haruno.

-Sasuke powiedział: "ósma, dziewiąta."

-Lepiej być wcześniej.

-Aleś ty przewrażliwiona.

-Jakbyś miał za nauczyciela Kakashiego, to byś wiedział o co chodzi!

Ich sprzeczka nie miała końca, czasami nawet przechodnie odwracali głowę na wybuchy złości kobiety.

Gdy wreszcie znaleźli się na miejscu, Sakura była zmęczona tym wszystkim. Przed drzwiami odebrała sałatkę z rąk białowłosego. A co ona tam robiła? Podczas kłótni chciała rzucić posiłkiem w blondyna, na szczęście drugi mężczyzna był szybszy.

Nagle w drzwiach pojawił się Suigetsu. Zamurowało go na widok Haruno. Hidan uśmiechnął się na tę reakcję, zaś Sakura pstryknęła mu palcami przed oczami. Gdy wybudził się z transu krzyk wydobył się z jego krtani.

-Sakura!!! Jak ty pięknie wyglądasz!!!

Lekko zarumieniona odpowiedziała: - Oj już mi nie słodź.

Przestąpiła próg domu i ruszyła do kuchni, gdzie jak miała nadzieję ujrzy gospodarza. I nie myliła się. Przebywał tam ubrany w fartuszek kucharski i w iście skupionym stanie nachylał się nad czymś. Aby to zobaczyć różowowłosa przesunęła się lekko w lewo i nachyliła mu się nad ramieniem. Nie zdążyła jednak zobaczyć co to, bo Itachi czując oddech na szyi odwrócił się gwałtownie, prawie uderzając kobietę. I stałoby się tak, gdyby nie została odciągnięta do tyłu. Odwróciła głowę zerkając na osobnika, którym okazał się młodszy brat gospodarza. Młodzi stykali się czubkami nosa i patrzyli sobie w oczy. Sakura wciąż czuła ręce trzymające ją w tali. Momentalnie serce zaczęło jej walić jak oszalałe, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Jego źrenice się rozszerzyły przez co trudno było jej je odróżnić od tęczówek. Przez ubranie czuła nawet bijące od niego ciepło. Nie wiedzieli ile tak stali, ale o dziwo jakoś żadnemu nie spieszyło się przerywać tej chwili. Ona po prostu zatraciła się w jego spojrzeniu, a on... czekał na to. Nie zauważyli nawet kiedy Itachi opuścił kuchnię. Sasuke w pierwszej chwili miał zamiar ją pocałować, ale słowa brata: "... nie bądź wobec niej tak nachalny. Dziewczyny tego nie lubią..." ostudziły go. Postanowił więc być wobec niej delikatniejszy i cieplejszy. Tydzień temu spieprzył sprawę, dziś ta sytuacja nie mogła się powtórzyć. Położył więc dłoń na głowie kobiety i pogłaskał jak dziecko. Uśmiechnął się i wyszeptał: "Wszystkiego najlepszego..." i pocałował ją w policzek. Widział szok wymalowany na jej twarzy i zastanawiał się czy czasem nie przesadził.

Sama Sakura była mocno zdziwiona zachowaniem chłopaka. Chciała zadać mu kilka pytań, np. "Co ci się stało?", "Dlaczego jesteś taki delikatny?" zamiast tego jednak: - Nie mam dziś urodzin... Dlaczego ży...

-Nie powinienem tego mówić. Itachi mnie zabije. - Zerknął w bok. - Życzę ci wszystkiego najlepszego, nie z powodu urodzin bo jest lipiec, a ty masz w marcu... Ale z po...

Wtedy do kuchni, w której napięcie ciągle wzrastało, wleciał Sui. Zarumieniona kobieta odskoczyła od zezłoszczonego Sasuke. Odchrząknęła i podała jasnowłosemu miskę z posiłkiem. To był po prostu cud, że do tej pory ona była jeszcze cała.

-Właśnie, mam dla was sałatkę...

-Dla nas?

-Tak. - Zarumieniła się jeszcze bardziej i spojrzała w bok. - Nie wypada iść do gości bez niczego.

Seledynowłosy jakby nie czuł napięcia towarzyszącemu młodszej parze, stał z rozdziawionymi ustami i gapił się na Haruno.

-Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej?!! A my się do ciebie wprosiliśmy tak bez niczego!!!

