13 Jedna Tsunade w wiosce to przekleństwo...
-Cooo?? - Sakura stała zdezorientowana przed Tsunade w jej gabinecie i tępo wpatrywała się w mentorkę. Nie wiedziała czy się przesłyszała, czy to sensei stroiła sobie z niej żarty. Wzrok kobiet połączył się, dzięki czemu Haruno widziała pewność i zdecydowanie.
-Więc...
-Tak. Od teraz jesteś zastępcą ordynatora w szpitalu i głównym medykiem Konohy.
-A... Ale...
-Hm? - Tsunade uniosła brwi.
-Czyj to był pomysł?
-Samego ordynatora.
-He. - Zdziwienie pojawiło się na twarzy młodej kunoichi. - Ale co jeżeli nie jestem gotowa... co...
Nie dokończyła, gdyż Senju uderzyła pięścią w biurko i krzyknęła: - Bzdura! Co ty w ogóle mówisz! Wiem na co ciebie stać i jestem pewna, że podołasz zadaniu. Poza tym wiem, że oprócz umiejętności, posiadasz także chłodną ocenę sytuacji. Mogę stwierdzić, że idealnie się do tej pracy nadajesz - dodała z uśmiechem i rozparła się na fotelu.
-Ale to chyba duża odpowiedzialność...
Tsunade głośno westchnęła i wyjrzała przez okno. Widziała kwitnące drzewa i w oddali rozciągające się pasy zieleni.
-Sakuro, to już postanowione. Poza tym... Myślałam, że będziesz się cieszyła. Nie każdy otrzymuje takie stanowisko... Zawiodłaś mnie.
To był cios dla młodej kunoichi. Usłyszeć takie słowa od mentorki, to tak jakby rodzice wyrzekli się dziecka. Haruno czuła jakby ktoś wcisnął jej pięść w brzuch i ściskał narządy.
-Przepraszam - rzekła ze skruchą. - Przyjmę stanowisko.
Gdy Haruno opuściła gabinet Kage był późny wieczór. Słońce znikało za horyzontem, a otoczenie powoli szarzało. Mijając domy, sklepy i place zabaw, różowowłosa była pewna, że o czymś zapomniała. Jednak szok spowodowany propozycją ze szpitala nie pozwolił dojść wspomnieniom do głosu.
-Sakura! - Krzyk koło ucha i mocne szarpnięcie wybudziło kobietę z zamyślenia. Szybko się odwróciła i miała uderzyć ową osobę, ale blond czupryna jej to uniemożliwiła.
-Naruto...
-Wołam cię i wołam, a ty nic. - Sakurę zawsze zastanawiał głos Uzumakiego. Mimo, że nawet nie krzyczał, to i tak był mocny.
-Cześć Sakura. - Zza niebieskookiego wyłonił się Uchiha. Sakura dopiero teraz dostrzegła pozostałych.
-Cześć.
-Czego od ciebie chciała Babcia Tsunade??
-E... A to właściwie nic ważnego... - Sakura nie lubiła się chwalić, ani być w centrum uwagi, tak więc musiała coś wykombinować. Jednak Uzumaki pokiwał głową i uśmiechnął się od ucha do ucha.
-A gdzie idziesz?
-Do domu. Już późno.
-Gdy ciebie wołałem wyglądałaś na zmartwioną...
Sakura i Naruto pochłonięci rozmową nie zwracali uwagi na pozostałych towarzyszy, którzy przyglądali się im. Właściwie ich punktem obserwacji była Haruno w jakże skąpym stroju.
-Czuję się jakbym o czymś zapomniała. - By to potwierdzić złapała się za głowę i westchnęła. - A wy co tu robicie?? - Zielone oczy Haruno powędrowały na resztę, przez co mężczyźni zmuszeni byli do zaprzestania wędrówki wzrokiem po ciele dziewczyny.
-Spacerowaliśmy, gdy...
