6

Hejka misie kolorowe <3

Wrzucam kolejny rozdział,  poprawiony przez Asalia_ :3

Mega dziękuję  za pomoc :D
Miłego  dnia/wieczoru wszystkim :*

Kocham was peepoblush

Erwin pov

Siedziałem na podłodze w łazience przez dobrych paręnaście minut. Czekałem aż wszystko
ucichnie, a chłopak pójdzie spać.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zauważyłem folijkę na pralce. Zmarszczyłem brwi i po
nią sięgnąłem. W środku znajdowały się resztki białego proszku.

On ćpał? Na dodatek białą? Wyrzuciłem folię do kosza.

Podniosłem się z ziemi podtrzymując się o pralkę. Skrzywiłem się z bólu. Ustałem przed
lustrem, aby wycenić szkody.

Miałem rozcięte usta oraz brew, a na części twarzy znajdowała
się krew, która leciała mi wcześniej z nosa. Nowy siniak na policzku. Uniosłem koszulkę
przymykając oczy. Odetchnąłem, policzyłem w myślach do trzech i je otworzyłem.
Patrzyłem pusto w lustro. Na moim brzuchu i żebrach były formujące się siniaki.

Opuściłem
bluzkę i wyjąłem apteczkę. Postanowiłem opatrzyć rany, może szybciej się dzięki temu
zagoją. Po piętnastu minutach skończyłem.

Rozebrałem się i wrzuciłem brudne ubrania do kosza na pranie. Wziąłem chłodny prysznic,
który trochę złagodził ból żeber. Owinąłem się ręcznikiem w pasie i wyszedłem po cichu z
łazienki, wcześniej nasłuchując czy już jest cicho.

Wyjąłem ubrania z szafki patrząc na blondyna, który spał na łóżku. Po cichu wyszedłem z
sypialni i ubrałem się w bokserki, dresy i bluzę. Odłożyłem ręcznik do łazienki i położyłem się
skulony na kanapie.

Czemu muszę go prowokować? Po co ja piłem? Gdybym nie był pijany to wróciłbym na
czas.
Przymknąłem oczy, aby się nie rozpłakać. Będzie dobrze, musi być.

***

Przez całą noc leżałem i nie mogłem zasnąć. Pierwszy raz doprowadziłem Doriana aż do
takiego wkurwienia.

Dopiero nad ranem przysnąłem na dwie godzinki.
Leżałem na kanapie czekając aż blondyn wstanie. Bałem się co mnie jeszcze czeka.

Wytrzeźwiałem już wczoraj w łazience. Bolała mnie głowa od kaca, płaczu oraz od
ciągnięcia włosów przez chłopaka.

Wstrzymałem oddech gdy usłyszałem skrzypnięcie drzwi. Zadrżałem, gdy obok mnie pojawił się blondyn.
Ustał przed kanapą i na mnie spojrzał.

Wyciągnął w moją stronę rękę.
Przymknąłem oczy i skuliłem się jeszcze bardziej o ile było to możliwe. Lecz nie poczułem
uderzenia, a to jak mnie pogładził po bolącym policzku.
Uchyliłem powieki i niepewnie na niego spojrzałem.

-Przepraszam.. - mruknąłem cicho.
Chłopak usiadł obok mnie i podniósł mnie sadzając na swoich kolanach. Objął mnie, a ja wtuliłem się w niego.
Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi.

Potrzebowałem bliskości, potrzebowałem miłości.

Nieważne, że wczoraj jej od niego nie dostałem, a wręcz przeciwnie. To nie jego wina. To przez metę.

- Muszę wyjechać na trzy dni do Vegas, Dia prosił mnie, abym załatwił parę spraw związanych z przemytem. Myślę, że powinieneś przez ten czas posiedzieć w domu. Powiedz chłopakom, że jesteś chory czy coś. - wyszeptał w moje włosy.

Kiwnąłem lekko głową, a wewnętrznie odetchnąłem z ulgą. Trzy dni bez kłótni. Bez krzyków.

- Przepraszam za wczoraj, Carbo namówił mnie do wypicia i rozładowały nam się telefony.
Nie zwracaliśmy uwagi na czas. - powiedziałem odsuwając się trochę i patrząc mu w oczy.

Blondyn położył rękę na moim policzku i go gładził.

- To ja przepraszam skarbie, poniosło mnie. - powiedział.

Uśmiechnąłem się lekko. Chłopak pocałował mnie, a ja oddałem pocałunek. Przez chwilę to
trwało, aż musieliśmy złapać oddech.

- Muszę się spakować, za godzinę jadę. - oznajmił.

Mruknąłem coś pod nosem i ponownie wtuliłem się w jego szyję. Blondyn cicho się zaśmiał i objął mnie rękoma.

- Zrobić ci coś do jedzenia na podróż?- spytałem cicho.

- Nie, nie przemęczaj się. Odpocznij, kupię coś po drodze. Jadę z Silnym. - odparł - Dobra misiu musisz się odkleić, bo nie zdążę. - zaśmiał się.

Odsunąłem się niechętnie. Nie wiem kiedy następny raz będę mieć takiego Dorka.

Usiadłem na kanapie krzyżując nogi. Blondyn rozłożył koc, którym mnie przykrył i pocałował
mnie w czoło.

Uśmiechnąłem się lekko. Czemu tak nie może być zawsze?

***

- Kocham cię, bądź grzeczny i odbieraj telefon! - powiedział Dorek, gdy wychodził.

- Ja ciebie też, w porządku. - mruknąłem i objąłem go.

Blondyn po chwili się odsunął i mnie pocałował, po czym wyszedł zabierając walizkę.

Patrzyłem jeszcze chwilę na pusty korytarz, a po chwili zamknąłem drzwi na klucz.

Usiadłem na kanapie i napiłem się mojej, już chłodnej herbaty. Westchnąłem głośno i chwyciłem telefon, który dzwonił.

"Carbonara" kurwa nie spodziewałem się, że tak szybko. Przecież jest dopiero dwunasta powinien jeszcze spać.

Warknąłem cicho pod nosem, ale odebrałem połączenie.

- Halo? - spytałem udając kaszel.

-Erwin, wszystko w porządku? - spytał.

- Tak, tak. Trochę się rozchorowałem po wczoraj. - odparłem.

-Oj, a słyszałem że Dorian wyjechał. Przyjdę z lekami. - rzekł.

- Nie! - Powiedziałem trochę za szybko.

- Znaczy... mam leki nie trzeba. Nie chcę żebyś się zaraził. - udawanie kaszlnąłem.

- Okeej? Jakby coś to daj znać. - powiedział.

- Mhm.. dziękuję.

- Do zobaczenia!

- Pa.

Odetchnąłem z ulgą, gdy się rozłączyłem. Super, więc jestem skazany na trzy dni samemu
w domu, co mogę porobić?

Filmy? Książka? Gry? Jezu nudy...
Mam ochotę wyjść na spacer, coś porobić. Moje ADHD nie umie siedzieć w miejscu.

Westchnąłem i podszedłem do okna. Zerknąłem na zewnątrz oglądając widoki. Była dopiero
dwunasta, a ja już nie mogę wytrzymać..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top