-Oj tam, oj tam... - Zarumieniona Sakura rozmawiała z współlokatorem bruneta. Mimo, że była skupiona na rozmówcy ciągle czuła na sobie przeszywające spojrzenie jej byłego ukochanego.

-Przyszedłeś tu w jakimś konkretnym celu?!!! - warknął Uchiha.

-Taa. Po Sakurę. Chodź do salonu. - Pociągnął ją za dłoń, zaś kobiecie z głowy wypadła wcześniejsza rozmowa. Była zła na siebie, że tak to ciągnęła i że pozwoliła mu się dotykać. Jeszcze bardziej była zła, ba wściekła, na siebie za to, że jej się to podobało. Jej rozmyślania przerwał jednak widok salonu. Na ogromnym stole znajdywała się cała masa jedzenia. Przeróżne potrawy pachniały niesamowicie. Od dań jednogarnkowych, przez zupy, po przekąski. Z wrażenia Sakurze zaparło dech w piersiach.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!! - Krzyk gości przeciął pokój i jak huk armatni dotarł do różowowłosej. Zanim została powalona na podłogę przez Ino zobaczyła uśmiechniętego Naruto, rozluźnionego Saia, wyluzowanego Shikamaru, jedzącego Chojiego, spokojnego Nejiego, rozweselonego Lee, promienną Tenten, zadowolonego Kibę, obojętnego Shino, ciepłą Hinatę, przyjaznego Jugo i szczęśliwego Itachiego.

-Dlaczego głupia babo o wszystkim dowiaduje się ostatnia?!!!! I to z drugiej ręki!!??

-Ino...

-Ino! Złaź z Sakury! - Krzyk Inuzuki dopiero pozwolił jej wyjść z szoku.

-Wszystkiego najlepszego.

-Ale...

-Sto lat!

-Ale...

Nikt nie pozwolił Haruno dojść do głosu. Dopiero, gdy poczuła czyjąś rękę zarzuconą na ramiona zrobiło się cicho. Nawet nie zauważyła kiedy dostała do ręki kieliszek sake.

-Ale...

-Tak? - Przytulający ją Itachi również miał alkohol, i to prawdopodobnie on wręczył go Sakurze.

-Ale z jakiego powodu składacie mi życzenia?

W pokoju zapanowała cisza. Każdy wlepiał oczy w Haruno nie rozumiejąc jej pytania.

-No jak to? Przecież zostałaś zastępcą ordynatora.

Sakura zdębiała.

-Skąd wiecie? - zapytała cicho.

-To lepiej ty się wytłumacz, dlaczego nie powiedziałaś nam o tym wcześniej?! Dlaczego w ogóle nam o tym nie po-

-Ino! - krzyknęła Tenten. - Daj jej spokój.

-Ale co miałam wam powiedzieć? Że zostałam wiceordynatorem? - Wszyscy zebrani przyglądali się różowowłosej. Po kiwnięciu głową przez Ino kontynuowała - Po co?

-No weźcie mnie trzymajcie!

Krzyki i rozmowy nie miały końca. Każdy wykłócał się jak mógł. W końcu zmęczona wszystkim Sakura opadła na pierwszy lepszy fotel. Położyła głowę na splecionych dłoniach i zamknęła oczy. Naprzeciw siebie usłyszała jakieś szuranie. Gdy spojrzała na osobnika zamieszania, aż się uśmiechnęła. Twardogłowy ninja numer jeden zajadał się ramen, który pewnie został zrobiony specjalnie z myślą o nim i w ogóle nie przejmował się krzykami. Nie miał się o co kłócić. Właściwie to aż dziw, że ta spokojna Hinata była wśród awanturników. Koło niej miejsce zostało zajęte przez Sasuke, który (o dziwo) miał uniesione kąciki ust do góry. Zwrócił się do niej nakładając sobie jedzenie.

-Oni nawet nie zwrócili uwagi, że już z nimi się nie kłócisz. A! Właśnie... - powiedział i wziął kieliszek do ręki, po czym spojrzał w zielone oczy przyjaciółki(?). - Jeszcze nie wznieśliśmy toastu.

Naruto również podniósł kieliszek, który stał przed nim. Szybko starał się połknąć to, co miał w ustach. Sakura nie chciała się wyróżniać, więc złapała za alkohol, który dostała od Itachiego i uniosła do góry. Na twarzach blondyna i różowowłosej pojawiły się szerokie uśmiechy.