-Jak Babcia wywaliła mnie z gabinetu - powiedział Naruto z fochem wtrącając się w zdanie. - To w drodze do Ichiraku ich spotkałem i poszliśmy razem. - Uśmiech Uzumakiego rozświetlił prawie całą wioskę. Sakura zmarszczyła groźnie brwi i spojrzała na chłopaka.
-Miałeś zacząć jeść normalnie.
-Jaaa? Nie przypominam sobie.
-Mam ci to wytłumaczyć dosadnie. - Haruno zacisnęła pięść i pokiwała nią przed chłopakiem. Mężczyźni zaczęli się śmiać. Nagle wzrok Naruto powędrował na nagie ramiona koleżanki. Nad lewą łopatką znajdował się bowiem motyl. Owad był naturalnych wielkości o jaskrawych barwach.
-Sakura od kiedy masz tatuaż??? - Haruno zamarła. - Jak już go robiłaś trzeba było się pochwalić. Mógłbym pójść z tobą i też bym sobie zrobił. Smoka na plecach. - Zaczął przeżywać. - Albo jastrzębia.
Dziewczyna po uspokojeniu się machnęła ręką. Przeklinała siebie w myślach za odsłonięte ramiona. Mimo iż Uzumaki był jej przyjacielem to TĄ informacje wolała zachować da siebie. Musiała zmienić temat. Szybko wyhaczyła wzrokiem wśród zgromadzonych drugiego blondyna.
-Deidara.
-Tak?
-Tsamugi jest w domu?
-Tak, ale nie sama. Moegi przyszła do niej przed moim wyjściem.
-Yhm.
Wśród zgromadzonych był młody Uchiha, który nie mógł oderwać wzroku od byłej przyjaciółki. Jego czarne spojrzenie mimo ciemności wychwytywało wszystkie szczegóły w obrazie przyjaciółki. Na dworze nie było już jasno i jedyne światło „goszczące" na tej prawie niezamieszkałej ulicy to światło pochodzące z domu przy wyjściu na główną.
Sakura cały czas czuła na sobie palący wzrok, który przeszywał ją na wskroś. Po pewnym czasie odwzajemniła go mimo znaczącej odległości. Jej wzrok był mocny i pewny siebie. To były cechy, których brakowało jej za czasów drużyny siódmej. Po chwili wzrok Haruno przeniósł się na kogoś innego. Kogoś, kto zwrócił na siebie jej uwagę.
-Sakura? Nie widziałaś Hidana? Zniknął mi z ra...
-Hidan!
W zielonych oczach pojawił się szok i strach, zaś twarz do tej pory brzoskwiniowa przybrała blady odcień. Sakura szybko odwróciła się i najszybciej jak potrafiła pobiegła na polanę, na której dziś rano ćwiczyła z Moegi.
-Bardzo cię przepraszam, Hidan - mówiąc to różowowłosa kobieta nastawiła złamaną kość przedramienia mężczyzny. Od pół godziny Sakura siedziała na krześle przy kuchennym stole i leczyła rany, które sama zadała.
-Spoko Sakura... Tylko błagam jak masz zamiar mnie tak załatwiać częściej, to nie zostawiaj mnie samego. O.K? Bo...
Wzrok dziewczyny pomknął na zdezorientowanego chłopaka.
-Hm?
-Zemdlałem. Pierwszy raz w życiu. Czułem jakby mnie coś od środka paliło i... koniec. Obudziłem się dosłownie chwilę przed twoim przybyciem.
-Hm. Bardzo, bardzo ale to bardzo cię przepraszam.
-Dobra już nie roztrząsajmy tego. - Machnął ręką i założył bluzę.
~Przynajmniej wiem, że trucizna działa.
-Sakura! Chodźmy do gości.
Haruno z uśmiechem skierowała się do salonu. Siwowłosy usiadł na kanapie między Deidarą, a Suigetsu, którzy do tej pory o czymś zażarcie dyskutowali.
-Sakuro. - Głos zabrał Jugo. - Jesteś pewna, że nie przeszkadzamy?
