Prolog

Witam w prologu nowego opowiadania o tematyce morwina.

Nie zrażajcie się po prologu, po kilku rozdziałach wszystko się wyjaśni.

Miłego czytania :3

Erwin pov

Siedziałem na trawie patrząc na miasto. Zasłoniłem twarz ręką śmiejąc się z kolejnego żartu wypowiedzianego przez chłopaka.

-Ale ty jesteś głupi!- Klepnąłem mężczyznę w ramię parskając.

-Czasem tak bywa, nie wszyscy załapali się do kolejki po rozum, jak widać ty chyba też nie zdążyłeś..- spojrzał na mnie poważnie po chwili wybuchając śmiechem.

Spojrzałem na niego zirytowany.

-Tak właściwe.. Dlaczego mnie tu zabrałeś? Nigdy.. nigdy nie spędzaliśmy razem czasu w ten sposób.- rzekłem niepewnie.

-No właśnie..- podrapał się po głowie.- Bo widzisz, jest coś co chciałbym ci powiedzieć.

Zachęciłem go uśmiechem do dalszego opowiadania. Zerknąłem w jego oczy czekając na dalsze słowa.

-Wiem, że znamy sie długo i zawsze robiliśmy dużo akcji razem.. Wiem że często jestem popierdolony, czasem nie przychodzę na czas, oraz mam głupie pomysły. Przyjaźnimy sie od dawna.. I ja wiem że to zabrzmi głupio i może pomyślisz "Co ten debil znowu wymyślił". Ale wszystko co teraz powiem jest prawdą, chcę abyś wysłuchał mnie do końca.

-Spokojnie Dorian, powiedz o co chodzi?- spytałem lekko zestresowany.

-Kurwa, Erwin.. Ja chyba coś do ciebie czuję. I na początku myślałem że jesteś dla mnie jak brat ale z czasem się droczyliśmy pocałunkami i w ogóle i zrozumiałem że to coś dla mnie znaczy.

Blondyn wstał z ziemi i zaczął chodzić nerwowo, wplatając dłonie we włosy.

Siedziałem patrząc na swoje ręce będąc lekko zdziwiony. Nie wiedziałem czy chłopak mówi naprawdę, czy to kolejny debilny żart z jego strony. Ale sądząc po jego zachowaniu mówił poważnie.

-Nie zrozum mnie źle.. Wiem że jestem mężczyzną i może nie czujesz tego samego co ja, ale po prostu nie mogę w sobie tego dłużej trzymać! Gdy widzę jak flirtujesz z jakimiś babami, albo jak widziałem cię z Ewką gdy jeszcze byliście razem.. Po prostu nie mogłem na to patrzeć. Dlatego znikalem. Przepraszam jeśli teraz zjebałem.

Blondyn przykucnął chowając twarz w swoje dłonie.

Podniosłem się z trawnika i podeszłem do niego siadając obok. Położyłem ręce na jego kolanach które miał podkulone.

Nie wiedziałem co czułem. Dorian jest dla mnie jak brat, a ja nie czuje nic do nikogo innego. Rodzina jest najważniejsza i nie chciałbym zranić jego uczuć.

Chwyciłem jego podbródek podnosząc go aby na mnie spojrzał.

-Powiedz coś proszę..- szepnął ze łzami w oczach- Nie chce wszystkiego zajebać, możesz mnie wyśmiać, krzyczeć na mnie albo cokolwiek ale nie milcz..

-Ja.. nie wiem Dorek. W sensie ja nie wiem czy coś czuje.. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Ale chce spróbować. Chcę dać nam szansę.- uśmiechnąłem się pocieszająco.

-Naprawdę?- spytał od razu sie prostując.

Kiwnąłem delikatnie i niepewnie głową. Nie spodziewałem się że chłopak gwałtownie zetknie swoje usta z moimi.
Mimo wszystko po lekkim szoku oddałem pocałunek.

Było to napewno nowe uczucie. Ale przyjemne. Nie różniło się od pocałunków z kobietami.

W końcu sie od siebie odsunęliśmy. A chłopak patrzył na mnie szczęśliwy.

-Czy to znaczy że zostaniesz moim chłopakiem?- spytał blondyn.

-Tak Dorian.- odpowiedziałem z uśmiechem.

Tak zaczęła się cała historia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top