3

Hejka, wrzucam kolejny rozdział, trochę 'mocniejszy'.

Nie mam dziś trochę humoru więc stwierdziłam że sobie trochę popiszę :)

Mam nadzieję że jest git

Miłego dnia misiaki, a raczej wieczoru :3

Erwin pov

Siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś film Marvela. Wszystko było dobrze do czasu gdy Dorian wstał po picie do seansu.
Oczywiście wybrał sobie piwo.

Nic w tym złego, puki nie zaczął pić 5 butelki. Zawsze gdy chwyta po alkohol kończy się to źle. Czasem usypia z przepicia i miałem nadzieję że będzie tak tym razem. Nie mając niczego złego na myśli. Po prostu nie miałem siły na kolejne kłótnie i tłumaczenia.

-Przynieś mi jeszcze jedno.- wymamrotał pijackim głosem.

Złapałem go za rękę i pogładziłem ją lekko.

-Umm misiu, może już starczy? Pójdziemy spać?- spytałem niepewnie.

Poczułem jak zacisnął moją rękę, skrzywiłem się gdyż zrobił to trochę za mocno.

-Erwin! Nie wkurwiaj mnie! Chce się napić! Mam do tego cholerne prawo.- warknął.

Przymknąłem oczy i podniosłem się z kanapy.

-Ja pójdę już spać, jak chcesz to sobie jeszcze siedź i oglądaj..- rzekłem.

Wiedziałem że to zły pomysł, sprzeciwić się mu na dodatek gdy był pijany. Ale sądziłem że gdy pójdę spać będę mieć spokój.

Blondyn cały czas trzymał w mocnym uścisku mój nadgarstek. Podniósł się z kanapy chwiejąc się lekko.

Chciałem się trochę cofnąć lecz mężczyzna pociągnął mnie w swoją stronę. Wpadłem z impetem na jego klatkę piersiową odbijając się lekko.

Spuściłem wzrok przełykając głośno ślinę. Błagam niech pójdzie już spać.

-O co ci chodzi?! Mam prawo odpocząć po ciężkim dniu! Cały dzień spędziłeś siedząc na dupie w banku a później na komendzie rozmawiając z policjantami! Pewnie ci to nie przeszkadzało co?!- warknął.

-O czym ty mówisz?- spytałem marszcząc brwi i zerkając mu w oczy.

W jego zielonych (od aut. Nie wiem jakie dorek ma oczy więc stwierdziłam że w moim ff będzie miał zielone :3) oczach widziałem złość. Miał powiększone źrenice.

-Widzialem jak patrzyłeś na tamtego bruneta! Pewnie flirtowaliście za nim tam przyszedłem! Dlatego nie odbierałeś co?!

-Dorian przestań. Wiesz że nigdy bym cię nie zdradził. Znowu wysuwasz niepotrzebne domysły.- odparłem przewracając oczami na jego słowa.

Mężczyzna pchnął mnie na pobliską ścianę. Uderzyłem o nią, przylegając plecami do chłodnej powierzchni.

-Jak ty się do mnie odzywasz?! Może więcej szacunku! - krzyknął.

-Przecież nie powiedziałem nic złego..- wymamrotałem.

Chłopak ruszył do kuchni, prawdopodobnie po kolejne piwo. Ustałem w drzwiach do pomieszczenia zagradzając mu dostęp. Patrzyłem na niego ze łzami w oczach.

-Proszę.. Dorian, chodź pójdziemy się już położyć.- szepnąłem cicho.

-Zejdz mi z drogi.- powiedział.

-Proszę..- rzekłem błagalnie.

-Kurwa, zejdź mi z drogi!- krzyknął.

Patrzyłem się na niego z zaszklonymi oczami. Nie ruszyłem się. Wiedziałem że jeśli jeszcze wypije skończy się to gorzej.

Blondyn chwycił mnie za ramiona i z całej siły popchnął mnie w bok.

Nie skończyło się to dobrze dla mnie. Upadłem na ziemię wcześniej zahaczając o półkę. Uderzyłem się w policzek.

Chwyciłem za niego i zacząłem go rozmasowywać. Nie podniosłem sie wciąż nie patrząc na chłopaka który mówił coś do mnie ale nie słuchałem go. Pierwsza łza wyleciała z pod mojej powieki. Przymknąłem oczy mając nadzieję że to złagodzi ból.

Poczułem dotyk na ramieniu. Odsunąłem się gwałtownie ale wróciłem do "rzeczywistości".

-Erwinku.. przepraszam skarbie. Nie chciałem. Po prostu, się zdenerwowałem.- usłyszałem obok siebie.

Zerknąłem na chłopaka który kucał obok mnie. Blondyn gwałtownie się do mnie zbliżył na co się wzdrygnąłem, ale on mnie objął mocno do siebie przytulając.

Nie zareagowałem wciąż siedziałem w tej samej pozycji. To była codzienność.

Dorian podniósł mnie i zaniósł do naszej sypialni odkładając na łóżko. Przykrył mnie kądrą i pogłaskał po głowie.

-Skarbie jak sie czujesz? Przepraszam wiesz że nie chciałem prawda?

-Jest okej..- mruknałem tylko wiedząc że nie da mi spokoju jeśli się nie odezwę.- Mogę pójść już spać?- dodałem.

Wiedziałem że będzie bardziej przychylny dla mnie.

-Jasne misiu, połóż się.. odpocznij.- powiedział i mnie pocałował w czoło.

Obróciłem się na bok patrząc w przestrzeń. Czułem się poraz kolejny jak gówno. Poraz kolejny czułem ból fizyczny jak i psychiczny.

-Jakbyś czegoś potrzebował to mnie zawołaj..- mruknął i wyszedł z sypialni.

Odetchnąłem z ulgą gdy drzwi się zamknęły. Dotknąłem delikatnie swojego policzka. Czułem opuchliznę. Syknąłem cicho z bólu gdy za mocno przycisnąłem palec.

Leżałem próbując zasnąć a w międzyczasie wymyślając kolejną wymówkę dla innych co mi się stało.

W końcu po kilkunastu minutach udało mi się przysnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top