11.Odwzajemnione uczucie.

Po wspólnej kolacji z Jin Seok'iem, wróciłem do akademika. Kiedy wspiąłem się na piętro, przy drzwiach siedział mój ukochany. Zaraz mnie dostrzegł i poderwał się z podłogi. Miał przy sobie torbę, więc musiał przyjść tutaj po zajęciach.
Wziąłem cichy, lecz głęboki oddech. Podszedłem do niego, witając się.
- Dobry wieczór, hyung. Czy mogę coś dla Ciebie zrobić?
- Dobry wieczór, Joo Chan. Chcę Cię przeprosić. Nie powinien przychodzić do Ciebie pijany, nie powinienem z Tobą sypiać, bo było mi dobrze i nie powinienem Cię tak traktować. - wyjaśnił.
- Przestań, hyung. Nic nie zrobiłeś. Po za tym sam tego chciałem. Gdybym nie chciał, to nie rozchylił bym Ci nóg.
- Nie mów tak, nie jesteś chłopakiem do towarzystwa. Nigdy nawet tak o Tobie nie pomyślałem. - wymruczał, marszcząc brwi.
- To nie przepraszaj za to. Tak miało być. Tego chciał los. Może to był sposób na to byśmy się dogadali, zaprzyjaźnili. - rzekłem, a on posmutniał, pytając.
- Czy Ty nadal kochasz, Dae?
- Nie, hyung. Rozmawialiśmy już o tym. Nie chcę, abyś pomyślał, że sypialiśmy ze sobą, bo chciałem być Twoim przyjacielem, bo chciałem się do niego zbliżyć. Obaj potrzebowaliśmy ukojenia, po tym jak złamano nam serca. To tyle, to pomogło. - odpowiedziałem.
Mój senior wyglądał tak, jakby coś go męczyło. Gdy chciał mnie wyminąć, chwyciłem jego ramię i zatrzymałem słowami.
- Hyung, co Ci jest? Co Cię męczy?
Nagle wyrwał się, pchnął mnie na drzwi i docisnął do nich, mówiąc.
- Ty, Ty mnie męczysz. Ciągle czuję Twój zapach na swoich ubraniach. Wkradasz się w moje myśli, mieszasz w nich, przywołując wszystkie chwile, które razem spędziliśmy. Wkurza mnie, że ten pierwszoroczniak kręci się koło Ciebie i próbuje mi Cię skraść. Jesteś mój, a ja nie lubię się dzielić. Rozumiesz?
Rozchyliłem wargi, pełen szoku, do tego wgapiony w niego.
- Rozumiesz? - powtórzył Ji Beom.
Przytaknąłem głową, zaś on zbliżył się do mojej twarzy, zrobił noski-noski, by zaraz wziąć sobie soczysty pocałunek. Dostałem przyjemnych dreszczy i pogłębiłem tę czułość.
Po chwili weszliśmy do mojego pokoju. Gdy zamknąłem drzwi, zacząłem.
- Hyung, powinieneś coś wiedzieć.
- Słucham? Co takiego? Mów.
Popatrzyłem na mojego ukochanego i wyznałem.
- Kocham Cię, bardzo. Bałem się powiedzieć Ci o tym, bo wolałeś dziewczyny i nie chciałem byś mnie znienawidził.
- Kochasz mnie? - wydukał.
- Tak. Kocham, a skoro stwierdziłeś, że jestem Twój, to wiem, że Ty mnie również. - dodałem.
- Oczywiście. Czyli ostatni raz, gdy się przespaliśmy, to było... - przerwał.
- ... z miłości. W sumie, prócz pierwszego razu, to wszystkie były z miłości. Hyung, poznałeś mnie. Wiesz, że nie sypiałbym z byle kim. - dokończyłem, po czym stanął naprzeciw mnie. Nagle wziął mnie w ramiona, docisnął do swojego ciała, by powiedzieć.
- Kocham Cię, Joo Chan. Także bałem się wyznać Ci uczucia, bo to wszystko... mam wrażenie, że to powinno inaczej wyglądać. Powinienem chodzić za Tobą, adorować Cię, aż w końcu uległbyś mojemu czarowi i zgodził się na randkę.
- Hyung, nie jestem dziewczyną. Poza tym, już Ci mówiłem, tak miało być Nie mieliśmy być, jak inne pary, dlatego nasza historia zaczęła się od łóżka. - stwierdziłem.
- Chcę być z Tobą, do końca życia. - oznajmił Beomie.
- A ja z Tobą, hyung. Już zawsze.
Po tych słowach kochaliśmy się tacy spragnieni, tacy stęsknieni. Co chwilę wyznawaliśmy sobie miłość.

Następnego dnia, ja i mój chłopak ruszyliśmy do holu, gdzie mieli czekać nasi przyjaciele. Idąc, trzymaliśmy się za ręce, bardzo mocno. Kiedy chłopcy nas dostrzegli, na ich twarzach zauważyłem nie małe zdziwienie. Podeszliśmy do nich, a TAG palnął.
- No w końcu. Już myślałem, że nam uschniesz, Beomie.
- Mieliście racje. Mogłem mu od razu powiedzieć, zatrzymać go, ale czasami życie chce inaczej nami pokierować. - rzekł wysoki przystojniak.
- Najważniejsze, że jesteście razem. Tylko jak Ci się udało przekonać Joo Chan'a? - zapytał Dae Yeol.
- Nie musiał tego robić, hyung. Kocham go. Po prostu to ukrywałem. - wtrąciłem.
- Jesteście siebie warci. - odezwał się Junnie.
- Mniejsza z tym. Wspaniale razem wyglądacie. Szczęścia. - powiedział Bo Min, natomiast Jae Hyun uśmiechnął się radośnie.
- Dziękujemy. Zostało mi tylko jedno. Muszę złamać serce Jin Seok'owi. - wymruczałem.
- Nie martw się, Joo Chan. Razem mu wszystko wyjaśnimy, teraz chodźmy na zajęcia. - dodał Ji Beom, objął mnie, po czym wraz z przyjaciółmi opuściliśmy akademik.

Koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top