5

Hejka misie kolorowe,
wstawiam kolejny rozdział :3

Chciałabym powiedzieć że prawdopodobnie szukam kogoś kto chciałby poprawiać rozdziały, jeśli jesteś chętny/a to napisz na wattpadzie w wiadomości prywatnej.

Po prostu od poniedziałku do piątku mam lekcje do nawet 16/17 jestem późno w domu i nie wyrabiam się aby wstawiać jakiś rozdział co 2/3 dni i to tylko na ten tydzień bo później są zdalne i święta :3

Miłego dnia kochani <3

Erwin pov

Podszedłem do Carbonary który właśnie skończył gadać przez telefon.

-Um i co?- spytałem.

-Zgodził się, powiedział żebyś wrócił przed 20 bo chciał ugotować kolację. Widzę że romantycznie..- poruszył znacząco brwiami.

-Ta..

Romantycznie? Po prostu chcę żebym wrócił wcześnie. Kurwa on będzie taki zły.

-Jedziemy?- spytał brunet.

Kiwnąłem lekko głową i wsiedliśmy do samochodu. Oparłem głowę o szybę przymykając oczy.

-To co robimy najpierw?- spytałem.

-Ja zacząłbym od jakiegoś jedzonka, potem ostrzelanie restauracji oro pomidoro, a na koniec pójdziemy do baru i trochę się napijemy i pogadamy. Co ty na to?

-Brzmi jak plan..- uśmiechnąłem się.

***

-Kurwa skręcaj debilu!- krzyknąłem na bruneta.

Skręciliśmy w uliczkę i w końcu zgubiliśmy rozwścieczonych Włochów.
Zatrzymaliśmy się i oparliśmy głowę o fotele.

Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.

-Widziałeś ich miny?!- parsknął.

-Nie moge z ich czerwonych twarzy!

-W końcu wyszli z kuboida!- zaśmiał się brunet a ja mu przytaknąłem.-To co tawerna?

-Jasne, tylko pamiętaj, nie za dużo! Muszę wrócić o 20, a pada mi telefon.- powiedziałem poważnie.

-Jasne, Jasne.- podniósł ręce w obronnym geście.

***

Siedziałem na kanapie przy kominku w tawernie, a raczej prawie na niej leżałem. No trochę z Carbo wypiliśmy.

-Jezu ten dzień był zajebisty, brakowało mi ciebie..- mruknałem.

-Aww ale ty dzisiaj jesteś słodki!- zaśmiał się brunet.- Mi ciebie też braciszku.

Uśmiechnąłem się do niego i chwyciłem szklankę z trunkiem która leżała na stoliku. Wypiłem do dna.

-Dobra już pass, Dorek mnie zabije że cię nie odstawiłem na czas.. Jest już 23.- mruknął.

-Prędzej mnie.- powiedziałem cicho po nosem.

-Co?

-Nic, mówię że może taxi wezwiemy. Masz telefon?- spytałem.

-Ta, ale mi padł. A ty?

-No mi też się rozładował. Poczekaj idę od kogoś pożyczę. Nie wstawaj bo się wyjebjesz.- powiedziałem i podniosłem się.

Chwiejnym krokiem podeszłem do lady baru. Stał tam jakiś chłopak.

-Przepraszam? Ma pan może pożyczyć telefon?- spytałem pijanym głosem.

-Dla takiego przystojniaka zawsze..- wyszerzył się.

Oddałem uśmiech i chwyciłem telefon od nieznajomego. Wybrałem numer firmy taxi i zamówiłem nam transport który miał być na 5 minut.

-Dziękuję bardzo. Oddaje własność i płace za mnie i przyjaciela.- powiedziałem i podałem chłopakowi telefon i 200 dolarów.

Mężczyzna podziękował i uśmiechnął się. Poszedłem do Carbo i pomogłem mu wstać przewieszając jego rękę przez moją szyję. Chwyciłem go podtrzymując i wziąłem nasze rzeczy.

-Idziemy księciuniu..- mruknałem i wyszliśmy przed bar.

Odetchnąłem świeżym powietrzem. Podeszliśmy do taksówki która właśnie podjechała i wsiedliśmy. Podałem adres domu Carbo kierowcy i ruszyliśmy.

