Rozdział II, część 2



Piękne życie nie jest dla ludzi, którzy wychodzą poza margines, czyli dla takich jak ja. Zawsze mam najlepsze wyniki w nauce, ale one nie dają mi pełnej satysfakcji. Uwielbiam książki, ale wolałabym kochać kogoś prawdziwego, mieć przyjaciół. Nigdy nie znajdę osób, które chciałyby dzielić ze mną pasje i zainteresowania. Chociaż jest jedna taka osoba. Rob. To chłopak, z którym chodzę do jednej klasy. Od zawsze się w nim kochałam lecz on nie zwracał na mnie uwagi, zresztą jak wszyscy inni. Zaczynam dostrzegać, że czasami patrzy na mnie i się uśmiecha. Niby nic nadzwyczajnego, ale dla mnie to bardzo wyraźny znak, że zaczynam go interesować. Wiem jednak, że nigdy nie będę go mieć.

-Nicola! Zejdź na dół- krzyczała z kuchni mama

-Już idę!- odpowiedziałam.

Mama- pomyślałam- ona jest jedynym człowiekiem na ziemi, który we mnie wierzy i kocha najmocniej na świecie. Do końca życia będę jej wdzięczna za wsparcie i oddanie jakim mnie darzy.

-Pojedziesz do babci po mleko?- zapytała mama.

-Pewnie, tylko powiedz tacie żeby wyprowadził mi rower z garażu, a ja pójdę się przebrać- powiedziałam.

-Dobrze skarbie- odpowiedziała mama i z czułością poklepała mnie po ramieniu.

Wpadłam na górę do pokoju i włożyłam siwą bluzę z kapturem oraz trampki. Związałam włosy i wyszłam na dwór.

Wzięłam mój pomarańczowy rower i wyjechałam na drogę. Nagle jakiś chłopak przebiegł tuż przede mną i pobiegł na mały mostek. Najdziwniejsze było to, że wlazł do wody, która przepływa pod tym mostkiem. Za chwilę podbiegli policjanci. Chyba go gonili. Nie zwracając na nich uwagi jechałam wzdłuż drogi. Było dawno po północy, ale babcia zapewne jeszcze nie śpi. Przejeżdżając przy stadionie, zauważyłam pewną blondynkę. Znałam ją z widzenia. Chodzi do tej samej szkoły co ja. Chociaż często wagarowała to i tak wszyscy ją znali, ale nikt się z nią nie przyjaźnił. Zwykła outsiderska imprezowiczka. Nie przepadam za takimi ludźmi. Gdy dojechałam do babci, weszłam do zbiornika z mlekiem, napełniłam dzbanek i weszłam do domu. Tak bardzo chciałam żeby babcia powiedziała, że mnie kocha. Wiem, że to głupie i dziecinne, ale właśnie tego potrzebowałam. Babcia nigdy nie mówiła wprost, że mnie kocha, ale mimo to bardzo tego pragnęłam.

-Dobry wieczór babuniu- powiedziałam cicho.

Babcia siedziała na bujanym krześle przed kominkiem i czytała książkę. Nagle podniosła wzrok.

-Kocham Cię Skarbie- powiedziała

Było to dziwne, bo zaraz wróciła do czytania. Pomyślałam, żeby babcia powiedziała, że mogę już wyjść. Wtedy nie czułabym się głupio wychodząc. Podniosła wzrok i powiedziała:

-Możesz już iść.

Wyszłam, wsiadłam na rower i jechałam coraz szybciej. Jak to się w ogóle stało? Zadawałam sobie to pytanie, kiedy kładłam się spać. Nagle uświadomiłam sobie, że coś było nie tak od samego początku. Był środek nocy, a wszyscy zachowywali się jak w dzień. Wiedziałam, że to nie jest zwykła noc i że nigdy o niej nie zapomnę. Nigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top