-Tak.
Haruno z delikatnym uśmiechem i lekko przymrużonymi oczami pokiwała głową.
Na beżowej kanapie, tyłem do wejścia, po środku salonu siedzieli „Trzej Muszkieterowie": Deidara, Suigetsu i Hidan; na fotelu po lewej stronie Sasuke, a następnie Jugo, a koło okna przebywał Itachi. Goście śmiali się i rozmawiali, zajadając przekąski przygotowane przez Douhito. Haruno podeszła do stołu i usiadła koło starszego Uchihy. Na stole wyszukała galaretkę z bitą śmietaną. Chwyciła za pucharek i zaczęła jeść przyglądając się mężczyznom i przysłuchując się rozmowom. Starała się nie patrzeć na Sasuke i o dziwo dobrze jej to wychodziło. Czuła do niego niechęć i odrazę. Ona nie trawiła zdrajców a on był pierwszy na jej czarnej liście. Co jakiś czas czuła na sobie jego wzrok, ale udawała, że wszystko było O.K. Po godzinie siedzenia i biesiadowania na piętrze rozległ się hałas. Zaraz po nim słychać było tupot dwóch par stóp. Wszyscy skierowali swój wzrok w stronę drzwi. Sakura również tam spojrzała zmęczonym wzrokiem, aczkolwiek wiedziała skąd on pochodził. Nagle w przejściu pojawiły się dwie nastolatki. Obie ukłoniły się.
-Przepraszam Sakura-sensei. Zasiedziałam się u Tsamugi. - Obie się zarumieniły.
-Nic nie szkodzi. Jak chcesz możesz u nas spać.
-Naprawdę?? - Moegi wyglądała na szczęśliwą, ale to Tsamugi miała szeroki uśmiech i iskierki w oczach. Zmęczona Haruno tylko kiwnęła głową.
-Dziękujemy!! - Gdy tylko dziewczyny opuściły pokój, różowowłosa oparła głowę na dłoni. Nie trwała jednak w tej pozycji długo, gdyż sąsiad pociągnął ją i jedną ręką objął, a drugą poczochrał włosy. Sakura, żeby nie upaść w lukę miedzy nimi, musiała się przytrzymać nogi bruneta.
-Co...?
Itachi szybko spojrzał niezauważalnie na brata, by móc chociaż wychwycić reakcję. I była. Lekka złość. Zrobił to, by móc się upewnić co do jego uczuć. Dobrze, że miał powód, by tak ją złapać.
-My już się zbieramy, Saki. Już późno, poza tym jesteś bardzo zmęczona.
-Nie...
Różowo włosa zaprzeczyła ruchem głowy i usiadła prosto. Za ten czas Itachi wstał jak podobnie Jugo, później Sasuke. Suigetsu miał opory, ale zły wzrok młodszego Uchihy zmusił go do wstania. Przy wyjściu oczywiście wszyscy musieli się pożegnać.
-Następnym razem u nas - powiedział z uśmiechem Itachi.
-Tego się właśnie boję... - odezwał się Jugo. - Te libacje alkoholowe nie mogą skończyć się dobrze.
Wszyscy zebrani zaczęli się śmiać. Nawet na twarzy Sasuke pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu.
-To dobranoc - odezwała się jedyna kobieta w towarzystwie obdarzając byłych gości uśmiechem.
-Dobranoc. - Wszyscy rozeszli się.
Hidan przeciągnął się, gdy tylko drzwi zostały zamknięte.
-Idę się kąpać - zapowiedziała Haruno.
-Jak chcesz mogę ci umyć plecy - zaproponował Deidara.
-Ta, ta... Potrafię sama to zrobić.
-Oj no weź.
-Jak chcesz to możesz mi umyć plecy - zażartował Akasuna.
-Spadaj zboczeńcu!!! - Sakura zaśmiała się z wypowiedzi Hidana i ruszyła do toalety.
-To dobranoc.
-Na razie.
-Cześć.
