05.Wyjazd.

Gdy dotarliśmy do uroczego pensjonatu, dostaliśmy klucze. Następnie rozeszliśmy się do pokoi. Okazało się, że będziemy spać na miękkich matach, na podłodze. Ostatnio spałem na czymś takim u dziadków, jeszcze w dzieciństwie.
- Rozpakujcie się. Idę sprawdzić, jak u chłopaków. Czy wszystko ok. z ich kwaterami. - oznajmił TAG.
- Potowarzyszę Ci, hyung. Jestem ciekaw innych pokoi. - zaproponował uczeń III liceum i wyszli. Zostałem sam na sam z Ji Beom'em.
- Zapewne TAG będzie chciał spać obok Ciebie. Jeśli nie musisz wstawać w nocy, to śpij w środku, bo Dongie musi spać z brzegu. - wyjaśnił.
- Dobrze. To nie problem, hyung. - wyszeptałem, nie patrząc na niego.
- Nawet jeśli ja będę spał obok Ciebie? - dodał, zaś mnie przeszyły ciarki. Musiałem nad sobą zapanować, więc „rzuciłem" tekstem.
- Przecież nic mi nie zrobisz, a ja Tobie. Jesteś hetero.
Wtem student III roku złapał mnie za rękę i pchnął na pościel. Miałem miękkie lądowanie. Nachylił się do mojej twarzy, pytając.
- Aż tak mi ufasz? A co jeśli pomylę Cię z dziewczyną?
Ewidentnie droczył się ze mną, więc roześmiałem się.
- Hahahah, dobry żart, hyung. Ty się nie pomylisz.
Odsunął się, klapnął sobie, by zaraz potwierdzić.
- To fakt. Musiałbym mieć wypite, jak tamtego wieczoru.
W tej chwili wiedziałem, że żałował tego zbliżenia, że w ogóle dał się ponieść. Zrobił to wszystko przez alkohol.
- No właśnie. - wyszeptałem, po czym przekręciłem się na bok.

Po rozpakowaniu się, udaliśmy się na spacer po okolicy. Pogoda była bardzo ładna. Nasza parka kroczyła sobie całkiem z przodu. Tuż za nimi szli Youngie oraz starszy Kim. Ja, maturzysta i moi przyjaciele, jako ostatni. To miejsce było niezwykłe. Miało swój urok.
- Cieszę się, że TAG-hyung i o nas pomyślał. - wyznał Jae Hyun.
- Zgadzam się. Możemy trochę czasu spędzić razem, jak w liceum. - powiedział Jang Jun.
- Ja również się cieszę. Dotlenimy się, czerpmy z tego jak najwięcej. - dodałem, obejmując Dong'a.

Doszliśmy do tarasu widokowego, z którego rozpościerał się krajobraz na okolicę. Aż dech mi zaparło w piersiach. Był cudowny. Tylko dlaczego Beom stwierdził, że to miejsce nie jest romantyczne? Dla mnie było. Może on postrzega romantyzm w inny sposób?
- I jak? Podoba się, Chan? - zapytał Young Taek, stając obok mnie.
Potwierdziłem czupryną, z uśmiechem na twarzy.

Wysoki przystojniak zauważył uroczy gest Chanie'ego, którym obdarował jego kumpla. Przyszły lekarz poczuł w sobie lekką zazdrość. Miał ochotę przerwać to ich gruchanie.

Zrobiliśmy sobie dużo zdjęć, osobno i wspólnie. Na tym drugim stanąłem obok Beomie'go. Nie potrafiłem się powstrzymać i musiałem zerknąć na niego. To było silniejsze od tego, co wypadało.
Potem samotnie oddaliłem się od pozostałych. Znalazłem przepiękną miejscówkę. Tak się zagapiłem, że się zgubiłem.

Chłopcy mieli się już zbierać, gdy Hyunie dostrzegł, że nie ma z nimi Hong'a i szepnął do elektrotechnika.
- Junnie, gdzie Chanie?
Ten rozejrzał się, robiąc wielkie ślepia. Zaraz się odezwał.
- Hej, czy ktoś widział dokąd poszedł Joo Chan?
Wszyscy popatrzyli po siebie. Zajrzeli wszędzie, lecz chłopaka nie było.
- Zadzwonię do niego. - zaproponował Dae.
- Nie ma zasięgu, hyung. - miauknął student architektury, zaś Ji Beom nie czekał na nic, zaczął szukać zguby.
- Poszukajmy go. Na pewno daleko nie odszedł. - stwierdził Bo Min.
- Mój brat chyba właśnie to robi. - wymruczał Dong Hyun.
- Rozdzielmy się. Za 20 minut przy pomniku. - zarządził TAG, natomiast pozostali zgodzili się.