-Za to, żebyśmy do końca życia byli razem... jako jedna drużyna. - Słowa Naruto były wspaniałe, jednak Sakura nie mogła w nie uwierzyć, aż stało się coś niesamowitego.

-Za naszą trójkę - dodał Sasuke, co wprawiło Haruno najpierw w zdziwienie, a następnie w zakłopotanie, po czym dodała: - Za nas...

Haruno poczuła gorzko-palący smak alkoholu we krwi, przez co skrzywiła się i musiała nabrać powietrza. Zerknęła na reakcje chłopaków: Naruto skrzywił się i wystawił język na zewnątrz, zaś po Sasuke nie było niczego widać.

Itachi bardzo się zdziwił widząc przyjaciół razem dyskutujących i śmiejących się, podczas gdy oni kłócili się o nie wiadomo co. Tak więc po kilku minutach wszyscy siedzieli przy stole i zajadali się przekąskami popijając od czasu do czasu sake.

Minęła dziewiąta... Dziesiąta... Jedenasta, gdy przy stole pozostało zaledwie kilka osób: Itachi, Sasuke, Sakura i Neji. Najwytrwalsi. Przez alkohol płynący w żyłach wszyscy rozmawiali swobodnie i na luzie. Sakura z Itachim pertraktowała o przypadkach ze szpitala i o tym co Uchiha robił w Akatsuki, zaś Sasuke poruszył temat broni i walk. Dziewczyna chciała zapytać Nejiego kiedy wrócili z misji, ale Itachi nie pozwalał jej się w ogóle zainteresować kimś innym niż on sam.

-No mówię ci - Sakura lekko się jąkała. To było aż dziwne, że oni tyle potrafili wytrwać. Godzina nie była późna, ale ilość alkoholu powaliłaby słonia. - To było nieporozumienie... Przecież taka sytuacja jest niedopuszczalna!

-Jaaasne. - Śmiał się Itachi. - Może podpadł jakiemuś lekarzowi i tamten się zemścił...

-Itachi! Tak nie wolno... Poza tym jak ty byś się czuł, gdybyś zemdlał i nie byłoby wyczuwalne u ciebie tętno lub zapadłeś w śmierć kliniczną i budzisz się... w kostnicy - dokończyła grobowo.

-Hahahahaha! Ja tam bym się uśmiał.

Zdenerwowana Sakura ściągnęła buty, które były dla niej już niewygodne. Zrzuciła też marynarkę, bo przez alkohol zrobiło jej się bardzo gorąco.

-A ty zamierzałeś kiedyś zrezygnować z Akatsuki? Czy to było już dożywotnie?

-Hm... - Usłyszeli trzask. To był Neji, który już nie mógł. Sasuke poszturchał go widelcem, po czym odwrócony w stronę brata i Sakury uśmiechnął się jak głupi. - Zostaw go Sasuke... A wracając do twojego pytania: chciałem opuścić organizację... już dawno, ale nigdzie by mnie nie przyjęli, a bycie pustelnikiem jakoś mi się nie widziało.

-Hm... - Westchnięcie Sakury niewiele znaczyło dla bruneta. - A miałeś kiedyś dziewczynę? - Sakura czknęła.

-Nie. - Zaśmiał się. - Nie miałem czasu na to. A co zainteresowana? - Objął kobietę ramieniem z uśmiechem na ustach.

-Itachi!

Sasuke zagrzmiał tubalnym głosem i położył głowę na kolanach Haruno, która półprzytomna wymamrotała tylko: - Nie ośliń mnie. - Po czym zwróciła się do Itachiego. - Ile ty właściwie masz lat?

-Nie wiesz? - Gdy Haruno zaprzeczyła ruchem głowy kontynuował: - Dwadzieścia trzy.

-Eeee... Spodziewałam się, że jesteś starszy.

-Dzięki - mruknął.

Sakura bezwiednie zaczęła bawić się koszulką Sasuke. Siedząc oparta o stół, nie widziała, że Sasuke patrzył prosto na jej piersi uwieszone nad nim.

~Ciekawe jaką ma miseczkę? C...? D...?

Takie myśli krążyły po głowie chłopaka.

Sakura nie zwracając na niego uwagi dalej prowadziła konwersację z jego bratem.

Po półgodzinnej rozmowie prowadzonej między Sakurą a Itachim, Sasuke zasnął. Wtedy to Itachi powiedział coś, co wstrząsnęło Sakurą. Mimo tych procentów zrozumiała przekaz bruneta.