Kobieta ruszyła na piętro. Z pokoju wzięła piżamę, którą była przydługa szara koszulka i bieliznę. Z tym kompletem znalazła się w łazience.
Pół godziny później siedziała w ciemnym pokoju i patrząc w okno czesała włosy. Różowe pasma opadały kaskadą, aż po biodra.
-Muszę je podciąć.
Z myślą, że niedługo podskoczy do Ino, położyła się do łóżka.
~Jutro ćwiczenia z Tsamugi... Eh. Chociaż trochę odpoczynku.
Drzwi się zamknęły. Po średnim, zadbanym pokoju właścicielki, dreptała brązowowłosa przyszła lekarka. Kroki stawiała cicho i niepewnie, powoli zbliżając się do celu - łóżka z kobietą. Kunoichi spała na krańcu łóżka, tyłem do krawędzi, więc Tsamugi musiała wdrapać się na mebel, by obudzić różowowłosą. Brązowe lekko pofalowane włosy okalały twarz młodej, zaś niebieskie oczy wyrażały niepewność. Dziewczyna nie chciała budzić swojej mentorki, ale Deidara powiedział jej, że Haruno będzie zła, gdyż i tak wystarczająco już długo spała. Tsamugi nachyliła się nad swoją "siostrą" i potrząsnęła nią lekko.
-Sakura.
Oczywiście nie było żadnych rezultatów.
-Sakura!
Haruno wystraszona otworzyła oczy, a widząc kogoś przed sobą odepchnęła się w wyniku czego spadła z dużym hukiem.
-Ała.
-Przepraszam.
-Jezu Tsamugi...
-Przepraszam, przepraszam.
Haruno po chwili pozbierała się, ubrała i ruszyła do wyjścia. Podczas nakładania ciemnoszarej spódnicy i czarnej koszulki młoda rozsunęła zasłony. Było bardzo jasno i słonecznie.
-Która godzina???
-Po jedenastej.
Sakura zamarła.
-Cooo?!!!
Po śniadaniu kunoichi ruszyła do Hokage. Zastanawiała się czy wziąć brunetkę do lecznicy, czy może do prosektorium. Leczenie było bardziej przydatne dla pacjentów, ale sekcja zwłok dobrze by ją przygotowała. Wreszcie by mogła poznać ludzkie ciało w rzeczywistości, a nie tylko z obrazków z podręcznika.
~Porozmawiam o tym z Hokage.
Sakura szła do Godaime ze wzrokiem spuszczonym w dół. Zbliżała się do skrzyżowania alei, przy której stała budka z ramen. Wystarczyło skręcić w prawo i przejść dosłownie kilka kroków. I właśnie w tej chwili usłyszała rozmowę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wystąpiło w niej imię kobiety. Osoba, o której rozmowa się toczyła zatrzymała się gwałtownie i nadstawiła uszu.
-Sakura nie odzywa się w ogóle do Sasuke...
~Naruto...
-Unika go... - Kobieta usłyszała westchnięcie nienależące do Uzumakiego. - Co mam zrobić, Hinata?
-A bo ja wiem. Nie wiem czemu ty się dziwisz. Sasuke ciągle odrzucał Sakurę, ciągle ją obrażał i krzywdził, a nawet próbował zabić!
Wtem Sakura poczuła kogoś za sobą. Miała się odwrócić gdy usłyszała: - To niegrzeczne podsłuchiwać...
Szept spowodował gęsią skórkę na ciele kobiety.
-To co tu robisz?
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Nie mamy o czym.
-Ja twierdzę inaczej.
-To zostaw to dla siebie - mówiąc to zdanie stała przodem do rozmówcy. - Mam lepsze rzeczy do roboty, niż użeranie się z tobą.
Obróciła się i ruszyła w stronę szpitala. Nie uszła nawet jednego kroku, gdy poczuła uścisk na nadgarstku i szarpnięcie w tył.
-Sakura proszę... - Ich spojrzenie się zrównało.