Wziąłem oddech. Najważniejsze, by nie panikować. Wyciągnąłem telefon, lecz nie było zasięgu. Postanowiłem ruszyć ścieżką. Musiałem nią gdzieś dojść. Trochę się bałem, bo nie znałem tego miejsca. Na moment odwróciłem się, tak odruchowo i wpadłem prosto w czyjeś ramiona. To był starszy Kim.
- Hyung... - zawołałem, uradowany na jego widok.
- Co Ci strzeliło do głowy, by się samemu oddalić?! - podniósł głos.
Podskoczyłem, robiąc skruszoną minę. Zwiesiłem czuprynę, szepcząc.
- Przepraszam...
Niezadowolony hyung westchnął cicho, po czym mnie przytulił. Przylgnąłem do niego oraz zacisnąłem palce na jego ubraniu.
- Wracajmy. - powiedział krótko.
Gdy złapaliśmy zasięg, powiadomił wszystkich. Przez całą drogę do pomnika trzymał moją łapkę, abym znów się nie zgubił. Moje serce nie zwalniało tempa, nie zamierzało tego robić. Ściskałem jego rękę, od czasu do czasu przyglądając mu się.
W końcu dotarliśmy do chłopaków. Zaraz Son skomentował.
- Dlaczego trzymacie się za ręce?
- By znów się nie zgubił. Następnym razem przywiążę go do siebie. - warknął pod nosem Ji Beom, przeprosiłem pozostałych oraz wróciliśmy do pensjonatu.

Po kolacji, wykąpani, w piżamach zebraliśmy się w największym pokoju, chcąc się napić, porozmawiać, pożartować. Rozsiedliśmy się wygodnie na matach. Young opowiedział kilka śmiesznych kawałów, ale ten ostatni „rozłożył" mnie na łopatki. Kulałem się ze śmiechu po całej podłodze, tak jak Hyunie oraz Dongie, zaś chłopcy śmiali się z nas.
- Hej, bo się posikacie, dzieciaki. - zaczął Yeol.
- Rany, Hyun aż się popłakał. - odezwał się Jun, a jak już się uspokoiliśmy, to otarł jego łzy, jakby należały tylko do niego. To było słodkie, znów mnie zaskoczył.
Czyżby on lubił przyszłego architekta, czy może to tylko troska o przyjaciela???
Ułożyłem się wygodnie na plecach, trzymając się za brzuszek. TAG zawisł nieco nade mną, pytając.
- Chanie, wszystko dobrze?
- Tak, hyung. Dawno się tak nie uśmiałem. Ten żart mnie „rozłożył." - odpowiedziałem.
Po chwili próbowałem się podnieść, lecz nie miałem siły. Wtedy moją dłoń chwycił wysoki przystojniak i mi pomógł. Podarowałem mu delikatny uśmiech, który o dziwo odwzajemnił.

Przyszła pora na odpoczynek. Bong, Lee, Wysoki Lee oraz Choi rozeszli się do kwater. Poczułem ogromne zmęczenie. Położyłem się na macie, otoczyłem kołderką, a po mojej, prawej stronie ułożył się Beom, po lewej Son, zaś koło niego Dong Hyun, który momentalnie zasnął, w sumie ja również.

Późno w nocy Young obudził się. Do jego ciała tulił się licealista. Trzymał się piżamy studenta, jakby chcieli go porwać. Nie przypuszczał, że tulenie młodszego Kim'a będzie takie przyjemne. Cóż, podobał mu się Joo Chan, ale zauważył, że on traktuje go tylko jak przyjaciela. Wtedy pomyślał o tym maluchu. Tylko co na to jego starszy brat? Może nie będzie zły, jak otwarcie mu powie, że chciałby umawiać się z maturzystą?

Wczesnym rankiem przekręciłem się twarzą do Ji Beom'a. Spał, taki przystojny. Pokręciłem czupryną, delikatnie wysunąłem się pod kołdry, chcąc wstać, lecz mój senior złapał mnie za nadgarstek, szepcząc.
- Leż, bo obudzisz chłopaków.
Moje serce zareagowało na jego głos. Ponownie ułożyłem się na macie.
- Jeśli nie możesz spać, może powinienem Cię ululać? Hmm? - zapytał cicho.
- Nie trzeba, hyung. Po prostu... nieważne... - jęknąłem pod noskiem.
Wtem przyciągnął mnie do siebie, jakbym nic nie ważył. Znalazłem się w jego ramionach. Objął mnie, czule gładząc moje włosy. Bardzo mi się to podobało, ale musiałem się wyrwać. Nie mogłem się do niego zbliżać, bardziej zatracać się w tym uczuciu, ponieważ nie mógł ich odwzajemnić. Wolał dziewczyny, do tego w jego życiu była już jedna, którą lubił.
Odepchnąłem wysokiego przystojniaka od siebie, wstałem, po czym przeszedłem do łazienki.

Beomie odprowadził chłopaka wzrokiem. Westchnął jakiś taki zirytowany, że Hong go odepchnął. Liczył, że zostaną tak blisko siebie dłuższą chwilę.

Wyszykowałem się w jasne jeansy, błękitną koszulę, biały, rozpinany sweterek, brązowe, męskie kozaki oraz płaszcz. Zjedliśmy śniadanie, po którym pora było wracać.
Po drodze zatrzymaliśmy się na zwiedzanie uroczej świątyni. Zrobiłem kilka zdjęć okolicy. Odważyłem się i „strzeliłem" fotkę mojej miłości. Stał przy drzewie, taki wpatrzony w niebo, zamyślony. Wyglądał cudownie. Wiem, nie powinien tego robić, lecz nie potrafiłem się powstrzymać.

Wieczorem, gdy Ji Beom chciał zajrzeć do Yong Sun, zatrzymał się, ponieważ dostał wiadomość. Było to zdjęcie dziewczyny ze studentem ostatniego roku. Trzymali się za ręce, uśmiechali do siebie, jak zakochani. To sprawiło, że przyszły lekarz poczuł się trochę zdradzony. Cofnął się do swojej kwatery, ale noc miał nie przespaną.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top