-Tak bardzo bym chciał byś była moją siostrą... - zajęczał.

-He he. Jeżeli chcesz to możesz do mnie mówić siostrzyczko! Wiele osób tak się do mnie zwraca.

-Ale ja chcę żebyś była moją bratową!

Sakura zamarła i z szeroko otwartymi oczami przypatrywała się rozmówcy. Nagle jakby trochę otrzeźwiała.

-Itachi...

-Błagam Sakura... Wybacz temu debilowi... Wiem, że nie powinienem cię o to prosić, a tym bardziej nie powinnaś mu wybaczać, ale błagam... On stara się jak może... Nawet mu ostatnio nagadałem, więc mam nadzieję, że stał się trochę spokojniejszy...

~Więc to dlatego...

Sakura przypomniała sobie sytuację z kuchni. Spojrzała na resztki potraw i zaczęła wodzić palcem po szklance.

-Przepraszam... nie powinienem o tym w ogóle mówić. Zapomnij.

Wtem Sakura uświadomiła sobie, że trzyma w palcach kosmyk czarnych włosów mężczyzny leżącego na jej kolanach.

Nagle za nimi, od strony drzwi wejściowych do salonu, słychać było trzask i kroki. Ktoś wyraźnie zbiegł po schodach z piętra. Po chwili w drzwiach pojawił się Kiba. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że był... nagi. Uśmiechnął się do nich i wybiegł przez frontowe drzwi na dwór krzycząc przy tym jak oszalały. Sakura i Itachi z szokiem wpatrywali się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał ich przyjaciel. Popatrzyli na siebie zdziwieni, po czym wybuchnęli śmiechem.

-Iść za nim?

-Zostaw go... Nic mu nie będzie. Jest ciepło.

-Skoro tak mówisz. - Sakura przeciągnęła się i złapała mocno za włosy mężczyzny leżącego na jej nogach.

-Co się stało?

-Idę już.

-Czekaj jeszcze nie przyszykowaliśmy dla ciebie pokoju.

-Co??? Wracam do domu.

-Nie. Zostajesz u nas, tak jak wszyscy.

-Ale...

-Żadnego ale! Bo się obrażę.

Sakura westchnęła i zaczęła budzić Sasuke. Po kilku minutach znalazła się na schodach, prowadząc młodego Uchihę ledwo przytomnego do jego pokoju.

-Dobra Itachi, dam sobie radę... Idź już spać.

-Na pewno? A właśnie twój pokój je-

-Tak. Tak. - Dziewczyna miała zamiar wrócić do domu, a Itachi był tak pijany, że nie kontaktował za bardzo.

-Dobra. To dobranoc.

Itachi wyszedł z pokoju Sasuke, a Sakura dociągnęła bruneta do łóżka. Tam po chwili wysiłku położyła go wygodnie i rozebrała. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zarumieniła się mocno. Nachyliła się żeby go nakryć, gdy stało się coś dziwnego. Chłopak ostatkiem sił pociągnął dziewczynę za rękę i przytulił do siebie, zakrywając ich oboje. Położył się na niej, żeby ta nie mogła uciec. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe.

-Sasuke...

-Nie - wymamrotał.

-Sasuke.

-Nie.

Przytulił ją mocniej do siebie i zasnął. Sakura nie mogąc się ruszyć po pewnym czasie dała sobie spokój i również udała się do świata Morfeusza.

*~*~*

Przy dębowym biurku, za stertą papierów zasiadał czerwonowłosy chłopak i przyglądał się notatkom. Jego wzrok skupiony był na każdym pojedynczym słowie. Nie mógł przeoczyć żadnego szczegółu. Na przeciw niego stała jego starsza siostra, ubrana w tradycyjny strój bitewny z wachlarzem na plecach. Zaglądała mu do papierów i oceniała sytuację, która prezentowała się nie najlepiej.

-Co powinniśmy zrobić? - dopytywała Gaarę.

-Hm... Dobrze by było udać się do innych wiosek i powiadomić ich o zaistniałej sytuacji. - Kage westchnął. - Pójdziesz do Konohy i porozmawiasz z Hokage.

Blondynka zabrała ze sobą zwój z notatkami i schowała do kabury.

-Mam iść sama?

-Nie. - Jego mocny głos przeciął gabinet. - Pójdziesz z...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top