-Co ty robisz?
-Daj mi szanse...
-Zmarnowałeś ich za wiele.
-Wiem, ale proszę cię... - Sakura słysząc TO słowo przyjrzała mu się. Usłyszeć słowo „proszę" w ustach Uchihy to „zaszczyt".
-Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz? Że wskoczę ci w ramiona, że znów będę ci nadskakiwała??? - Haruno wyrwała ramię z uścisku chłopaka.
-Nie. Wiem, że sobie nie zasłużyłem na to, ale... Proszę cię, chociaż o to... - Sasuke nerwowo spoglądał to w lewo, to w prawo - żebyś nie traktowała mnie jak wroga.
Nastąpiła chwila ciszy, która zaskoczyła bruneta. Myślał on, że kobieta zacznie kolejną rozmowę. Ta jednak wzrok umiejscowiła na torsie mężczyzny i myślała nad jego słowami.
-Mam przestać traktować cię jak wroga??? - zapytała po chwili patrząc mu w oczy. Chciała potwierdzenia słowo w słowo. Chłopak wolno pokiwał głową. W tej chwili odłączyli się od świata.
-W porządku - powiedziała delikatnie.
-Zaczniemy wszystko od początku? Tak jakby sytuacje, które się zdarzyły w ogóle nie miały miejsca? - zapytał z nadzieją.
-Nie! - Jej głos stał się mocny i zimny. - Zapomnij! - Nie tego oczekiwała.
Sakura obróciła się i ruszyła we wcześniej obranym kierunku. Uchiha wiedział, że ostatnim pytaniem przekreślił całe dotychczasowe starania. Mocno zacisnął pięści i przeklął. Miał się na czymś wyżyć, gdy ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Spojrzał kątem oka, na jak się okazało Uzumakiego i ruszył przed siebie.
-Daj jej czas... I tak już nie jest do ciebie tak negatywnie nastawiona jak była na początku.
-A ty skąd to wiesz?
Pytanie Uchihy nie wzięło się znikąd. Stwierdzenie Uzumakiego z jednej strony dawało nadzieję, z drugiej... Przyjaciel mógł coś opacznie zrozumieć w zachowaniu koleżanki i ...
-Od Hinaty.
Brunet się widocznie rozluźnił i spojrzał na przyjaciela.
-Mówiła, że na początku chciała cię zabić, tak kłóciła się z Hokage jak nigdy. To było podczas dnia waszego przesłuchania. Kilka okien wyleciało. Cała Konoha słyszała ich kłótnię.
Sasuke się zamyślił.
„Sześciu mężczyzn znajdowało się w sali przesłuchań. Do tej pory tylko trzech z nich odzyskało przytomność. Dla pewności nafaszerowali ich jakimiś prochami. Sasuke spojrzał na członków ANBU i przeniósł wzrok na brata. Miał zadać pytanie, gdy usłyszał krzyk i głośny wybuch, który pochodził prawdopodobnie z niedaleka. Zaskoczony spojrzał na Ibikiego i wtem budynkiem coś wstrząsnęło. Zdezorientowany wzrok pomknął na Itachiego, który tylko wzruszył ramionami. Morino widząc niewiedzę mężczyzn odparł: - Jeżeli faktycznie tu zostaniecie, to musicie się do tego przyzwyczaić. Jedna Tsunade w wiosce to przekleństwo, ale dwie to już piekło. - Zaśmiał się. Sasuke nie wiedział o co chodziło. Wtrącił się Itachi.
-Mowa jak mniemam o Haruno Sakurze?
-Zgadza się. Więc słyszałeś pogłoski?
-Tak. Medyk, mądrą, silna, piękna... „Druga Tsunade" tak na nią mówią.
-Otóż to. To wasz medyk..."
-Hinata mówiła, że ostatnio już trochę złagodniała względem ciebie. Daj jej czas...
Pokrzepiające słowa Uzumakiego głęboko zapadły w pamięci młodemu Uchiha.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top