***

Wysiadłem z samochodu podając kierowcy banknot za przejazd.

Wcześniej odprowadziłem Carbonarę i sam przyjechałem do siebie do mieszkania. Było po północy, Dorian będzie wściekły.

Westchnąłem cicho i wszedłem do budynku.

Włożyłem klucz w drzwi po cichu go przekręcając. Miałem nadzieję że chłopak śpi i może mnie nie usłyszy. A dopiero jutro będę musiał wysłuchiwać jego krzyków.

Lecz nie miałem takiego szczęścia po gdy tylko otowrzyłem drzwi i wszedłem do salonu poczułem uderzenie w policzek.

Moja głowa przekręciła się w drugą stronę. Byłem zszokowany i wystraszony takim ruchem.
Złapałem się za bolące miejsce i spojrzałem na jego sprawcę.

Zielonooki patrzył na mnie poważnie wkurwiony. Gdyby mógł to z jego uszu leciałaby para.

-Czego nie rozumiesz w słowie 20?! Nie dość że wybrałeś Carbonarę zamiast mnie i kazałeś mu do mnie zadzwonić to jeszcze nie jesteś na umówiony czas! Nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś! Carbonara też nie odpowiadał. Myślałem że coś ci się stało!- krzyknął.

Stałem z odtworzonymi ustami nie ruszając się i wciąż trzymając się za policzek. Spuściłem głowę patrząc na moje stopy.

-Spójrz na mnie jak do ciebie mówię!- warknął i podniósł dosyć agresywnie mój podbródek.

-Przepraszam?- wyszeptałem niepewnie.

-Tylko tyle masz do powiedzenia?! Jeszcze jebie od ciebie alkoholem? Piłeś?!

-Ja? Niee.. Carbo pił...- mruknałem a raczej skłamałem. Odwróciłem wzrok.

Poczułem po raz drugi ból na drugim policzku. Złapałem się za niego.

-Jeszcze mnie kurwa kłamiesz?! No przyznaj się co robiłeś?! Pewnie siedziałeś z kimś i flirtowałeś?! Kim on jest co?!

-Nie mam ochoty z tobą gadać.- mruknąlem.

Odepchnąłem go od siebie i Zdjąłem buty. Przez alkohol czułem sie pewniej.

Ruszyłem chwiejnym krokiem do sypialni ale daleko nie zaszłem gdyż blondyn pociągnął mnie za włosy do tyłu.

Jęknąłem i upadłem z hukiem na ziemię.

-Jak ty sie do mnie kurwa odzywasz?!- krzyknął.

Rozmasowałem głowę która bolała mnie od ciągnięcia włosów.

-Ty jesteś jakiś popierdolony! Nie powiedziałem nic złego.- warknąłem.

Jezu Jestem przyjebany! Strzeliłem sobie mentalnego liścia w głowie. Co mnie pokusiło żeby pić. Zawsze wtedy uruchamia się we mnie ta buntownicza część.

-Co ty kurwa powiedziałeś?!- spytał podchodząc do mnie.

Rozjerzałem się panicznie i trochę cofnąłem.

-Jezu Dorek przepraszam to nie tak po prostu.. wypiłem i..- tłumaczyłem się ale on mnie nie słuchał.

Kopnął mnie w brzuch z całej siły. Nie mogłem przez chwilę złapać oddechu.
Szarpnął moimi włosami do góry i uderzył mnie w twarz. Poczułem ciesz która spływała mi z nosa. Prawdopodobnie krew.

Skuliłem się na ziemi i przymknąłem oczy czekając aż się uspokoi.

Po paru minutach w końcu się wyżył. Leżałem lekko szlochając. Bolało mnie dosłownie wszystko. Było mi niedobrze. Zerwałem się i podtrzymując się ścian dotarłem do toalety zamykając się w niej.

Zwróciłem zawartość żołądka do muszli..
Gdy skończyłem wytarłem usta rękawem bluzy. Oparłem głowę o ścianę i Przysunąłem kolana obejmując je rękoma..

Czemu jestem takim debilem? Mogłem tylko go wysłuchać oberwać te dwa razy i pójść spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top